______________________________________________________________
Wstałam o 7.00. Popatrzyłam przez okno i ujrzałam biały puch. Strasznie się ucieszyłam, bo czekałam na zimę już długi czas. W piżamach zeszłam na dół i zaczęłam przygotowywać sobie śniadanie. Standardowo, były to płatki z mlekiem. Julka usiadła obok mnie.
- Sam, dlaczego Harry do nas już nie przychodzi?- zaczęła Julka
- Bo .. ten.. bo po prostu nie przychodzi i tyle- wstałam i poszłam na górę wkurzona. To dziecko musiało mi zepsuć humor. Poszłam pod prysznic, następnie umyłam zęby i poszłam do garderoby po jakieś ciuchy. Wybrałam TO i poszłam zrobić delikatny makijaż. Zeszłam na dół, gdzie czekał już na mnie tata z Julką.
- Jedziemy?- zapytałam
- Tylko na ciebie czekaliśmy- powiedział i otworzył drzwi.
Weszliśmy do samochodu i pojechaliśmy do szkoły. Pożegnałam się z rodziną i weszłam do budynku przepełnionego nastolatkami. Poszłam do szatni odstawić kurtkę a następnie udałam się pod salę. Przepychałam się przez wszystkich i usłyszałam jak ktoś mnie woła.
- Saaaam!- odwróciłam się i był to Matt.
- O Matt, cześć.
- No w końcu zareagowałaś, myślałem, że się obraziłaś, czy coś.
- A niby za co miałabym się obrażać?
- No nie wiem, może ...- nie dokończył zdania bo mu przerwałam
- Głupio gadasz, chodźmy na lekcje.
*** Po lekcjach***
Wychodząc ze szkoły dostałam sms'a:
" Cześć Sam, co dzisiaj robisz? I tak jeśli coś robisz, to masz problem, bo razem z chłopakami zapraszamy cię do siebie bez odmowy! Zayn przyjedzie po ciebie o 17.00 xx." Twórcą takiego sms'a był Niall. No zobaczymy co wymyślili.
- Sam co robisz po południu?- zapytał Matt.
- Niestety mam już plany na dzisiaj, ale jutro jestem wolna.
- To świetnie. W takim razie jesteśmy umówieni?
- Właśnie tak, a teraz ja już lecę, bo transport na mnie już czeka- pożegnałam się i już z daleka widziałam, jak Julka macha mi z samochodu.
- Witam rodzinko- powiedziałam i usiadłam zapinając pasy.
-Cześć Sami, jak w szkole?- zapytała tata
- A dobrze, a jak w pracy?- wiążąc włosy w niedbałego kucyka zapytałam tatę.
- Wszystko na jak najlepszej drodze - Odpowiedział i ruszył przed siebie.
Jechaliśmy dłużej niż zwykle, bo były korki na mieście. Nie lubię stać w korkach na dodatek, kiedy Julia zadaje bezsensowne pytania.
- Sam, czy są motyle o rozmiarach psa?
- Nie wiem- odpowiedziałam patrząc przed siebie
- A zawsze zastanawiałam się o co chodzi z tym siódmym niebem. Jest ich aż siedem?
-Nie wiem, zobacz w Google- powoli zaczęły mnie denerwować jej głupie pytania
- Sam, a czy jest na świecie taki człowiek, co nie ma mózgu?- myślałam, że zwariuje. Dlaczego nie pyta o to taty tylko mnie?
- Właśnie z nim rozmawiam
- Samanto! Jak ty się odzywasz do własnej siostry?- zapytał ojciec.
- Normalnie, zadaje głupie pytania
- Sam, a czy jest...
- Daj już sobie spokój!- odwróciłam głowę w stronę okna i oparłam się o szybę. Julka założyła słuchawki i włączyła głośną muzykę. Zamknęłam na chwilkę oczy, ale wydawało mi się, że ktoś z sąsiedniego samochodu puka w szybę i głośno krzyczy. Otworzyłam lekko oczy, aby zobaczyć, czy się nie mylę i się nie myliłam. Kiedy zobaczyłam kto jest tą osobą, a raczej kim są te osoby, to otworzyłam szeroko oczy i uśmiech sam zaczął wdrapywać się na moją twarz, choć byłam zdenerwowana na siostrę.
- Louis! Ty idioto! Zayn!!! Ogarnijcie się !-otworzyłam międzyczasie okno- co wy tutaj w ogóle robicie?
- Stoimy w korku, a ty?- powiedział Louis
- Wydaje mi się, że to samo- chłopcy zaczęli się śmiać
Pojawiło się zielone światło i ruszyliśmy.
- Sam, nie zapomnij, że o 17.00 będę u ciebie!- krzyknął Zayn, który akurat skręcał
- Ale .. okej- chyba nie usłyszał, bo już nie widziałam ich samochodu.
- Myślałem, że oni na swój wiek są bardziej dojrzali- powiedział tata
- Tato, przecież chłopcy rozwijają się do 7 roku życia, później tylko rosną.-powiedziałam i zaczęłam się śmiać, gdy zobaczyłam minę taty i skapnęłam się, że on też jest tej samej płci, co oni.
- To nie było śmieszne- powiedział
- Tato, to nie miało być śmieszne, to po prostu jest prawdziwe... no i śmieszne- śmiałam się jak głupia.
*** 2 godziny później ***
Zostało mi jeszcze pół godziny do przyjazdu Zayna. Ciekawe o co im chodzi, bo chcą się spotkać koniecznie dzisiaj. Mniejsza o to, muszę się jakoś ogarnąć. Rozczesałam włosy i poprawiłam makijaż, następnie zeszłam na dół do Zbyszka, który oglądał coś w telewizji.
- Cześć Sam- powiedział robiąc mi miejsce obok siebie
- No cześć Zibi, jak w pracy?
- Świetnie
- No i wszystko wiem-powiedziałam i uderzyłam go w bark, na znak, że ma rozwinąć swoją wypowiedź.
-No co mam mówić... W weekend znowu delegacja, sekretarka robi dobrą kawę, czego chcieć więcej
- Widzę, że od ciebie też nic się nie dowiem. Każą w pracy wam milczeć?
- Nie, no ale nikomu nigdy nie opowiadałem jak jest w pracy. Lepiej powiedz jak jest w szkole
- Dobrze
- Może coś więcej
- Zbyszek!!!- zrobił to na specjalnie- Dobrze wiesz, że nie lubię rozmawiać o szkole
- Podobnie jak ja o pracy
- Dobra, skończmy temat- powiedziałam, wyrywają mu z ręki pilota i przełączając na MTV. Nie naoglądałam się za długo, bo usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć i w drzwiach ukazał mi się Zayn.
- Gotowa?- pierwsze o co zapytał, nawet się nie witając
- Myślę, że tak- powiedziałam, a on pociągnął mnie za rękę i poszliśmy do samochodu. Ja zdążyłam krzyknąć "wychodzę" i trzasnęłam drzwiami.
- Człowieku, po co ten pośpiech?- zapytałam spoglądając na telefon.
- Zobaczysz na miejscu.
Dojechaliśmy, a Zayn od razu wyszedł z auta i podbiegł otworzyć mi drzwi.
- Och Zayn, nie trzeba było- zaczęłam się śmiać. On się tylko uśmiechną i ruszył do drzwi. Gdy weszłam do środka, wszyscy czekali już w salonie. Nie miałam zielonego pojęcia o co mogło chodzić. Zobaczyłam Eleanor, Danielle, które siedziały przy swoich chłopakach i Perrie, która wstała i się ze mną przywitała
- Sam!- przytuliłyśmy się. Następnie podeszła Eleanor i Danielle, z którymi też się przywitałam. Usiadłyśmy na sofie i czekałyśmy na Niall'a, który był w toalecie. Perrie jadła czekoladę i poczęstowała mnie. Po chwili usłyszeliśmy, jak idzie do nas, a Louis zaczął mówić.
- Jak już wiecie, za niedługo święta. Pomyśleliśmy z chłopakami, że możemy je spędzić razem wyjeżdżając do Szwajcarii.
- Gdzie?- mówiąc to zakrztusiłam się czekoladą.
- No do Wallis, w Szwajcarii- powtórzył Lou
- Kupiliśmy już bilety, hotel zarezerwowany, instruktor od nart też- powiedział Zayn
Patrzyłam na nich jak jakaś idiotka. Kupili mi bilet lotniczy, zakwaterowanie i instruktora bez mojej zgody? A skąd wiedzieli, czy już nie mam planów?
- Sam, coś nie tak?- zapytał Liam
- Nie, nic to znaczy ...
- Nie możesz?- zapytał Lou
- Nie o to chodzi, tylko, że miałam lecieć do Polski, do babci
- Ohh... To szkoda- powiedział Lou
*** Oczami Harry'ego***
Tak się cieszyłem na ten wyjazd. Myślałem, że może uda się nam naprawić relacje z Sam, ale nie pomyśleliśmy, że może ona ma już jakieś plany. Kiedy powiedziała, że miała w planach lecieć do Polski, straciłem nadzieję, że ją odzyskam. Spuściłem głowę w dół, wstałem i wyszedłem z salonu. Dalej nie potrafiłem się oswoić z myślą, że Sam już nie jest moja. Teraz jest wolna, zupełnie jak ja. Mam czasami takie chwile, kiedy chcę się do niej przytulić, pocałować ją, ale nie mogę.
*** Oczami Sam ***
Harry nagle wstał i wyszedł. Nie wiem, co mu jest, dziwnie się ostatnio zachowuje.
- Czyli nie jedziesz?- Zapytał Zayn
- Nie powiedziałam, że nie jadę. Powiedziałam tylko, że miałam w planach lecieć do Polski.
- Czyli może polecisz z nami?- Niall się uśmiechnął zajadając się czekoladą Perrie.
- Nic nie obiecuję.- Uśmiechnęłam się do reszty przyjaciół.
- Ile nas jedzie?- Zapytała Eleanor wtulona w swojego chłopaka. Słodko razem wyglądali.
- Jedziemy w 10 osób- powiedział Niall
- W 10? - Spytała Dalielle
- Tak, w 10, bo jeszcze Niall zabiera swoją przyjaciółkę Amy.
- W końcu ją poznamy- powiedziała Perrie z pełną buzią.
Zaczęli rozmawiać i planować wyjazd, a mi cały czas po głowie chodził Harry. Zastanawiałam się dlaczego tak nagle poszedł na górę. Postanowiłam, że pójdę go poszukać. Wyszłam z salonu i pierwsze miejsce, jakie nasunęło mi się na myśl, to był pokój Hazzy. Podeszłam cicho zapukałam w drzwi.
- Spadać stąd.- krzyknął
Otworzyłam lekko drzwi i zobaczyłam Harry'ego, opierającego się o parapet. Był tyłem odwrócony do mnie.
- Czy ja mówię po chińsku? Nie życzę sobie tutaj nikogo!- powiedział, odwracając się. Można było u niego wyczuć złość.
- To ja... ja.. może pójdę- zaczęłam zmykać drzwi nie narażając się przyjacielowi.
- Nie, Sam! Stój! Myślałem, że to któryś z chłopaków- Harry momentalnie zjawił się przy drzwiach.
Uśmiechnęłam się do niego.
-Wejdziesz?- zapytał.
- Jeśli mnie nie wyrzucisz- popatrzyłam się na niego, a on zaczął się śmiać. Machnął ręką na znak, abym weszła i zamknął za sobą drzwi.
- Przyszłam do ciebie, bo chciałam się dowiedzieć, czy coś się stało?- staliśmy dalej przy drzwiach.
- Nie, nic tylko... bo mi zadzwonił telefon, musiałem odebrać.
- Nic nie słyszałam
- Bo była wibracja
- Mogłeś zejść, jak skończyłeś.
- Nie miałem ochoty.- spuścił głowę w dół i usiadł na łóżku. Ja stałam dalej.
- Usiądź, jeśli chcesz.- powiedział nie patrząc na mnie.
Podeszłam do okna i usiadłam na parapecie.
- Myślałem, że usiądziesz w bardziej wygodniejszym miejscu.
- Dla mnie jest w sam raz.- powiedziałam, a Harry się uśmiechnął.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy, aż Harry się odezwał
- Czyli święta spędzasz z rodziną, w Polsce?- gdy mówił, miał głowę spuszczoną w dól i robił coś przy telefonie.
- Nic takiego nie powiedziałam- oparłam głowę o kolano, a drugą nogę spuściłam w dół. Harry momentalnie podniósł głowę w górę.
- Ale przecież mówiłaś, że ...
- Nie mówiłam, że jadę do Polski. mówiłam, że mam w planach Polskę, ale nie wiem jeszcze.
- Czyli może...
- Tak- na moje słowa Harry'emu wkradł się banan na twarz.
- A tak poza tym, to jak u ciebie? - zapytałam
- Żadna rewelacja. Szału nie ma.
- Czyli się dużo nie dowiem-. powiedziałam
-A co chciałabyś wiedzieć?
- Ogólnie, masz kogoś na oku?
- Sam, proszę cię...
- No co?- wstałam i usiadłam obok niego
- No wiesz, jest taka jedna, ale chyba nie mam u niej szans- powiedział, a m i zrobiło się jakoś tak dziwnie na sercu.
Miałam coś powiedzieć, ale do Harry'ego zadzwonił telefon.
- " Halo... No cześć... Teraz... ale... Nie mogę za godzinę... no ale... no dobrze... cześć."- Sam, przepraszam, ale muszę jechać do studia, bo jako jedyny z zespołu nie pracowałem jeszcze nad płytą.
- W sumie, to ja też miałam się zbierać- odpowiedziałam wstając z łóżka.
- Jeśli chcesz, to mogę cię odwieźć
- A masz chociaż po drodze- zapytałam poprawiając włosy
- Nie, ale..
- Nie musisz, poradzę sobie
- Ale chcę- popatrzyliśmy się na siebie
- No dobrze.- wyszliśmy z sypialni Harry'ego i zeszliśmy schodami do salonu.
- Ja lecę do studia, muszę zrobić kilka rzeczy.
- Ja też się już zbieram, jutro szkoła i test z historii.. wiecie
- Pozdrów panią od historii- powiedział Louis
- Hahaha.... dobrze.
Pożegnałam się ze wszystkimi, ubrałam buty i wyszłam z domu prosto do dużego, czarnego Range Rovera. Harry otworzył mi drzwi. Ja usiadłam na miejscy pasażera, zamknął je i podbiegł do drzwi kierowcy. Wsiadł, zapiął pasy i ruszyliśmy. Styles włączył płytę Coldplay'a. Akurat leciała jedna z moich ulubionych piosenek, Paradise. To była też i Harry'ego ulubiona piosenka.
*** Pod moim domem ***
- Dzięki za podwózkę- powiedziałam chowając telefon, którym bawiłam się przez całą drogę do kieszeni.
- Nie ma sprawy.- powiedział, pokazując szereg białych zębów.
- Jeszcze raz dziękuję i ... dobranoc
- Dobranoc- wyszłam z samochodu i pomachałam mu, odwzajemnił ten gest i ruszył z piskiem opon do studia.
________________________________________________________
Serio?
Mamy NEXT!
Hahah
W końcuuu ♥
Trochę zjebany i krótki, nie tak jak zawsze, zaniedbuję was, przepraszam za to, ale musiałam w końcu coś napisać.
Nadrobię teraz, bo mam nowe pomysły ; ]]
Ahh < 33
Melaa ; DD
P.S Sorki za błędy, ale Sylwia mi tu cały czas śpiewała i się skupić mi nie dała xD
- A dobrze, a jak w pracy?- wiążąc włosy w niedbałego kucyka zapytałam tatę.
- Wszystko na jak najlepszej drodze - Odpowiedział i ruszył przed siebie.
Jechaliśmy dłużej niż zwykle, bo były korki na mieście. Nie lubię stać w korkach na dodatek, kiedy Julia zadaje bezsensowne pytania.
- Sam, czy są motyle o rozmiarach psa?
- Nie wiem- odpowiedziałam patrząc przed siebie
- A zawsze zastanawiałam się o co chodzi z tym siódmym niebem. Jest ich aż siedem?
-Nie wiem, zobacz w Google- powoli zaczęły mnie denerwować jej głupie pytania
- Sam, a czy jest na świecie taki człowiek, co nie ma mózgu?- myślałam, że zwariuje. Dlaczego nie pyta o to taty tylko mnie?
- Właśnie z nim rozmawiam
- Samanto! Jak ty się odzywasz do własnej siostry?- zapytał ojciec.
- Normalnie, zadaje głupie pytania
- Sam, a czy jest...
- Daj już sobie spokój!- odwróciłam głowę w stronę okna i oparłam się o szybę. Julka założyła słuchawki i włączyła głośną muzykę. Zamknęłam na chwilkę oczy, ale wydawało mi się, że ktoś z sąsiedniego samochodu puka w szybę i głośno krzyczy. Otworzyłam lekko oczy, aby zobaczyć, czy się nie mylę i się nie myliłam. Kiedy zobaczyłam kto jest tą osobą, a raczej kim są te osoby, to otworzyłam szeroko oczy i uśmiech sam zaczął wdrapywać się na moją twarz, choć byłam zdenerwowana na siostrę.
- Louis! Ty idioto! Zayn!!! Ogarnijcie się !-otworzyłam międzyczasie okno- co wy tutaj w ogóle robicie?
- Stoimy w korku, a ty?- powiedział Louis
- Wydaje mi się, że to samo- chłopcy zaczęli się śmiać
Pojawiło się zielone światło i ruszyliśmy.
- Sam, nie zapomnij, że o 17.00 będę u ciebie!- krzyknął Zayn, który akurat skręcał
- Ale .. okej- chyba nie usłyszał, bo już nie widziałam ich samochodu.
- Myślałem, że oni na swój wiek są bardziej dojrzali- powiedział tata
- Tato, przecież chłopcy rozwijają się do 7 roku życia, później tylko rosną.-powiedziałam i zaczęłam się śmiać, gdy zobaczyłam minę taty i skapnęłam się, że on też jest tej samej płci, co oni.
- To nie było śmieszne- powiedział
- Tato, to nie miało być śmieszne, to po prostu jest prawdziwe... no i śmieszne- śmiałam się jak głupia.
*** 2 godziny później ***
Zostało mi jeszcze pół godziny do przyjazdu Zayna. Ciekawe o co im chodzi, bo chcą się spotkać koniecznie dzisiaj. Mniejsza o to, muszę się jakoś ogarnąć. Rozczesałam włosy i poprawiłam makijaż, następnie zeszłam na dół do Zbyszka, który oglądał coś w telewizji.
- Cześć Sam- powiedział robiąc mi miejsce obok siebie
- No cześć Zibi, jak w pracy?
- Świetnie
- No i wszystko wiem-powiedziałam i uderzyłam go w bark, na znak, że ma rozwinąć swoją wypowiedź.
-No co mam mówić... W weekend znowu delegacja, sekretarka robi dobrą kawę, czego chcieć więcej
- Widzę, że od ciebie też nic się nie dowiem. Każą w pracy wam milczeć?
- Nie, no ale nikomu nigdy nie opowiadałem jak jest w pracy. Lepiej powiedz jak jest w szkole
- Dobrze
- Może coś więcej
- Zbyszek!!!- zrobił to na specjalnie- Dobrze wiesz, że nie lubię rozmawiać o szkole
- Podobnie jak ja o pracy
- Dobra, skończmy temat- powiedziałam, wyrywają mu z ręki pilota i przełączając na MTV. Nie naoglądałam się za długo, bo usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć i w drzwiach ukazał mi się Zayn.
- Gotowa?- pierwsze o co zapytał, nawet się nie witając
- Myślę, że tak- powiedziałam, a on pociągnął mnie za rękę i poszliśmy do samochodu. Ja zdążyłam krzyknąć "wychodzę" i trzasnęłam drzwiami.
- Człowieku, po co ten pośpiech?- zapytałam spoglądając na telefon.
- Zobaczysz na miejscu.
Dojechaliśmy, a Zayn od razu wyszedł z auta i podbiegł otworzyć mi drzwi.
- Och Zayn, nie trzeba było- zaczęłam się śmiać. On się tylko uśmiechną i ruszył do drzwi. Gdy weszłam do środka, wszyscy czekali już w salonie. Nie miałam zielonego pojęcia o co mogło chodzić. Zobaczyłam Eleanor, Danielle, które siedziały przy swoich chłopakach i Perrie, która wstała i się ze mną przywitała
- Sam!- przytuliłyśmy się. Następnie podeszła Eleanor i Danielle, z którymi też się przywitałam. Usiadłyśmy na sofie i czekałyśmy na Niall'a, który był w toalecie. Perrie jadła czekoladę i poczęstowała mnie. Po chwili usłyszeliśmy, jak idzie do nas, a Louis zaczął mówić.
- Jak już wiecie, za niedługo święta. Pomyśleliśmy z chłopakami, że możemy je spędzić razem wyjeżdżając do Szwajcarii.
- Gdzie?- mówiąc to zakrztusiłam się czekoladą.
- No do Wallis, w Szwajcarii- powtórzył Lou
- Kupiliśmy już bilety, hotel zarezerwowany, instruktor od nart też- powiedział Zayn
Patrzyłam na nich jak jakaś idiotka. Kupili mi bilet lotniczy, zakwaterowanie i instruktora bez mojej zgody? A skąd wiedzieli, czy już nie mam planów?
- Sam, coś nie tak?- zapytał Liam
- Nie, nic to znaczy ...
- Nie możesz?- zapytał Lou
- Nie o to chodzi, tylko, że miałam lecieć do Polski, do babci
- Ohh... To szkoda- powiedział Lou
*** Oczami Harry'ego***
Tak się cieszyłem na ten wyjazd. Myślałem, że może uda się nam naprawić relacje z Sam, ale nie pomyśleliśmy, że może ona ma już jakieś plany. Kiedy powiedziała, że miała w planach lecieć do Polski, straciłem nadzieję, że ją odzyskam. Spuściłem głowę w dół, wstałem i wyszedłem z salonu. Dalej nie potrafiłem się oswoić z myślą, że Sam już nie jest moja. Teraz jest wolna, zupełnie jak ja. Mam czasami takie chwile, kiedy chcę się do niej przytulić, pocałować ją, ale nie mogę.
*** Oczami Sam ***
Harry nagle wstał i wyszedł. Nie wiem, co mu jest, dziwnie się ostatnio zachowuje.
- Czyli nie jedziesz?- Zapytał Zayn
- Nie powiedziałam, że nie jadę. Powiedziałam tylko, że miałam w planach lecieć do Polski.
- Czyli może polecisz z nami?- Niall się uśmiechnął zajadając się czekoladą Perrie.
- Nic nie obiecuję.- Uśmiechnęłam się do reszty przyjaciół.
- Ile nas jedzie?- Zapytała Eleanor wtulona w swojego chłopaka. Słodko razem wyglądali.
- Jedziemy w 10 osób- powiedział Niall
- W 10? - Spytała Dalielle
- Tak, w 10, bo jeszcze Niall zabiera swoją przyjaciółkę Amy.
- W końcu ją poznamy- powiedziała Perrie z pełną buzią.
Zaczęli rozmawiać i planować wyjazd, a mi cały czas po głowie chodził Harry. Zastanawiałam się dlaczego tak nagle poszedł na górę. Postanowiłam, że pójdę go poszukać. Wyszłam z salonu i pierwsze miejsce, jakie nasunęło mi się na myśl, to był pokój Hazzy. Podeszłam cicho zapukałam w drzwi.
- Spadać stąd.- krzyknął
Otworzyłam lekko drzwi i zobaczyłam Harry'ego, opierającego się o parapet. Był tyłem odwrócony do mnie.
- Czy ja mówię po chińsku? Nie życzę sobie tutaj nikogo!- powiedział, odwracając się. Można było u niego wyczuć złość.
- To ja... ja.. może pójdę- zaczęłam zmykać drzwi nie narażając się przyjacielowi.
- Nie, Sam! Stój! Myślałem, że to któryś z chłopaków- Harry momentalnie zjawił się przy drzwiach.
Uśmiechnęłam się do niego.
-Wejdziesz?- zapytał.
- Jeśli mnie nie wyrzucisz- popatrzyłam się na niego, a on zaczął się śmiać. Machnął ręką na znak, abym weszła i zamknął za sobą drzwi.
- Przyszłam do ciebie, bo chciałam się dowiedzieć, czy coś się stało?- staliśmy dalej przy drzwiach.
- Nie, nic tylko... bo mi zadzwonił telefon, musiałem odebrać.
- Nic nie słyszałam
- Bo była wibracja
- Mogłeś zejść, jak skończyłeś.
- Nie miałem ochoty.- spuścił głowę w dół i usiadł na łóżku. Ja stałam dalej.
- Usiądź, jeśli chcesz.- powiedział nie patrząc na mnie.
Podeszłam do okna i usiadłam na parapecie.
- Myślałem, że usiądziesz w bardziej wygodniejszym miejscu.
- Dla mnie jest w sam raz.- powiedziałam, a Harry się uśmiechnął.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy, aż Harry się odezwał
- Czyli święta spędzasz z rodziną, w Polsce?- gdy mówił, miał głowę spuszczoną w dól i robił coś przy telefonie.
- Nic takiego nie powiedziałam- oparłam głowę o kolano, a drugą nogę spuściłam w dół. Harry momentalnie podniósł głowę w górę.
- Ale przecież mówiłaś, że ...
- Nie mówiłam, że jadę do Polski. mówiłam, że mam w planach Polskę, ale nie wiem jeszcze.
- Czyli może...
- Tak- na moje słowa Harry'emu wkradł się banan na twarz.
- A tak poza tym, to jak u ciebie? - zapytałam
- Żadna rewelacja. Szału nie ma.
- Czyli się dużo nie dowiem-. powiedziałam
-A co chciałabyś wiedzieć?
- Ogólnie, masz kogoś na oku?
- Sam, proszę cię...
- No co?- wstałam i usiadłam obok niego
- No wiesz, jest taka jedna, ale chyba nie mam u niej szans- powiedział, a m i zrobiło się jakoś tak dziwnie na sercu.
Miałam coś powiedzieć, ale do Harry'ego zadzwonił telefon.
- " Halo... No cześć... Teraz... ale... Nie mogę za godzinę... no ale... no dobrze... cześć."- Sam, przepraszam, ale muszę jechać do studia, bo jako jedyny z zespołu nie pracowałem jeszcze nad płytą.
- W sumie, to ja też miałam się zbierać- odpowiedziałam wstając z łóżka.
- Jeśli chcesz, to mogę cię odwieźć
- A masz chociaż po drodze- zapytałam poprawiając włosy
- Nie, ale..
- Nie musisz, poradzę sobie
- Ale chcę- popatrzyliśmy się na siebie
- No dobrze.- wyszliśmy z sypialni Harry'ego i zeszliśmy schodami do salonu.
- Ja lecę do studia, muszę zrobić kilka rzeczy.
- Ja też się już zbieram, jutro szkoła i test z historii.. wiecie
- Pozdrów panią od historii- powiedział Louis
- Hahaha.... dobrze.
Pożegnałam się ze wszystkimi, ubrałam buty i wyszłam z domu prosto do dużego, czarnego Range Rovera. Harry otworzył mi drzwi. Ja usiadłam na miejscy pasażera, zamknął je i podbiegł do drzwi kierowcy. Wsiadł, zapiął pasy i ruszyliśmy. Styles włączył płytę Coldplay'a. Akurat leciała jedna z moich ulubionych piosenek, Paradise. To była też i Harry'ego ulubiona piosenka.
*** Pod moim domem ***
- Dzięki za podwózkę- powiedziałam chowając telefon, którym bawiłam się przez całą drogę do kieszeni.
- Nie ma sprawy.- powiedział, pokazując szereg białych zębów.
- Jeszcze raz dziękuję i ... dobranoc
- Dobranoc- wyszłam z samochodu i pomachałam mu, odwzajemnił ten gest i ruszył z piskiem opon do studia.
________________________________________________________
Serio?
Mamy NEXT!
Hahah
W końcuuu ♥
Trochę zjebany i krótki, nie tak jak zawsze, zaniedbuję was, przepraszam za to, ale musiałam w końcu coś napisać.
Nadrobię teraz, bo mam nowe pomysły ; ]]
Ahh < 33
Melaa ; DD
P.S Sorki za błędy, ale Sylwia mi tu cały czas śpiewała i się skupić mi nie dała xD
Nie mogłam się doczekać, na szczęście już dodałaś ;). Mam nadzieje że na następny nie będę musiała tak długo czekać ;) Zosiek ;)
OdpowiedzUsuńPisz, pisz pisz!! Kocham Ciebie i tego bloga! I proszę, nie każ długo czekać. ;-)
OdpowiedzUsuńniech Harry i Sam się zejdą.! prosze :)
OdpowiedzUsuńZgadzam siee !! Bo to bylo takie slodkie jak razem byli, a po za tym szkoda mi Harrego :( ale mam nadzieje ze sie zejda ;) Zosiek :)
UsuńŁiii doczekałam się 'nexta' :D :3
OdpowiedzUsuńFajny jest. ;)
Popieram koleżanki 'z góry', co do Hazzy i Sam... :P
Pozdrawiam Milli :* <3
Napisz coś w końcu, my tu z niecierpliwością czekamy ! xd :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że Matt zalicza się do jednych z głoównych rul w następnych częściach ;)
OdpowiedzUsuń