poniedziałek, 31 grudnia 2012

Rozdział 20

-Ja..Ja... przepraszam Harry-powiedziałam po oderwaniu się od ust chłopaka.
"Pan duży uśmiech" gapił się na mnie przez kilka minut nic nie mówiąc, ja z resztą też. Dziwna i krępująca sytuacja, no ale miałam ważne powody.
-Emmm...-zaczął Harry.
- Słuchaj, żeby nie było. Nie zrobiłam tego, kurde nie wiem, bo pragnęłam cię pocałować. Dobra, to dziwnie zabrzmiało. Po prostu spójrz na prawo.
- Co tam jest?
-Widzisz tego faceta?
-No, co z nim?
-To paparazzi, widzsz aparat? I kurtkę z jakiejś redakcji?... Dziennikarz.
-Racja, ale dalej nie wiem czemu to zrobiłaś...
-Bo coś do mnie mówiłeś, a ten facet szedł i dobrze wiesz, że jakby cię zobaczył ze mną albo mnie z Tobą to nagłówki w gazetach dotyczyłyby kurde nie wiem.... Wiesz, same plotki, a ja nie chcę.
-Czyli, że nie chcesz aby nikt się dowiedział, że nas znasz?
- Właśnie tak.
-Czemu?
-Kurde... Słuchaj, kiedyś marzyłam o sławie, o aktorstwie, modelingu, ale teraz jest mi to niepotrzebne. Chcę żyć jak najnormalniejsza nastolatka. Chodzić do szkoły, być przez niektórych olewana, mieć prawdziwych przyjaciół, a nie tylko takich, którym zależy na poznaniu was. Chcę normalnie chodzić na zakupy, do miasta, olewać wszystko i kurde odwalać, dlatego to zrobiłam, bo wtedy cię jakoś zasłoniłam, a dziennikarz spojrzał i nie rozpoznał cię.
-Okej
-I jeszcze raz przepraszam, nie mów nic swojej dziewczynie, ale nie miałam wyboru.
-Mojej dziewczynie?
-No tak. Będzie zazdrosna, a tego nie chcę.
-A ty nie wspominaj nic swojemu chłopakowi.- odparł Harry i odwrócił ode mnie wzrok.
- Ech... Matt to nie mój chłopak.
- Że jak?-spytał Harry
-To był żart.
- Ale on mówił wtedy tak do ciebie i ty do niego. I o tej sytuacji w parku po szkole...
-Tak, wiem, bo spotkałam Matta w parku z jakimiś blondynami. Podeszłam do niego, żeby się od niego odczepiły i jakoś tak wyszło, że zaczęłam udawać jego dziewczynę i od razu zostawiły go w spokoju.
- Dziwne to trochę.
- Głupi jesteś- wystawiłam mu język.
-Ee.. Czyli już się nie gniewasz?
-Nie! Ja cię przeprosiłam, ty mnie też, dwa minusy dają plus.
-No to dobrze, bo nienawidzę się z tobą kłócić.
-Ja z tobą też. No chodź tu do mnie mój przyjacielu!-przytuliliśmy się z Haroldem.
-Masz ładne oczy, wiesz?-powiedział.
-Dziękuję, ty też. Szaleją za nimi miliony, no i jeszcze za twoimi dołeczkami i loczkami!
- Za twoimi oczami bardziej
-A właśnie, że nie!
-Tak!
-Nie!
-Tak!
- Dobra Harry, skończmy już, chłodno jest. Chodźmy do domu... w sensie waszego, jeśli mogę.
-Jasne, że możesz głuptasie, chodźmy- Styles pociągnął mnie za rękę.
Cieszyłam się, że wreszcie się pogodziliśmy. Te kłótnie były głupie i ten pocałunek, naprawdę nie chciałam. Myślę, że Harry nie opowie o tym swojej dziewczynie, no jak tak, to ze mną koniec. Problem w tym, że ja do cholery chyba coś do niego czuję a on ma inną. No cóż, takie jest już życie.
Weszliśmy do domu i jak nas wszyscy zobaczyli to nie mogli uwierzyć, że się pogodziliśmy.
- Pogodzeni- zapytał Lou
- Oczywiście-powiedział Harry.
Podeszliśmy do chłopców i rozwaliliśmy się na sofie i zaczęliśmy oglądać jakąś komedię. Była taka głupia, że aż śmieszna. Zaczęliśmy naśladować bohaterów i wygłupiać się jak jakieś debile. W tej zabawie przerwał nam telefon Harolda.
-Halo? No hej! Tak, tak. Będę. Pa. Też kocham- na te ostatnie słowa coś zakuło mnie w serce. Smutno mi, z tego powodu. Z resztą co ja gadam. On ma prawo do miłości.
- Caroline?- zapytał Louis
- Oj, Louis, Louis... Czy tu musisz wszystko wiedzieć?- zaśmiał się Harry.
- No pytam się tylko
- Ja się nie wypytuję o każdy telefon od Eleanor.
- Dobra, nie kłóćcie się już chłopaki.
-Ale my się nie kłócimy- powiedział Harry
- Mało ważne, czy się kłócicie, czy nie. Dajcie oglądnąć ten dziwny film do końca.
*** 30 minut później***
- Sam, może zostałabyś u nas znowu na noc? Fajnie jest mieć płeć piękną w domu, tak od  rana do nocy.
- Nie no, mam szkołę, dzisiaj mnie nie było, a z resztą ja się będę już zbierać, bo tata będzie zły.
- Odwiozę cię- powiedział Louis
-Dzięki.
Pożegnałam się z każdym z nich i poszliśmy do samochodu.
- W końcu się pogodziliście.
- No w sumie nie lubię się kłócić z własnymi przyjaciółmi.
Po 15 minutach dojechaliśmy pod mój dom.
- Wejdziesz?- zapytałam
-Może innym razem
- No dobra, jak chcesz.- otworzyłam drzwi, żeby wysiąść.
- Jak coś to drzwi naszego domu są dla ciebie otwarte.
- Zapamiętam. Pa Louis
- Pa Sam.
Zamknęłam za sobą drzwi, pomachałam i podeszłam do drzwi. Były zamknięte, co oznaczało, że jeszcze nikogo nie było. Powędrowałam od razu pod prysznic. Gdy z niego wyszłam, poszłam do pokoju się w coś przebrać.Ubrałam się w TO i zeszłam do kuchni po wodę. Gdy już sobie nalałam i miałam iść na górę, usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu. Zaczęłam wychodzić po schodach gdy tato do mnie zawołał
- Samanta! Stój!
Zeszłam z tych kilku schodków i się zapytałam
- Co tam?
- Co to ma być? Dlaczego na tygodniu nie sypiasz w domu?
- Nie za fajna była wczoraj pogoda na wracanie.
- Nie odbierałaś telefonu !!
- Bo miałam wyciszony!
- I do cholery jasnej, na dodatek nie było cię dzisiaj w szkole !!
- No wiem o tym.
- Znowu się zaczyna to co w Polsce? Wagary? Nie usprawiedliwię ci tego!!!
- Łaski mi nie zrobisz!
- Nie krzycz na mnie!!!
- To ty zacząłeś !
- Ale ja jestem starszy, jestem twoim ojcem !
- I co z tego !
- Nie będę dłużej tolerował takiego twojego zachowania
- I słusznie! Nie musisz! A ja nie mam ochoty tutaj dłużej mieszkać. Dlaczego nie wybrałam mamy?! Dlaczego wy do cholery się rozwiedliście!!! Jak mogliście mi to zrobić!- pobiegłam na górę do swojego pokoju i słyszałam jak tato mnie woła. Trzasnęłam drzwiami, zamknęłam je i rzuciłam się na łóżko z płaczem. Postanowiłam zadzwonić do Louisa
- No co tam Sam?- mówił takim radosnym głosem
- Przyjedź po mnie- mówiłam cała zapłakana.
- Co się stało?
- Przyjedź, powiem ci jak przyjedziesz?
- Dobrze, już jadę
- Mogę dzisiaj u was przenocować?
- No pewnie, spakuj rzeczy i ja za chwilkę będę.
Rozłączyłam się i podeszłam do szafy, żeby spakować ciuchy na jutrzejszy dzień. Byłam już gotowa, tylko teraz czekałam na Louisa. Jutro do szkoły też się nie wybieram, mam ją daleko w dupie ! Niech on ma teraz przez to problemy ! Niech się podenerwuje. Co ja miałam mówić jak się rozwodzili? Czy się ktoś tym przejął jak ja się czułam? Nie! No właśnie. Wiem, że te dwie sytuacje nie mają nic wspólnego, ale ja mam już wszystkiego serdecznie dosyć! Postanowiłam napisać mu list.
" Muszę odpocząć od wszystkich problemów. Będę u chłopców i proszę cię, nie przyjeżdzaj tam, choć wiem, że nie znasz adresu aler nie próbuj go zdobyć, bo ja i tak nie wróce, naraze nie. Jak ochłonę, to wrócę, teraz potrzebuję moich przyjaciół. Dalej nie mogę się pogodzić z rozstaniem twoim i mamy i dalej będę wam to wypominać. Jak wy mogliście?
I proszę cię jeszcze, żebyś do mnie, nie dzwonił. Nie bój się, nie zrobię nic głópiego, taka dzwina to nie jestem.
Do zobaczenia. Sam"
Zobaczyłam, że Louis już podjechał i wysiadł z samochodu. Wzięłam swoją torbę i zeszłam na dół. Tato był w kuchni a Julka w salonie. Podeszłam do młodej
- Julka mam wielką prośbę i odpowiadaj mi po cichu.
- Dlaczego ty płaczesz?
- Nie ważne. Jak wyjdę z domu, daj to tacie. Ale dopiero jak wyjdę okej?
- No dobra- dalej mówiła szeptem. Podałam jej list, pocałowałam ją w policzek i wyszłam po cichu z domu.
Louis chciał już zadzwonić dzwonkiem, ale w tym samym momencie ja wyszłam
- Nie pytaj o nic i proszę cię jedźmy już
- Okej
Wsiedliśmy do samochodu i nie odzywaliśmy się do siebie. Ja przez cały czas płakałam. W końcu Louis przerwał tą niezręczną ciszę.
- Powiesz mi wreszcie co się stało?
- Ostra kłótnia z tatą
- Dobra, jak nie chcesz więcej mówić, to spoko. Tylko nie lubię jak płaczesz.
Popatrzyłam w jego kierunku i znowu zaczęłam płakać. Pokłóciłam się z ojcem i na dodatek przypominały mi się te dobre chwile za czasów, gdy jeszcze miałam kochającą mnie rodzinę.

Weszliśmy do ich domu i ze schodów właśnie schodził Harry. Na mój widok zatrzymał się.
- Boże, Sam, co się stało.- zaczął iść w moim kierunku, a ja podeszłam w jego i się w niego wtuliłam płacząc przy tym bardziej
- Co jej jet?- Loczek zapytał Louisa, bo wiedział, że ode mnie nie dowie się teraz niczego.
- Wiem tylko tyle, że pokłóciła się z tatą.
- Chodźmy do mnie do pokoju. Porozmawiamy.- Harry objął mnie ramieniem i poszliśmy na górę.
Gdy dotarliśmy już do jego sypialni, usiadłam na jego łóżku a in usiadł obok mnie. Objął mnie tylko i nic nie mówił. W końcu postanowiłam przemówić.
- Harry ja tak nie chcę.- powiedziałam dalej płacząc
- Co się Sami dzieje? Powiedz mi, wiesz, że mi możesz wszystko powiedzieć- powiedział głaszcząc mnie po głowie.
- Pokłóciłam się z tatą. Poszło ogólnie o to, że nie było mnie na noc w domu, że nie odbierałam telefonu i o to najbardziej chyba, że nie było mnie w szkole. Później zaczęliśmy na siebie krzyczeć jak nigdy i ich rozwód mi się przypomniał. Zaczęłam mu o tym mówić, bo nie wytrzymałam. Później zadzwoniłam po Louisa. Harry, zawsze musi się wszystko psuć? Najpierw ta kłótnia z tobą, myślałam, że już będzie wszystko okej, a ty teraz takie coś. Mam już tego dość!- Harry mnie mocno przytulił
- Sami, słońce nie płacz. Czuję się okropnie, nie mogąc ci pomóc. Powiem tylko tyle, że nie zawsze w życiu jest kolorowo tak jakbyśmy chcieli, raz jest z górki a raz pod górkę. Musisz się pogodzić w końcu z ojcem i wytłumaczyć sobie wszystko, ale zrobisz to dopiero jak będziesz na to gotowa. Na razie na ten czas zostań u nas jak długo będziesz tylko chciała. Nie płacz już, proszę!- Harry mnie przytulił jeszcze mocniej a ja wtuliłam się w niego. Po około 10 minutach było już lepiej. Rozmawiałam z Harrym i śmialiśmy się.
- Może zejdziemy na dół?- zapytał mnie Harry
- W sumie możemy zejść- odpowiedziałam i poszliśmy do salonu, w którym była nieznana mi dotąd jakaś dziewczyna. Podeszliśmy bliżej i gdy ona zobaczyła Harrego uśmiechnęła się do niego i podeszła się przywitać
- Cześć Harry
- Hej Dani
- Danielle, to jest ta nasza przyjaciółka nowa, o której ci opowiadałem. Sam, poznaj Danielle, moją dziewczynę, a ty Danielle poznaj Sam- powiedział Liam a my podałyśmy sobie dłonie. Z Danielle od razu się polubiłyśmy i znalazłyśmy wspólne tematy. Włączyliśmy znów jakiś film. Ci idioci wygłupiali się jak dzieci.
***Po filmie***
Postanowiłam pomóc Danielle, która sprzątała po nas wszystkich.
- I jak się podobał film?- zapytałam
- Przez to, że powinnam bać się tego horroru a śmiałam się cały czas to nic z niego nie pamiętam.
- Hah, podobnie jak ja
Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę ale przerwał na sms, który dostała Danielle.
- Przepraszam Sam, ale muszę już iść
- Jakaś ważna sprawa?-zapytałam
- Ee.. koleżanka napisała, jakaś nagła sytuacja, sprawy sercowe, chłopak ją rzucił
- O kurde... To proszę tam, pozdrów ją ode mnie, wiem, że się nie znamy, ale wyobrażam sobie przez co przechodzi.
- Jasne, że pozdrowię, a teraz chodź, muszę się jeszcze pożegnać z chłopakami.
Danielle się z nimi pożegnała, a ja razem z Liamem odprowadziłam ją do drzwi. Na koniec przytuliła mnie i dała chłopakowi namiętny pocałunek w usta, potem wyszła, a ja udałam się z Liamem do salonu.
-Kochasz ją, prawda?
-Nawet nie wyobrażasz sobie jak.
-Tworzycie taką świetną parę, ech.
- Jeszcze tego kiedyś doświadczysz.- weszliśmy do salonu
Wiesz co Sam? Twoje wybuchy śmiechu przy horrorze są urocze!-powiedział Harry.
-Dziękuję głupku ty mój- powiedziałam i usiadłam obok niego.
-To co teraz robimy? Zostaliśmy w szóstkę. Ja z wami! Mam się bać?!
-Spokojnie Sam, nie masz o co! Nie zgwałcimy cię!
-Nie myślałam o tym Hazza, ale spoko!
-Ej to może w prawdę czy wyzwanie?
-Taak! To jest myśl! Louis, zadziwiasz mnie!
-Hhaha! A jakby inaczej! Dobra, usiądźmy w kółku.
Kiedy to zrobiliśmy zaczęła się gra.. Było bardzo dużo wyzwań, między innymi „Zayn, roztrzep włosy”, „Liam dotknij się łyżką”, „Lou, załóż koszulę w kratę!”, „Niall, wyjdź na dwór i krzyknij, że nienawidzisz jedzenia”, „Harry, pocałuj Lou namiętnie w usta”.. Pozostałe były równie śmieszne i debilne! My jak to my! Na koniec zostało jedno wyzwanie Lou, postanowił zadać je Hazzie gdyż ten wybrał właśnie konkurencję.
-A więc Hazza, hmm… -Louis popatrzył się na mnie i chytrze uśmiechnął.
-No? Czekam..
-Masz dzisiaj spać z Sam w jednym łóżku.
-ŻE JAK?!-Krzyknęliśmy oboje w tym samym czasie.
-Ochooch! Jaka zgoda! No w jednym łóżku, w pokoju Harrego.
-Ale przecież te wyzwanie tyczyło się tylko Hazzy, czemu mieszasz także mnie?
-Przepraszam, ale w tej grze nie ma żadnych zasad, wiec jesteś skazana na to.
-To niesprawiedliwe..
-Koniec kropka, przykro mi.
- No świetnie-powiedziałam sama do siebie
No genialnie! A teraz myć się i do łóżek!
Spojrzałam się na zmieszanego Harrego i puściłam fałszywy uśmiech, potem wstałam, pożegnałam i udałam się na górę, do swojego pokoju w tym mieszkaniu.
-Nie tak szybko moja droga Samanto! Dzisiaj spisz u Hazzy.
-Wiem, chce się tylko wykąpać.
-Takie rzeczy też robisz u niego w pokoju, umowa to umowa.
-Ale, ze kąpać?! Może on też chce..
-On poczeka, zabieraj rzeczy i idź do jego pokoju!
-Czemu to zrobiłeś?
-Nie wiem.. Tak przyszło mi do głowy, no, pakuj się tam, dobranoc!
-Dobran…-nie zdążyłam, Lou zatrzasnął drzwi, a ja zostałam sama w pokoju loczka.


Usiadłam na jego miękkim łóżku okrytym jedwabną narzutą i zaczęłam wpatrywać się we wszystkie fotografie rodzinne. Jak widać był bardzo z nimi zżyty.. Zdjęcia z jego mamą, siostrą, tatą.. To takie słodkie.. Po krótkim czasie do pokoju wszedł Harry.
-No cześć Sam.
-Hej, słuchaj, czekałam na ciebie.. Nie wiem, chcesz się pierwszy wykąpać, czy ja mogę?
-Idź pierwsza, spoko!
-Ale ostrzegam, długo siedzę w łazience!
-Hhaha! Okej! Przeżyję, gdybym spał, to.. I tak mnie obudzisz.
-No się wie!
Weszłam do łazienki, puściłam wodę, zdjęłam moje odzienie, zrobiłam koczka, gdyż myłam już dzisiaj włosy i weszłam pod lekko kujące kropelki cieczy..  Mój prysznic nie trwał długo, kiedy już spod niego wyszłam nałożyłam miękki ręcznik na swoje mokre ciało i ogarnęłam moje porozwalane ubrania na podłodze. Następnie przebrałam się w piżamę, włożyłam pantofle, rozpuściłam włosy i wyszłam.




Harry oglądał telewizję, muszę przyznać, poczułam się niezręcznie..
- Teraz twoja kolej.-wydukałam.
-Tak, wiem, już idę.
-Przepraszam za ten bałagan, który tam zostawiłam.
-Nic się nie stało! Spokojnie, ja zawsze zostawiam!
-No to okej!-nabrałam lekkiej pewności siebie.
Zobaczyłam włączoną telewizję, jednak z niej zrezygnowałam. Po kilku sekundach ujrzałam w rogu pokoju mały regalik z zawartością dużej ilości książek, podeszłam do niego i wybrałam jedną konkretną. Następnie ułożyłam się na łóżku i przełożyłam kartki na 1 rozdział, jednak nie dokończyłam go czytać.
-Juuż! Wykąpany! Trochę to trwało.. oojej, sory, przeszkodziłem.
-Nie! Jasne, że nie!
-Co czytasz?
-Aaa.. jakaś książka Gartha Nixa.
- „Sabriel”. Swoją drogą świetna książka..  O magii.. Moja ulubiona trylogia.
-No, zapowiada się fajnie!
-Możesz ją wziąć.
-Harry, nie przesadzaj!
-Bierz, kupię sobie!
-Nie.. Będę czytać jak tutaj przychodzę.
-Jak chcesz! Więc.. Jak śpimy?
-Mi to obojętnie! W końcu jesteśmy przyjaciółmi.. więc luzik, chyba, że mam spać na podłodze.
-Niee! Myślałem bardziej o sobie, nie będzie cię to krępować kiedy zaśniemy obok siebie?
-Spokojnie. Nie będzie mnie krępować. Spaliśmy już razem u mnie. To będzie wyglądało mniej więcej tak jak..hmm.. Piżama party.
-Hhahahahahhahah!
-No co, nie mogłam niczego innego wymyślić!
-No spoko!
-Dobra, ja idę spać.. Dobranoc.
-Dobranoc Sam.
Harry ostrożnie wślizgnął się pod kołdrę.. Poczułam w pewnej chwili jego dotyk na moich plecach, był taki delikatny i zmysłowy.
-Przepraszam, to przez przypadek. Kolorowych snów.-szepnął mi do ucha.

***Następnego dnia***
Dzisiaj też nie pójdę do szkoły. Na pewno nie!
Zegarek wskazywał 10 nad ranem, szczerze mówiąc wyspałam się, te łóżko jest naprawdę miękkie! Lekka podniosłam głowę i zobaczyłam karteczkę opierającą się o filiżankę.

„Musieliśmy iść na wywiad, śniadanie leży na stoliku po prawej stronie łóżka. Gdybyś chciała wyjść  zamknij drzwi i zatrzymaj klucze, aha i nie umawiaj się dzisiaj z nikim! Zamierzamy wziąć się do kina! P.S. Świetna noc, a szczególnie jej połowa kiedy zwaliłaś mnie z łóżka. :)”                                                        Harry

-Jaki on słodki!-powiedziałam.
Jezuu, co ja gadam?! Słodki, uroczy?! Kurde, przecież tak nie można! Harry to mój przyjaciel, a ja czuję się dziwnie w jego obecności, kiedy on jest zaraz tracę pewność siebie, a czasem nawet nie wiem co powiedzieć. „PRZESTAŃ!” on ma dziewczynę, a po drugie wszystko jest wyjaśnione z chłopakami-przyjaźń, nic więcej.
Poszłam do Salonu i włączyłam sobie tv. Akurat leciał maraton ze „Scooby-Doo”, więc postanowiłam pooglądać. Zaraz przypomniały mi się moje wszystkie wspomnienia z dzieciństwa! Jak kiedy miałam 6 lat oglądałam go z tatą, mamą i śmiałam się  z Kudłatego.. Jak rodzice kupili mi dmuchanego Scoobiego z którym łaziłam dosłownie wszędzie, a był większy ode mnie, moje bluzki z animacjami z tej bajki.. Zdecydowanie jestem jeszcze dzieckiem i chyba zawsze nim będę. Eee tam, cieszę się!
Wszystkie bajki miały koniec po jakiś 4 godzinach. 
Zjadłam dopiero teraz smakowite śniadanie. W ich mieszkaniu było teraz tak cicho, jak nigdy. Zadzwonił do mnie telefon.
- Hej Sam, robisz coś teraz?
- No cześć, w sumie to nie, a co?
- No bo nie ma cię w szkole a mi się już w niej nie chce siedzieć. Wyjdziemy do kawiarenki albo pochodzimy gdzieś.
- Okej, to za 15 minut w Starbucksie?
- Ok.
Poszłam do pokoju Harrego, w którym miałam, ciuchy i ubrałam się w TO . Wzięłam torebkę, do której spakowałam telefon i wyszłam od chłopców z domu.
***Pół godziny później***
Była już 16.00.
Siedzieliśmy z Mattem w kawiarni i rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Rozmawiało nam się naprawdę dobrze. Jak ja się cieszę, że mam takich przyjaciół.
***Oczami Harrego***
-Lou, gotowy?
-Tak, dzwonię.
-Puść na głośnik.
-Halo?-Odezwała się słuchawka.
-Hej Sami!
-Witaj Lou! Co tam?
-A dobrze, dobrze, chce ci coś powiedzieć, bo z tym kinem..
-Nie możecie?
-To nie tak, bo Liam idzie sama wiesz z kim, Zayn spotyka się z jakimś swoim kolegą, Niall z Sylwią, a ja z Eleanor, wiec zostaje tylko Harry.
-Spoko! Przynajmniej jeden! To powiedz mu, że o 17 przy Starbucks.-Rozłączyła się.
-Domyśliła się?-Spytałem niepewnie.
-Wydaję mi się, że nie…

____________________________________________________________________


Sorki, że dopiero tak późno, ale ważne, że jest tak jak obiecywałam.
HAPPY NEW YEAR! ;))
Mam prośbę do moich kochanych anonimów.
Moglibyście się podpisywać jakimś nickiem?
Z góry dziękuję ; ]]
Jeśli chcecie, żebym informowała was o nowym rozdziale na twitterze, to napiszcie mi wasze tt w komentarzu, a ja was bd informowała ;D
Ps.Milli69, jesteś przeurocza ; ** < 333



Rozdział 19.

Wstałam wcześnie, dochodziła 8 rano, ale nie mogłam już zasnąć. Miałam dobry humor, zrozumiałam, że nie muszę się przejmować... Przeżyłam rozwód rodziców i te ich wszystkie kłótnie, więc potrafię takie coś wytrzymać, jestem silna... Dzisiaj nie mam zamiaru iść do szkoły, tato mi tego pewnie nie usprawiedliwi, trudno się mówi. W Polsce też wagarowałam. 
Zeszłam na dół i udałam się do kuchni. Na moje nieszczęście siedział tam Harry ze szklanką mleka w dłoniach. Popatrzył się na mnie, a ja zignorowałam go chowając się za drzwiami lodówki.
-Nawet dzień dobry nie powiesz?
- Zapewniam, że nie warto.
-Ojej, wredna Sam-powiedział z sarkazmem.
-A co cię to obchodzi? Może i wredna, ale tylko dla ciebie-spojrzałam mu w oczy.
- A ja tylko dla ciebie
- I w dupie to mam! Bądź jaki chcesz, a teraz daj mi spokój, bo mam cię już dosyć!
- Uwierz, że ja mam ciebie bardzie- powiedział wkurzony Harry.
- Więc kurwa odpierdol się i daj mi spokój!!- krzyknęłam.
W tym momencie do kuchni wszedł Lou.
-Ooo,hej! I jak, pogodzeni?
-Tak! Te krzyki to wiesz, taka radość. Jej!- skłamałam
-No to świetnie! Może gdzieś dzisiaj wyjdziecie?
-Wiesz, nie. Nie chcę- powiedziałam
- Czemu? A tak w ogóle, Sam, sexi piżamka! Ale masz zgrabne nogi!- Louis się wyszczerzył.
-Ojej, dziękuje. Jak mi spodni nie dałeś, to co się dziwisz!
-O to mi chodziło mała! DObra, idę się ubrać, za chwilę wrócę.
-I pomijając fakt, że to moja bluzka- powiedział lokers pod nosem.
-Kurde, o co ci chodzi!?! Bluzkę ci zaraz oddam! Co ja ci zrobiłam?!
-To już moja sprawa- Harry podniósł się i udał do salonu.
- Do dupy z tobą!-dodałam
- Z tobą też!
Usiadłam na miejscu chłopaka ze szklanką soku jabłkowego. PO chwili doszedł do mnie Zayn.
-Hej mała!- objął mnie ramieniem.
-Hej Zayn-uśmiechnęłam się.
-Wszystko okej? Bo widzę, że z Hazzą wiesz... ten tego.
-U mnie dobrze, miałam z nim ostrą sprzeczkę, ale mam tego chłopaka gdzieś, jak ma się obrażać bez powodu, to ja nie mam zamiaru go przepraszać.
- Dobra, Sam, wiem, że jest ci ciężko, ale nie myśl o tym, naprawdę, tak będzie najlepiej, wiem co czujesz.
-Dziękuję Zayn! Masz rację, mam swoje życie, a on swoje.
-Dokłądnie! Co chcesz na śniadanie?
- A zrobisz mi coś?
-No oczywiście, że tak!
- Super! Może jakieś kanapki.
-Hahaha, to miałem na myśli. Nie jestem dobrym kucharzem. A z czym chcesz?
- Z nutellą, macie?
-A jakbyśmy mogli nie mieć? Już ci robię. Bułka, czy chleb?
- Bułka!
Malik męczył się z nią jakieś 15 minut, bo biedny nie mógł przekroić. Podeszłam do niego, zabrałam nóż i w jakieś 5 sekund bułka miała dwie części.
- Jak ty?!
- Nauczyć cię, ty mój biedaku?
-Mogłabyś?
-Jasne!
- Spójrz się, łapiesz bułkę i hahahahahahahahaha-wybuchłam śmiechem.
-Co takiego jest śmiesznego w tym?!
-Hahahahaha! Bo nie możesz przekroić bułki! No weź!
-No co..- Zayn puścił uśmiech.
- Bardzo śmieszne! HAHAHA- wtrącił się z tym swoim sarkazmem Harry.
Zignorowałam go. Zayn ma rację, nie muszę o nim myśleć. Ten chłopak jest mądry, ale bułek przekrajać to nie umie!
- Ejjj, Zayn! Hahaha, dawaj! Bitwa na nutelle?
-Okej!
-Albo nie! Macie bitą śmietanę?
-Tak, a co?
-Chodż do daddy'ego, póki jeszcze śpi, wiesz o co chodzi?
-Hahaha, jasne, że wiem, chodźmy!
Kiedy znaleźliśmy się już w pokoju Liama chodziłam jak na paluszkach zdała od wazonów i innych szklanych rzeczy, dotarliśmy do łóżka chłopaka, a ja nałożyłam bitą śmietanę na moją dłoń i delikatnie wysmarowałam nią twarz Liama, zaczęłam lekko chichotać razem z Zaynem, a po chwili zwialiśmy, kiedy zobaczyliśmy że nasz śpiący królewicz lekko się rusza. Zeszliśmy na dół. Spojrzałam na Hazzę i dobrze wiedziałam, że chce w tym momencie krzyknąć na cały dom tak aby Liam się obudził i zobaczył co się stało, nie tracąc czasu szybko do niego podbiegłam i rzuciłam się na niego, spadliśmy na kanapę, a ja zakryłam mu twarz dłonią na której spoczywała reszta bitej śmietany, powiedziałam"Cicho!" i odparłam do Zayna.
- Zayn, podaj mi bitą śmietanę
Hazza zaczął się wyrywać, ale ponieważ na nim leżałam i trzymałam jedną z jego rąk nie miał szans, po chwili jego bluzka, twarz i włosy były całe białe. Jak u bałwana. Zaczęłam się śmiać razem z Malikiem i nie obchodziło mnie to, czy teraz ten bałwan krzyknie tak, że reszta się obudzi.
- AAAAAA! PORĄBAŁO CIĘ?! JESTEŚ DEBILKĄ !- krzyknął Harry
- Ejjj, tylko nie debilką!- stanął w mojej obronie Zayn.
- A kim kurwa?! Aniołem?!
- Dla mnie tak
- A dla mnie nie.! Mam ją głęboko w dupie, ochhh!- Styles udał się na górę,
-Bolało?
-Co?
-Te przezwiska od strony Harrego?
-A wiesz, że nie? Kurde, dzięki tobie. Naprawdę jestem dla ciebie aniołkiem?
-Hahaha, tak, tak, ale wiesz... takim z piekłą rodem- Malik do mnie mrugnął.
- I z czego można chcieć więcej? Mam najlepszych przyjaciół!
- No ja myślę!- wtrącił się Lou, który akurat zszedł na dół.

Dochodziło południe, a ja nadal siedziałam u chłopaków, miałam ochotę na jakiś spacer.
- Kto idzie ze mną na spacer? Liam?
- Przeprasza, ale idę z Danielle, Aha i dzięki za miłą niespodziankę na mojej twarzy. Zemszczę się!!!
- Nie ma za co. Pozdrów Danielle. Zayn?
-Kurde, wiesz, że bym poszedł, ale umówiłem się z kumplem już. Przepra...
-No okej! Ja przeżyję! Louis?
-Eleanor, nie obrazisz się?
- A na co? Jasne, że nie! Idźxie wy kochasie do swoich Julek, a ty Zayn do swojego Romea! A ty Niall?
- Ja... ja nie bo zabieram Sylwię za chwilę na wycieczkę po Londynie, innym razem?
- Spoko! To nic, idę sama.
Wyszłam z domu. Postanowiłam przejść się do parku, nie chciało mi się wracać do domu, włożyłam słuchawki w uszy i włączyłam Eda "Little Bird". Zobaczyłam po prawej stronie wolną ławeczkę, spoczęłam na niej i tak siedziałam myśląc. W pewnej chwili ktoś zaczepił mnie od tyłu i wyjął jedną słuchawkę z ucha, Szybko się odwróciłam nie patrząc kto to jest i moja pięść wylądowała milimetr od nosa jak się okazało Harrego.
-Harry, co ty tutaj robisz?!- spytałam zdenerwowana
-Spaceruję. Miłe powitanie pięścią.
- Myślę, że się spodobało- uśmiechnęłam się ironicznie.
- Tak, było wspaniałe! Czego słuchasz?- Chłopak wziął moje słuchawki
- Jak słyszysz, Eda,
- Moja ulubiona piosenka, twoja też?
-Mhmmm...
-Ed jest bardzo fajnym gościem! Kiedyś cię z nim poznam
-Nie musisz- odwróciłam się od niego.
- Słuchaj Sam, przepraszam za to wszystko, za wczoraj wieczorem, za dzisiaj rano.
-Ojej, Haroldzika wzięły wyrzuty sumienia?
-Jak widać tak.
- A teraz powiedz mi o co ci do kurde chodziło?
- Czasem są takie dni, że...
- Że jesteś wredny dla jednego ze swoich przyjaciół, a dla reszty tryskasz radością?
- To dziwnie wygląda.
-Bardzo dziwnie...
- Nie mogę ci powiedzieć o co chodzi.
-To nie mów, problem.
- Sam, przepraszam, wybaczysz mi?
Nie odpowiedziałam, tylko pocałowałam go w usta z jednego bardzo ważnego powodu....

_________________________________________________________________________


Troszkę krótki, no ale jest ; ))
Za niedługo NEXT ; )
CZYTASZ=KOMENTUJESZ! ; D
Melaa ; DD

Kochani ; **

Dzisiaj mamy Sylwestra ; )))
Tak więc z tej okazji życzę wam, abyście nie przestawały czytać mojego bloga xdd. Hah , żarcik taki ; pp
Życzę wam aby nowy rok był lepszy niż stary. No i co tam sobie chcecie seksiarki ; )
I Uwaga, uwaga...
Dzisiaj będą na pewno dwa nowe rozdziały i może... ale może powtarzam będzie ... trzeci ; ))
Tak więc kto na Sylwestra siedzi w domu to robię to dla was ; * A jak ktoś go spędza gdzieś indziej, to nadrobi ; ]] <33
~ Pozdrawiam Was ; *
Melaa i Sylaa <33

niedziela, 30 grudnia 2012

Rozdział 18

- Nie będę cię więcej razy budził! Wstań wreszcie!- powiedział do mnie tato, który chyba "z setny" raz wtargnął do mojego pokoju.
- Tato! nie dasz się nawet wyspać.- powiedziałam i schowałam głowę pod poduszkę.
- Dobrze, sama tego chcesz
Tato podszedł do mojej wieży i włączył na maxa muzykę
- Jesteś okropny!- wstałam i poszłam szybko wyłączyć muzykę a następnie udałam się do łazienki. Po 30 minutach byłam wyszykowana, jeszcze tylko musiałam się w coś ubrać. Powlokłam się do pokoju i ubrałam się w TO. Do ręki wzięłam jeszcze  marynarkę, choć było ciepło na zewnątrz, to z tą angielską pogodą nigdy nie wiadomo. Wyszłam wkurzona na tatę, nie zjadłam nawet śniadania. Trzasnęłam drzwiami i krzyknęłam, że wychodzę. Gdy zamykałam furtkę tato wybiegł do mnie i się zapytał
- Odwieźć cię do szkoły?
- Nie trzeba, trafię sama, nie chcę niańki.
- No co się tak obrażasz?
- Jeszcze się pytasz? Wparowałeś do mnie do pokoju i tak perfidnie mnie obudziłeś.
- Za to się gniewasz?
- Właśnie tak!- zamknęłam w końcu mu tą furtkę przed nosem
- Wiesz, że się spóźnisz i że nie usprawiedliwię ci nieobecności ale i tak się uparłaś i pójdziesz pieszo.
- Pojadę autobusem
- Który właśnie teraz ci odjeżdża- popatrzyłam w kierunku przystanku.
- Wszystko przez ciebie. Gdybyś mnie tutaj nie zagadywał, to zdążyłabym na niego.
- Czyli cię odwieźć?
- NIE!- poszłam szybko w stronę szkoły. Szłam najszybciej jak potrafiłam. Miałam jeszcze 5 minut do dzwonka a do szkoły nie dojdę szybciej niż w 15. Nagle obok mnie zatrzymał się samochód.
- Ty na prawdę chcesz się spóźnić?
- Nie spóźnię się! Jedź bo Julka się spóźni a ty razem z nią.
- No wsiadaj. Nie musisz się odzywać do mnie, ale nie usprawiedliwię ci nieobecności
- No dobra- usiadłam i wsadziłam słuchawki do uszu. Tato przyśpieszył i w mojej szkole byliśmy po 3 minutach.
- Dziękuje bardzo za transport.
- O której dzisiaj kończysz?
- Nie tato, nie przyjeżdżaj po mnie
- Ale ja nie chcę przyjeżdżać, tylko chcę wiedzieć o której- przerwałam mu
- Dobra, skończ już
Trzasnęłam drzwiami i udałam się w stronę szatni. Gdy z niej wychodziłam napotkałam się na Matta
- Heeej, sexi lady!- powiedział
- O cześć Matt, jak tam?
- No świetnie, a u ciebie?
- Do dupy.
- To co się stało?
- A nieważne. Za dużo do opowiadania.
- Jak wolisz.
Poszliśmy pod salę w której miała się odbywać godzina wychowawcza. Usiedliśmy z Mattem na końcu sali obok siebie. Włączyliśmy laptopy i mieliśmy wypełniać jakieś ankiety. Nagle dostałam sms'a
-" Hej Sam, nie będzie mnie dzisiaj w szkole bo zachorowałam. Nicole xx"
- " Hej Nicki, kiedy wrócisz do szkoły? . Sam xo"
- " Albo pod koniec tygodnia wrócę albo dopiero w następnym. Nicole xx"
- " To wracaj do zdrowia. xxx. Sam xo"
- " Dziękuje xxxxx. Nicole "
Postanowiłam szybko wypełnić te ankiety i wejść na twittera.
*** 10 minut później***
CO za idiota robił te ankiety? Kogo to obchodzi o której wracam do domu i co robię po szkole? Nie można mieć życia prywatnego. Ankiety były anonimowe, więc napisałam głupoty. Weszłam szybko na twittera, żeby zobaczyć co się tam dzieje. Napisałam twitta " Głupie ankiety szkolne #ZAWSZE SPOKO. @SylwiaK, Jesteś może teraz na tt? #Nudy ; / "
Nie czekałam długo i widocznie ona swoje kursy też spędza na tt. Popisałam z nią chwile i tak mi minęła pierwsza lekcja. Jeszcze tylko 6.
*** Po szkole***
Pobiegłam w stronę autobusu i tym razem zdążyłam. Usiadłam w wolnym miejscu i włączyłam sobie muzykę. Podróż minęła mi szybko. Dziwne, że o tej porze nie było korków. Weszłam do domu, położyłam torbę w salonie i poszłam do kuchni po coś do jedzenia. Sama nie wiedziałam co chcę, ale gdy zobaczyłam moje ulubione lody czekoladowe, to byłam w 100 % pewna, że mam na nie ochotę. Wyciągnęłam i poszłam do salonu. Rombnęłam się na sofę i włączyłam TV. Leciał kabaret. Lubię je oglądać. Po 10 minutach oglądania przyjechał tato z Julką.
- Znowu się obżerasz?
- Nie mogę jeść?
- Nie o to mi chodziło. Obiadu nie zjesz
- Głodna byłam, a obiadu nigdzie nie widziałam
- Bo go jeszcze nie ma
- No to do obiadu jeszcze zgłodnieje, spokojnie.
Odłożyłam resztę lodów do zamrażarki i poszłam do pokoju.
Położyłam się na łóżku i patrzyłam w sufit.
- Sam, dostałaś sms'a- podeszłą do mnie Julka i dała mi telefon
- Czy ciebie nikt nie uczył pukać?
- Przepraszam- dała mi telefon a ja podziękowałam.
Sms był od Louisa o następującej treści.:
- " Dzisiaj o 16. 30 u nas w domu"
- " Spoko, tylko problem w tym, że nie wiem, gdzie mieszkacie xD"
- " Jaki ja jestem głupi. Przyjadę po was o 16.30 do ciebie, ok?"
- "Ok"
Siedziałam tak jeszcze chwilkę gdy zadzwonił mi mój telefon.
- Sam, to spotkanie u chłopaków aktualne?
- Jasne, Lou ma po nas przyjechać o 16. 30 do mnie do domu.
- O to za pół godziny.
- Co? to już jest 16?
- No tak
- To przyjeżdżaj do mnie a ja lecę pod prysznic.
- Ok.
Pobiegłam pod prysznic. Związałam włosy w koka, żeby ich sobie nie zmoczyć, były w dobrym stanie. Weszłam pod prysznic i po 10 minutach z niego wyszłam. Poprawiłam makijaż a następnie udałam się do pokoju w coś ubrać. Założyłam TO. Postanowiłam ubrać bluzę, ponieważ teraz jest dosyć chłodno. Zadzwonił dzwonek i pobiegłam szybko do drzwi. Tato też zmierzał w ich kierunku ale krzyknęłam, że to do mnie.
- Nareszcie jesteś!- powiedziałam
- Szybciej się niestety nie dało- weszła do środka i była ubrana w TO.
Poszłyśmy do salonu w którym był tato, Zbyszek i Julka. Młoda od razu podbiegła do Sylwii się przywitać.
- Sylwia, witam cię- podszedł mój tata i się z nią przywitał.
- Syla, to jest Zbyszek, przyjaciel taty- pokazałam ręką na Zbyszka, który wstał, żeby się przywitać.
- Dzień dobry-podała mu rękę.- Sylwia, miło mi pana poznać.
- Mi również. Zbyszek jestem, mów do mnie po imieniu, bo jak mówisz pan czuję się staro.
- Dobrze.- zaśmiała się i usiadłyśmy w salonie.
- Za chwilę będzie obiad, może Sylwia zjesz z nami?- zapytał tata
- Może innym razem, bo za chwilkę wychodzimy
- To gdzie idziecie?
- Louis po nas przyjedzie i jedziemy do niego.- powiedziałam.
Julka wstała i podeszła do mnie
- Mogę z wami?
- Nie!- i w tedy zadzwonił dzwonek do drzwi.
- To pewnie Lou, Sylwia zbieraj się- Syla wstała i poszłyśmy do drzwi.
- Tato, nie wiem o której wrócę, mam telefon przy sobie. Dzwoń jak coś.
- A jak nie coś?- droczył się ze mną
- No weź spadaj!
Złapałam za klamkę i otworzyłam drzwi.
- Louis!- podeszłam do niego i się przywitałam, podobnie jak Sylwia.
- Gotowe?- zapytał i popatrzył na nas.
- Pewnie- Zabrałyśmy swoje rzeczy i poszłyśmy do jego samochodu.
*** 20 minut później***
Te korki są okropne. Staliśmy w nich chyba przez 10 minut. Pfff.
Gdy dojechaliśmy na miejsce i zobaczyłam dom chłopaków nie mogłam z siebie nic wydusić. Dom był ogromny i strasznie piękny.
- No co,. będziecie tak stały i wpatrywały się z zewnątrz, czy wejdziecie i pozwiedzacie go od środka
- Już idziemy- poszłyśmy za nim. Louis otworzył nam drzwi i zamknął za nami. Ściągnęłyśmy buty i weszłyśmy do salonu, który był strasznie duży i jeszcze bardziej śliczny. W salonie był Zayn i Liam którzy grali na playstation w fife. Niall akurat wychodził z kuchni z bułką w ręce. Na nasz widoki się uśmiechną, ugryzł bułkę odstawił na stoliku i podszedł się przywitać.
- Kogo ja widzę!- powiedział i przytulił każdą z nas. Zayn i Liam odwrócili się i dali pauze.
- O cześć- powiedział Zayn i podszedł w naszą stronę.
- O ja! Batman!- krzyknął Liam i podbiegł do mnie zobaczyć moją bluzę.- Lubisz batmana?
- Pewnie, kto go nie lubi?- powiedziałam i się uśmiechnęłam
Usiedliśmy wszyscy w salonie. No właśnie nie wszyscy, kogoś mi tu brakowało. Hazzy mi tu brakowało.
- Gdzie jest Harry?- zapytałam
- Wyszedł gdzieś.- powiedział Zayn
***Godzinę później***
Liam z Zaynem wyszli na zakupy. Niall pojechał odwieźć Sylwię, bo musiała już wracać a ja zostałam z Lou. Za oknem rozpadał się straszny deszcz i na dodatek była burza. Postanowiliśmy z Louisem, że oglądniemy jakiś film. Włączyliśmy horror i w tym momencie do domu weszli Zayn z Liamem. Byli cali zmoknięci, choć mieli samochód.
- Nikomu nie radzę teraz jeździć samochodem. Prawie mieliśmy wypadek. Na drodze nic nie widać. Chyba jest oberwanie chmury.- powiedział Liam.
- Sam, zostań dzisiaj u nas na noc, nie puszczę cię w taką pogodę do domu-powiedział Lou
- Ale nie mam w co się przebrać! Szczoteczki do zębów też nie mam.
- O to się nie martw.  Harry ma zapasowe szczoteczki a do spania się coś znajdzie.
- No okej.
Zayn wypakował przekąski na stolik i poszedł wraz z Liamem się przebrać. Później wrócili do nas i usiedli obok. Oglądaliśmy film i usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu.. Był to Harry. Poszedł do kuchni po coś do jedzenia. Gdy wracał Lou się go zapytał:
- Gdzie byłeś cały dzień?
- Tu i tam- odpowiedział
- Coś bardziej konkretnie?
- U dziewczyny.
Poczułam wtedy jakiś ścisk w sercu ale nie dałam tego po sobie poznać, spojrzałam na Liama siedzącego naprzeciwko mnie i się uśmiechnęłam.
- U dziewczyny? Jakiej?
- A co to jakiś wywiad?- krzyknął Harry
-Stary, opanuj się trochę...
- Przepraszam, dobra,byłem u Caroline
- Przecież z nią podobno skończyłeś?
- U innej Caroline
- Nie znamy
- Wiem.... kiedyś ją poznacie- uśmiechnął się i udał się w stronę schodów
-Idziesz już spać?
- Tak, jestem padnięty po spotkaniu z nią.
- Uuu. było ostro?
- Hahaha, oj, było!
- Nie wnikam w szczegóły
- Masz rację. To idę. Dobranoc chłopcy wy moi- powiedział z serdecznością, na mnie spojrzał z wyższością- Pa Sam
- Pa Hazza
Ja nic nie odpowiedziałam. Popatrzyłam się tylko na loczka i odprowadziłam wzrokiem do końca schodów. Kiedy byłam pewna, że jest w swoim pokoju wybuchłam:
- O CO MU KURWA CHODZI?!
- Chłopcy popatrzyli po sobie i nie wiedzieli co powiedzieć.
- Eee- powiedział Lou.
- Ja przepraszam..- chciałam wstać i gdzieś pójść, ale Zayn złapał mnie za rękę.
- Gadaj Sam. Nie wyrwiesz się, o co chodzi?
- No o Harrego
- W sensie?
- Od wczoraj traktuje mnie jak powietrze, olewa mnie na każdym kroku i dziwnie się zachowuje
- Serio?
- Nie zauważyliście?
-On ma często ciche dni
- Tak, tak kurwa, ale, że tylko na mnie? Was się to nie tyczy? Ani tej dziewczyny u której był?
- Ehh, już sam nie wiem co mam powiedzieć- powiedział Louis
- Jesteśmy w końcu przyjaciółmi a on obraża się bez przyczyny. Co on okres ma?. Dziwnie się czuje... taka winna.
- To się nie czuj mała, jutro z nim pogadamy, okej?- zapytał Lou
- Dobrze Lou, dziękuje. Ej, mogę iść już spać, jestem padnięta.
- Ok  tylko czekaj, Zayn idź z nią do Hazzy po szczoteczkę, a ja przyniosę jej coś do spania.
- Dobra, dzięki Louis, chodź Zayn.
Udaliśmy się do pokoju Hazzy, korytarz był ciemny i ogólnie, czułam się niezręcznie. Kiedy weszliśmy loczek leżał na łóżku i chyba spał... Chciałam jak najszybciej przejść do jego łazienki, ale oczywiście musiałam zrzucić wazon, który rozbił się na kilkadziesiąt kawałeczków.
- Jezuuu! CO JEST?- wydarł się chłopak.
- Nic, sory.. ale..- zaczął Zayn.
- ... To moja wina, zrzuciłam wazon, przez przypadek.
- Zobaczyłam lekki uśmiech na twarzy Hazzy, ale kiedy zobaczył, że się gapię zrobił poważną minę i znowu patrzył tym swym wzrokiem...
- Wejdziemy na chwilkę do łazienki, po szczoteczkę, dla Sam.
- Ona dzisiaj tu nocuje?
- Tak
- Nic o tym nie wiem...
-Cały dzień siedziałeś u Caroline, to skąd miałeś wiedzieć?- odpowiedziałam z wrogością w głosie.
- Nie twoja sprawa jak, ważne, że powinienem.. Weźcie tą szczoteczkę i idźcie już, a w szczególności ty Samanto.
- Z miłą chęcią Haroldzie. Zayn, weź tą szczoteczkę, ja poczekam w salonie- wyszłam trzaskając drzwiami.
Zeszłam na dół. Zastałam tam Louisa czekającego na mnie z zieloną bluzką, chyba o jakieś 2 rozmiary za dużą.
- No hej mała, to twoja piżama.. ej, a gdzie jest Zayn?
- Został na górze.
- A gdzie masz szczoteczkę?
- Zaraz ją przyniesie.
- Coś nie tak?
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Na szczęście przyszedł Zayn.
- Tutaj jest szczoteczka, chodź, zaprowadzę cię do pokoju.
-Okej
Kiedy zostaliśmy sami widziałam, że Zayn będzie zadawał mi pytania dotyczące tej kłótni.
- Sam, wszystko dobrze?
-Tak, jest okej, czemu pytasz?
- Bo ta kłótnia...
- Wiedziałam, że będziesz o tym wspominać, po prostu sprzeczka. Mam Hazze głęboko w dupie, jak ma taki być to jego sprawa.
- Czyli.. Koniec przyjaźni?
- Nie... ehh, sama nie wiem, zobaczy się w najbliższym czasie.
- To jest ten pokój.
- Przy nim? Serio?
- Przepraszam, ale nie było innych, wszystkie zajęte, ale spokojnie, pokój Lou jest naprzeciwko.
- Dobrze
- No to idę... Pa.
- Zayn, poczekaj.
- Słucham?
- Dziękuję ci za wszystko, jesteś wspaniały- przytuliłam go.
- Nie ma za co mała!
- Dobranoc- dałam mu delikatnego buziaka w policzek.
- Dobranoc- Zayn się uśmiechnął.
Weszłam do pokoju, zamknęłam drzwi, oparłam się o nie i odetchnęłam. Chciałam być sama... Dość tego dnia. Popołudnie i część wieczora była genialna, ale reszta, masakra. 
Kłótnia z Hazzą? Spoko... Nie mam zamiaru dawać mu tej satysfakcji, że to przeżywam jak nie wiem co... W dupie z nim, mam innych przyjaciół i ich kocham. On nie jest mi potrzebny... Po chwili weszłam do łazienki, umyłam się, ubrałam w piżamkę, to znaczy tylko w bluzkę sięgającą do połowy ud, umyłam zęby i ułożyłam się pod białą kołdrą. Zasnęłam

_________________________________________________________________________

No jest następny ; )
Taka ciekawostka
Moje wyświetlenia, pomijając Polskę oczywiście, odwiedzają mnie też ludzie ze Stanów Zjednoczonych i z Niemiec. Przyznawać się, kto to?! ; )))
Rozdział dedykuje mojemu anonimowi, w sumie po części anonimowi, bo znam nick którym się podpisuje, ale nie wiem kto to xD
Więc dedyk jest dla Milli69, za te ciepłe słowa, które napisałaś w komentarzu rozdział wcześniej. Miałam dzisiaj nie pisać nic, ale jak zobaczyłam twój komentarz, to stwierdziłam, ze napiszę coś bo mam dla kogo. ; **
Monia, nie obrażaj się. U Cb mój Harry też był z Mandy ; ***< 333

Melaa; DD

sobota, 29 grudnia 2012

Rozdział 17

Dzisiaj obudziłam się o 5.30 ponieważ tata wrócił ze Zbyszkiem i narobili dużo hałasu. Byłam na nich zła, choć jak wstałam o tej porze to będą mniejsze szanse, że się spóźnię do szkoły, więc po części tatku, dziękuje. Jak tylko usłyszałam, że wchodzą po schodach to od razu wybiegłam z pokoju i rzuciłam się na nich.
- Tata! - przytuliłam go
- Sami, ciszej bo Julkę obudzisz- też mnie przytulił
- I Zbyszek- podeszłam do niego i też go przytuliłam
Postanowiłam, ze nie będę im przeszkadzać, bo pewnie są zmęczeni podróżą więc poszłam do swojego pokoju. Przygotowałam sobie ciuchy do szkoły i poszłam pod prysznic. Całe przygotowania do szkoły zajęły mi ok. 40 minut. Ubrałam się w TO i zeszłam na dół. Co tu robić aż do 8.00? Zrobiłam sobie płatki i zjadłam je wolno, żeby mi czas szybciej zleciał. Kurde, jest dopiero 6.40. Poszłam do salonu, usiadłam na sofie i włączyłam MTV. Leciała akurat trasa One Direction. Usadowiłam się wygodnie i zaczęłam oglądać. Julka zeszła na dół, zjadła śniadanie i usiadła obok mnie.
- Ty lepiej idź na górę i się do szkoły zbieraj, bo w piżamie jesteś
- Serio? jeszcze widzę, że w piżamie chodzę. Ja mam jeszcze czas a z resztą chcę oglądnąć ich trasę.
- Oglądałaś ją już chyba z milion razy.
Kłóciłybyśmy się jeszcze, gdyby nie tata, który zszedł do nas.
- Czy możecie się nie kłócić z rana? Ktoś tutaj chciał spać.
- To ona zaczęła- powiedziała Julka
- Taa, jasne, zwalaj na mnie zawsze winę, spoko, już się przyzwyczaiłam.
- Nie kłócić się ! Julia na górę się przebierać !
Pobiegła wkurzona na górę a tato siadł obok mnie
- Tato, to ona...- nie dał mi skończyć
- Nie interesuje mnie która, ale proszę was, nie kłóćcie się tak wcześnie. Zbyszek jeszcze śpi, już pominę fakt, że ja się obudziłem.
- Przepraszam
- Ok, ty lepiej mi powiedz co robiłyście jak nas nie było.
- A nic takiego.
- Tak. Mam przez to rozumieć, ze siedziałyście całymi dniami przed telewizorem.
- No tato!- uderzyłam go poduszką
- No powiedz mi.
- Jejku- w końcu postanowiłam mu powiedzieć- Byliśmy z Harrym w wesołym miasteczku, co już wiesz, później niedzielę spędziłyśmy w domu a wczoraj Sylwia przyleciała i spędziłam z nią dzień. Była u nas w domu i kazała przekazać pozdrowienia od jej całej rodziny dla naszej.
- Jednak coś robiłaś. I co tam u Harrego?
- Jest w Norwegii, koncertują, a z resztą co ty się tak o niego wypytujesz?
- No bo córcia, widzę jak on na ciebie..- już nie mogłam tego słuchać, jak nie on to Sylwia.
- Tato, skończ już, nie chcę już tego słuchać. Daj sobie spokój, nie można mieć nawet przyjaciela, bo od razu swatałbyś mnie z nim. Co ty jesteś z Sylwią w zmowie? Gadacie tak samo nie od rzeczy.
- Widzisz, nie tylko ja mam takie zdanie o was. Nawet twoja przyjaciółka to zauważyła.
- Okej tato, nie chce mi się o tym rozmawiać i psuć sobie dzień z samego rana. Idę się spakować do szkoły i myślę, że mnie odwieziesz?
- Tylko szybko, bo Julka już jest gotowa.
- To za 10 minut będę, bo muszę jeszcze zęby umyć- Pobiegłam na górę, umyłam zęby i się spakowałam. Zeszłam na dół i oczywiście obrażona Julka musiała dodać swoje trzy grosze.
- Dłużej się nie dało? Spóźnię się przez ciebie do szkoły, i tak w ogóle te spodnie nie pasują ani do tych butów ani do sweterka.
- Po pierwsze masz jeszcze pół godziny a po drugie to popatrz na siebie, ja nie ubieram się jak choinka. Cała na kolorowo. Im bardziej jak tęcza tym lepiej
- KONIEC! Nie kłóćcie się bo zaraz same sobie pojedziecie do szkoły
Wsiadłam do samochodu podobnie jak Julka i pojechaliśmy.
***10 minut później***
- Pa tato
- Pa Sami, przyjechać po ciebie?
- Nie trzeba mnie wybierać, trafie sama, nie mam 10 lat jak Julka i nie muszę chodzić z tatusiem za rączkę
Julka się tylko na mnie popatrzyła jakby chciała mnie zabić, a tato pokiwał tylko głową i powiedział mi na ucho.
- Jak przyjadę z nią po szkole to postaraj się być miła dla Julki.
- No, pa.- zamknęłam drzwi samochodu i udała się do szkoły
*** 6 godzin później***
Dostałam sms-a od Harego.
-" Hej Sami, mam świetny pomysł.  Za 10 minut mam samolot do Anglii a do końca dnia mamy wolne i pomyślałem żebyśmy się dzisiaj spotkali ja, chłopaki, ty i Sylwia? Tak, żebyśmy poznali twoją przyjaciółkę? Chyba, ze masz ich więcej.  Tęsknie, Harry xx"
-" Cześć Harry ; ) To świetny pomysł. Mogę zabrać jeszcze dwie osoby, z którymi się przyjaźnie? Ja też tęsknię. Sam xo"
- " Pewnie, ze możesz, w końcu to twoi przyjaciele a ja chcę ich poznać" Uwierz, że ja tęsknie bardziej. Harry xx"
- " Słodki jesteś. To o której się spotykamy i gdzie?. Sam xo"
- Może w MSC o 17?. Harry xx"
- " Mi pasuje. Sylwia też już powinna być wolna i reszta też. Sam xo"
- " Nie mogę się doczekać. Harry xx"
- " Ja też. Sam xoxo"
Wyszłam ze szkoły i pobiegłam za Nicole, która akurat szła na przystanek.
- Nicole! Poczekaj!- krzyknęłam, a ona się odwróciła.
- No co tam?
- Co robisz dzisiaj o 17?
- W sumie to nic,a co?
- No bo moi przyjaciele chcieli poznać moich innych przyjaciół i chcę ci powiedzieć, żebyś nic nie planowała na 17 bo spotykamy się w parku i jedziemy do MSC.
- Okej, a teraz cię przepraszam ale mój autobus już jest.
- Spoko, jeszcze się zdzwonimy
- Paa
Kiedy Nicole odjechała, postanowiłam pójść do domu pieszo, póki jest jeszcze ładna pogoda. Gdy szłam przez park zauważyłam znaną mi sylwetkę. Był to Matt w towarzystwie jakiś blondyn lepiących się do niego. Widziałam, że potrzebuje pomocy więc od razu ruszyłam w jego stronę.
- Matt, kochanie, dlaczego mi uciekłeś?- dałam mu znak wzrokiem o co chodzi i najpierw nie rozumiał, ale później od razu skumał.
- Sam, kotku, myślałem, że już poszłaś do domu.- objął mnie w pasie a ja zrobiłam to samo.
- Może przedstawisz mi swoje koleżanki?
- A no tak, to jest Amanda, Hannah, Joe i Amelia.- przywitałam się jak przystało na "dziewczynę" najprzystojniejszego chłopaka w szkole.
- Cześć, miło mi was poznać, ja jestem dziewczyną Matta. Kochanie idziemy już?
- Przepraszam was, ale mojej dziewczynie się śpieszy. Pa
One popatrzyły się na nas a my poszliśmy.
- Sam, jesteś wielka. Jak ty na to wpadłaś moja dziewczyno?
- A no wiesz, widziałam jak się do ciebie lepią i postanowiła cię uwolnić od nich.
- Mam bardzo fajną dziewczynę- popatrzył się na mnie
- A ja bardzo fajnego chłopaka- Zaczeliśmy się śmiać
Matt odprowadził mnie pod sam dom, powiedziałam mu o dzisiejszym spotkaniu z chłopakami na które się zgodził i też będzie czekała w tym samym miejscu co Nicole.
- To do zobaczenia Matt
- Pa moja dziewczyno- pocałował mnie w policzek i pomachał mi. Też mu odmachałam i weszłam do domu.
Rzuciłam torbą gdzieś w kąt, ściągnęłam buty, wyciągnęłam telefon z torby i napisałam sms'a do Sylwii.:
- " O której masz czas wolny?"
- " O 16.00, a co? masz już jakieś plany?
- " Oczywiście! To na 16. 30 bądź gotowa, ja będę w twoim hotelu, ubierz się w tą bluzę co wczoraj kupiłaś, ja ubiorę też tą z wczorajszych zakupów i poznasz w końcu moich przyjaciół z Londynu. I bez żadnych wymówek."
- " Super! Nigdy bym nie odmówiła"
Mam jeszcze godzinę do 16.15. Wyjdę po Sylwię i razem pójdziemy do parku spotkać się z resztą.
Poszłam do łazienki pod prysznic i gdy skończyłam Zbyszek zawołał mnie na obiad.
- Co dzisiaj jemy?
- Indyka!
- Super!.
Nałożyłam sobie niewielką ilość, na co Zbyszek
- Co tak mało? Czyżby jakaś dieta?
- Nie, po prostu umówiłam się z przyjaciółmi na mieście i będziemy tam coś pewnie jeść.
- Rozumiem.
Gdy kończyłam jeść do domu wszedł tato z Julką.
- Siemanko familia, poświęciłabym wam więcej czasu, ale niestety nie mam go dla was dzisiaj za wiele.
- To czym jest moje dziecko tak zajęte
- Swoim prywatnym życiem ojcze, i swoimi przyjaciółmi. Nie wolno ich zaniedbywać, nie prawdasz?- starałam się mówić poważnym tonem, choć i tak się śmiałam
- Ależ oczywiście, przyjaciele są bardzo ważni. Tylko nie zapomnij czasami o nas.
- Ależ oczywiście mój drogi ojcze. Nigdy to nie nastąpi
- Ja myślę, moja córko
- Muszę was przeprosić, ale idę się szykować, żeby się nie spóźnić. Julko! moja kochana siostro, młodsza co prawda, ale mniejsza o to. Czy mam pozdrowić całe One Direction od ciebie? Bo jakoś tak się składa, że się z nimi dzisiaj spotykam
- Co? Mogę iść z tobą?
- Oj słońce ty moje, na ciebie już będzie za późno. I z resztą będą inni znajomi i na pewno nie będą mieć po 10 lat.
Julka wywaliła na mnie oczy i pobiegła wkurzona do swojego pokoju.
-No co, miałam być miła, to byłam- popatrzyłam na tate
- Oj Sam, czasami dziwnie się zachowujesz. Idź się już szykuj .
Poszłam na górę i przebrałam się w TO. Zeszłam na dół, ubrałam buty i oznajmiłam wszystkim domownikom, że nie wiem o której wrócę i wyszłam z domu. Udałam się w stronę hotelu w którym mieszka Sylwia. Nie wiem dlaczego jestem taka niemiła dla młodej. Ale czasami lubię się z nią kłócić. Tego mi właśnie dzisiaj trzeba było.
***15 minut później***
Stałam już pod hotelem i zadzwoniłam po Sylwię.
-" Gotowa?"
- " Już wyszłam z windy i wychodzę"
Wyszła z hotelu wyglądała tak właśnie jak chciałam, czyli była ubrana w TO.
- Cześć.Świetnie wyglądasz- podeszłam do przyjaciółki i się z nią przywitrałam
- Ty też. Ładnie ci w żółtym.
- Dziękuje
Szłyśmy w stronę parku i gdy już dochodziłyśmy Sylwia spytała.
- Co to właściwie za przyjaciele
- A taki Harry, Louis, Niall, Liam i Zayn no i jeszcze Matt i Nicole którzy siedzą o tam- pokazałam palcem na ławkę na której siedzieli Nicole i Matt.
- ONE DIRECTION?! Boże to już dzisiaj!? Poznam ich?!
- Poznasz, ale ogar, proszę cię nie rób mi siary, pomyślą jeszcze, że przyjaźnie się z psycholką, w sumie dobrze pomyślą no ale wiesz.
- Okej.
Podeszliśmy do ławki i przedstawiłam ich sobie. Sylwia od razu dobrze się z nimi dogadywała z czego się cieszyłam
- Ej słuchajcie, ci moi przyjaciele to chłopaki z One Direction
- CO?- Nicole stanęła a my za nią?
- Nie mów, że ich lubisz?- zapytałam
- No nie, to znaczy tak,  to znaczy znam kilka ich piosenek i coś tam o nich wiem. Ale, że ich poznam to nie przypuszczałabym.
- To już wiesz. A ty Matt co o tym sądzisz?
- Skoro się z nimi przyjaźnisz to chyba nie są tacy źli.
Doszliśmy do MSC i on już na nas czekali. Przywitaliśmy się z każdym i usiedliśmy. Siedzieliśmy przy dużym okrągłym stole. Ja usiadłam między Sylwią a Mattem, obok niego usiadła Nicole a obok Sylwii usiadł Niall, obok niego usiadł Zayn, następnie Harry, który siedział na przeciwko mnie, Liam i Louis, który zajął miejsce obok Nicole, bo tylko tam było wolne. Przedstawiłam ich sobie i zaczęliśmy rozmowę o wszystkim. Harry cały czas patrzył w moją stronę a ja się tylko uśmiechałam. Chyba chciał usiąść obok mnie ale niestety miejsca były zajęte. Rozmawialiśmy o naszej szkole i jakoś przypomniała się Mattowi dzisiejsza akcja w parku. Szepnął mi o niej na uch a ja wybuchłam śmiechem na całą salę. Wszyscy się zaczęli śmiać z mojego śmiechu, tylko Hazza jakoś był przybity, nie wiedziałam dlaczego.
- Dzisiaj był świetny dzień, prawda moja dziewczyno- powiedział do mnie Matt i objął mnie ramieniem.
- Oczywiście skarbie- przysunęłam się w jego stronę i zaczęliśmy się śmiać. Nagle Harry wstał, wziął swój telefon , rzucił kasą na stół i wyszedł bez słowa.
- Co mu jest?- zapytał Niall, który przerwał sobie rozmówki z Sylwią.
- Nie wiem, ale pójdę za nim. Przepraszam was na chwilę- wzięłam swoje rzeczy i wyszłam do głównej drogi, lecz Hazzy już nigdzie nie było. Postanowiłam do niego zadzwonić, lecz nie odbierał. O co mu poszło? Wróciłam do reszty i posiedzieliśmy jeszcze chwilkę. Było już po 20 a jeszcze musieliśmy się pouczyć. Pożegnaliśmy się z chłopakami, oni pojechali do swojego domu, ja z Sylwią do jej hotelu a Nicole z Mattem pojechali jednym autobusem, bo mieszkają niedaleko.
Gdy usiadłyśmy już wygodnie w autobusie Sylwia mnie zapytała.
- Chodzisz z Mattem?
- Co?! Haha. nie, wiedziałabyś o tym, skąd ci takie głupoty przyszły do głowy?
- Dzisiejsza akcja w MSC sam mówiła za siebie.
- A o to co chodzi.- opowiedziałam Sylwii o dzisiejszym zdarzeniu z parku.
- No to nieźle.
- No. Tylko nie wiem co Harremu odbiło
- A ja myślę, że wiem o co mu poszło.
- Co masz na myśli?
- Nie ważne. Wolę nie zaczynać tego tematu. A tak w ogólę to dziękuję, że mi ich przedstawiłaś. Każdy z nich jest wyjątkowy.
- No a Niall chyba w szczególności- uśmiechnęłam się do niej
- Weź przestań, dobrze się nam razem rozmawiało i tyle.
- No i się ktoś tam powymieniał numerami telefonów, czy to nie byłaś przypadkiem ty i Niall?
- No co? Nie mogę?
- No dobra, już skończmy
Autobus podjechał pod hotel. Pożegnałam się z Sylwią, umówiłyśmy się na 16.00 u mnie w domu i pojechałam dalej pod sam mój dom. Cały czas myślałam o Harrym. Przecież tak nie mógł się doczekać tego spotkania. Z myślenia wybił mnie sms od Louisa:
- " Hej, wpadłabyś do nas o 16.30 jutro?"
- " Jeśli nie będzie wam przeszkadzało towarzystwo Sylwii to wpadnę"
- " No pewnie, że możesz ją zabrać. Więc do zobaczenia"
- " Do jutra"
Wyszłam z autobusu i poszłam do domu. Weszłam do kuchni, wzięłam ciastka i sok z lodówki i poszłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i znowu zadzwoniłam do Hazzy. Niestety nadal nie odbierał. Wzięłam laptopa z nadzieją, że może będzie a twitterze lub na skype, lecz tam też pustki. Sprawdziłam twittera zajadając się ciastkami. Poszła pod prysznic i położyłam się spać dalej myśląc o dzisiejszej sytuacji. Zasnęłam.
_________________________________________________________________________

No i mamy 17  ; )

Sama się sobie dziwie, że tak ostatnio regularnie dodaje rozdziały, ale to dzięki 5 komentarzom przy ostatnim rozdziale, które dają  mi motywacje na następne części.
W końcu biorę przykład z Moni i zaczynam jakaś akcję ; )0
Sorki jak są w opowiadaniu błędy ale pisałam na nie swojej klawiaturze i tak dziwnie jakoś xDD
Pozdrawiam wszystkich moich czytelników, w szczególności moich kochanych anonimów ;)
Każde wasze słowa wywołują u mnie banana na twarzy ; )
Monia, moja mordko pisz NEXT ; ) http://horanhoran.blogspot.com/ KOCHAM CIĘ I TWOJE OPOWIADANIE na które zapraszam wszystkich, bo Monia ma talent jak nikt inny ; *
Dziękuję jeszcze raz za komcie i przypominam CZYTASZ=KOMENTUJESZ ; )
I w końcu MASSIVE THANK U Sylwia, za udostępnianie mi twojego kompa jak mam wene do pisania i załatwianie kompa twojego brata kiedy ty masz przechlapane i musisz wyłączać. ; *
Się rozpisałam... xd
I THNX Dominikowi ( Sylwii bratu) za kompa ; ) Już wiem gdzie mam przychodzić na przyszłość, jakby Syśka nhi mogła użyć mi swojego kompa ; ))
Melaa ; DD


piątek, 28 grudnia 2012

Rozdział 16

*** 2 dni później***

Obudziła mnie Julka, która wpadła do mojego pokoju.
- Sam, wstawaj, za 2 godziny miałaś jechać na lotnisko.
O kurde! Sylwia dzisiaj przylatuje!
- Rety, dziękuje, że mnie obudziłaś, choć zrobię śniadanie.- powiedziałam i poszłyśmy na dół. Dzisiaj mamy wolny poniedziałek od szkoły bo jest tu jakieś święto.
- Mogą być płatki?- zapytałam
- Pewnie.
Zrobiłam płatki jej i sobie, zjadłyśmy i poszłam od razu pod prysznic. Po 30 minutach byłam już czysta, z wysuszonymi włosami i makijażem. Zostało mi tylko coś na siebie ubrać, tylko co? Otworzyłam szafę i popatrzyłam w stronę okna. Podeszłam do niego otworzyłam je. Na zewnątrz było dość ciepło więc postanowiłam ubrać TO. Wsadziłam do torby rzeczy, bez których się nie ruszam i inne pierdoły. Zadzwoniłam po taksówkę, bo nie zdążyłabym autobusem, który i tak mi już pewnie uciekł. Mam jeszcze 40 minut, a na lotnisko jedzie się ok.20 minut przy dobrych warunkach drogowych.
- Julka, zbieraj się, podrzucę cię do Maddy.
- Ja też chcę zobaczyć Sylwię.- powiedziała.
- Przecież ona tu będzie całe dwa tygodnie. Z resztą wiesz, że wzięłabym cię, ale już czasu nie mam i nie chcę cię zgubić. Sylwia później do nas wpadnie jak będzie miała czas.
- No dobra.
Wyszłyśmy z domu i poszłam ją odprowadzić. Wcześniej zadzwoniłam do jej mamy aby zapytać, czy mogę ją u niej zostawić. Oczywiście się zgodziła. Dobrze mieć takich sąsiadów. Gdy wracałam już do domu akurat taksówka podjechała.
- Dzień dobry. Na Heathrow proszę.
- Dzień dobry, już się robi.
Wsiadłam i włączyłam sobie muzykę na telefonie.
***20 minut później***
Zapłaciłam temu miłemu staruszkowi z taksówki, pożegnałam się i poszłam na IV terminal na którym miał lądować samolot z Polski. Usiadłam na krześle i czekałam na samolot.
***10 minut później***
Zobaczyłam jak wychodzi pewna grupa ludzi i w nich była też Sylwia. Od razu zerwałam się na równe nogi.
- SYLWIA!- krzyknęłam
***Oczami Sylwii***
Osz kurwa! to już dzisiaj! Nie mogłam zasnąć ale w końcu zasnęłam i obudziłam się 2 godziny przed lotem. Poszłam pod prysznic a następnie na śniadanie. Zjadłam kanapki z nutellą i poszłam się ubrać w strój, który już wczoraj sobie przygotowałam, czyli TO. Wszyscy mieliśmy się spotkać godzinę przed wylotem na lotnisku.
- Tato, ja już jestem gotowa, możemy jechać
- Ok
Pożegnałam się z mamą i pojechaliśmy
- Masz coś na drogę?
- O zapomniałabym, wskoczymy do jakiegoś sklepu?
- Okej.
Pojechaliśmy do Tesco i wzięłam sobie dużo jedzenia. Jak tato płaci to nie szkoda mi kasy.
***15 minut później***
No i dojechaliśmy na lotnisko.  Tato wziął moją walizkę i ruszyliśmy w stronę II terminalu z którego miałam odlatywać. Gdy zobaczyłam moją grupę postanowiłam, że już się pożegnam z tatą.
- No to do zobaczenia- powiedziałam
- Zadzwoń jak dolecisz
- Zadzwonię
- Baw się dobrze i pozdrów Samantę i jej rodzinę
- Pozdrowię na pewno
Przytuliłam się do taty i gdy już odchodziłam tato podszedł do mnie i chciał mi coś dać
- Chyba ci tyle wystarczy- dał mi 350 funtów
- Tato! Boże jesteś kochany- przytuliłam go.
- No leć już bo sprawdzają obecność
- Do usłyszenia
- Pa córcia
Wzięłam walizkę i poszłam w stronę mojej grupy
- Dzień dobry- przywitałam się z nauczycielami
- O widzę, że jesteśmy  w komplecie- powiedziała dyrektorka
" Pasażerowie odlatujący do Londynu proszeni są o przejście przez odprawę"
Tak więc ruszyliśmy w stronę odprawy.
***20 minut później***
W końcu wystartowaliśmy. Ja zajęłam miejsce pod oknem a obok mnie usiadła jakaś niemka. Robiłam zdjęcia widokom i nagrywałam filmy. Wyciągnęłam swoją poduszkę i zasnęłam. Obudziła mnie stewardessa, która prosiła o zapięcie pasów, bo mieliśmy lądować. Więc tak też zrobiłam. Gdy wylądowaliśmy zabrałam swoją torebkę i udaliśmy się wszyscy po nasze walizki. Dyrektorka między czasie powiedziała nam, że pojedziemy teraz do hotelu, a później mamy czas wolny do samej kolacji. Każdy zabrał swoje bagaże i udaliśmy się w stronę wyjścia. Gdy wyszliśmy już rozglądałam się za Sam. Nigdzie jej nie widziałam, może sobie zapomniała. Szłam dalej i nagle usłyszałam znajomy mi głos, który wołał moje imię
- SYLWIA!- Odwróciłam się w stronę z której dobiegał ten głos. Tak, to była Sam, Boże ale ona się zmieniła.
***Oczami Sam***
- SYLWIA!
-SAM!- Pobiegłyśmy do siebie.
- Sylwia, w końcu się widzimy- przytuliłam ją
- Sam, dalej nie wierzę, że jestem w Londynie. Boże jak ty się zmieniłaś.
- Ty tak samo.
- Chodź, przywitasz się z twoją ulubioną dyrektorką
- Nie gadaj, że jednak poleciała z wami?
- Chodź, sama zobaczysz.
Podeszłam do grupki nauczycieli i zobaczyłam tam 2 nauczycieli, którzy mnie uczyli a była to pani od angielskiego i pan od muzyki, moją ulubioną panią dyrektor i jakąś jedną panią, która chyba doszła w tym roku.
- Dzień Dobry- podeszłam do nich i się przywitałam
- Samanta Adamczy!
- Tak, to ja- uśmiechnęłam się
Przywitałam się z nauczycielami.
- Samanto, to jest pani. Anna Kowalska, nasza nowa nauczycielka języka angielskiego.
Przedstawiłam się, choć nie wiem po co.
- Sam, może zabierzesz się z nami do hotelu, później Sylwia ma wolny czas, to oprowadziłabyś ją po mieście
- Jeśli tylko mogę to bardzo chętnie
Przywitałam się jeszcze z kilkoma znajomymi z mojej starej szkoły.
Wsiedliśmy do autokaru i ruszyliśmy w stronę hotelu. Opowiadałam nauczycielom jak to jest tu mieszkać i jak jest w nowej szkole. Przyznam, że jak teraz mnie nie uczą to wydają się być bardziej na luzie. Panie od angielskiego stwierdziły, że mam ładny akcent brytyjski. No hello, o tym to ja kurde sama wiedziałam, ale fajnie tak usłyszeć.
Gdy dojechaliśmy  okazało się, że jej hotel jest jakieś 10 minut drogi pieszo od mojego domu. Sylwia zostawiła swoje bagaże w pokoju, który dzieliła z 2 dziewczynami z przeciwnych klas.
- Syla, zabieraj kasę, idziemy na zakupy!
- Super
Sylwia spakowała do torby potrzebne rzeczy i ruszyłyśmy zwiedzać miasto. Mówiąc zwiedzanie mam na myśli Oxford Street.
Weszłyśmy do największej galerii w Londynie. Ja też zaopatrzyłam się w pieniądze.
***2 godziny później***
Nakupowałyśmy mase rzeczy. Jedną z nich są obudowy na telefon, które od razu założyłyśmy na nasz iPhony.
Troszkę zgłodniałyśmy, więc udałyśmy się do KFC. Złożyłyśmy zamówienie i zajęłyśmy stolik.
Rozmawiałyśmy chwilę i Sylwia poszła po nasz " obiad". Kupiłam też Julce, bo nie chciało mi się nic gotować dzisiaj. Usiadła na przeciwko mnie i zaczęłyśmy rozmowę na różne tematy, aż w końcu temat zszedł na One Direction.
- Dalej nie mogę w to uwierzyć, że znasz kurde ten zespół.
- No to uwierz w końcu bo ty też ich poznasz. A jak to się stało, że ty zaczęłaś ich lubić?
- Jak byłam kiedyś u Moniki.A wiesz,że ona jest ich fanką, no i słuchała muzyki i weszłam do niej i nie zwracałam uwagi co za muzyka leci. I zaczęła lecieć Change My Mind i się zakochałam się w tej piosence. Zapytałam się Moniki kto ją śpiewa i nigdy w życiu nie przypuszczałam, że to śpiewają właśnie oni. Mają wielki talent, nie wiem ja nie mogłyśmy ich lubić. No i później siedziałam u niej całymi dniami po szkole i ona mi pokazywała różne filmiki i fakty. No i taka to moja przygoda  z nimi, a twoja?
- No u mnie też będzie tego sporo.- opowiedziałam jej historię
- A teraz utrzymujesz z nimi jakiś kontakt?
- Przecież ci mówiłam tempiaro, że tak.
- Wpadłaś któremuś w oko, albo któryś wpadł tobie?
- Przyjaźnię się z nimi wszystkimi, ale najbardziej przyjaźnię się z Harrym. A najgorsze jest to, że się chyba w nim zakochałam
- CO? Najgorsze to jest? ty jesteś jakaś dziwna,. bardzo dobrze,  że się w końcu zakochałaś.
- No właśnie nie. Nie wiem co on czuje, i sama mam mieszane uczucia. Gdy z nim jestem czuję się jak w bajce. On jest taki kochany, troskliwy i romantyczny, ale boję się zakochać. Jeszcze ten pocałunek...
- CO? ŻE CO?- Sylwia aż wstała z krzesła.
- No tak, pocałował mnie - opowiedziałam o zdarzeniu z auta.
- Jejku, ale super. Daj mu szanse.
- Sama nie wiem
- Daj spokój z tym Filipem, to idiota. Nie pozwól marnować sobie reszty życia przez tego kretyna.
- Dobra zbierajmy się już, bo Julka u sąsiadów siedzi.
- Okej.
***15 minut później***
Gdy dojechałyśmy autobusem, który prawie nam uciekł od razu poszłyśmy po Julkę.
- Dzień dobry, przepraszam, że tak długo ale- Sąsiadka przerwała mi
- Nie ma sprawy, przynajmniej się Maddy nie nudziła
Pani mama poszła po Julkę a ja kazałam się Sylwii schować.  Widziałam jak młoda biegnie ze schodów, szybko się ubrała i pobiegła w moją stronę.
- Hej, gdzie Sylwia?
- Musiała zostać w hotelu.
- No super, ty ją widziałaś a ja nie.- obraziła się
- No nie obrażaj się tak Julka na Sam- powiedziała Sylwia. Julka się odwróciła i popatrzyła na nią.
- Sylwia!- krzyknęła i pobiegła w jej stronę.
***5 minut później***
- No to jest właśnie nasz dom- pokazałam gestem ręki.
- WOW! Jaki śliczny
Oprowadziłam ją po domu, ja odłożyłam swoje zakupy u siebie i wróciłyśmy do salonu.
- Wprowadzam się do ciebie.
- Hah
Włączyłyśmy na laptopie jakąś polską komedię, którą Sylwia przywiozła ze sobą. Oglądałyśmy jakieś 10 minut, bo zadzwonił Harry. Sylwia normalni piszczała
- Syla, ogar. Jeden warunek. Odbiorę jak będziesz się normalnie zachowywała psycholko.
- Ok, odbieraj
Odebrałam i zobaczyłam pięć dobrze mi znanych mordek. Sylwia się odsunęła od kamerki i zaczęła płakać.
- Hello piękna- powiedział Harry i reszta też się przywitała
- Cześć chłopaki, poczekajcie chwilę.- popatrzyłam się w stronę Sylwii, która była w mega wielkim szoku, że chyba nie kontaktowała.
- Sylwia, no pokaż się do kamerki, chcę ci przedstawić moich przyjaciół- powiedziałam a ta dalej tkwiła w bezruchu. Postanowiłam usiąść obok niej i wziąć laptopa na kolana. Tak właśnie zrobiłam.
- Chłopcy, to jest moja przyjaciółka z polski. Sylwia ma na imię
- Cześć, miło mi cię poznać- powiedział Niall
- Mi również- powiedział Zayn
- Nam też- powiedziała reszta chłopców
Sylwia tylko pomachała i powiedziała ciche "Hi". Trzęsła się jak galareta. ale to z nerwów zapewne
- Za niedługo się poznacie- powiedziałam
- Już się nie mogę doczekać- powiedział któryś z nich, ale nie widziałam który.
Zadzwonił telefon do Sylwii.
- Halo?, Już? No dobrze już się zbieram"
- Co jest?
- Muszę wracać- cały czas mówiłyśmy po polsku a całe 1D dziwnie się na nas patrzyło.
- Sylwia musi już iść, za chwilkę wracam, nie rozłączajcie się.
- Dobrze
- Okej, to do zobaczenia- w końcu coś powiedziała
- Robisz postępy- powiedziałam po polsku
- Głupia
Wyszłyśmy z domu i poszłyśmy na przystanek autobusowy. Niestety żaden nie jechał pod hotel.
- Zamów mi taksówkę
Zamówiłam jej i była po 5 minutach.
- Ja gadałam z 1D
- Tak, właśnie to robiłaś i wyszłaś pewnie na idiotkę. Teraz będę cię tłumaczyła u nich.
- No co.
- No nic!
- Wiesz co, nie musisz mnie odwozić. Sama dojadę tylko powiedz temu panu pod jaki hotel ma mnie zawieźć.
Tak właśnie zrobiłam, pożegnałam się z Sylwią i poszłam do domu. W salonie siedziała już Julka przy moim laptopie i rozmawiała z chłopakami.
- Julka, ty sobie już pogadałaś, daj teraz mi porozmawiać.- zabrałam jej laptopa i poszłam do swojego pokoju.
- No już jestem
- Widzimy
 Rozmawiałam jeszcze z nimi 10 minut bo mieli dzisiaj koncert, więc nie mogli długo rozmawiać. Harry cały czas spoglądał na mnie a gdy nasze oczy się spotykały to nie mogły się od siebie oderwać. Pożegnaliśmy się i chłopcy się rozłączyli. Podeszłam do szafy, żeby sobie przygotować piżamę, gdy nagle dostałam sms'a
- Już jutro się widzimy. Nie mogę się doczekać xo. Śpij dobrze. Harry xx"
-" Ja też się nie mogę doczekać  i tobie też życzę kolorowych snów i udanego koncertu. Uważaj na napalone fanki xD. Sami xx."
- Poszłam do salonu zrobić kolacje.
- Julka, kolacja!- krzyknęłam i ona momentalnie przybiegła. Zjadłyśmy kanapki i każda z nas poszła pod prysznic.
Gdy się wykąpałam poszłam zobaczyć, czy Julka już śpi. Było  tak jak myślałam, spała jak aniołek. Poszłam do swojego pokoju i esemesowałam z Sylwią, która kupiła sobie angielski starter.
Byłam już zmęczona i postanowiłam, że pójdę spać. Zasnęłam
_______________________________________________________________________


No i mamy NEXT! ; D
Da się go w ogóle czytać? ; ]]
CZYTASZ=KOMENTUJESZ ; ))
Melaa ; DD

środa, 26 grudnia 2012

Rozdział 15

Obudził mnie Harry bawiący się moimi włosami. W pierwszej sekundzie nie wiedziałam co się dzieje, dopiero później przypomniałam sobie tą wczorajszą niemiłą sytuację.
- Cześć Sami, jak się spało?-zapytał mnie Harry
- Hej Harry, dobrze się spało. Dziękuje, że zostałeś ze mną. Strasznie się bałam- przytuliłam chłopaka.
- Nie zostawiłbym cię w takim stanie- odwzajemnił uścisk.
Wstaliśmy z łóżka i zeszliśmy na śniadanie. Zrobiliśmy naleśniki.
- Julka, śniadanie!!!!- zaczęłam krzyczeć, bo nie chciało mi się iść na górę
- Na pewno tego nie usłyszała...- powiedział z ironią
- No co! nie chciało mi się iść na górę głupku
- Ja głupek? A jak nazwę osobę stojącą przede mną... G.Ł.U.P.E.K?- zaczął literować
- Idioto!- wysypałam na Hazze mąkę, która mi została
- O ty! pożałujesz- i zaczął mnie gonić. Biegaliśmy po całym salonie.
- Harry, daj spokój!
- Jak mam dać ci spokój, skoro jestem cały w mące?!
- Głupkowi się należało!- powiedziałam|
- No teraz tego pożałujesz! - pobiegł za mną. Ja cały czas piszczałam i chyba to spowodowało to, że obudziliśmy Julkę, bo zeszła na dół.
- Sam! co ty wypra... HARRY!- pobiegła w jego stron i rzuciła się na jego szyję, co spowodowało, że mogłam pobiec do kuchni unikając tego czegoś co planował Harry.- Co ty tu robisz?-była bardzo radosna.
- Przyszedł do nas na śniadanie- wyglądnęłam z kuchni i powiedziałam za Hazze
- Właśnie tak- uśmiechnął się w moją stronę
- Jeśli mogę zapytać, to co wy tu robiliście?
- My no... ten.. bo my..
- Sam zjadła mąkę- popatrzył się na mnie i prawie wybuchł śmiechem
- Zjadłam mąkę?- zrobiłam minę typu WTF?! . Harry popatrzył się na mnie, co miało oznaczać, że musiał coś wymyślić.- Tak, właśnie zjadłam mąkę, niedobra była. Fuuj!
- Ale co to ma wspólnego z tymi krzykami?
- Bo Sam nie mogła jej połknąć i no ten.. musiała biegać, żeby jej wpadła do gardła
- To nie można było tak od razu?! Chodźmy już jeść.
Co ten Harry wygaduje!!
Usiedliśmy i jedliśmy naleśniki
- Dobre- powiedziała Julka
- Wiem, bo my robiliśmy- powiedziałam
Zjedliśmy wszystkie.
- Sam, co dzisiaj robimy?
- Siedzimy w domu przed tv i oglądamy filmy.
- Ale ja nie chce siedzieć w domu jak co weekend jak taty nie ma. Zawsze leżymy na sofie i oglądamy wszystko jak leci. Nie możemy gdzieś wyjść?- zaczęła na mnie krzyczeć
- Julka, jak ty się do mnie odzywasz? Za to co zrobiłaś nie idziemy nigdzie!
- Nie słuchaj jej. Idziemy przecież do wesołego miasteczka.- powiedział Harry
- Naprawdę Sam?- popatrzyła na mnie, a ja na Harrego, który kiwną głową na znak, że to prawda.
- No tak, idziemy.
- Super!, Sam, przepraszam, że tak nakrzyczałam na ciebie.- zaczęła mnie przytulać, a raczej zgniatać
- Dobrze, już dobrze, ale puść mnie- puściła mnie i podeszła do Hazzy
- A kiedy idziemy?
- Za dwie godziny?- popatrzył w moją stronę
- Tak, za dwie godziny.
- To ja biegnę na górę.
Julka pobiegła a ja podeszłam w stronę Hazzy.
- Nie mogłam połknąć mąki?! I musiałam biegać, żeby mi wpadła do gardła?! Nie mogłeś wymyślić czegoś lepszego?!
- No co! tylko to mi przyszło do głowy
- Same głupoty, jak zawsze
- Zrobiłbym ci coś ale nie mam siły.
- To czym się tak malutki Harry zmęczył?
- Ty wredna małpo!
- Nie jestem wredną małpą!- uderzyłam go szmatką w bark.
Zaczął za mną biegać znów po całym domu. Piszczałam jak głupia.
- STOP Harry, koniec!
- Nigdy!
W końcu mnie złapał i przewróciliśmy się na sofę tak, że Harry siedział na mnie.
- Teraz mi nie uciekniesz!- Harry zaczął mnie łaskotać. Wyrywałam się mu ale on jest silniejszy ode mnie.
- Hahahaha.. hary.. hahah.. STOP! hah..- nie mogłam nic z siebie wydusić.
Harry dalej mnie łaskotał i mnie nie słuchał.
- Czyżby teraz Sam połknęła mąkę i trafiła tam gdzie nie trzeba? I pewnie Harry, ty ją ratujesz?!
Wstaliśmy z sofy i zaczęliśmy się tylko śmiać.
Ja poszłam pod prysznic do swojego pokoju a Harry poszedł do toalety dla gości.
Po 30 minutach byłam świeża i pachnąca. Ubrałam się w TO, pomalowałam i zeszłam na dół gdzie czekali już na mnie Harry i Julka.
- Dłużej się nie dało?- zapytała młoda
- Jeśli chcesz, to mogę wrócić wyprostować sobie włosy- powiedziałam to na specjalnie.
- NIE! Jedźmy już
Wyszliśmy z domu i pojechaliśmy w stronę wesołego miasteczka.
- Harry, włącz mi ta płytę- wyciągnęła ze swojej torebki jakąś płytę i podała ją Hazzie
- O! Take me home- uśmiechną się
- Możesz od razu włączyć nr.9, Sam uwielbia Over Again
- O tym to ja wiem- popatrzył na mnie, a ja się uśmiechnęłam
Piosenka zaczęła lecieć i od razu na mojej twarzy zagościł banan. Harry spoglądał na mnie też się uśmiechał. Zaczął śpiewać swoją solówkę i kurde w jego wykonaniu, tak na żywo i w samochodzie brzmiała anielsko.
***15 minut później***
Dojechaliśmy na miejsce. Julka chciała iść na samochodziki, więc zaprowadziliśmy ją tam.
- My też wsiadamy?- zapytałam się
- No co ty! Ja mam lepszy pomysł- pociągnął mnie za rękę
- Gdzie idziemy?
- Na rollercoaster
- Zwariowałeś? Ja tam nie pójdę. W Londynie jest jeden z największych. W dodatku za dużo jest tam ludzi, fanki cię poznają.
- Nie owijaj w bawełnę, od razu powiedz, że się boisz.
- Tak, boję się! Zadowolony? Nigdzie nie idę!
- Nie masz czego się bać, będziemy tam razem, nie idziesz sama.
Po długiej namowie zgodziłam się i poszliśmy. Usiedliśmy na swoich miejscach i zapieliśmy się.
- Dlaczego ja się zgodziłam?
- Też cię lubię.
Kolejka ruszyła. Momentalnie złapałam Hazze za rękę i ścisnęłam bardzo mocno. On się popatrzył na mnie i też mnie ścisnął, żebym wiedziała, że jest ze mną.
***15 minut później***
Wyszliśmy stamtąd a ja dalej ściskałam jego rękę i byłam w szoku.
- Aż tak strasznie było?- zapytał
- Moje krzyki same mówią za siebie
- Moja ty małpko- przytulił mnie, ja dalej trzymałam jego rękę.- Gdzie teraz idziemy?
- Ja już nigdzie nie idę. Mogę pójść ewentualnie po Julkę.- ruszyłam w stronę samochodzików.
- Sam, wiesz jak  było super? A wy co robiliście?
- Nie chcesz wiedzieć
- Pójdziecie ze mną na łabędzie?
- Julka, bez przesady- powiedziałam
- Pewnie, że pójdziemy.- powiedział Harry
No i poszliśmy na łabędzie. Jeździliśmy i Julka cały czas pstrykała nam zdjęcia. Później Harry przejął aparat i  robił zdjęcia.
- Teraz niech siostry za pozują i pokażą jak się kochają- powiedział Harry a my z Julką zaczęłyśmy się bić(oczywiście udawałyśmy)
- A teraz Razem w trójkę- Pstryk, i zrobione zdjęcie
Byliśmy na różnych atrakcjach. Podeszła do nas jakaś dziewczyna
- Harry Styles?- zapytała. Harry się tylko uśmiechnął a ona poprosiła go o zdjęcie. Zrobili sobie zdjęcie.
- Przepraszam, ja już muszę iść.-powiedział Harry
 Ja z Julką stałyśmy w bezpiecznej odległości
Podszedł do nas i udaliśmy się do budki ze zdjęciami. Harry wsadził 5 funtów, żeby zrobiło 3 kopie dla niego, Julki i dla mnie. Weszliśmy i usiedliśmy. W sumie nie było miejsca. Ja siedziałam u Harrego na kolanie a Julka na moich. Robiliśmy dużo dzikich zdjęć. Julka na jednym wyszła prześwietnie. Skoczyła na Harrego i pocałowała go w policzek a jego mina była bezcenna. Mam też takie zdjęcie na którym Harry i Julka całują mnie w policzek i jedno gdzie robi to sam Harry. Wyszliśmy stamtąd i udaliśmy się do kawiarni coś zjeść. Wzięliśmy frytki na wynos i usiedliśmy na ławce w parku.
- Zbierajmy się już. Jest już 20.00-powiedziałam
- Sam, jeszcze chwilkę- powiedziała młoda.
- Nie! Wracamy do domu.
Poszliśmy do samochodu i Julka znowu zażyczyła sobie take me home. Leciała od początku. Harry z Julką śpiewali wszystkie jak leciały. Ja znałam kilka albo fragmenty.
***15 minut później***
Julka wzięła ode mnie klucze i poleciała szybko do domu bo musiała skorzystać z toalety. Ja siedziałam jeszcze chwilkę z Harrym w jego aucie.
- Dziękuję ci za ten dzień,pomijając rollercoaster było świetnie
- Nie podobało ci się?
- Nie no, było czadowo wręcz- wystawiłam mu język
- Nie wystawiaj języka bo..
- Bo co?!
- Bo ci go odgryzę
- Hahaha. Też cię lubię.
- Sam, słuchaj, ja wyjeżdżam jutro rano do Norwegii z całym zespołem, więc chcę się pożegnać.
- Co? Ale na ile?
- Tu cię pocieszę i tylko na 3 dni.- od razu zrobiło mi się smutno. Harry złapał mnie za brodę i odwrócił w moją stronę i patrzył mi się prosto w oczy.
- Będę dzwonił
- No ja myślę
Patrzyliśmy się tak przez chwilę. Dzieliły nas centymetry. I w końcu się to stało. Harry mnie pocałował, był taki delikatny. Odwzajemniłam go ale nie trwał długo. Motyle w brzuchu miały Party Hard.
- Przepraszam, nie powinienem- odsunął się ode mnie. Ja zaniemówiłam. Nie wiedziałam co to miało oznaczać. Może chciał przez to pokazać, że będzie tęsknił? Że jest dobrym przyjacielem? Ale przyjaciele się nie całują...
- Harry, dobranoc- uśmiechnęłam się i zamknęłam drzwi. Pomachałam mu i weszłam do domu, od razu usiadłam na sofie. Wow, to było coś. Jak on świetnie całuje. Całowałam się z Harrym, który jest w sumie moim przyjacielem. Boże, ja się chyba zakochałam, tylko problem w tym, że ja nie chcę się zakochać. Nie potrafię nikomu zaufać. Nie mogę, nie chcę.
Zrobiłam nam kolacje i zadzwonił tata.
- Hej Sami
- Tata, cześć jak tam Irlandia?
- A bardzo dobrze, tylko tęsknie i martwię się co z wami. Wszystko ok? Co dzisiaj robiłyście?
- Harry zabrał nas do wesołego miasteczka.
- O, widzę, że polubił cię ten chłopiec.
- Tato, daj spokój
- Podobasz mu się
- Hah, skąd ty to niby możesz wiedzieć?
- Sami, a pamiętasz jak poszliście na dyskotekę? Jak patrzył na ciebie. Albo jak byli tutaj wszyscy razem, całym zespołem. Cały czas na ciebie patrzył, rozmawiał niby z wszystkimi ale gdy miał tylko okazję pobyć z tobą sam na sam to korzystał z niej. Wiesz kochanie to samo mówi za siebie. Harry to naprawdę dobry chłopak dla ciebie. Musisz w końcu zapomnieć o przeszłości żabko i komuś zaufać.
- Tato nie przesadzaj
- Dobra ja wiem swoje.
Pogadaliśmy jeszcze chwilkę.
- Kochanie daj mi jeszcze Julkę.
- Okej.
Ja poszłam pod prysznic i dałam Julce telefon. Po 15 minutach byłam już świeża. Poszłam na dół po telefon i było już zgaszone, co oznaczało, że Julka poszła spać. Postanowiłam zrobić to samo bo byłam trochę zmęczona po dzisiejszym dniu. Wzięłam telefon do ręki i zobaczyłam 1 wiadomość. Była od Harrego.
" Słodkich snów księżniczko<3 Do zobaczenia za 3 dni. Już tęsknie i przepraszam za to co zaszło w samochodzie. Harry xx"
- Nawzajem ; ) Ty też śpij dobrze i nie mogę się doczekać twojego powrotu, choć jeszcze jesteś w Londynie. Tamtym się nie przejmuj, luuz. Sam xo<3". Przecież nie napisze mu" Nie masz za co przepraszać, nawet nie wiesz jak mi się podobało! Kiedy powtórka? "
Położyłam się i zasnęłam z prędkością światła.
____________________________________________________________________


 Z prędkością światła?! Hah Bitch please...
Dedyk dla Moni mojej, nie mogła się bidulka doczekać...
Przepraszam, że tak późno, ale nie miałam czasu... ; (
Podoba się choć troszkę?
CZYTASZ=KOMENTIUJESZ, napisz cokolwiek ; )
Melaa ; DD

sobota, 22 grudnia 2012

Rozdział 14

*** Tydzień później***
Ten tydzień minął mi bardzo szybko. Nawet mama nas odwiedziła. Zobaczyła jak mieszkamy i ogólnie się za nami stęskniła. Za chwilkę jedziemy ja odwieźć na lotnisko. Muszę się tylko ogarnąć. Jest 14.45 a samolot jest o 15.20, więc tylko się przebiorę i jedziemy. Ubrałam się w TO i zeszłam na dół. Mama siedziała w salonie wraz z Julką a tato zanosił bagaże mamy do samochodu.
- Ale to szybko minęło mamo
- Strasznie.
-Kiedy nas znów odwiedzisz?
- Nie mam pojęcia, może tym razem wy mnie?
- Szkoła...
- No tak
Do domu wszedł tato
- Gotowe?- zapytał
- Tak- odpowiedziałyśmy równo
Wyszłyśmy z domu i pojechaliśmy na lotnisko.
- Mamo będę za tobą strasznie tęsknić
- Ja za wami też
- Kocham Cię
- Ja was bardziej
Mama pożegnała się z każdym i poszła na odprawę.
Dostałam sms-a
-" Hej Sami, jakieś plany na weekend? Harry xx"
-" Niestety, ale nigdzie nie będę mogła iść. Muszę siedzieć z Julką, bo tato na weekend leci do Irlandii : ("
- " Szkoda. Obiecuję, że nie będziesz się nudziła."
Nie zrozumiałam tego sms-a za bardzo. Jak on czasem coś napisze, to trzeba się długo zastanawiać o co mogło mu chodzić.
- Tato, a ty o której lecisz?
- Za 2 godziny mam samolot, więc wracamy do domu, wezmę walizkę i jedziemy ze Zbyszkiem na lotnisko.
- No to wracajmy bo się spóźnicie.
Weszliśmy do domu. Ja poszłam do kuchni zrobić im jakieś kanapki na podróż.
- Proszę- dałam im po kanapce
- Dzięki
Tato zabrał walizki, podobnie jak Zbyszek i włożyli je do samochodu.
- To córcia czas na nas. Jakby się coś działo to dzwoń o każdej porze. ja tez będę do was dzwonił.
- Dobrze tato, nie martw się. Poradzimy sobie. A ty kiedy wracasz?
- Albo w niedzielę w nocy albo w poniedziałek rano. Zadzwonię jeszcze.
- Ok
Pożegnali się z nami i pojechali.
- No to Julka, zostałyśmy same. Co tu można zrobić?
- Może zrobimy ciasteczka
- O! dobry pomysł. Tylko skoczę do sklepy po składniki i za chwilkę wracam. Zamknij się i nie otwieraj nikomu.
- Okej
Poszłam do sklepu i zrobiłam zakupy. Pogodę mamy dziwną. Najpierw świeci słońce, później wieje zimny wiatr a za chwilkę kropi deszcz i znowu słońce. No tak, to cała Anglia.
Wróciłam obładowana zakupami. Oczywiście kupiłam dużo słodyczy. Zawsze je kupuje jak tato gdzieś leci. On nam nie pozwala jeść dużo słodyczy, dlatego korzystam z okazji, że go nie ma i rozpieszczam siostrę i po części siebie. Otworzyłam jakoś drzwi i zdziwiło mnie to, że nie były zamknięte na klucz. Weszłam do salonu i zobaczyłam jak Julka śpi na Harrego kolanach. Tak słodko to wyglądało.
- Harry, Co ty tu ro- przerwał mi w zdaniu.
- Ciii, Julka zasnęła
Zaniosłam zakupy do kuchni i stanęłam obok tej dwójki.
- Słodko tak wyglądacie.
- Dzięki
- Kiedy przyszedłeś?
- Nie pamiętam dokładnie, ale jak Julka mi otworzyła to powiedziała, że 5 minut temu wyszłaś na zakupy.
- Czyli jesteś tu jakąś godzinę
- Możliwe- uśmiechnął się- może zaniosę ją do pokoju?
- To jest dobry pomysł- Harry wstał i kierował się w stronę schodów.
- Wiesz gdzie iść, prawda?
- Oczywiście
Gdy Harry zniknął mi z oczu, ja w tym czasie odpaliłam laptopa. Od razu na skype napisała Sylwia.
-" Już w poniedziałek się widzimy!<3"
-" Wiem ; D Oby ten weekend szybko miną ;) Co robisz?"
- " Zaczynam się pakować. Mogę zadzwonić"
Właśnie Harry zszedł na dół. Ale w sumie ona musi się dowiedzieć, że znam 1D, bo jak tu przyleci i się dowie, to się obrazi. Nie lubię jej okłamywać.
- Harry, chodź tutaj. Muszę ci kogoś przedstawić
-Mam się bać?
- Nie! głupku. Musisz poznać moją przyjaciółkę. Tylko ona nie wie, że teraz ty tutaj jesteś. Ja nie włączę na specjalnie kamerki. Ty siedź teraz cicho. Ona was lubi. Po prostu ja mam dobry plan. Zgadzasz się?
- Po mimo tego, że go nie ogarniam to tak.
Harry usiadł obok mnie i zadzwoniłam do Sylwii.
- Hej Sylaa
- Hej Sam, to już w poniedziałek
- Wiem, ty powinnaś teraz ćwiczyć angielski.
- No wiem
- To ja mam pomysł. Rozmawiajmy teraz po angielsku. Zobaczymy, czy się dogadasz, okej?
- Nie wiem o co ci chodzi ale okej- Harry patrzył na mnie pytająco, bo kompletnie nic nie rozumiał.
- Co u ciebie? pakujesz się?
- Nie widać? mam taki bałagan w pokoju. Najchętniej spakowałabym cały pokój. Dlaczego nie włączysz kamerki?
- Bo ten..- nie wiedziałam co mam powiedzieć- zepsuła mi się.
- Myślę, że jak będę miała wolny czas, to wyskoczymy gdzieś na miasto razem.
- Oczywiście
- Może spotkamy One Direction
- Obiecuję, że spotkamy- Harry się zaśmiał
- Co się tak śmieszy?- zapytała
- A nic w telewizji coś zobaczyłam. A ty kupiłaś już ich płytę?
- Tak. Mam wszystkie. Tą pierwszą i tą nową. Nawet kupiłam ich trasę. Jak będę u ciebie to kupię sobie książki, bo niestety w Polsce ich nie dostanę
- Spoko
- Jak my mogłyśmy nie lubić 1D?
- No ja tam nie lubię wszystkich. Ten jak mu tam ten w lokach, Harry? Tak, on mnie czasami denerwuje, ale tak poza tym to jest okej.- Harry popatrzył na mnie i zaczął mnie łaskotać
- Przestań debilu! Ja mam łaskotki.
- Odwołaj to
- No dobra, fajny jesteś
Mina Sylwii była zmieszana
- Sam, nie jesteś tam sama?
- No nie. Zapomniałam ci powiedzieć, że jest tutaj ze mną mój przyjaciel. Włączę kamerkę
- Mówiłaś że ci się zeps- nie dokończyła bo zobaczyła machającego w jej stronę Harrego
- Sylwia, to mój przyjaciel, Harry
- Boże to jest Harry Styles! Ale jak ... Jak ty.. ty go... że jak?
- Spokojnie
- Ty idiotko! Dlaczego mi nie powiedziałaś, że znasz go?
- Bo znam cały zespół
- CO?!
- No chciałam ci powiedzieć to, ale jakoś tak nie wiedziałam kiedy będzie na to najlepszy moment. Najpierw myślałam, że nie będziemy się przyjaźnić, więc nic ci nie mówiłam, ale wyszło jak wyszło i chyba dobrze, że przedstawiłam ci Hazze teraz a nie w poniedziałek.
- Ale.. jak.. boże to jest Harry!
Harry'ego śmieszyła ta sytuacja b odsuną się i zaczął  się śmiać.
Po chwili, gdy Sylwia w miarę ochłonęła rozmowa wyglądała normalniej.
- No to Sylwia, w poniedziałek oficjalnie się poznamy
- Boże, ja gadam z Harrym
- Sylwia! miałaś się ogarnąć
Później już nie odwalała takich akcji. Przyszła Julka. Skoczyła Harry'emu na kolana i przytuliła się do niego.
- O Sylwia, cześć, co tam?
- I ona siedzi u niego na kolanach. Ej to mi się wszystko śni.
- Syla, bo się rozłączę!
- No okej.
Pogadaliśmy jeszcze chwilkę, ale musiałam już kończyć, bo Julka cały czas zrzędziła, że mamy robić ciasteczka. W sumie Sylwia też musiała kończyć, bo musiała się pakować. Pożegnaliśmy się z Sylwią i wyłączyłam lapka.
- Harry! pomożesz nam?
- Oczywiście
***2 godziny później***
Ciasteczka są naprawdę pyszne. Nawet nam wyszły. Usiedliśmy w trójkę na sofie. Harry usiadł pomiędzy mną a moją siostrą. Oglądaliśmy jakąś komedie, którą Julka pożyczyła od kolego. Nie była taka zła, ale fajna też nie była. Harry'emu też się chyba nie spodobała, bo cały czas bawił się moimi włosami
- No weź przestań. Oglądaj film.
- Mam ciekawsze zajęcie. Sama przyznasz, że film jest do kitu- powiedział to cicho, żeby młoda nie słyszała.
- Z ty się zgodzę.
Harry co chwilę mówił coś śmiesznego a ja powstrzymywałam się od śmiechu
- No i wtedy Niall chciał mu odgryźć rękę
- Tylko dlatego, że zjadł ostatniego chipsa?- wybuchnęłam śmiechem
- Wiem, że to dziwne, ale tak było.
Teraz stwierdzam, że 1D jest jak przedszkole. Dzieci, dzieci i jeszcze raz dzieci.
*** pół godziny później***
Julka znowu zasnęła. Tym razem trzymała głowę na kolanach Hazzy.
- Przeniesiesz ją do pokoju?
- Oczywiście- poszedł. Nie minęło  minuty  i był z powrotem.
- Szybki jesteś
- Nie tylko w tym
- Co mam przez to rozumieć?
- Domyśl się sama.
- Głupek
- Ja już się będę zbierał. Jest już 23.00
- No dobra- udałam smutną
- Wiesz, że możesz zadzwonić o każdej porze
- No wiem- odprowadziłam Harry'ego pod drzwi.
- Do jutra?
- Oczywiście zapraszam jak chcesz, ja nigdzie nie wyjdę, wiesz, Julka
- No wiem. na pewno się zjawię.
- Dobranoc
- Pa Sami- Harry mnie przytulił
Wyszedł a ja zamknęłam dom na klucz. Posprzątałam w salonie. Schowałam ciastka i poszłam na górę pod prysznic. Przebrałam się w te piżamy i położyłam się do łóżka.
*** 3 godziny później ***
Przebudził mnie straszny hałas. Ktoś łaził po moim podwórku i stał pod oknami. Nie wiedziałam co mam robić, strasznie się bałam. Oby tylko nie obudziło to Julki. Jest już prawie 3 w nocy. Zadzwoniłam do Harry'ego
- Hej Sami, co tam?- chyba go obudziłam, bo miała zaspanym głos, co ja gadam, na pewno go obudziłam. Kto normalny nie śpi o tej porze?
- Harry, strasznie się boję
- Co się dzieje- od razu w jego głosie usłyszałam zdenerwowanie
- Harry, ja nie mam pojęcia co się dzieje. Stoi pod moimi oknami jakiś dwóch facetów i drą się strasznie. Mają coś w rękach, ale nie wiem co. Przepraszam, że cię obudziłam, ale musiałam zadzwonić. Nie wiem co robić, strasznie się boję.
- Sam, nie ruszaj się, ja za chwilę będę u ciebie. Nie bój się. Nie wychodź z pokoju. Po prostu nic nie rób.- rozłączył się. Nie czekałam nawet 10 minut i zjawił się Harry wraz z policją. Komisarze zabrali mężczyzn ze sobą, tylko jeden policjant przyszedł do mnie spisać zeznania. Byłam w strasznym szoku, że bałam się nawet jemu otworzyć drzwi, ale gdy usłyszałam głos Harry'ego zrobiłam to momentalnie.
- Sami
- Harry ja się tak strasznie bałam- Harry mocno mnie przytulił.
- Już wszystko dobrze, zabrali ich. Oni nie wrócą. Nie bój się, jestem z tobą.
Policjant spisał zeznania i wyszedł.
- Harry, zostaniesz ze mną? Boje się.
- Nikt już tu nie wróci- przytulił mnie znowu- Oczywiście, że zostanę. Julka śpi?
- Tak.
Poszliśmy do mnie do pokoju. Harry cały czas mnie obejmował. Usiedliśmy na łóżku.
- Już lepiej?
- Tak, dziękuję, że tu jesteś
- Jesteś moją przyjaciółką. Nie zostawiłbym cię w takiej sytuacji.
Przytuliłam go.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilkę
- Sami, połóż się już. Spróbuj zasnąć.
- Kiedy się boję
- Będę cały czas przy tobie
Położyłam się a Harry zrobił to samo. Przytulił mnie.
- Jakbym wiedział, to nie odjechałbym od ciebie. Strasznie mi głupio.
- To nie twoja wina.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilkę. Czułam, że Harry jest przy mnie, że się troszczy. Cały czas głaskał mnie po głowie i przytulał. Teraz w jego ramionach czułam się bezpieczna. Zasnęłam wtulona w Hazze.
________________________________________________________________________________

O kurde! Ju nie dodawałam chyba " z rok"
Podoba się?
Jak będą jakieś błędy pod koniec albo będzie do dupy to z całego serca MASSIVE SORRY ale Sylwia ćwiczyła downa( sorki, ona go nie musiała ćwiczyć, bo ona go ma xdd) i skupić się nie dało.
Monia! Dodaj NEXT! ♥


niedziela, 16 grudnia 2012

Rozdział 13

*** Tydzień później ***
Dzisiaj Harry wraca z Hiszpanii. Mieli mini trasę koncertową po Francji, Niemczech i właśnie Hiszpanii. Nie widzieliśmy się od ostatniego weekendu w tym klubie. Dziwnie o tym mówić, ale tęskniłam za nim jak cholera. W końcu to mój przyjaciel. Dzisiaj też są urodziny Julki a ja nie mam prezentu dla niej. Hazza obiecywał załatwić jakiś, więc go trzymam za słowo.
Wstałam o 10.45. Poszłam szybko na poranną toaletę i o 11.15 zeszłam do kuchni na śniadanie.
Oczywiście każdy normalny domownik zjadł je o normalnej porze. Wsypałam płatki do miski i zalałam je mlekiem. Nie podgrzewałam, bo lubię jeść na zimno.  Zjadłam i poszłam do salonu. Rozwaliłam się na wolnym fotelu.
- Gdzie jest Julka?- zapytałam
- Maddy zabrała ją do wesołego miasteczka w ramach urodzin.
- O właśnie tato, masz już dla niej jakiś prezent?
-  Kupiłem jej zestaw szkolny. Plecak, piórnik, zeszyty długopisy itp. A ty masz coś?
- O to świetny prezent. No ja jeszcze nic. Harry obiecywał, że coś załatwi, dzisiaj wraca z mini trasy. Oddam mu połowę kasy za to "coś". W sumie to nie, muszę jej coś sama kupić. Pojadę do galerii i coś jej kupię.
- Pojadę z tobą, też jej coś kupię- powiedział Zbyszek
- Zibi, jesteś kochany
- To o której jedziemy?
- Za pół godziny będę gotowa.- poszłam na górę się wyszykować. Ubrałam się w TO i poszłam do łazienki zrobić makijaż. Włosy spięłam w niechlujnego koka, wzięłam torebkę do ręki i gotowa zeszłam na dół.
- Zbyszek jedziemy?
- Już, tylko wezmę kluczyki
Wyszliśmy z domu i udaliśmy się w stronę samochodu. po 15 minutach byliśmy w galerii. Weszliśmy do sklepu, gdzie można znaleźć różne pierdoły z gwiazdami. Weszłyśmy na dział One Direction.
Po 20 minutach wyszliśmy ze sklepu obładowani zakupami.  Postanowiliśmy się złożyć na prezent i kupiliśmy  jej bluzę, 2 t-shirty, kubek, koc i biżuterie. Oczywiście wszystko z 1D. Po drodze wstąpiliśmy do najlepszej cukierni w Londynie. Zamówiliśmy jej tort też z 1D. Do naszego domu ktoś go przywiezie za 2 godziny.
- Tato, jesteśmy
- O to dobrze, ja właśnie kończę robić obiad. Co kupiliście?
Pokazałam tacie zakupy i poszłam na górę po laptopa. Wzięłam sprzęt i zeszłam do salonu. Usiadłam na sofie i włączyłam komputer. Szybko zalogowałam się na twitterze. Sylwia była, więc postanowiłam do niej napisać.
- " Hej Sylwia, właź na skype"
Nie czekałam długo na odpowiedź
" O cześć Sam, już wchodzę xx"
Gdy chciałam wyłączać twittera zobaczyłam post, który napisał Harry Styles :
" Dziękuję za wspaniały tydzień. Było niesamowicie. Kocham moich fanów na całym świecie. Oczywiście tęskniłem za paroma osobami, które musiałem zostawić w Anglii, a szczególnie za jedną xoxo"
Harry! mogłeś sobie darować ostatnie zdanie- pomyślałam. Wiedziałam, że to o mnie. Dużo osób wypytywało się go o kogo chodzi? czy się zakochał? itp.
- Sylwia! Cześć, co tam?- przywitałam się z przyjaciółką.
- Saaam! Już tylko tydzień i się widzimy. Strasznie nie mogę się doczekać. Masz może gdzieś Julkę? Bo chciałam złożyć jej życzenia./
- Niestety nie ma jej w domu. Pojechała z koleżanką do wesołego miasteczka. Później zadzwonię, jak będzie mini przyjęcie. Wtedy sobie pogadacie. Radziłabym ci się już zacząć pakować, bo znając ciebie zapomnisz o czymś.
- Bardzo śmieszne.
Rozmawiałyśmy jeszcze przez 1.5 h. Pokazałam jej co kupiłam ze Zbyszkiem Julce. Opowiedziałam jak jest w szkole. Nic na razie nie mówiłam jej o Harrym. Pozna go jak przyleci.
- Sam, ja muszę kończyć, bo jadę z rodzicami na zakupy. Zadzwoń później.
- Jak znajdę chwilkę to zadzwonię. Pa
Rozłączyłam się. Usłyszałam jak mój telefon dzwoni. Był to Harry
- Halo
- Hej Sami
- No cześć
- O rety, jak dobrze cię słyszeć. Tęskniłem za tobą.
- Ja za tobą też.
- Dzwonię w sprawie prezentu dla Julki. Możemy się gdzieś spotkać?
- A gdzie proponujesz?
- Może park niedaleko twojego domu za 10 minut?
- Spoko
- To do zobaczenia Sami
- Pa
Parku, nadchodzę!
- Tato, wychodzę. Za niedługo wrócę
- Okej
Wyszłam z domu. Wzięłam tylko telefon. Gdy wchodziłam do parku widziałam ja w moją stronę zmierza jakiś chłopak. Miał na głowie czapkę i okulary przeciwsłoneczne. Od razu skojarzyłam, ze to Harry, który chowa się przed fankami.
- Cześć moja przyjaciółko. Nie widzieliśmy się cały tydzień. Tęskniłem- pocałował mnie w policzek i mocno przytulił
- Harry ja też tęskniłam.
Usiedliśmy na ławce.
- No to teraz słuchaj mnie.- Harry wyciągnął coś z kieszeni i trzymał w ręce.- To są bilety na nasz koncert. Chciała coś z naszym zespołem, to będzie go miała na żywo. Obiecuję, że tego dnia nigdy nie zapomni.
- Harry, ale tutaj są dwa bilety
- No tak, wiem. Pomyślałem, że pójdziesz z nią, bo ona nie może iść sama. Chyba, że nie chcesz.- Hazza zrobił smutną minę
- No pewnie, że chcę. Z miłą chęcią pójdę.
- To dobrze. Trzymaj, to są te bilety. Weź ją na koncert. Powiedz, że to na jej urodziny. Reszta prezentu będzie na koncercie, a teraz przepraszam, ale muszę się zbierać bo za 2 godziny występ, a jeszcze mamy próbę.
- Za trzy godziny? Dlaczego tym razem tak wcześnie?
- To specjalnie z tej okazji. Ten koncert jest specjalnie dla niej. Oczywiście nikt nie wie, że on jest dla niej. Będzie tam dużo innych fanek.
- Okej, czyli za 3 godziny pod areną, tak?
- Dokładnie.
Wstaliśmy z ławki
- No to do zobaczenia na koncercie Harry
- Jeśli chcesz to mogę cię odprowadzić
- Fajnie by było, ale nie chcę, żeby cię Julka zobaczyła.
- Jak chcesz. Do później- pocałował mnie w policzek i poszedł w kierunku samochodu. Ja zrobiłam to samo, tylko w stronę mojego domu.
- Siemka, już jestem
- To dobrze, chodź na obiad
Ściągnęłam buty i weszłam do jadalni.
- Julka, wszystkiego najlepszego.
- Sam, dziękuję.
Gdy zjedliśmy i mieliśmy odchodzić od stołu postanowiłam powiedzieć Julce o koncercie.
- Julka, słuchaj... Bo dzisiaj masz urodziny i pomyślałam, ze najlepszym prezentem dla ciebie, będzie zabranie cię na koncert 1D. Wiem, że byłaś już i ja w sumie też, ale nie ma to jak spędzić urodziny na koncercie swojego ulubionego zespołu, więc mam 2 bilety. Idziemy na koncert za 2 godziny.
- Żartujesz sobie?
- Mówię poważnie
- Sam! kocham cię, to jest najlepszy prezent jaki mogłam dostać na urodziny.- Przytuliła mnie i się rozpłakała.
- Młoda, ty nie płacz, tylko biegnij się w coś ubrać.
Julka pobiegła do swojego pokoju z piskiem a ja do swojego się ogarnąć
*** 1,5 h później***
Ubrałam się w TO. Postawiłam na zwyczajny strój, byle by był wygodny. Wzięłam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, w tym telefon i bilety i poszłam do pokoju Julki.
- Gotowa?
- Oczywiście
Zeszłyśmy na dół. Tato czekał na nas już w samochodzie. Dojechaliśmy na miejsce po 20 minutach.
- Tato, jak się skończy to zadzwonię.
- Okej, bawcie się dobrze.
- Pa tatku- powiedziałam wraz z Julką, która jeszcze bardziej się cieszyła niż za pierwszym razem. Sprawdzono nam bilety i weszłyśmy na salę. Miałyśmy miejsce w pierwszym rzędzie na samym środku. Do rozpoczęcia miałyśmy jeszcze jakieś 6 minut. Zajęłyśmy swoje miejsca.
- Sam, ja nadal nie wierzę, że tu jesteśmy. Kocham Cię.
Nie zdążyłam jej nic odpowiedzieć, bo światła zgasły z muzyka zaczęłam grać.
*** Oczami Harrego***
- Chłopaki. Wiecie już, że bardzo zależało mi na przesunięciu godziny koncertu. A teraz wam wyjaśnię dlaczego. Na dzisiejszym koncercie będzie ta taka słodka małą Julka. Pamiętacie ją?
- Chłopie wiesz ile my mamy fanów- powiedział Zayn
- No tak wiem. Niedawno za kulisami mieliśmy taką 10 letnią dziewczynkę, Julka się nazywa, była z taką wredną siostrą, nic wam to nie mówi?
- Trzeba było tak od razu- powiedział Niall
- No i zmierzam do tego, że dzisiaj ta mała ma urodziny i właśnie siedzi w pierwszym rzędzie z Samantą. Trzeba będzie zrobić jakiś myk. Wiecie o co mi chodzi?
- Oczywiście
Myślę, że Julce się spodoba. Ciekawe jak tam Sami. Chyba dzisiaj nie będzie taka jak ostatnio.
*** Oczami Sam***
Muzyka zaczęła grać i na scenie pokazało się pięciu chłopaków. Fanki zaczęły piszczeć, Julka tak samo. Ja się tylko uśmiechałam. Harry był w samym środku. Wyglądał nieziemsko. Chyba mnie zobaczył bo uśmiechną się w moją stronę. Chłopcy zaczęli śpiewać Stole my heart. Harry spoglądał w moją stronę co chwila a ja się tylko uśmiechałam. Julka co chwila piszczała albo mnie przytulała ze szczęścia. Tylko nie wiedziałam co Hazza wymyśli co do dalszej części niespodzianki.
Zaśpiewali kilka piosenek. Teraz głos wziął Harry
- Teraz zaśpiewamy wam piosenkę, którą sam niedawno napisałem. Jest ona o pewnej osobie- w tedy popatrzył się na mnie- która... z resztą sami posłuchajcie.
She’s not afraid of all the attention
She’s not afraid of running wild
How come she’s so afraid of falling in love
She’s not afraid of scary movies
She likes the way we kiss in the dark
But she’s so afraid of f-f-falling in loveGdy zaczęli śpiewać te słowa Harry patrzył cały czas w moim kierunku. Najbardziej przy słowach
she’s so afraid of f-f-falling in loveO nie! Ta piosenka jest o mnie. Przecież ja mu mówiłam, że strasznie boję się zakochać. Sam ją napisał. Jest przeuroczy. Fanom się najwyraźniej ona spodobała, bo piszczała cała hala.
*** 15 minut później***
Zaczął mówić Harry:
- A teraz mamy niespodziankę dla naszej malutkiej fanki, która ma dzisiaj urodziny. Julka, zapraszam do nas.- Hazza popatrzył w stronę Julki i zachęcił ją gestem ręki do podejścia do niego. Ochroniarz ją wsadził na scenę.
- Może teraz wszyscy zaśpiewamy Julce Happy birthday.- powiedział Louis
I cała hala tak zrobiła. Nagrywałam to. To co oni wymyślili, to było kochane. Julka nie mogła w to uwierzyć. Cały czas patrzyła to na chłopaków to na mnie i krzyczała do mnie "dziękuję".
Po zaśpiewaniu Harry się zapytał jaką piosenkę sobie życzy, aby jej zaśpiewali. Ona bez wahania powiedziała, że chce C'mon, C'mon
Chłopcy zaczęli śpiewać. Brali Julkę na ręce, tańczyli z nią. Ona była w 7 niebie albo i dalej. Gdy skończyli śpiewać Julka wzięła mikrofon od Liama i powiedziała do niego.
- Dziękuję wam bardzo. Nie wiecie jak się cieszę. Moim marzeniem było jeszcze raz was spotkać a już nie mówiąc o tym co się stało. Zawdzięczam to mojej kochanej siostrze Sam.- popatrzyła się na mnie i mi pomachała. Wszystkie fanki popatrzyły w moją stronę. Dziwnie się poczułam- i mam do was wielką prośbę. Moglibyście zaśpiewać Over Again? To jest jej ulubiona piosenka, którą cały czas słucha. Chciałabym jej ją zadedykować. Najbardziej lubi solówkę Harrego.
Juka! ty cholero mała, czasami za dużo gadasz- wypowiedziałam te słowa w myślach i strzeliłam buraka.
- Oczywiście, że zaśpiewamy- powiedział Zayn
- A może Sam też do nas dołączy? - powiedział Harry i popatrzył się na mnie. Wyciągnął rękę w moim kierunki, ja złapałam za nią i weszłam na scenę. Chłopcy zaczęli śpiewać. Na żywo brzmią jeszcze bardziej czadowo. Kończył się refren i miała się zacząć solówka Hazzy. On pociągnął mnie za rękę i się lekko uśmiechną. Byłam strasznie zdenerwowana i prze szczęśliwa. Dzieliły nas centymetry. Harry patrzył się w moje oczy i śpiewał swoją solówkę. Jaki on ma anielski głos. W dodatku te jego zielone oczy. Coś pięknego. Rozpłakałam się ze szczęścia. Gdy Harry skończył przytulił mnie mocno i powiedział krótkie
-Proszę, nie płacz i ja się wtedy wtuliłam w niego bardzo mocno. W końcu skończyli śpiewać i zeszłam ze sceny razem z Julką. Powiedziałam do Harrego ciche "dziękuje" i poszłam na swoje miejsce. Nie dociera do mnie jak ja mogłam nie lubić tego zespołu. Przecież tak super się bawię przy ich muzyce. Magia.
Zaśpiewali jeszcze kilka piosenek i koncert się skończył. Fanki podziękowały i poszłyśmy jeszcze za kulisy, bo dostałyśmy takie bilety od Hazzy.
- Julka, musisz coś wiedzieć
- No co?
- Te bilety są od Harrego. On je nam kupił, nie ja, więc podziękuj mu.
Julka wbiegła do garderoby chłopaków i pierwsze rzuciła się na Hazze
- Harry, dziękuję, wiem, że bilety są do ciebie.- Przytuliła go mocno a on ją podniósł na ręce.
- W końcu dziś są twoje urodziny
- Ale nie każdej fance tak robicie
- Ty jesteś wyjątkowa
Julka podbiegła do reszty chłopców a Harry podszedł do mnie
- Chyba niespodzianka się udała
- Chyba? Ja myślałam, ze trzeba będzie wzywać pogotowie, bo zawału dostanie. Harry, nie wiem jak mam ci to wynagrodzić
- Wystarczy, że tu jesteś- objął mnie ramieniem i poszliśmy w stronę reszty zespołu.
- Uuuuu- krzyknął Niall
- Spadówa- powiedział Harry- Teraz w normalnych warunkach możecie się poznać. Sami już nie jest taka wredna
- No dziękuję Harry- zaczęliśmy się śmiać.
I poznałam chłopaków. Oni są naprawdę fani. Wydawali się dziwni, ale to tylko dlatego, że sama tak sobie wmawiałam.
- Macie może teraz czas?- zapytałam
- No w sumie tak- powiedział Liam
- To świetnie się składa, bo zapraszamy was z Julką na mini przyjęcie urodzinowe do naszego domu. Jeśli macie ochotę.
- Z przyjemnością- odpowiedzieli wszyscy.
Udaliśmy się w stronę vana chłopców. Ich prywatny szofer zawiózł nas pod sam nasz dom.
Weszliśmy do środka.
- Tato, mamy gości.
- Cieszę się- dobiegł jego głos z kuchni
Weszliśmy wszyscy do salonu. Tato wyszedł z kuchni i na jego twarzy widniało zdziwienie.
- O .. ten.. dzień dobry- powiedział zszokowany z miną typu"co tu robi całe One Direction. W dodatku w moim domu?"
- Tak, tato, wiem co teraz myślisz. Chłopaki przyjechali na przyjęcie.
- Widzę, zapraszam
Usiedliśmy w salonie.
- Ja idę do kuchni po tort.- Wyciągnęłam go z lodówki, wsadziłam świeczki, zapaliłam i weszłam do salonu. Zaczęliśmy śpiewać Happy B-day. Gdy wszyscy skończyli, my zaśpiewaliśmy jej jeszcze tradycyjnie po polsku Sto lat. Chłopaki byli zmieszani. Julka zdmuchnęła świeczki i zaczęłam kroić tort. Tato robił zdjęcia a Zbyszek nagrywał,
- O boże! tort z 1D, jaki świetny.- powiedziała Julka.
Chłopaki popatrzyli na mnie
- Nawet można mieć tort z naszymi podobiznami?- zapytał Louis
- Jak widać tak.- powiedziałam
Zjedliśmy tort.
- To ja może pójdę na górę po prezent.
Weszłam do pokoju , wzięłam torby z prezentami i mój wzrok przeniósł się na laptopa. Przypomniało mi się, że miałam zadzwonić do Sylwii. Najwyżej za chwilkę to zrobię. Najpierw zaniosę prezenty na dół.
Dałam Julce prezent. Powiedziałam, że to ode mnie i od Zbyszka. Skakała jak głupia. Później tato wręczył jej swój. Od razu poleciała do swojego pokoju i zaniosła tam rzeczy.
- Masz naprawdę świetną rodzinę- powiedział Harry
- Dziękuję. I dziękuję też za to, że zgodziliście się tutaj przyjść.
- Nie ma sprawy.
- Ej ! Chłopaki, chodźcie pokarzę wam mój pokój w waszych plakatach. Spodoba wam się.
- O boże, nie chcecie tego oglądać- zaśmiałam się do nich
- Sam, spadaj.
Poszli z Julką do jej pokoju a ja poszłam do swojego. Włączyłam laptopa i szybko zadzwoniłam do Sylwii.
- Hej Sylka!
- No cześć, jak tam? jakaś biba jest?
- Taa.. jest biba jak nic, spotkanie ze znajomymi, nic poza tym.
- Ej słuchaj, wiem, że się na mnie wkurzysz, ale od niecałych 3 tygodni zaczęłam lubić 1D.
- Co ja się dowiaduje. Ja ciebie też zaskoczę i przyznam się, że też ich lubię.
- Serio? Oni są świetni
- Tak, wiem
Śmiałyśmy się z Sylwią bo wysłała mi śmieszne momenty o 1D.
- Oj, przepraszam Sami, szukałem toalety.- Wszedł do mojego pokoju Harry
- Drzwi na przeciwko Ha- nie skończyła, bo ogarnęłam się, że rozmawiam z Sylwią.
I zamknął drzwi.
- Kto to był?
- Kolega.
- Boże głos miał ja Harry Styles
- Sylwia, ja już muszę kończyć bo co sobie pomyślą. Pa- i się szybko rozłączyłam. Mało brakowało i by się skapnęła.
Zeszłam na dół. Była już 21.30
Posiedzieliśmy do 22. Najwięcej czasu spędziłam z Harrym na rozmowach.
- Chłopaki, zbieramy się już- powiedział Liam
Chłopaki pożegnali się z nami i wyszli na zewnątrz. Ja poszłam do pokoju. Usiadłam na łóżku, kiedy usłyszałam biegnięcie po schodach i otwieranie się moich drzwi.
- Harry, co ty tu robisz?
- Musiałem cię jeszcze raz zobaczyć. Dobranoc małpko
- Głupku! Dobranoc- podeszłam do Harrego i cmoknęłam go w policzek.
- Tylko tyle?- zrobił smutną minkę
-  A co byś chciał więcej?
- "całusa"
- Głupku- pocałowałam go szybciutko w usta
- Pasuje?
- Nie do końca ale cieszę się
- No spadaj już, bo czekają na ciebie
- Słodkich snów Sami- Harry przytulił mnie mocno a ja to odwzajemniłam.
- Wzajemnie.
Wyszedł z pokoju a ja rzuciłam się na łóżko. Ten chłopak ma w sobie to "coś". Jest przeuroczy. Poszłam pod prysznic. Położyłam się do łóżka i długo myślałam o dzisiejszym dniu. O Harrym. Zasnęłam
______________________________________________________________________________



OJACIESZPIERDZIELE!
Mam 13 rozdział!
Hah... sama w to nie wierzę!
Trochę zepsułam go ale trudno. Lepszy taki, niż żaden
Czytasz=Komentujesz, napisz cokolwiek, chce wiedzieć, czy ktoś to czyta.
Monia, kiedy następny rozdział? http://horanhoran.blogspot.com/
Melaa ; DD