sobota, 1 grudnia 2012

Rozdział 9

-Sam! Wstawaj!- podszedł do mnie tato i zaczął ściągać ze mnie kołdrę.
- Daj spać, są wakacje!
- Wczoraj się skończyły kochanie, a teraz rusz swoje cztery litery i za 10 minut widzę cię na dole na śniadaniu.
- Boże, CO? To już dzisiaj?
- Tak Sami, dzisiaj nowa szkoła, więc w pierwszy dzień nie zepsuj sobie opinii i nie spóźnij się.!
- Okej
- Za 10 minu
- Tak tato wiem, nie musisz mi przypominać
Tato wyszedł z pokoju, a ja dalej leżałam na łóżku i nie miałam zamiaru się z niego ruszać. Leniwym ruchem sięgnęłam po telefon, który się znajdował tuż przy moim łóżku aby sprawdzić, która jest godzina. Zegarek pokazywał 7.30 a o 10 miało się zacząć uroczyste rozpoczęcie szkoły. Więc co by tu zro
- SAMANTA! na dół ! natychmiast!- Usłyszałam w głosie taty gniew.
Niechętnie wstałam z łóżka i powędrowałam do jadalni.
- Chcesz się spóźnić?
- Przepraszam. Co na śniadanie?
- To co najbardziej lubisz, Sami
- Czyli płatki z mlekiem!! - Ucieszyłam się
- Tak, zrobiłem tobie, żebyś nie musiałam tracić cennego czasu na robienie sobie śniadania. Przecież lepiej zostawić go na makijaż i inne pierdoły- Zaśmiał się tato
- No wiesz co! Ale jak już robisz to rób.
- Zjadłam szybko, i poszłam na górę pod prysznic. Wyszłam po 15 minutach świeża. Wyprostowałam włosy , ułożyłam je w miarę normalnie, pomalowałam się i poszłam do pokoju się ubrać. Na dzisiejszy dzień kupiłam wczoraj TO i też się w to ubrałam. Zegarek pokazywał 8.45, więc postanowiłam, że pójdę do Starbucks'a na kawę. Może da mi kopa. Spakowałam do torby najpotrzebniejsze rzeczy, nie brałam nic na górę, bo pogoda była świetna. Zeszłam na dół, ubrałam buty.
- Tato, ja już sobie powoli wyjdę. Skoczę jeszcze na kawę i lecę do szkoły.
- Tak szybko?
- No zanim dojdę będzie po 9, kto wie jaka będzie kolejka. Zamówię kawę, usiądę, wypiję na spokojnie i udam się w kierunku szkoły, będę miała więcej czasu z zapoznaniem się z budynkiem i z ludźmi, kumasz?
- Tak. Ok, to idź i powodzenia. Telefon wzięłaś?
- A czy ja go kiedyś nie wzięłam?
- No nie
- No właśnie. Pa tatku- pocałowałam go w policzek, i wyszłam z domu udając się w stronę kawiarni.
Szłam przez park. Mijałam dużo osób, większość z nich pewnie też wybierała się do szkół. Można było to poznać po galowych strojach. Droga do Starbucks'a minęła mi bardzo szybko. Otworzyłam drzwi i sama nie mogłam uwierzyć co tam się działo. Tylu ludzi to jeszcze tutaj nie widziałam. Złożyłam zamówienie i usiadłam przy wolnym stoliku na końcu sali. Czekając na kawę, podszedł do mnie pewien chłopak.
- Mogę się dosiąść? Nie ma tutaj zbyt wiele miejsca
- Spoko, siadaj- Pokazałam gestem ręki na miejsce wolne na przeciwko mnie. Usiadł. Zastanawiało mnie to, dlaczego nie zdejmuje okularów i kaptura. O nie! przecież to jest... To przecież Harry!
- Nie przyszedłeś tutaj dlatego, że nie ma nigdzie miejsca wolnego. Zrobiłeś to na specjalnie.
- Widzę, że mnie poznałaś
- A ty nie odpowiedziałeś na moje pytanie!
- No po części tak, ale o wolne miejsce jest tutaj ciężko.
- Po części?- nie rozumiałam o co mu chodzi
- No tak. Nie wiem dlaczego ty mnie tak unikasz, zrobiłem ci coś?
- Nie mam ochoty zadawać się z celebrytami, nie kręci mnie to, nie wiem czego ty ode mnie oczekujesz. Masz tylu fanów a latasz za osobą, która za tobą nie przepada.
- Nawet nie dasz się bardziej poznać. Co ty myślisz, że jak jestem sławny to tylko tym żyję? Nie znasz mnie ani moich przyjaciół i oceniasz po pozorach. Nie wiesz jaki jestem na prawdę, nic o mnie nie wiesz
- Ty o mnie też nic, więc nie wiem dlaczego aż tak ci na mnie zależy
I kłócilibyśmy się tak jeszcze, gdybym nie zobaczyła, że mam jeszcze 15 minut do 10.
- Kurwa!
- Co jest?
- Mam szkołę!
- Co?
- Spóźnię na rozpoczęcie. Muszę już iść
I wybiegłam z kawiarni. Nie biegło mi się za wygodnie w szpilkach ale wyjścia nie miałam. I tak nie zdążę. Usłyszałam jak ktoś woła moje imię. Nie miałam czasu na to, by się odwracać. Usłyszałam ponowne wołanie i poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię.
- Sam, poczeka, przecież mogę cię podwieźć. Mam samochód
- A ja mam sprawne nogi i dobiegnę
- W takich butach?
- Mogę je ściągnąć
- No proszę, i tak nie zdążysz
- Wiem
- To ci ci zależy? Jak cię podwiozę to będą jeszcze jakieś szanse, że zdążysz na czas.
- Niech ci będzie.- Zgodziłam się tylko dla tego, że nie chciałam zepsuć sobie pierwszego wrażenia w pierwszy dzień szkoły. Podeszliśmy do samochodu. Harry otworzył mi drzwi, wsiedliśmy i lokers ruszył. Nie odzywałam się do niego. Odwróciłam głowę w stronę okna.
- Co taka wkurzona?
- Jeszcze się pytasz? Najpierw nachodzisz mnie w kawiarni a później powodujesz, że się spóźniam.
- Jeszcze się nie spóźniłaś
- Oj- nie skończyłam mówić, bo usłyszałam dzwonek telefonu,
- Sylwia! Cześć, co tam? jak pierwszy dzień w szkole?
- Nawet nawet, nie ma ciebie, nie ma jaj. Właśnie dyro skończył swoje głupie przemowy, nawet wspomniała o tobie, że nie ma cię już  w naszej szkole i że mieszkasz teraz w Anglii. Za chwilę mamy spotkanie w salach, a u Ciebie jak szkoła?
- No właśnie jadę i obawiam się, że się spóźnię- popatrzyłam na Harrego, który kompletnie nie wiedział o co chodzi, bo nie rozumiał polskiego i miał komiczną minę
- Nic się nie zmieniłaś. Dalej jesteś spóźnialska.
- Wyszłam godzinę przed czasem- zobaczyłam, ze dojechaliśmy na miejsce- ok, resztę dokończę tobie później, zadzwonię na skype i pogadamy, bo ja już jestem na miejscu.
-Okej, tylko nie zapomnij.
-Ok. Kocham Cię
- Me2
Rozłączyłam się, wzięłam szybko torebkę i otworzyłam drzwi samochodu.
- Dzięki za transport, a teraz idę, bo się spóźnię
- Są jakieś szansę, że pogadamy? Kiedy? Choć chwilkę normalnie?
- Nie wiem. Pa
-Pa
Pobiegłam szybko do szkoły. Była ogromna, nie wiedziałam w którą stronę mam się udać. Gdy przekroczyłam próg szkoły, dostrzegłam kartki na których pisało " Apel " i strzałka w bok, pobiegłam tam, choć miałam jeszcze dwie minuty. Weszłam na wielką aule, było w niej strasznie dużo ludzi, jak na jakimś koncercie. Moja stara szkoła była jedną z większych w mieście, ale ta to była mega ogromna. Moja całą szkoła to połowa z tych ludzi tutaj zebranych. Nie wiedziałam jeszcze w jakiej jestem klasie, więc stanęłam przy drzwiach. Dyrektor miał jakieś przemówienie, niczym w Polsce, tylko ten wydawał się nieco milszy. Wspomniał coś o nowych uczniach, powiedział nam w jakiej kto jest klasie i do jakiej sali mamy się udać. Przywitał pierwsze klasy i koniec apelu. W Polsce ciągnęło by się to w nieskończoność. Chyba polubiłam własnego dyrektora. Udałam się do sali 317, trochę błądziłam, ale jakoś ją odnalazła. Oczywiście każdy już wszedł, tylko mnie jeszcze nie było. Otworzyłam drzwi i ujrzałam około 40 osobową grupę ludzi i kobietę w średnim wieku.
- Przepraszam za spóźnienie, nie mogłam znaleźć sali.
- Ty jesteś Samanta Adamczyk- wypowiedziała moje nazwisko z błędami, ja się uśmiechnęłam leciutko przytaknęłam.
- Usiądź tam, gdzie wolne miejsce.
Usiadłam obok ciemnowłosego chłopaka. Uśmiechnęłam się i przywitałam a on odpowiedział szerokim uśmiechem.
- Cześć jestem Matt.
- Hej, ja Sam
Nie zdążyliśmy porozmawiać, bo przerwała nam wychowawczyni.
- Samanto, może się nam przedstawisz, opowiesz coś o sobie-
- Postaram się. Jak już wiecie nazywam się Samanta Adamczyk- wypowiadając moje nazwisko popatrzyłam się na nauczycielkę-, czyli po prosty Sam i od niedawna mieszkam w Londynie. Przeprowadziłam się tutaj z ojcem i siostrą z Polski.
- Czyli mamy w klasie Polkę
- Właśnie tak
Opowiadałam o Polsce trochę i o mojej starej szkole, jak wygląda szkoła w Polsce itp. Kobieta podała nam  plan lekcji i koniec na dzisiaj. Przedstawiłam się paru osobom oficjalnie, pogadałam, ale jakoś nie miałam dzisiaj ochoty z nikim rozmawiać. Wychodząc ze szkoły widziałam jak nie którzy na mnie patrzą, pewnie dlatego, że jestem nowa. Gdy byłam już na zewnątrz, chciałam sprawdzić godzinę. Otworzyłam torebkę i szukałam telefonu. Nigdzie go nie było. Gdzie ja go do cholery jasnej zostawiłam. Może został w domu? Nie, ja zawsze zabieram go ze sobą. Postanowiłam wrócić do domu, może jednak go zostawiłam. Wsiadłam w autobus, bo akurat jechał w stronę mojego domu. Cały czas się zastanawiałam gdzie on może być. Wysiadłam z autobusu i popędziłam w kierunku domu. Otworzyłam drzwi i pobiegłam do pokoju, szukałam wszędzie i go nie było. Postanowiłam zejść na dół. Niestety tam też go nie było. Chodziłam całą w nerwach. Nie byłam przyzwyczajona do tego, żeby nie mieć telefonu przy sobie.
- Sam, on na pewno się znajdzie, siadaj obok i opowiadaj jak było w szkole.- Powiedział tato. Dzisiaj wrócił szybciej z pracy. Obok usiadła Julka.
W sumie i tak już wszędzie szukałam, chyba go zgubiłam, więc co mi zależy, nie będę się z tego powodu wyżywać na mojej rodzinie.
- Szkołę mamy ogromną, nie to co w Polsce. W klasie mamy ponad 40 osób i w ogóle wydaje się być fajną klasą. Opowiadałam im o Polsce i o sobie, fajnie było, zobaczymy jak będzie jutro.
- A ty Julka co nam powiesz?- zapytał tato.
- Mam już dużo koleżanek, nawet jedna też jest polką. Mamy mundurki
Usłyszałam jak zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Ja otworzę- powiedziałam i udałam się w stronę drzwi.
Otworzyłam je i moim oczom ukazał się Harry
- Co ty tutaj robisz? Przecież wiesz, że nie chc- nie dokończyłam, bo zobaczyłam jak w ręce trzyma mój telefon.
- Skąd go masz?- spytałam radosnym głosem
- Zostawiłaś go w samochodzie jak cię odwoziłem
- Myślałam, że go zgubiłam
- Zguba się znalazła.
Wzięłam z jego rąk telefon i rzuciłam się mu na szyję i zaczęłam dziękować. Sama nie wiem co robiłam, ale jakoś tak samo wyszło, że skoczyłam w jego ramiona.
- Już ok, już masz telefon. Dusisz mnie- Zaczął mówić Harry przez śmiech
- Rety, przepraszam, ale już myślałam, że go zgubiłam. Nie wiem jak mam ci dziękować.
- Wystarczy, że dasz się zaprosić do kina.
O kurde! po co ja mówiłam, że nie wiem ja mu dziękować. Teraz już nie mam wyjścia.
- No wiesz... bo ja... no dobra- zgodziłam się.
- To może pod kinem o 17? Pasuje?
- Mi pasuje
- To do do zobaczenia
- Pa
Zamknęłam drzwi i sama nie mogłam uwierzyć na co się zgodziłam. Że niby ja mam iść do kina z Harrym. Pod wpływem emocji nie panuję nad czynami. Pobiegłam do salonu i zaczęłam piszczeć, skakać i drzeć się.
- Dziecko drogie, co się stało?
- Mam telefon, nie zgubiłam go!
- To świetnie, gdzie był?
I co ja mam mu powiedzieć, że Harry Styles odwoził mnie do szkoły i zostawiłam w jego samochodzie telefon? Weźmie mnie za kompletną idiotkę. Najpierw wyzywa ich, a później zadaje się z jednym z członków 1D. Kogo jak kogo, ale taty to jak nie potrafię okłamywać.
- Bo ja go zostawiłam u Harrego.
- Jakiś nowy kolega z klasy?- dopytywał się tato
- Nie, nie kolega z klasy, mówię o Harrym z One Direction
- Był ty Hazza?- zapytała się Julka i od razu wstała z sofy- Ale, że jak u niego zostawiłaś, przecież...
- Normalnie, poszłam przed szkołą do Starbucks'a i on też tam był. Kłóciliśmy się, a gdy zobaczyłam która godzina to wybiegłam w stronę szkoły. Harry zaproponował, że mnie odwiezie, bo się spóźnię, a jak nie chciałam tak w pierwszy dzień szkoły się od razu spóźniać, więc się zgodziłam. Zadzwoniła Sylwia i rozmawiałyśmy przez telefon i w tedy musiałam go tam zostawić
- W moim domu był sam Harry Styles, a ty tak po prostu o tym mówisz? Jak ja tobie zazdroszczę.
- Weź przestań. Ja idę na górę bo jestem umówiona na wieczór.- Jak powiedziałam, tak zrobiłam. Otworzyłam szafę pełną ubrań i kompletnie nie wiedziałam w co się mam  ubrać. Miałam bardzo dużo czasu na przygotowywania bo była dopiero 14, ale nie zostawię wszystkiego na ostatnią chwilę. Postanowiłam przygotować sobie ciuchy. Ostatecznie wybrałam TO. Powiesiłam strój na wieszak i usłyszałam jak Zbyszek mnie woła na obiad. Zeszłam na dół.
- O dzisiaj bigos.
- Tak, Niall by się ucieszył- powiedziała rozmarzona Julka
- Skończ już z nimi.
Zaczęłam jeść. Zbyszek naprawdę świetnie gotuje. Stwierdzam to kolejny raz. Opowiedziałam mu jak było w szkole i zobaczyłam, że jest już 14.30. Zjadłam do końca, przeprosiłam ich i popędziłam do swojego pokoju. Włączyłam radio i poszłam wziąć długą kąpiel. Zajęło mi to całą godzinę. Siedziałabym w wannie dłużej, tylko woda zrobiła się już zimna. Wyszłam zrelaksowana, wytarłam się ręcznikiem, wysuszyłam włosy   i ułożyłam je. Wyprostowałam tylko grzywkę bo miałam ładne fale. Zegarek pokazywał już 16, więc ubrałam się we wcześniej przygotowany strój, do torebki spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i zeszłam an dół. Ubrałam buty i sprawdziłam raz jeszcze, czy zabrałam telefon. wszystko się zgadzało.
- Tato, ja wychodzę
- Gdzie idziesz?
- Do kina
- A z kim?- te pytania robiły się denerwujące.
- A musisz wiedzieć? Przecież nie jestem małą dziewczynką. Jak coś to dzwoń, telefon mam
- tylko znowu go nie zgub
- Okej, Pa- pocałowałam tatę w policzek i wyszłam z domu.
Szłam alejkami parku. Wyciągnęłam słuchawki i wsadziłam do uszu. Miałam jechać autobusem, ale postanowiłam, że przejdę się spacerkiem, i tak mam dużo czasu, a nie będę siedziała pod kinem jak głupia. Choć zadaje sobie to pytanie po kilka razy na minute to zadam je sobie jeszcze raz. Dlaczego ja się z nim umówiłam? Po jaką cholerę!
Szłam powoli, pogoda była świetna, ciepły wiatr wiał po mojej twarzy. Z moich słuchawek wydobywała się bardzo głośna muzyka. Przechodnie patrzyli na mnie dziwnie. Czyżby chodziło im o muzykę. Do dupy z nimi, ja lubię ją głośno słuchać. Po długim spacerku w końcu dotarłam na miejsce. Miałam jeszcze 15 minut, więc postanowiłam wejść i poczekać na chłopaka. Gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam lokowatego jak idzie w moim kierunku. Banan nie schodził mu z twarzy. Czyli on na mnie czeka...
- Cześć Sam. Myślałem, że mnie wystawiłaś
- Siemka, co jak co ale znalazłeś mój telefon- uśmiechnęłam się do Harrego, on odwzajemnił uśmiech.
- Nie musiałem go szukać, po prostu zostawiłaś go w moim samochodzie.|
- Nawet nie wiesz jak się bałam, że go zgubiłam
- Też kiedyś zgubiłem swój, ale okazało się, że był w moim pokoju, ale miałem taki bałagan, że nie mogłem go znaleźć. Szukałem po całym domu, w samochodzie. Zrezygnowany wszedłem do pokoju i zaczął dzwonić. W dodatku spóźniłem się na próbę.
- Ty przynajmniej miałeś go w bezpiecznym miejscu
- A ty nie?
- No nie wiem co mogłeś z nim zrobić- zaśmiałam się
- Coś sugerujesz?
- Ja? Niech pomyślę...- wybuchliśmy śmiechem, nawet nie wiem dlaczego.
- Ejj, STOP!
- Co?- nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Ty rozmawiasz ze mną normalnie, nie drzesz się i nie czepiasz. Zdrowa jesteś
- Weź przestań- poczochrałam go po loczkach
- Tylko nie moje włosy- zaczął czochrać moje
- Harry! Ja je długo układałam, a ty je niszczysz
- Ja swoje też długo układałem i też je zepsułaś.
- Dobra spokój już. Ty nie ruszaj moich a ja twoich.
- Jak sobie życzysz Sami
Zatkało mnie! Stałam w bezruchu, nie wiedziałam co powiedzieć
- Coś nie tak?- zapytał mnie chłopak
- Nie, jest okej, chyba. Jak mnie nazwałeś?
- Sami?
- Kurde, nikt tak na mnie nigdy nie mówił oprócz taty. Zaskoczyłeś mnie
- To źle?
- Nie no, spoko, ale tak inaczej jest to usłyszeć z innych ust niż z własnego ojca.
- Od teraz będziesz małą Sami.
- Hah... Ja wracam za chwilkę, idę tylko poprawić włosy które mi rozwaliłeś
- Ok, aj idę kupić bilety i coś do jedzenia. Tak w ogóle jaki film oglądamy?
- Nie wiem, wybierz coś, mi jest wszystko obojętne, tylko nie bierz nic wojennego i fantasy.
- Nie lubisz?
- Nie
- Ja też, ok ja idę kupić a ty idź się popraw.
- Ok.Szłam w stronę toalety, ale ogarnęłam się, że nie dałam mu kasy.
- Harry, poczekaj
- Ciszej, bo mnie ktoś pozna. Coś się stało? Boisz się iść sama?
- Nie, nie o to chodzi, po prostu zapomniałam dać tobie kasy.- Zaczęłam wyciągać pieniądze
- Chyba sobie żartujesz. Ja cię zaprosiłem, więc ja płacę. Kobiety nie powinny nigdy płacić.
- dobra, skończ już to kazanie,a  teraz bierz te pieniądze i idź do kasy.
- Nie wezmę ich. Ja płacę i koniec kropka.
- Ale Harry, na kino mnie stać. Nie musisz mi fundować biletu.
- Ja nie funduje, ja cię zapraszam do kina. Z resztą nie kłóć się ze mną. Idź już jak miałaś iść.
- I tak ci je oddam
- Zapomnij.
Poszłam do toalety. Poprawiałam włosy.Jaki on jest uparty. Chyba go troszeczkę polubiłam. Ale tak troszeczkę. Głupio się przyznać ale on wydaje się być naprawdę fajnym chłopakiem. Moje włosy wyglądały mniej więcej jak na początku, więc postanowiłam udać się w stronę wyjścia.
- Myślałem, że nigdy stamtąd nie wyjdziesz
- No bez przesady
- Ok, chodźmy już bo za 5 minut zaczyna się film.
- Więcej tego jedzenia nie dało się kupić- popatrzyłam na dwa duże karmelowe popcorny, dwie duże Cole, chipsy i żelki.
- A chcesz jeszcze coś?- zaśmiał się
- Głupi jesteś! Chodźmy już.
Udaliśmy się ku sali. Sprawdzono nam bilety i usiedliśmy na swoich miejscach na samych tyłach.
Film się zaczął a ja nie mogłam się przestać śmiać z różnych opowiadań Stylesa. On potrafi rozśmieszać ludzi. Lokers wybrał komedie, której prawie i tak nie oglądaliśmy, bo albo rzucaliśmy się popcornem, albo przegadaliśmy. Harry komentował każdą scenę filmu. On jest serio jest zabawny.
*** Godzinę później***
- Pamiętasz coś z filmu?
- Tylko tyle, że śmiałam się z ciebie idioto!
- Nudny był, to trzeba było jakoś rozkręcić atmosferę
- Tak. I trzeba było komentować każdą scenę.
- No co, ja tak lubię
- Następnym razem film wybieram ja
- Ma to oznaczać, że dasz się zaprosić na jeszcze jeden wypad?
- No może, może...
Wyszliśmy z kina i szliśmy w stronę samochodu Hazzy. Zaproponował, że mnie odwiezie, a ja się zgodziłam, bo było już trochę chłodno. Zaparkował trochę daleko, 10 minut od kina, więc musieliśmy przejść się na parking. Szliśmy tak chwilę i Harry chyba zobaczył, że jest mi zimno.
- Zimno ci?
- Nie jest źle
- Czyli zimno?
- No troszkę
Zdjął swoją marynarkę i dał mi ją. Ubrałam i poczułam zapach jego perfum. Uwielbiam męskie perfumy. W końcu dotarliśmy do samochodu, chciałam otworzyć sobie drzwi, gdy Harry złapał mnie za ramię i odciągną.
- Ja otworzę- popatrzył an mnie i otworzył mi drzwi
- Jaki dżentelmen- zaśmiałam się
Wsiadłam do samochodu, loczek zamknął za mną drzwi i usiadł na miejscu kierowcy.
- To gdzie teraz jedziemy?
- A gdzie proponujesz? Ja nie znam tego miasta.
- Jak to nie?
- Jeszcze się z nim nie zapoznałam. Na razie wiem jak dojść do szkoły i znam okolice w której mieszkam. Byłam raz w centrum Londynu z rodziną i tyle.
- To kiedy się dokładnie tutaj przeprowadziłaś.
- Jakieś dwa tygodnie temu? Jakoś tak.
-  I jesteś Polką?
- Skąd to wiesz?
- Julka na koncercie wspominała, a tak w ogóle to jak rozmawiałaś z kimś przez telefon jak cię odwoziłem do szkoły to nie był to angielski
- Ty to pamiętasz to co było na koncercie?
- No jakoś mi utkwiło w głowie.
- Co ona tobie jeszcze mówiła?
- Dużo rzeczy. - popatrzyłam się na niego moim najgroźniejszym wzrokiem, który przerodził się w śmiech
Usłyszałam jak dzwoni mi telefon. Wyszukałam go w torbie i na ekranie wyświetlił się mi " Tatuś < 3"
- Przepraszam, muszę odebrać
- Spoko

- Halo- mówiłam po polsku
- Sami, gdzie ty jesteś? Jutro szkoła, martwię się?
- No za niedługo będę
- Masz jeszcze pół godziny. Na weekendzie nie będę się czepiał, ale zrozum, że jutro szkoła, pierwszy dzień nauki, musisz się wyspać.
- tato, przecież jest młoda godzina
- Jak dla ciebie 22 to młoda godzina to o której w weekendy masz zamiar wracać?
- Co? już jest 22?
- Tak
- Okej, już wracam. Paa
-Pa, czekam

- Harry, niestety nie mogę nigdzie dzisiaj jechać. Jest już 22 a ja mam jutro szkołę. Tato dzwonił i kazał mi wracać
- Spoko, innym razem
- Przepraszam, obiecuję, że innym razem pojedziemy gdzie tylko będziesz chciał
- Gdzie tylko będę chciał?
- Jeśli nie rozumiesz przez to "porwanie mnie" to tak
- Głupia jesteś
- Ty też
- Więc kierunek Twój dom?
- Właśnie tak
Jechaliśmy ok.10 minut, Harry puścił Coldplay'a. Gdy dotarliśmy na miejsce, Harry zgasiła samochód i popatrzył na mnie.
- Wiedziałem, ja to tobie już powtórzę, ale do cholery wiedziałem, że za tą wredną małpą kryje się słodki aniołek.
- Wredną małpą mówisz?
- No tak
- O ty!- zaczęłam go łaskotać i być
po 5 minutach skończyliśmy.
- Ok ja już się zbieram.
- Już?- lokers zrobił smutną minę
- No muszę, innym razem dłużej zostanę
- No dobra, a mógłbym dostać twój numer?
- A mógłbyś dać mi twój telefon?
- A mógłbym- i wyciągnął swój telefon, ja szybko wpisałam swój numer i podpisałam "Wredna Małpa ;D"
- Dziękuję. Napiszę na pewno.
- Dzięki za dzisiejszy wieczór
- To ja dziękuję
- Dobranoc- pocałowałam chłopaka w policzek i wyszłam z samochodu. Harry odjechał dopiero jak weszłam do domu.
- Gdzie ty tak długo byłaś?- zapytał tato
- Mam już swoje lata, powiem ci jutro, teraz jestem zmęczona
Poszłam szybko pod prysznic ubrałam piżamy i wskoczyłam do łóżka. Chwilę później dostałam sms-a
" Napisał bym szybciej, ale nie mogłem znaleźć cię nigdzie w moich kontaktach ty Wredna Małpo. ; D Życzę miłych snów i powodzenia jutro w szkole. Dobranoc ;) Harry xx."
Odpisałam mu szybko:" Wredna Małpa też życzy kolorowych snów. Dobranoc xx.
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam
___________________________________________________________________________


W końcu mamy NEXT rozdział. Przepraszam, że nie dodawałam ale czasu nie było. Moja kochana Monia już się na FB upominała kilka razy dziennie, a Sylwia mnie zmuszała do pisania, nawet oferowała własnego kompa xD
Czyta ktoś te wypociny oprócz Sylwii i Moni ?
Kocha was ; **
~Melaa ; DD

4 komentarze:

  1. huhuhuhu, oj ty Wredna Małpo nareszcie jeeest! <3 Zajebisty no, jeszcze lepszy i czekam na rozwój wypadków. xd A ty czytaj mój, bo dodałam 12 rozdział. xd :* <3 x

    OdpowiedzUsuń
  2. muahahaha ... ; DD W końcu dodałaś ! ; ]] Czekam na następny, tylko 10 ma być napisany szybciej ! xdd. A poza tym to suuuuuper rozdział ... ♥♥

    OdpowiedzUsuń