poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział 39

Oczami Eleanor:
   Tej nocy nie spałam z Louis'em w łóżku, spałam na fotelu. Tylko nad ranem przeniosłam się na łóżko, ale spałam na krawędzi, jak najdalej od Louis'a. Wczoraj wieczorem upił się tak, że gadał takie pierdoły, śpiewał hymny klubów piłkarskich i mówił , że,,nie jestem dobra w łóżku'', ,,myślał, że jestem lepsza'' i takie tam różne. Wiem, że był pijany i nie powinnam się o to obrażać, ale podobno kiedy jest się pod wpływem alkoholu to mówi się prawdę, więc Lou mógł mówić co o mnie naprawdę myśli. Przez całą noc płakałam, Lou zniszczył cały wieczór. Teraz siedziałam na fotelu i piłam sok. Nie chciałam go budzić, rozmawiać, nie chciałam nic robić. Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. W końcu za kilka godzin mamy wyjeżdżać. Wysuszyłam włosy i wyprostowałam je. Było już po 10, a mieliśmy wyjeżdżać o 12. Louis powoli się budził, ale ja nie miałam zamiaru podejść do niego, dobudzić go, spytać jak się czuje i przynieść mu herbatę. Ma za swoje. Upił się, to teraz musi przeboleć. Poszłam do kuchni i zaczęłam robić śniadanie. Chleb tostowy do tostera, jajka na patelnię i naparzyłam kawę. Kiedy nałożyłam sobie swoją porcję, wróciłam do sypialni i włączyłam telewizję. Nie obchodziło mnie to, że może go boleć głowa, czy coś.
- Hej kotku - powiedział, ale ja nie odpowiedziałam. Po kilku minutach, dobudził się, chwilę jęczał i łapał się za głowę. - Nie odpowiesz mi? Eleanor?
- Co?
- Coś się stało? - nie odpowiedziałam - Zrobiłem coś źle?
- Sam powinieneś wiedzieć - wstałam i poszłam do kuchni po jego śniadanie i kawę - Masz.
- Dziękuję kotku - złapał mnie za rękę, ale ja odrzuciłam jego dłoń
- Co się stało? - westchnął
- Nic.
- Jak to nic?
- Nie pytaj - popatrzyłam na niego
- Coś powiedziałem? Wczoraj.........
- Owszem, bardzo dużo powiedziałeś. Samą prawdę. Upiłeś się tak, że nie mogłam cię normalnie zaprowadzić! Musiałam prosić Paul'a........
- Eleanor, przepraszam cię za wszystko, nic nie pamiętam. Urwał mi się film.
- A co ja mam powiedzieć?! Ok, poszliśmy tam po to, żeby się zabawić. Ale nie aż tak!
- Wiem, ale to była tylko chwila, myślałem, że ty też się napijesz.
- Nie chcę myśleć, co by było, gdybym jeszcze ja się upiła. Wtedy nie wiadomo co by się stało. Jestem pewna, że dzisiaj bylibyśmy na pierwszych stronach gazet............ - wstałam i poszłam do kuchni zanieść talerz
- El......... - powiedział
   Nie zwracałam na niego uwagi. Poszłam do szafy i ubrałam się. Mieliśmy jeszcze niecałą godzinę.
- Wstawaj! - powiedziałam - Za niedługo już wyjeżdżamy. Przyszykować ci ciuchy?
- Nie, nie trzeba.
   Ja wzięłam wszystkie moje rzeczy z łazienki, wszystkie ciuchy moje i Louis'a, ogólnie wszystko co przywieźliśmy. Spakowałam do walizek i już byłam gotowa, Lou musiał się jeszcze uszykować, ja za ten czas piłam kawę. Raczej nie odzywaliśmy się do siebie. Było już przed 12, więc postanowiliśmy, że wyjdziemy z pokoju. Zostawiliśmy porządek, więc było ok. Trochę ciężko mi było się rozstać się z tym miejscem. Spędziliśmy tam jedne z  najwspanialszych chwil w moim życiu.Wzięłam torebkę i walizkę, Lou też. Zamknęłam drzwi i poszliśmy do windy. Miałam łzy w oczach, nie chciałam, żeby to wszystko się skończyło. Byliśmy już w windzie.
- No, ale o co ty się tak obrażasz El? O to, że się upiłem? Jakoś wszystkie moje byłe dziewczyny nie miały nic do tego, że piję. - uśmiechnął się
- To będziesz musiał sobie znaleźć inną dziewczynę! Ja nie toleruję picia - popatrzyłam się na niego złym wzrokiem.
   Jak on może porównywać mnie do swoich byłych. Ja nie jestem taka jak one, nie lecę na jego kasę!...

Oczami Sam:
   Jako ostatni byliśmy w holu. Potem wszyscy razem udaliśmy się do samochodów. My jechaliśmy z Danielle i Liam'em, Perrie i Zayn'em. Eleanor była obrażona na Louis'a, więc nawet nie trzymali się za ręce. Paparazzi od razu to zauważyli i zaczęli im robić zdjęcia. El szła przed Louis'em mając torebkę na ramieniu, trzymając walizkę poprawiała kurtkę. Nam też robili zdjęcia, wszystkim. Harry rano obudził się z wielkim kacem, ale byłam przy nim. Zrobiłam mu jakieś rozpuszczalne tabletki na ból głowy, duże śniadanie, dałam mu kawę z cytryną, melisę. Pił wszystko co mu dałam, no i pomogło..............
   Pożegnaliśmy śnieżne Wallis i udaliśmy się w drogę. Przed wyjazdem jeszcze chłopcy zapłacili za te kilka dni. Ja już nie spotkałam więcej Lucas'a. Od gwiazdki go nie widziałam. Szkoda, bo chciałam się z nim pożegnać. Przypominała mi o nim piękna bransoletka, którą mi podarował. Harry jej nie lubił i za każdym razem, kiedy ją ubierałam widziałam grymas na jego twarzy, ale ja ją lubiłam. W telefonie miałam też jego numer. W trakcie jazdy na lotnisko siedzieliśmy z Harrym wtuleni w siebie. Harry zasnął, bo trochę bolała go głowa, a ja byłam niewyspana. W końcu dojechaliśmy na lotnisko. Mnóstwo fanów, paparazzi jak zawsze. Eleanor nadal nie odzywała się do Louis'a, może tylko czasami, ale nie trzymali się za ręce. Ja z Loczkiem szliśmy trzymając się za rękę, tak samo jak Perrie i Zayn i Dan i Liam. Amy i Niall szli na końcu w znakomitych humorach. Padał śnieg, wiał wiatr, było mi cholernie zimno, ale od razu przeszliśmy krótką kontrolę, a potem weszliśmy do ogrzewanego  samolotu. Tym razem nie byliśmy pokłóceni z Harry'm. Przylecieliśmy tu jako przyjaciele, a wracamy jako para. To było chyba najpiękniejsze, co mnie w tych krótkich ''wakacjach'' spotkało. Przynieśli nam szampana, obiad. Najadłam się do syta, ale już nie piłam szampana, tak naprawdę to nikt już nie pił. Wszyscy mieli kaca. Potem dwugodzinna podróż do Anglii, gdzie na lotnisku czekało nas bardzo ciepłe powitanie ze strony fanów. Pluszaki, kwiaty, laurki: fani prosili o autografy, zdjęcia, rozmawialiśmy z nimi. Potem poszliśmy do auta, a na końcu  podróż do domu. Chłopcy zaproponowali nam, żebyśmy zostały dzisiaj u nich na noc. Tęskniłam za tym wszystkim. Wszyscy byli szczęśliwi, kiedy nareszcie po całodniowej podróży byliśmy w domu, było po 17.

    Rzuciłam walizki na podłogę i od razu poszłam do kuchni. Harry poszedł za mną. Eleanor poszła do góry do łazienki, , Danielle i Liam walnęli się na kanapie, a Zayn z Perrie kręcili się po domu: poszli do sypialni żeby zanieść walizki, do łazienki a potem wrócili na dół do kuchni.
- Kochanie robimy coś? - zapytał Loczek obejmując mnie w talii i całując w szyję
- Do jedzenia? - spytałam
- Nie odmówiłbym czegoś innego - szepnął, przygryzając płatek ucha
- Harry, zboczeńcu - odpowiedziałam śmiejąc się - Ejj, zjecie coś? - spytałam
- Chętnie, a co dokładniej? - spytał Zayn
- Może frytki z rybą?
- No dawaj! - powiedział Liam
- Rybę masz w lodówce- powiedział Zayn- frytki też
- Dobra. - powiedziałam i wyjęłam wszystko co potrzebne
  Harry przygotował ryby i położył je na rozgrzanej patelni, ja zrobiłam tylko frytki. Po 30 minutach wszystko było gotowe. Nałożyliśmy każdemu i poszliśmy na sofy. Siedziałam pomiędzy Harrym, a Perrie. Chłopcy postanowili włączyli horror ,,Egzorcyzmy Emily Rose''. Ja coś ostatnio nie przepadam za horrorami i strasznie się bałam, bo słyszałam, że jest mega straszny. Już dawno zjadłam swoją porcję i teraz podjadałam z talerza Harry'ego. Wtuliłam się w niego mocno i zakryłam oczy. Kiedy film skończył się po około dwóch godzinach, od razu wróciłam do sypialni. Właściwie, to wszyscy rozeszli się do swoich pokojów. Poszłam pod prysznic, a byłam taka przestraszona, że byle szmer wywoływał u mnie zawał serca, bałam się nawet odwrócić głowę. W głowie słyszałam te krzyki z filmu. Na moje nieszczęście nagle do łazienki ktoś wszedł. Oczywiście, kiedy się odwróciłam zobaczyłam Harry'ego, który po cichu się do mnie zbliżał.
- Harry!
- No co?
- Wiesz, że się boję, nie strasz mnie!
- Nie wiedziałem, przepraszam.
- Idź do sypialni, zaraz wrócę - powiedziałam
  Po paru chwilach wyszłam spod prysznica i zarzuciłam na siebie biały ręcznik, sięgający parę centymetrów za pupą. Związałam włosy w koński ogon i wyszłam z łazienki. Stanęłam przy drzwiach i oparłam się rękami o ich framugę. Harry nagle oderwał wzrok od telefonu i popatrzył na mnie. Zaczął gwizdać.
- No, no - uśmiechnął się
- I co panie Styles? - powiedziałam i podeszłam do łóżka. Stanęłam naprzeciwko niego.
- Może zdejmiesz ten ręcznik i....................
- O nie, nie - zaśmiałam się
- No dalej, Sam!
- Nie-e, hehe - zaśmiałam się - No idź się kąpać, a ja na ciebie zaczekam........ - wyszeptałam
- Ok - pocałował mnie w usta
   Po kilkunastu minutach Harry w końcu przyszedł. Całkiem nagi!
- Harry, ubierz się.
- Y-y. - uśmiechnął się i położył koło mnie - Porozmawiajmy.
- O czym? - przytuliłam się do niego
- Wiesz, co? Cały czas siedzi mi to w głowie. Dziwnie się z tym czuję, muszę ci to powiedzieć. Wtedy, co widziałaś mnie i Em, to ja naprawdę nic do niej nie czułem. Głupi byłem, i jestem, wiem, ale chcę, żebyś to wiedziała, bo nie daje mi to spokoju. Chciałem się odegrać, w głupi, bo w głupi sposób, ale wtedy nie myślałem...
- Okej, rozumiem.
- Obraziłaś się?
- Nie, nie mam nawet o co się obrażać,  jestem trochę zmęczona. - powiedziałam, odwróciłam się i przytuliłam się do niego
- Samy... - mówił i całował mnie po ramieniu, składał pocałunki po całym ciele
- Harry, nie mam na to ochoty. Kiedy indziej, ok?
- Jak chcesz......... - powiedział i przytulił mnie mocno
                         
 Kiedy wstałam rano i wyjrzałam przez okno, zobaczyłam, że na dworze jest mnóstwo śniegu. Padał i padał. Na zegarku była już 11. Nie chciałam zwlekać, więc zaczęłam budzić Harry'ego.
- Hazz, Harry! Harry, kochanie, obudź się - szeptałam
- Po co? - majaczył
- Wstawaj, chodź pójdziemy na dwór.
- Po co?
- No chodź! Patrz ile śniegu spadło.
- Ale ja chcę spać! - westchnęłam na jego słowa
- Nie, to nie. Idę na dół.
   Wzięłam szlafrok i zeszłam na dół. Niall właśnie żegnał się z Amy.
- To były wspaniałe dni Niall. Nie wiem jak mam ci za nie dziękować! Pamiętaj oddam ci wszystko co do grosza. Jeszcze raz bardzo dziękuję.
- Amy, cała przyjemność po mojej stronie. To był prezent świąteczny, a kasy mi nie oddawaj bo się obrażę- zaśmiał się - Ale musisz już iść?
- Tak. Już długo się tutaj zasiedziałam. Zadzwonię do ciebie po południu, ok?
- Ok. Będę czekał.
- To do zobaczenia - powiedziała i pocałowała go w policzek - Paaa Sam! Pozdrów wszystkich.
- Cześć Amy - poszłam do kuchni, a Niall wrócił na kanapę
- Zjesz naleśniki?
- Pewnie!
- To weź zawołaj wszystkich, ok? ...                        
_________________________________________________________________

Jeeeeeej ;)
Napisałam ; ]]
Teraz rozdziały będą na weekendach, ponieważ mam dużo poprawy w szkole + występy... ; (
Ale za to będą długie, nie to co 38, za który przepraszam ;(
Kocham was bardzo i dziękuję za takie miłe komentarze ; )
Czytasz= komentujesz skarbie ♥ (Każdy, nawet ty Sylwio! xD)
Wasza ~Melaa ; DD

P.S Zawsze się zastanawiam, jak dowiedzieliście się o moim opowiadaniu? Jakoś przez przypadek napotkaliście moje wypociny, przez kogoś? przez fejsa? Proszę, napiszcie mi to, bo mnie aż ciekawość zżera ; ))
P.S 2. Mój Twitter jak ktoś chce : @1_D_Love_U 

niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 38


 Do domu wróciliśmy wieczorem, gdzieś około 18, no a potem chłopcy uparli się, że chcą iść na imprezę, która była w pobliskim klubie. My nie miałyśmy nic do gadania. Amy i ja nie miałyśmy na to ochoty, ale te oczka i pocałunki Hazzy przekonały mnie, żebyśmy jednak poszli. Harry nie odstawił się jakość mocno. Ubrał granatową koszulę, ciemne spodnie, skórzane buty no i spryskał się tymi swoimi cudownymi perfumami. Ja ubrałam TO , włosy spięłam w luźny koczek i zrobiłam dosyć mocny makijaż. Harry'emu podobał się mój strój - jak zawsze. Do ręki wzięłam małą czarną kopertówkę, a na plecy jeansową kurtkę i wyszliśmy. Była 19. Wszyscy mieli już na nas czekać w holu. Na korytarzu spotkaliśmy Amy i Niall'a, więc na dół zjechaliśmy z nimi. Na dole czekali już Lou i El oraz Danielle i Liam. Czekaliśmy jeszcze na Perrie i Zayn'a. Po kilku minutach wreszcie zeszli. Perrie, odstawiła się jakby szła na pokaz. Wyglądała ślicznie, a jej  włosy opadały na nagie ramiona.
- Nie będzie ci zimno? - zapytałam z uśmiechem.
- Jakoś przy Zaynie nie może mi być zimno. - powiedziała i poprawiła płaszcz
- To co, idziemy? - zapytał Liam, przyciągając Danielle
- Chodźcie! - powiedział Harry i złapał mnie za rękę
  Wyszliśmy z hotelu, gdzie byli paparazzi, którzy zaczęli nam robić zdjęcia. To naprawdę było męczące. Do klubu mieliśmy jakieś 50 metrów, ale ciężko było przebić się przez ten tłum ludzi. Za każdym razem kiedy ktoś robił nam zdjęcia, Harry mocniej ściskał moją rękę. W końcu jednak doszliśmy do klubu. Pełno ludzi, ale mało kto zwracał na nas uwagę. Albo byli pijani, albo nas nie znali. Chociaż tutaj mieliśmy chwilę spokoju. Oczywiście cały czas pilnowali nas ochroniarze. Najpierw poszliśmy do stolika, kilka drinków, ja z Harry'm piliśmy najwięcej. Jakieś 8 drinków i wyszliśmy na parkiet. Można powiedzieć, że był to dosyć niegrzeczny taniec. Albo ocierałam ciałem o Harry'ego albo on łapał mnie za biodra, ale lubiłam to. Najmniej piła Amy, no w końcu ma tylko 17 lat. Po dwóch godzinach, najszybciej upił się Niall, Liam próbował jakoś kontrolować drinki, ale z Danielle poszli na całego. Perrie tańczyła z jakimiś chłopakiem, to samo Zayn, który z butelką piwa podrywał kolejne panny, ale widocznie im to nie przeszkadzało. Ja z Harry'm, cały czas tańczyliśmy tylko ze sobą. W przerwach siadaliśmy i piliśmy. Ja starałam się nie upić, więc zamawiałam drinki niskoalkoholowe. Dochodziła już 1 w nocy, a Harry już był pijany. Nie tylko on, jeszcze Niall, Zayn, Louis, Liam, Danielle no i Perrie. Ja tylko troszkę, Eleanor w ogóle nie piła, tak samo Amy. No więc Harry'emu już bardzo odwalało. Nie mógł normalnie chodzić, bo się przewracał, tańczyć tym bardziej, ale dalej pił. Wydzierał się i cały czas mnie przytulał. Niall siedział zmulony na kanapie obok Amy, rozmawiał z chłopakami i opowiadał jakieś denne kawały. Zayn z Perrie pili, całowali się, tańczyli. Liam i Dan tak się śmiali, że rozwalili wszystko ze stołu. Potem Danielle i Perrie weszły na stół, były tak pijane, że ledwo stały na nogach. El, Amy i ja, siedziałyśmy i patrzyłyśmy na to wszystko z lekkim zdziwieniem i strachem. W końcu podeszłam do Harry'ego.
- Harry, kochanie, może byśmy już wrócili do hotelu? - zapytałam go, ale on nie zwracał na mnie uwagi - Harry!
- No co?!
- Chodźmy do hotelu. Jesteś pijany.
- Nie, nie jestem. Kotku, chodź na jeszcze jedną kolejkę.
- Nie będę już piła. Chodź do domu! - złapałam go za rękę
- Nie idę! Zostaw mnie - powiedział i wypił jeszcze jeden kieliszek
- Chodź do cholery! - powiedziałam, ale on poszedł pić
   Westchnęłam, nie miałam ochoty się z nim kłócić. Poszłam do wyjścia, do Paula.
- Paul - zaczęłam - Słuchaj jest sprawa. Głupio mi ciebie o to prosić, ale muszę. Harry się upił, jest już późno. Zaprowadzisz albo zaniesiesz go do pokoju hotelowego?
- Pewnie. Gdzie on jest?
- Siedzi tam, chodź - zaprowadziłam go do Harry'ego
- No to sobie zaszalałeś Styles. - powiedział Paul i bez pytania wziął go na ręce
- No to my będziemy się już zbierać. - powiedziałam i odeszłam
-Sam! - zawołała mnie Eleanor - Jak już Paul zaniesie Harry'ego, to powiedz, żeby przyszedł po Lou.
- Upił się?
- Tak. Śpiewa jakieś hymny drużyn piłkarskich, cały czas piję, całuje mnie, śpiewa coś, wydziera się. Sama widzisz - powiedziała mając łzy w oczach
- Kochanie, trzymaj się mocno i daj radę. Paul zaraz przyjdzie - powiedziałam i przytuliłam ją - A teraz idź do niego i pilnuj go.
- Ok.
    Wyszłam z klubu i poszłam w stronę hotelu, akurat po drodze złapałam Paul'a i Harry'ego i szłam za nimi. Weszliśmy do hotelu, Harry cały czas się wydzierał. Poszliśmy do windy, w której aż śmierdziało alkoholem od Harry'ego. W końcu wjechaliśmy na 6 piętro.
- Nie jestem chory. Puść mnie! - krzyczał
- Nie jesteś chory, tylko pijany - odpowiedziałam
- Nie jestem pijany!
- Zamknij się, bo wszystkich obudzisz - krzyknęłam do niego i otworzyłam drzwi
- To teraz już sobie chyba poradzisz - powiedział Paul i rzucił Hazzę na łóżko
- Tak, tak. Dziękuję Paul. Ale teraz El potrzebuje pomocy, Louis też się upił. Popytaj chłopców, czy nie zanieść ich do domu. Ooo! Spytaj się Amy. I jeśli możesz zrób to wszystko dyskretnie, żeby nie było żadnego skandalu. - powiedziałam
- Dobra, już idę  - odpowiedział Paul
   Teraz zostałam sama w pokoju z pijanym Harry'm, który wydzierał się  wniebogłosy. Majaczył coś i rzucał się na łóżko. Musiałam zrobić dla niego coś do picia, przebrać go, a ledwo co stałam na nogach.
- Sam, ja chcę iść na imprezę - krzyczał, wstał i podszedł do drzwi, ale szybko podbiegłam i je zamknęłam
- Co ty robisz?
- Ja chcę iść na imprezę!
- Idź na łóżko, zaraz przyjdę - popchnęłam go do tyłu
- Co, będzie jakaś niespodzianka? A może kara?
- Chciałbyś - wstawiłam wodę na herbatę
- Sam - krzyczał - Sam.................... Sam!
- Co?!
- Jestem Harry...... - majaczył
- No i co?
- Zapamiętaj to imię..........bo będziesz je krzyczeć przez całą noc.
- Matko! - wyszeptałam - Niedoczekanie twoje - weszłam do pokoju z kubkiem herbaty
- To co jest?!
- Pij, zielona herbata - powiedziałam, ale on nie pił.
   Zdjęłam z niego wszystkie ciuchy, zostawiłam tylko bokserki. Ja założyłam szybko piżamę i wróciłam do niego. Przyniosłam mu jakieś tabletki na odtrucie. Wziął je i napił się zielonej herbaty. Po 30 minutach nagle zwymiotował.
- Cholera! - szybko przyniosłam mu zwilżony ręcznik i miskę.
   Czasami słyszałam jak ktoś szedł. Louis, Zayn, Liam, Niall, wszyscy się wydzierali. Słyszałam nawet jak El płaczę, a Amy mówi do Niall'a. Opiekowały się nimi, jak ja Harry'm. Louis musiał się ostro napić, bo cały czas się wydzierał i śpiewał. Przez całą noc, nie zmrużyłam oka, siedziałam na fotelu i modliłam się, żeby wszystko było dobrze. Cały czas latałam po jakieś tabletki jak nie dla Harry'ego to dla siebie. Robiłam herbatę, wymieniałam ręczniki, myłam miskę i tak w kółko. Cała jego sytuacja poprawiła się dopiero o 4 nad ranem. Dopiero wtedy zasnęłam, ale cały czas czuwałam. Cały czas, bałam się, że może się coś jemu stać, chociaż tylko leżał. Przecież to był mój Harry..............
_____________________________________________________________

Przepraszam, że taki krótki, ale nie mam czasu ostatnio, co nie oznacza, że nie mam weny ; )))
Teraz mam dużo popraw w szkole, bo kończę gimnazjum i muszę się się dostać do jakiejś szkoły co nie?! ; ))
+ OWOA teraz w X Factor !!!! ... ♥ #Dying!
P.S Sorki, za błędy, ale Sylwia cały czas mi ględziła o lalce bez nogi xD
Oh... <33
Melaa ; DD

niedziela, 19 maja 2013

Rozdział 37


To była najwspanialsza chwila w moim życiu! I chyba najlepsza decyzja. Harry popatrzył się na mnie zdziwiony, chyba nie wierzył, że to powiedziałam. Popatrzył się na nasze ręce, na mnie, przybliżył się do mnie, objął moją twarz i zaczął mnie całować. Aaaaaa! To było najlepsze uczucie na świecie! Nie da się opisać słowami, co czułam w środku. Zrobiło mi się gorąco, miałam ochotę płakać i krzyczeć za razem. Czułam się tak, jakbym znowu się zakochała, jakbym poznała go przed chwilą, miałam motyle w brzuchu. Już od dawna nie czułam smaku jego ust, tych słodkich ust, które teraz całowały mnie namiętnie z pożądaniem. Całował mnie tak, jakby zaraz miał mnie stracić, jakby to się nigdy nie miało powtórzyć, jakby mu mnie brakowało. Zaczęliśmy stąpać do tyłu, do sypialni. Puścił moje usta i popatrzył się na mnie, jego oczy błyszczały się jak nigdy, a po jego prawym policzku spływała łza. Ale to była łza szczęścia, a nie smutku, jak przed kilkoma minutami. Całowałam jego ręce, które nadal trzymały moją twarz.
- Kochanie nie płacz! - powiedziałam
Harry uśmiechnął się do mnie.
 Zaczęłam go całować a on odwzajemniał. To było niesamowite uczucie. Zapomniałam o całym świecie, świat na chwilę stanął w miejscu. Nic mnie nie obchodziło, teraz już nic.
- Sami, nie płacz! -teraz to ja płakałam. Przytulił mnie, a ja wtuliłam się w jego klatę, objął mnie swoim ramieniem.
- To co, idziemy na dół? - zapytał uśmiechając się
- Nie możemy zostać tutaj?
- Chcę się pochwalić jaką mam piękną dziewczynę. - uśmiechnął się łobuzersko
- Ooo, Harry - pocałowałam go - To chodź.
  I właśnie tego mi brakowało, wspólnego śmiania, czułych pocałunków i tego, że mogłam go całować kiedy tylko chciałam. Wzięłam go za rękę i wyszliśmy z pokoju. Cały czas się do siebie uśmiechaliśmy. W końcu, kiedy zeszliśmy już na dół, udaliśmy się w stronę imprezy. Wzięłam głęboki wdech, a Harry uścisnął moją dłoń. Wszyscy dobrze się bawili, ale kiedy weszliśmy tam i to jeszcze trzymając się za ręce, wszyscy stanęli na chwilę. To było naprawdę dziwne, bo nikt się nie odzywał i wszyscy się na nas gapili. Słychać było tylko głośną muzykę. Podeszliśmy do El i Lou, którzy stali na środku sali. Popatrzyliśmy się na siebie nawzajem i uśmiechnęliśmy się. Na początku nikt nie wierzył, wszyscy byli zdziwieni i oszołomieni, ale potem wszyscy zaczęli nam bić brawa i piszczeć. El podbiegła do mnie, a Lou podszedł do Harry'ego. Przytulili nas mocno. Potem jeszcze Zayn i Perrie, Niall i Amy, Danielle i Liam. Wszyscy nam gratulowali i to było naprawdę cudowne! Nigdy nie zapomnę tego uczucia. Potem DJ puścił wolny kawałek, a wszyscy goście rozstąpili się tak, że tylko ja i Harry staliśmy na środku sali. Harry złapał mnie w talii, a ja objęłam go za szyję. Wpatrywaliśmy się w swoje oczy, prosto w oczy. Powoli kołysaliśmy się w rytm muzyki. Harry trzymał mnie mocno, a wszyscy stali i patrzyli się na nas. Widziałam, jak El płakała ze wzruszenia i Louis ją przytulał. Perrie i Danielle też były bliskie płaczu. Kiedy piosenka się skończyła, wszyscy wstrzymali na chwilę oddechy. Harry przybliżył jego twarz do mojej i koniec przypieczętowaliśmy długim pocałunkiem. Oklaskom i krzykom nie było końca. Goście zaczęli podchodzić do nas i nam gratulować. To było naprawdę miłe z ich strony. Potem do końca imprezy albo tańczyliśmy razem, albo siedzieliśmy obok siebie trzymając się za ręce. Harry był naprawdę dumny, że jestem jego dziewczyną. Kiedy siedzieliśmy na sofach, a ja byłam wtulona w Harry'ego, Loczek jedną ręką obejmował mnie, a drugą pił drinka jak pan całego świata ;) Oczywiście nie obyło się bez tańca z chłopcami. Kiedy tańczyłam z Zayn'em, myślałam, że zaraz się wywrócę, był taki szybki, z Liam'em było bardziej spokojnie, z Louis'em naśmiałam się do łez, a z Niall'em o mało nie połamaliśmy nóg, ale Niall trzymał mnie mocno, więc nie wywróciłam się. Harry też tańczył z dziewczynami. Nie byłam zazdrosna, ale patrzyłam jak tańczy. Harry co chwilę puszczał do mnie oczka. Tej nocy, całowaliśmy się tyle razy, że nie jestem w stanie zliczyć. A kiedy siedzieliśmy przy stoliku z przyjaciółmi, to co chwilę było ,,gorzko, gorzko!''. Ale mi i Harry'emu się to podobało. W końcu się kochamy...

Z imprezy wróciliśmy nad ranem. Nie spiliśmy się jakoś mocno, bo nie chcieliśmy, w końcu ten wieczór był ważnym momentem w naszym życiu. Staliśmy na środku pokoju i patrzyliśmy się na siebie.
- Chociaż byłaś przy mnie codziennie, stęskniłem się za tobą! - powiedział
- Ja też. Nawet nie wiesz jak bardzo. Kocham cię! - pocałowałam go
Zaczęliśmy się całować. Harry rzucił mnie na łóżko i zaczął rozbierać. Ja rozpinałam jego koszulę. Jego naszyjniki i bransoletki, wydawały mi się takie bardzo jego. W tamtej chwili byłam w niebie. Harry nadal leżał na mnie i całował mnie. Moimi dłońmi pieściłam jego loki.
- Chcesz tego?- zapytał.
- Tak
- Na pewno?
- Tak Harry, tylko ciebie kocham. Z tobą chcę przeżyć swój pierwszy raz.
Harry uśmiechnął się i zaczął ściągać ze mnie bieliznę. Następnie ściągnął swoje bokserki z moją pomocą
i....................................................................................................................

 Wstałam rano. Harry'ego, nie było koło mnie. Słyszałam jak robił coś w kuchni. Nie chciałam dać mu tej satysfakcji z niespodzianki, więc wstałam i wzięłam białą koszulę, która leżała na fotelu. Nasze ciuchy były porozrzucane po całym pokoju. Zarzuciłam ją tak, że było widać całą moją białą, koronkową bieliznę, którą przed chwilą założyłam. Stąpałam lekko po podłodze, tak, aby Loczek mnie nie usłyszał. Stał przy kuchence w samych bokserkach, odwrócony tyłem, mieszał jajecznicę. Harry był słabym kucharzem, ale moje kochanie zawsze się starało ze wszystkich sił. Podeszłam od niego do tyłu i położyłam moje ręce na jego torsie. On najpierw odwrócił głowę, a potem odwrócił się przodem do mnie.
- Cześć kochanie - wpił się w moje usta - Ładnie wyglądasz.
- Dziękuję - pocałowałam go w klatę - Robisz jajecznicę?
- Tak, zjesz?
- Pewnie, ale przecież będziemy iść na wigilijny obiad.
- Tak kotku, ale on jest dopiero o 13.
- Dopiero?
- Tak, a teraz jest po 10- uśmiechnęłam się i przytuliłam mocno do niego.

- Dzisiejsza noc była cudowna kochanie- powiedział
- Mi też się bardzo podobało.
- Kocham Cię Sami- popatrzył głęboko w moje oczy.
- Wiem, to skarbie, ale muszę przyznać, że ja ciebie bardziej- pocałowałam go w usta, po czym wypuścił mnie ze swoich objęć i stanął przy swojej jajecznicy. Nałożył jajecznicę na talerze i poszliśmy do łóżka. Włączył tv i zaczęliśmy oglądać, w międzyczasie jedliśmy. Wtuliłam się mocno w jego tors i leżałam przykryta białą kołdrą. Po śniadaniu, Harry położył się na mnie i obsypywał moje ciało pocałunkami. Brakowało nam tego wszystkiego. Kiedy już skończyliśmy, zaczęliśmy się szykować. Było po 11. Harry ubrał garnitur, a ja TO. Wysokie szpilki optycznie wydłużyły i wyszczupliły nogi, krótka spódniczka podkreśliła tyłek. Harry'emu bardzo się podobało ;) Nalokowałam włosy i zrobiłam lekki makijaż.  Na nadgarstku wisiała bransoletka od Lucas'a. Obiad miał się odbyć w sali na 7 piętrze. Była to sala konferencyjna, ale wszystko zrobiono tak, że teraz była to dla nas jadalnia. Wzięliśmy część prezentów od nas i zawieźliśmy na górę, potem wróciliśmy się po resztę. Zostało jeszcze 15 minut. Wzięłam kopertówkę na pasku, schowałam karty, poprawiłam makijaż i byliśmy gotowi do wyjścia. Poszliśmy na górę, wszyscy pieklili się przy stole, podawali potrawy albo wkładali prezenty pod choinkę.
- Oooo Sam! - krzyknęła Perrie
- Cześć kochanie.
- Pomóc wam w czymś? - zapytał się Harry
- Nie, nie siadajcie - odpowiedziała
  Usiadłam pomiędzy Loczkiem a Eleanor. Perrie zawołała ''służbę'', która podała nam dania: pieczonego indyka, Christmas pudding z suszonymi owocami, a na deser mince pies. Do tego dużo rodzajów serów, wina i wiele innych dań. Nie podobało mi się zachowanie Perrie wobec ''służby''. Poprosiłam tą kobietę do mnie i wstałam. Wszyscy popatrzyli się na mnie ze zdziwieniem.
- Tak panienko? - spytała. Po jej akcencie wiedziałam, że nie jest ze Szwajcarii, ani z Anglii, znałam ten akcent doskonale.
- Nie kłaniaj mi się. Jesteś z Polski.
- Tak panienko.
- Wiesz, co. Idź do domu. Odpocznij, zadzwoń do rodziców, do znajomych. Spędź jakoś te święta. Powołaj się na Styles'a, będą wiedzieli o kogo chodzi. No, także możesz iść.
- Naprawdę? - zapytała, miała łzy w oczach
- Tak. Ja też jestem z Polski, możesz już iść - uśmiechnęłam się
- Dziękuję. - przytuliłyśmy się mocno
- Nie ma za co, no leć!
   Dziewczyna pobiegła, ja usiadłam. Wszyscy milczeli.
- Coś ty zrobiła? - zapytała Perrie
- No co? Biedna dziewczyna, puściłam ją do domu.
- Ale ona miała nas obsługiwać.
- Perrie, nie zachowuj się jak jakaś dziedziczka. Jesteś taką samą dziewczyną jak ona.
- No to co? Rozpakowujemy prezenty? - zapytała El na rozluźnienie atmosfery
- Chodźcie. Kochanie mam coś specjalnie dla ciebie............. - powiedział Harry - Otwórz..
   Podał mi jakieś pudełko opakowane w kolorowy papier. Kiedy otworzyłam o mało nie dostałam zawału: buty od Christian'a Louboutin'a! Czarne z czerwoną podeszwą oczywiście, klasyczne, zawiązywane na kostce z otworem na palce. Ale to nie wszystko do tego śliczna biała sukienka od Dior'a! Za dużo atrakcji jak na jeden dzień :D
- Harry!!!!
- Nie podoba ci się?
- Nie, to jest cudowne. Dziękuję, dziękuję, dziękuję............... - ucałowałam go mocno.
- Teraz czas na ciebie.
   Harry dostał ode mnie zegarek, perfumy od Dior'a i cudeńka dla mężczyzn.  Odwdzięczył się mocnym całusem, który trwał wieczność.
- No ejjj, nasze zakochane gołąbki, teraz czas na nas! - powiedział Louis


 Cały obiad wigilijny trwał 3 godziny. Po rozdaniu prezentów - które były naprawdę świetne - Niall wziął gitarę i grał różne świąteczne piosenki. Wszyscy się całowali, no może oprócz Niall'a i Amy, którzy byli bardzo zażenowani całą tą sytuacją, ale my nie zwracaliśmy na nich uwagi. Potem jeszcze jedliśmy, a na koniec poszliśmy na narty. To wszystko było takie magiczne i cudowne. Z Harry'm byliśmy tacy szczęśliwi, śmialiśmy się, wygłupialiśmy wszystkim podobał się ten dzień. Po 17 wróciliśmy do domu. Wszyscy byliśmy już zmęczeni. Amy i Niall poszli jeszcze pospacerować po miasteczku, Perrie i Zayn'owi bardzo się spieszyło do domu ;)  Danielle i Liam - słodkie zakochańce, które nie widziały świata poza sobą. Liam w każdej sytuacji zachowywał się jak dżentelmen. Opiekował się Danielle, troszczył się o nią. Kiedy już doszliśmy do hotelu, rozdzieliliśmy się i poszliśmy na górę. Zdjęłam strój narciarski i poszłam wziąć długą kąpiel. Było mi strasznie zimno. Po chwili do łazienki wparował Harry, całkiem nagi. Wyciągnął płatki róż i świeczki z szafki. Wyciągnął zapałki i zapalił je, płatki wrzucił do wanny.
- Co ty robisz? - zapytałam
- Nie widzisz? - wszedł do wanny - Posuń się trochę.
- Ejjj, ale ja chciałam wziąć kąpiel!
- No to weźmiesz, tylko trochę w innym stylu. - powiedział i położył się na mnie
- Ale Harry.....
   Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo Harry wpił się w moje usta. Całował mnie i nie chciał puścić, ale w końcu ustąpił. Dziwnie się czułam, bo nie zawsze miałam okazje widywać Harry'ego nago. A więc po krótkiej kąpieli, poszliśmy do sypialni. Wzięłam z kuchni kilka rodzajów serów, położyłam je na specjalnym drewnianym spodku. Harry wziął kieliszki i czerwone wino. Usiedliśmy na podłodze i zaczęliśmy jeść, karmić się nawzajem.
- Podobają ci się prezenty? - zapytał Harry
- Pewnie, są cudowne skarbie! Ale po co traciłeś tyle pieniędzy.........
- Pieniądze nie grają roli. Prezenty od ciebie, też są świetne.
- Louis mówił dzisiaj, że pojutrze już wyjeżdżamy, szkoda. - posmutniałam
- Nie martw się. Jeśli chcesz, możemy tu przyjeżdżać co rok.
- Harry, ważne, żebyśmy spędzali je razem. Nie musimy wyjeżdżać i znów będziesz tracił pieniądze.
- Ale dla ciebie mogę zrobić wszystko. - pocałował mnie

- To co będziemy robić teraz? - spytał Harry przygryzając płatek mojego ucha
- Nie teraz głuptasie! Włącz telewizję, może coś leci. - wstałam i poszłam po telefon - Poczekaj, idę zadzwonić z życzeniami świątecznymi.
- Halo? - zapytała
- Cześć mamuś.
- Ooo, Sam.
- Mamuś chciałabym ci życzyć wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia, szczęścia ze swoim chłopakiem, dużo pieniędzy i żeby spełniły wszystkie twoje marzenia - Harry pomachał ręką - I Harry też życzy ci wszystkiego najlepszego.
- Aww, córuś. Ja bym wam chciała życzyć dużo miłości i zgody, a tobie przede wszystkim szczęścia, szczęścia i jeszcze raz szczęścia. A no i zdrowia Sam!
- No wiesz mamuś, wszystko się jakoś pozmieniało i od wczoraj z Harrym znowu jesteśmy razem. - uśmiechnęłam się do Loczka. choć wiedziałam, że nic nie rozumie.
- O matko przenajświętsza. No to wszystkiego dobrego, córuś - zaczęła płakać.
- Mamuś nie płacz, bo ja się zaraz rozpłaczę.
- No to wycałuj Harry'ego!
- A masz gdzieś tam koło siebie babcię?
- No już ci ją daję. No to papa, kocham cię!
- Cześć babciu. Chciałam wam złożyć życzenia. Wesołych świąt, dużo zdrowia i szczęścia. Z Harry'm znów jesteśmy razem.
- Samanto, ja też życzę ci dużo zdrowia, szczęścia, miłości. Musisz nam w końcu przedstawić twojego chłopaka.
- O to się nie martw. Poznasz go.
Zadzwoniłam jeszcze do taty.
-Halo?- zapytał
- Tataa!
- Moja Sami, jak się cieszę, że dzwonisz
- W końcu są święta, a ja chciałam ci życzyć dużo szczęścia, zdrowia, abyś znalazł kogoś, z kim będziesz szczęśliwy.
- Nie potrzeba mi innej miłości, niż miłości moich kochanych córek.
- Kochany jesteś.
- A ja też tobie życzę dużo miłości, szczęścia. Kotku, jak nie ten to inny.
- Tato, zapomniałam. Ja i Harry znowu jesteśmy razem.
- CO?! Boże jak się cieszę ! Córcia, szczęścia i miłości. Pozdrów go i resztę ode mnie.
- Okej.
- Dam ci Julkę, bo chce z tobą rozmawiać.
- Saaaam! Cześć. Jak tam chłopaki?
- Julka, ty zawsze musisz najpierw zapytać o nich. A skąd wiesz, że mnie teraz ktoś nie porwał i że nie dzwonię po pomoc?
- A porwał cię ktoś?
- Nie głuptasie. Skarbie mój malutki, wesołych świąt
- Wesołych świąt. Pozdrów Harry'ego i chłopaków.
- Dobrze. Mogłabyś dać mi jeszcze babcię?
- Ok.
-Halo?- zapytała
- Cześć babciu
- Sam, kochanie, cześć. Jak święta mijają?
- Bardzo dobrze, co prawda nic się nie umywa do świąt u ciebie, ale jest okej.
- Kochanie, wszystkiego co najlepsze. Dużo miłości z  twoim Harry'm, bo tato mi powiedział, że wróciliście do siebie.
- Tak, wróciliśmy, dziękuję.
Porozmawiałyśmy jeszczę chwilę, później dała mi do telefonu dziadka, z nim to się uśmiałam.
Wykonałam jeszcze jeden telefon.
- Halo?- usłyszałam
- Sylwia!!
- Sam!! Jejku, nie gadałyśmy tak długo!
- Przepraszam, ale za dużo się działo. Wesołych świąt i co tam sobie jeszcze życzysz
- Ja też ci życzę wesołych świąt. Fajnego chłopaka...
- ... którego mam
- CO?!
- No wróciliśmy z Harry'm do siebie
- Aaaaaa!!! Sam!!! Jejku!! Szczęścia!! Ale się cieszę!!!- słyszałam piski.
- Sylwia, zadzwonię jutro, bo teraz jestem już troszkę zmęczona.
- Okej, pozdrów wszystkich ode mnie
- Okej
- Pa kochanie, kocham cie
- Ja ciebie też, pa.
Podeszłam do chłopaka.
- I co tam u rodzinki?
 - Ucieszyli się, jak dowiedzieli się, że znów jesteśmy razem.
- Aww, to wspaniale. Daj teraz zadzwonimy do mojej mamy. Podaj mi mój telefon - Harry wykręcił numer i zadzwonił i włączył głośnik.
- Halo?
- Hej mamo.
- Harry?
- Tak. Jak się czujesz?
- Dobrze, a ty?
- Wspaniale. Wszystkiego najlepszego z okazji świąt mamuś.
- Ooo Harry, tobie też życzę wszystkiego co najlepsze.
- Pozdrów Gemmę, Liam'a, Robin'a. No a tak w ogóle to jestem z Sami.
- Wesołych świąt Anne - powiedziałam
- Witaj Sam. Wszystkiego najlepszego kochanie.
- Mamuś jest jedna rzecz, o jakiej chcielibyśmy ci powiedzieć. Bo, my z Sam, znowu jesteśmy parą. - w słuchawce nastała cisza - Mamo, jesteś tam?
- Naprawdę? - powiedziała płacząc
- Nie cieszysz się? - zapytał smutny Harry
- Jestem przeszczęśliwa Harry.- płakała
- Mamuś, nie płacz! - mówił
- No to dużo szczęścia wam życzę gołąbki.
- Przyjeżdżamy pojutrze, więc mam nadzieję, że się spotkamy.
- Tak, no to Harry nie przeszkadzam wam. To do zobaczenia.
- Pa mamuś, pozdrów wszystkich.
- Pa!

- Awww, kocham cię. - przytuliłam go mocno.
- Ja też ciebie kocham. To co oglądamy telewizję?
- Tak, a co leci?
- ,,Kevin, sam w domu'', to co?
- Pewnie, tylko jeszcze pójdę po chipsy.
- Ok. - powiedział, a ja szybko poszłam do kuchni po chipsy i colę
  Kiedy wróciłam, film właśnie się zaczynał. Harry zgasił światło, a ja przytuliłam się do niego mocno. Nie było dla nas zaskoczeniem, co działo się w kolejnych minutach filmu, przecież ,,Kevin...'' to już klasyka świąteczna. Cieszyłam się, że wszyscy dobrze przyjęli wiadomość, o tym, że jesteśmy znów razem. Oni byli szczęśliwi i my też. I tak nam mijał świąteczny wieczór...................

,,Kevin....'' się skończył, a my nie mieliśmy co robić. Nie było ciekawych filmów, a teraz wieczorem nie opłacało się wychodzić na dwór i iść na spacer. Było zimno i ciemno. Byłam już taka padnięta i zmęczona. Harry leżał na łóżku, a ja skorzystałam z okazji, wzięłam moje prezenty i poszłam do łazienki. Zdjęłam ubrania, założyłam białą sukienkę od Dior'a i buty od Louboutin'a. Muszę nieskromnie przyznać, ale wyglądałam bosko. Usta musnęłam czerwoną szminką i wyszłam z łazienki. Stanęłam w drzwiach i oparłam się o framugę drzwi.
- I co panie Styles?
- Oooo, wyglądasz cudownie - powiedział Harry
- Nie za wyzywająco?, sukienka jest krótka - powiedziałam uśmiechając się, a on podszedł do mnie i przybliżył się
- Dla mnie w sam raz. Specjalnie taką wybrałem - powiedział i objął mnie w talli - Wyglądasz wspaniale! - przybliżył swoje czoło do mojego
- Kocham cię kochanie - wyszeptałam
- Ja ciebie też, więc może pójdziemy teraz na łóżko.......... - powiedział i zaczął rozpinać sukienkę
- Harry..... - powiedziałam - Ale ja jestem zmęczona.
- Ale nie masz wyboru - uśmiechnął się łobuzersko i ściągnął ze mnie sukienkę.
  Pociągnął mnie na łóżko i zaczął całować. Wiedziałam, że tego chcę, ale nie teraz. Niestety Harry trzymał mnie mocno, więc nie mogłam uciec, odejść. Kochałam go i nie było to dla mnie jakieś straszne.
-Kocham cię
- Ja ciebie też
Zaczął mnie całować po szyi i ...
           
_________________________________________________________

Myślę, że wiecie o co chodzi z tym "i......."
Nie umiem opisywać takich scen, więc się za to nie biorę.

A tak w ogóle to podoba się? ; )
~Melaa ;DD


sobota, 18 maja 2013

Rozdział 36


***Oczami Sam***
  Tak naprawdę to przez te kilka dni nie działo się już praktycznie nic. 22 grudnia byłam na zakupach z dziewczynami. Kupiłam mały podarunek dla Lucasa, bo dla reszty kupiłam jeszcze w Londynie. Tego też dnia, do naszych apartamentów zawitała ekipa, która stroiła pomieszczenia na wystrój świąteczny. To chłopcy ich zatrudnili. Musieliśmy wszystko wybierać: kolor i wystrój choinki, kolory bombek, łańcuchów, wygląd choinki i różne rzeczy na ściany, na szafki i takie tam. Było to bardzo męczące. Z Harry'm siedzieliśmy nad tym półtorej godziny. Nie mogliśmy zdecydować. Harry chciał zielono - biało choinkę, a ja czerwono - złotą. Jednak ostatecznie Harry zgodził się ze mną i w naszej sypialni stanęła piękna, wysoka choinka przystrojona na kolor złoty i czerwony.
   Następnego dnia, to chłopcy, wszyscy w piątkę wybrali się na zakupy. I muszę się przyznać, że nie było ich do wieczora. Wrócili obładowani w mnóstwo toreb. Byłam ciekawa co się w nich znajdowało, ale Harry i reszta wszystko dokładnie pochowali. A ja z dziewczynami, w piątkę, wybraliśmy się do hotelowego spa. Masaże, sauna, basen, maseczki, kąpiele i jeszcze raz masaże. Byłam tak odprężona jak nigdy. Kiedy wieczorem wróciłam na górę byłam tak zrelaksowana, że aż zachciało mi się spać.
   Obudziłam się rano. Harry jak zawsze spał koło mnie. Dzisiaj był już 24 grudnia, dzisiaj miała się odbyć impreza urodzinowa Lou, a jutro uroczysty świąteczny obiad. No więc wstałam rano. Ubrałam się szybko, wzięłam kartę i nawet nic nie jedząc wyszłam z pokoju. Poszłam przed hotel, gdzie stał Lucas i rozmawiał z jakimiś ludźmi. Podbiegłam do niego.
- Luc! - zawołałam i podeszłam
- To chyba wszystko, dziękuję do widzenia! - powiedział do ludzi i odwrócił się do mnie - Co się stało?
- Lucas, ja przepraszam za wczoraj, może nie powinnam wychodzić. Gniewasz się na mnie?
- Nie, Sam, nie gniewam się!
- Ohh, całe szczęście - rzuciłam mu się na szyję.
- Dzisiaj Wigilia.
- My obchodzimy ją jutro, chłopcy zamówili świąteczny obiad, zjemy 'po angielsku' - zaśmiałam się
- To Wesołych Świąt Sam.
- A ty już idziesz?
- Jeszcze nie.
- A masz wolny czas?
- A co?
- Może poszlibyśmy pobiegać?
- Pobiegać?
- Tak, z jakieś pół godziny.
- No dobra, to chodź.
   No i poszliśmy biegać. Nie było zimno, świeciło słońce, a my cały czas rozmawialiśmy. Najpierw niedaleko ośrodka, a potem trochę, dalej, na szlak turystyczny, który prowadził w góry, a potem wróciliśmy. Poszliśmy jeszcze do kawiarni, wypiliśmy gorącą czekoladę. Luc cały czas mnie rozśmieszał. Można powiedzieć, że był facetem idealnym. Kiedy się uśmiechał był taki przystojny. Luc był zabawnym dżentelmenem, który cały czas mnie rozśmiesza. Można było się zatopić w jego zielonych oczach. Zdecydowanie różniły się, od oczu Harry'ego. W ogóle Luc był bardziej doroślejszy, niż Harry, a w niektórych momentach nawet lepiej wychowany. Mogłabym tam z nim siedzieć i siedzieć, ale czas mijał. Nagle do kawiarenki, weszła Eleanor i Louis.
- Ohh, dzień dobry. A co wy tak z rana? - spytała El
- Byliśmy pobiegać. - odpowiedziałam
- Pobiegać...... - uśmiechnął się Lou
- Możemy na chwilkę was przeprosić? - powiedziała Eleanor i pociągnęła mnie do wyjścia. - Co ty robisz?!
- Nic, rozmawiam z Lucasem.
- Oh Sam, dobrze wiesz o co mi chodzi! Ty robisz z siebie sierotkę, a wiesz co musi w środku przeżywać Harry, zastanawiałaś się? Raz się do niego tulisz, na następny dzień strzelasz fochy i romansujesz z Lucasem. Nie rozumiem twojego zachowania. Harry'emu bardzo na tobie zależy, a ty wszystko pieprzysz! Nie spodziewałabym się tego po tobie................ - popatrzyła się na mnie i wróciła do Lou.
   Ja jeszcze chwilę stałam i wróciłam na chwilę do Lucasa.
- Luc, El ma rację. Nie powinniśmy się spotykać.
- Ale przecież my się nie spotykamy, wyszliśmy tylko pobiegać!
- Wiem, ale przyjechałam tutaj z Harry'm i to z nim powinnam spędzać czas, a nie z tobą. Przepraszam Luc. Może dasz mi swój numer, co?
- Tutaj, proszę. - powiedział i wyjął z kieszeni swoją wizytówkę
- Luc, spotkajmy się dzisiaj o 20, przed hotelem. Chcę wręczyć ci prezent.
- Ja też coś dla ciebie mam.
- To miłe z twojej strony, a teraz już muszę iść. Pa! - powiedziałam, przytuliłam go mocno i odeszłam. Wróciłam do holu, wsiadłam do windy i wróciłam na górę. Wizytówkę schowałam w kieszeni spodni. Otworzyłam drzwi kartą i weszłam do pokoju. Harry już nie spał, jadł płatki i wpatrywał się w telewizor.
- Ooo, już nie śpisz.
- Gdzie byłaś?
- Pobiegać.
- Tak, a z kim?
- Z Lucas'em, to jakieś przesłuchanie?
- Ja byłem tu sam, a ty urządzałaś sobie jakieś potajemne schadzki.
- Jakoś nic ci się nie stało. - poszłam do kuchni i wzięłam sobie resztkę płatków, usiadłam na fotelu
- Szkoda, że mi o tym nie powiedziałaś.
- O czym?
- O tym, że wychodzisz. Poszedłbym z tobą.
- Spałeś i nie chciałam cię budzić. A poza tym to przeprosiłam Luca, za to, że wczoraj tak się zachowałam.
- I nic więcej?
- A co chciałeś, żebym się z nim bzykała w górach?
- Widziałem jak biegliście.
- No poszliśmy pobiegać, co mieliśmy robić.
- Nic.........
- O której impreza?
-  O 19 się zaczyna. Masz dla niego jakiś prezent?
- A jak mogłabym nie mieć.
- A powiesz mi co?
- Nie, bo jeszcze mu wypaplasz.
- Jak mi nie powiesz, to będzie kara.
- Kary od pana Styles'a są bardzo przyjemne - powiedziałam i uśmiechnęłam się
- I tak będzie też tym razem...
  Powiedział i rzucił się na mnie. Położył się na mnie na fotel, zaczął mnie łaskotać, poczochrał włosy, całował po głowie, po twarzy, czole. Robił to jako zabawę. W końcu się uwolniłam i szybko pobiegłam do łazienki. Zamknęłam się i usiadłam przy drzwiach.
- Hahaha, Sam otwórz.
- Idziemy do miasta, na obiad i przejść się?
- A chcesz?
- A ty nie?
- Chcę.
- To idziemy.
- No to wyjdź.
- O ile nic nie będziesz mi robił, ok?
- Ok.
- To ty idź się ubierz, a ja się odświeżę.
- Dobra, masz kilka minut.
   Kiedy już się odświeżyłam, wyszłam z pokoju. Harry siedział już na łóżku, ubrany w ciemną, granatową koszulę w kratkę, pod to biała bokserka i czarne rurki. Te swoje charakterystyczne skórzane buty i naszyjniki. Wyszliśmy z hotelu i skierowaliśmy się do wyjścia. Wallis to naprawdę piękne miasto. Chodziliśmy wszędzie, kilka fanek robiło sobie z nami zdjęcia, próbowaliśmy tamtejszych przysmaków, chodziliśmy po sklepach. Po drodze zahaczyliśmy o sklepy dla mężczyzn. Harry nie mógł zdecydować się, co wybrać, ale ostatecznie kupił 2 kurtki: jedną skórzaną, a drugą zwykłą, 3 koszule, kilka t-shirtów i skórzane buty. Nie umiał wybierać, więc w wyborze pomagałam mu, ja. Cieszył się jak dziecko. Potem poszliśmy na obiad i na deser do kawiarenki. To wszystko zajęło nam jakieś kilka godzin. Byliśmy zadowoleni z zakupów. Potem wróciliśmy do domu, ale nie nacieszyliśmy się długo prywatnością. Przyszła po nas El. Spytała, czy pomożemy im przystrajać salę. Zgodziliśmy się. Cały klub na dole, był tylko dla nas. W końcu to urodziny Louis'a Tomlinson'a, tego Louis'a i to jeszcze dwudzieste pierwsze. Balony, serpentyny, kieliszki, inne pierdoły. Ustrajaliśmy wszyscy. Było przy tym mnóstwo zabawy. Po godzinie wróciliśmy do pokoju i zaczęliśmy się szykować na imprezę. Harry wybrał czarny garnitur, a pod to biały t-shirt. Ja - jak zawsze zresztą ;) - nie wiedziałam w co się ubrać. Tym razem zdałam się na gust Harrego. Ku mojemu zdziwieniu wybrał TO.
- Śliczne, dziękuję. - powiedziałam
- Będzie ci w tym ładnie. W tobie wszystkim jest ładnie.
- Dziękuję.... - uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek, co było dla niego dużym zaskoczeniem.
   Poszłam do łazienki, zakręciłam włosy w loki, zrobiłam lekki makijaż, ubrałam się. Potem wszedł Harry i zaczął się szykować. Było przed 19. Jeszcze tylko wzięliśmy prezenty i zeszliśmy na dół. Muzykę było słychać już na górze. Na dole stała ochrona - Paul i inni. Nie wymagano od nas zaproszeń, w końcu jesteśmy bliskimi przyjaciółmi gospodarza wieczoru, czyli Lou. Perrie i Zayn już pili alkohol, Niall wpieprzał żarcie, Liam tańczył z Danielle, a Eleanor jako dumna dziewczyna Lou, stała przy nim i odbierała prezenty od gości. Wyglądała olśniewająco, włosy miała spięte w artystyczny nieład. Louis ubrany w czarny garnitur, ale zachowywał się jak dziecko, wcale nie wyglądał na te 21 lat. W końcu my też do nich podeszliśmy.
- No staruszku, wszystkiego najlepszego, szczęścia, zdrowia, dużo kasy, wspaniałą kobietę już masz, nie wiem czego ci jeszcze życzyć! - powiedział Harry
- Wspaniałych przyjaciół też już masz, przede wszystkim spełnienia marzeń Lou, i żebyś na zawsze został ,,forever young'' taki jaki jesteś - uśmiechnęłam się
- Szczęści w łóżku staruszku i duużo dzieci. - powiedział Harry i dał Louis'owi prezent, ja też dałam
- Dzięki za życzenia, ma się już te 21 lat. A teraz idźcie i bawcie się dobrze, jest szampan, dobra muzyka, ludzie czego chcieć więcej? - odpowiedział Lou
   
 Poszliśmy do reszty. Harry kupił Louisowi bransoletkę przyjaźni, nowego iPhona i dużo gadżetów ( Lou mówił Harry'emu o tym co chce zrobić z Eleanor, więc chyba wiecie o jakie gadżety mi chodzi ;). A ode mnie szelki :D, złote spinki do garniturów i nowy garnitur. Dołączyliśmy do Perrie i Zayn'a, którzy już tańczyli na parkiecie. Harry wziął dwa kieliszki szampana i podał mi jeden. Potem poszliśmy tańczyć. Już dawno brakowało mi tego naszego tańca. Harry stał za mną i trzymał moje ręce, a ja się przy nim wiłam. Może było to trochę dziwne, ale lubiliśmy to ;). Kiedy było już kilka minut przed 20, wyszłam na chwilę z przyjęcia  i poszłam na górę. Wzięłam mały upominek z pokoju, wróciłam na dół i udałam się na zewnątrz hotelu. Lucas już tam stał. Otulona w kożuszek podeszłam do niego.
- Hej Lucas.
- Hej, myślałem, że już nie przyjdziesz.
- Przepraszam, ale jest impreza. No więc Lucas wesołych świąt, a tutaj jest twój prezent dla ciebie. - podałam mu. Odpakował srebrny zegarek dobrej firmy.
- Wow! Sam, dziękuję. Ja również chciałbym ci życzyć wesołych świąt. Otwórz. - powiedział i podał mi małą torebeczkę. W środku znajdowała się piękna złota bransoletka z kilkoma kuleczkami z białego złota.
- Lucas, to jest przepiękne!
- Cieszę się, że ci się podoba
- Dziękuję - powiedziałam i mocno go przytuliłam. Staliśmy tak chwilkę wtuleni.
  I właśnie wtedy usłyszałam krzyk Harry'ego, odwróciłam głowę, by zobaczyć co się dzieje. Hazz zmierzał ku nam, szedł szybkim krokiem, było widać, że był nieźle zdenerwowany. Oderwałam się od Luca.
- Czego ty chcesz? - zapytałam, ale Harry nie odpowiedział
- Odwal się od niej, dobra! - krzyknął Harry
- Ale o co ci chodzi? - zapytał Luc
- Trzymaj się od niej z daleka! - krzyknął, uderzając Lucas'a w nos i odszedł.
- Oszalałeś? - zapytałam i podeszłam do Luc'a
  Nawet nie wiedziałam, że Harry ma taką siłę. Luc o mało nie upad. Trzymał dłoń przy nosie, który mocno krwawił. Wyjęłam chusteczkę z mojej torebki i podałam mu ją.
- Lucas, wszystko ok?
- Tak, tak. Nie przejmuj się mną.
- Lucas, może pójdziemy do lekarza, co?
- Nie trzeba, zaraz przejdzie. A ty teraz leć do niego.
- Co?
- No leć! On ciebie kocha, zależy mu na tobie.- patrzyłam na niego chwilę, stałam tam jak słup i gapiłam się na niego- Sam!, no idź, nie zmarnuj tego. !
- Dziękuję Luc.
  Odbiegłam od niego i weszłam do hotelu. Podziwiałam Lucas'a za to, że pomimo tego, że Harry go pobił, to jeszcze kazał mi do niego iść. Wleciałam do winy i w pośpiechu naciskałam guziki. Wleciałam na nasze piętro i czym prędzej podbiegłam do drzwi. Otworzyłam je i weszłam do naszego apartamentu. W domu było strasznie zimno, bałam się, że Harry mógł sobie coś zrobić. Powolnym krokiem zmierzałam w stronę, skąd dochodził ziąb. Weszłam do saloniku, drzwi od balkonu były otwarte na oścież, a na tarasie stał Harry i opierał się o balustradę. Powoli podeszłam do niego. Harry płakał, strasznie płakał. Z jego wielkich zielonych oczu spływały łzy wielkie jak groch. Spływały po pięknych, zarumienionych czerwonym rumieńcem policzkach. Miałam ochotę płakać, bo to ja byłam wszystkiemu winna. Położyłam rękę na jego ramieniu, ale on ją odrzucił. Oparłam się o balustradę i nie odzywałam się.
- Tyle starań, tyle nieprzespanych nocy, płacz, błagania, ten wyjazd i wszystko na nic. Masz mnie gdzieś i chyba muszę się z tym pogodzić. Nigdy nie doznałem tyle bólu.............
- Przepraszam - powiedziałam patrząc się na niego
  Staliśmy tak jeszcze kilka minut. Harry dalej płakał, ale już trochę mniej. Wpatrywaliśmy się w ten sam krajobraz i nie odzywaliśmy się. W tle można było jednak usłyszeć muzykę, dobiegającą z imprezy. Po chwili postanowiłam o wszystkim zapomnieć i wszystko wybaczyć. Popatrzyłam się na rękę Harry'ego i powoli przesuwając moją dłoń po balustradzie, złapałam dłoń Harry'ego. Loczek popatrzył się na mnie zakłopotany.
- Kocham Cię................... - wyszeptałam.
________________________________________________________________

Chyba każdy wie, co znaczy to złączenie dłoni. Sam i Harry znów są razem!!!! ♥
Cieszę się, ba ja już na to długo czekałam :')
Kocham was < 3

~Melaa ; DD
                                                           

piątek, 17 maja 2013

Rozdział 35


***Oczami Sam***
  Kiedy już wszyscy zeszli przed hotel mogliśmy się udać na stok, na naukę jazdy. Muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie jeździłam na nartach. Bałam się trochę tego wszystkiego. Ja z Harrym szliśmy na końcu. Często łapał mnie za pupę, za co często dostawał. Denerwowało mnie trochę jego zachowanie. Gdy już doszliśmy na stok podszedł do nas wysoki blondyn o brązowych oczach, dobrze wysportowany, meega przystojny. Wiedziałam, że jest ode mnie starszy, na pewno o jakieś kilka lat. W kombinezonie, który opinał jego ciało, wyglądał jeszcze seksowniej. Żeby zrobić na złość Harry'emu postanowiłam, że jeździć będę się uczyła z tym instruktorem, a nie Harry'm.
- Witam, na waszej pierwszej lekcji jazdy. Czy ktoś umie jeździć na nartach? - zapytał
- Ja umiem! - krzyknął Louis
- I ja też trochę powiedział Niall
- A macie swoje partnerki? - zapytał instruktor
- Tak, to możemy chyba je sami nauczyć? - odpowiedział Louis
- Tak - uśmiechnął się instruktor
- Eleanor, chodź! - Lou odszedł z nią na górę, żeby ją nauczyć, Niall z Amy też
- No a jak się pan nazywa? - spytałam
- Lucas i będę was uczył jeździć, a panienka nie umie?
- Niestety nikt mnie wcześniej nie nauczył...... - spojrzałam na Harry'ego
- Nic nie szkodzi. A jak masz na imię?
- Samanta, ale mów mi Sam.
- Bardzo ładne imię, jesteś Angielką, prawda?
- Nie, Polką.
- Właśnie widać po twojej urodzie - uśmiechnął się Lucas, a ja odwzajemniłam
- Ejejej, przyszliśmy tutaj uczyć się jeździć, a nie zawierać nowe znajomości! - powiedział Harry, który wziął mnie za rękę i pociągnął z dala od Lucas'a
- Co ty robisz?! - zapytałam
- Co TY robisz? - zaakcentował słowo ,,ty'' i popatrzył mi się prosto w oczy
- O co ci chodzi? Normalny chłopak, chce mnie nauczyć jeździć, a ty robisz mi jakieś awantury - pomachałam ręką do Lucasa- Odwal się ode mnie!- powiedziałam i odeszłam w stronę Lucasa, Harry stał jeszcze w miejscu, a potem poszedł w naszą stronę
   No i zaczęliśmy naukę. Lucas był bardzo pomocny, kiedy upadałam pomagał mi się podnieść, nie dotykał mnie tak jak Harry. Tyle razy upadałam, że byłam już zrezygnowana, ale Lucas cały czas mnie motywował. Potem po dwóch godzinach teorii, udaliśmy się na górę, żeby pozjeżdżać. Kiedy stanęliśmy na górze, skręciło mnie coś w żołądku, przecież nie zjadę, z tak wysoka. Mogę na kogoś wjechać, wyrąbać się, jeszcze się zabiję. Najpierw pojechał Zayn, a zaraz za nim Perrie. Potem El z Lou, Dalielle wraz z Liam'em, następnie Amy i Niall. Wszyscy poradzili sobie świetnie, jak na pierwszy raz. Na końcu zostałam tylko ja i Harry.
- No dalej Sam, dasz radę. Masz talent, uda ci się. Harry zjedzie za tobą. Patrz, tam na dole wszyscy już na ciebie czekają.
  Popatrzyłam się na Lucas'a i na Harry'ego. Hazz kiwnął głową, wskazał ręką żebym jechała i uśmiechnął się. Przytuliłam mocno Harry'ego, jakby to miał być ostatni raz, potem Lucas'a.
- Lucas, jeżeli zjadę i będę na dole, to dzisiaj zapraszam cię na kolację.
- Trzymam cię za słowo - uśmiechnął się blondyn
- Dobra jadę.
   Lucas mnie popchnął no i zaczęłam zjeżdżać. W pierwszej chwili myślałam, że zacznę piszczeć, że zaraz umrę. Nie mogłam się skupić, zahaczałam o te czerwone chorągiewki, ale potem wzięłam sprawę w swoje ręce i jakoś zjechałam. Na dole bili mi brawo, a ja czułam się jak jakiś bohater. Potem miał zjechać Harry. Zjechał świetnie, widoczniej musiał wcześniej jeździć. Jechał jak zawodowiec, a ja próbowałam ukryć podziw. Kiedy był już prawie przed nami, skręcił w lewo, tak, że narta stała poziomo do nas. Zahamował tak nagle, że cały śnieg poleciał na nas. Podniósł google i powiedział:
- I co? Zatkało? - popatrzył się akurat na mnie i poruszył brwiami.
- Nie masz się czym chwalić, zaraz będzie zjeżdżał Lucas! - zażartował Zayn
  Harry ściągnął narty i stanął koło mnie. Objął mnie w pasie. Chciałam zdjąć jego rękę, ale nie mogłam. Harry był silniejszy ode mnie. Popatrzyłam się na niego ze złością w oczach, a on się uśmiechnął.
- Dobrze sobie poradziłaś jak na pierwszy raz - powiedział i już chciał mnie pocałować w czoło, ale ja odwróciłam głowę
- Ja zawsze jestem dobra.
 Lucas zjechał, o wiele lepiej niż Harry. Był taki dobry w tym co robi. Zahamował dalej przed nami, więc nie posypał nas śniegiem.
- To co kolacja dzisiaj? - spytał Lucas
  Wszyscy popatrzyli na mnie z miną ,,O co mu chodzi'' tylko Harry wiedział. Musiałam im to jakoś wytłumaczyć.
- Za tę wspaniałą naukę jazdy, zaprosiłam Lucasa na wspólną kolację. Będziemy wszyscy.
- Na kolację, dzisiaj? - powiedziała Eleanor.
- Tak. Chyba nie odmówicie?
- Nie, oczywiście, że nie. - powiedziała Perrie
- To świetnie. No to Lucas, dzisiaj o 19 w restauracji. Czekaj na nas w holu, potem pójdziemy do restauracji.
-  Dobrze, będę czekał.
- To, pa. Ja już wracam do hotelu. - powiedziałam i poszłam
  I tak o to po kilku godzinach na stoku, wróciłam do hotelu. Musiałam czekać na Harry'ego, który miał kartę, ale on był na mnie obrażony i nie odzywał się do mnie. Wpuścił mnie do środka i od razu poszedł do kuchni po coś do jedzenia. Albo coś przygotowywał, albo robił coś na telefonie. Weszłam do kuchni i oparłam się o ścianę, ręce skrzyżowałam na brzuchu.
- Co? Pan Styles strzela fochy. - powiedziałam, ale on kroił kanapkę i nie zwracał na mnie uwagi - A widzisz, jak to jest jak twój partner flirtuje z inną osobą.
- Nigdy z nikim nie flirtowałem, jak byłem z tobą.
- Masz rację. Ty mnie zdradzałeś. - powiedziałam, a on oblizał palec z majonezu, wziął kanapki, podszedł do mnie i popatrzył mi się prosto w oczy.
- Masz mi coś jeszcze do powiedzenia? - zapytał pustym spojrzeniem i położył się na łóżku
- Wiesz, co Harry. Pamiętam nasze pierwsze spotkanie, pamiętam nasz pierwszy pocałunek, pamiętam wszystko, zdradę też, pamiętam jak całowałeś tą Emily. I nigdy nie powiedziałabym, że taki cudowny człowiek jak ty, może tak zdradzić!
- A ja nigdy nie myślałem, że będziesz z kimś flirtować na moich oczach! - krzyknął
- Dobra, wiesz co, myślałam, że jesteś doroślejszy. - powiedziałam ze łzami w oczach
  Poszłam do łazienki i zaczęłam nalewać wody do wanny. Chciałam wziąć długą kąpiel, odreagować to wszystko. Kiedy już wszystko było gotowe, weszłam do wanny i zaczęłam płakać. Płakałam wystarczająco głośno, żeby Harry mógł mnie usłyszeć. Byłam zła na siebie, na Harry'ego, na Lucas'a, na cały świat. Wszystko mnie denerwowało. Siedziałam tam godzinę i wpatrywałam się w krajobraz za oknem. Potem wyszłam z łazienki i położyłam się na łóżku, Harry'ego nie było w środku. Musiał gdzieś wyjść. Położyłam się na jego poduszce, która tak pięknie nim pachniała. Czułam jego wodę kolońską. Leżałam tak i odpoczywałam. Nie wiem dokładnie ile czasu minęło, ale dosyć długo leżałam tak w samotności. W końcu Harry wszedł do apartamentu. Po cichu zamknął drzwi, stanął na chwilkę i skierował się do kuchni. Włożył coś do mikrofali i usiadł na krześle. Myślał, że śpię, ale ja nie miałam zamiaru się odzywać. Kiedy już zrobił sobie coś do jedzenia, przyszedł, usiadł koło mnie i zaczął jeść. Włączył telewizor i nie zwracał na mnie uwagi. Nie chciałam tak leżeć w bezruchu, więc odgarnęłam włosy z twarzy i popatrzyłam na niego.
- Nie śpię. - powiedziałam, prawie szepcząc, a on popatrzył się na mnie i na chwilę przestał jeść
- Płakałaś?..... - spytał i odgarnął resztkę włosów z mojego czoła
- Trochę, ale nie przejmuj się.........
- Gniewasz się na mnie? - zapytał
- Nie, a ty na mnie? - Harry pokiwał głową, że nie - To dobrze - uśmiechnęłam się
- Chcesz zupy?
- Nie, dzięki.
- Zjedz coś, bo w anoreksję wpadniesz, jesteś taka chuda! Masz, chociaż łyżkę zupy.
- No to daj.... - Harry podał mi do ust łyżkę zupy - Mmm, dobra. Poczekaj pójdę po łyżkę i razem zjemy.
- Po co. Leż.
    No i tak jedliśmy tą zupę, Harry mnie cały czas mnie rozśmieszał, więc nie mogłam jeść. Karmił mnie jak dziecko, potem ja i tak na przemian. W końcu nadeszła godzina 17.00. Musiałam się szykować. Poszłam do łazienki i umyłam włosy, Harold zrobił to samo. Szczerze, to lepiej wygląda w loczkach. Potem wysuszyłam swoje włosy.
- Harry przyszykować ci ciuchy?
- Możesz.
- Tylko, żeby nie było żadnej niespodzianki jak dzisiaj rano.
- To nie zaglądaj wszędzie - zaśmiał się
  Wyjęłam biały t-shirt, marynarkę, czarne rurki i przyszykowałam skórzane buty. Ja długo nie wiedziałam co ubrać. Co pokazywałam Harry'emu, to mówił, że pięknie i że na pewno bosko w tym będę wyglądać. Nie mogłam się zdecydować, ale w końcu wybrałam TO. Poszłam do łazienki, żeby się przyszykować. Już wcześniej pomalowałam paznokcie na czerwono. Włosy ułożyłam w artystyczny nieład. Makijaż był dosyć mocny. Oczy pomalowane na czarno, a usta musnęłam czerwoną szminką. Kiedy wyszłam z łazienki i pokazałam się Harry'emu, zatkało go, aż otworzył usta ze zdziwienia. On sam nie wyglądał gorzej. Biały t-shirt opinał jego umięśnioną klatę, a marynarka zasłaniała tatuaże. Na szyi zwisały dwa cienkie naszyjniki. Natychmiast wstał i podszedł do mnie.
- Sam, pięknie wyglądasz! - powiedział patrząc się na mnie od stóp do głów, na chwilę zatrzymując wzrok na biodrach i dekolcie.
- Ty też niczego sobie panie Styles - uśmiechnęłam się, przejechałam palcami po jego prawym lewym ramieniu, żeby zdjąć jakieś paproszki.
- Sam, może jednak zostaniemy w domu i porobimy coś innego......... - powiedział podnosząc jedną brew
- Harry! - odpychałam go od siebie
-No co?
- Chodź, mamy jeszcze kilka minut. Idziemy?
- Musimy.........
  Złapałam Harry'ego pod pachę i wyszliśmy. W mojej kopertówce miałam dwie karty na wszelki wypadek. Jedna dla mnie, a druga dla Harry'ego. Poszliśmy jeszcze po Lou i El i Zayn'a i Perrie. Dziewczyny wyglądały nieziemsko. Eleanor miała na sobie TO, a Perrie TO. Eleanor miała włosy związane w wysoki kucyk, a Perrie miała wyprostowane włosy. Chłopcy też wyglądali niczego sobie. Czarne marynarki, wspaniale opinały ich wyrzeźbione ciało.
- To co, możemy już iść? - spytała El
- No pewnie, chodźcie.
  Poszliśmy do winy i po kilku minutach byliśmy już na dole. Lucas już czekał na dole. Podeszłam do niego.
- Witam! - powiedział i pocałował moją rękę
- Cześć Lucas. Chciałabym ci przedstawić, mojego........ przyjaciela Harry'ego. Lucas - Harry, Harry - Lucas.
- Miło mi - powiedział Luc
- Mi również - odpowiedział z niechęcią Hazz
- A to jest Eleanor, Louis, Perrie i Zayn. A tam w oddali idą Niall i Amy oraz Danielle i Liam. Mam nadzieję, że wszystkich zapamiętasz.
- Ja też mam taką nadzieję. - odpowiedział uśmiechając się do mnie
- Chodźcie! - krzyknął Zayn do reszty
  Stanęłam przy Harrym i wzięłam go pod pachę i poszliśmy do restauracji. Nasz stolik był na końcu sali. W tle grała spokojna muzyka. Na wielkim stole dla 12 osób położne były butelki czerwonego wina, szampan, piękna biała zastawa, talerze. Było przepięknie! Usiedliśmy tak: Lucas - sam, na przeciwko stołu, obok niego Zayn, Perrie, El, Louis, ja, Harry - siedział na przeciwko Lucasa, Niall, Any, Dan i Liam. Kelnerzy przynieśli nam najpierw przystawkę, drugie danie, czyli pierś z indyka w sosie z wina ze śliwkami i do tego czerwone wino, a na koniec deser plus szampan. Widać było, że Harry nie lubi Lucas'a. Luc był starszy od nas wszystkich, miał 24 lata. Właśnie jedliśmy deser, kiedy wszyscy zaczęli opowiadać Lucas'owi, jaką my byliśmy parą z Harry'm. Jak się kochaliśmy, ile razem przeszliśmy, ale o zdradzie nie wspomnęli.
- Powinni znowu być razem. - powiedziała Perrie
- Tak, powinni do siebie wrócić! - dopowiedział Zayn
- Byli taką słodką parą.- Niall
- Oddali by za siebie życie - Liam
  Ja popijałam szampana i miałam ochotę się popłakać. Ani ja, ani Harry nie odzywaliśmy się. Kilka razy spojrzałam na Harry'ego z miną ,,Ratuj!'', ale on nic nie zrobił.
- Ładnie razem wyglądają - uśmiechnął się Luc, a ja nagle wstałam
- Dziękuję za mile spędzony wieczór, kolacja była przepyszna, ale niestety muszę was opuścić. Źle się poczułam. Dziękuję............... - powiedziałam i odeszłam ze łzami w oczach
- Sam! - wołała mnie Eleanor
  Ale ja nie wróciłam, nie chciałam. Nie miałam ochoty siedzieć tam i słuchać rozmowy o nas. Jakby nie mogli wymyślić innego tematu. Wiedzieli, że jest to dla mnie delikatny i bardzo osobisty temat. Nie rozumiem jak mogli to przy nas mówić! Może chcieli nam coś uświadomić, niestety ja tego nie zrozumiałam. Poszłam do windy. Harry pobiegł za mną, ale już nie zdążył wejść. Pojechałam na górę i weszłam do pokoju. Rozpłakałam się natychmiast. Rzuciłam torebkę na szafkę, zdjęłam buty. Byłam na nich taaaka zła! Przebrałam się w jakieś luźniejsze ciuchy i poszłam na łóżko. Nagle ktoś zaczął pukać do drzwi. Myślałam, że to Harry, ale to była Eleanor.
- Sam, otwórz!
- Idź stąd, chcę być sama.
- Przynajmniej uchyl te drzwi. - podeszłam i otworzyłam je, ale nie wpuściłam El.
- Co chcesz?
-  Sam, nie płacz.
- Będziesz mi mówić, że za nic się obraziłam?! Jak mogliście mówić to wszystko przy mnie i przy Harry'm? - płakałam - Przecież wiesz, że nie lubię tego tematu. Pomyśleliście, jak my musieliśmy się czuć?
- Przepraszam.
- Idź, baw się dobrze! Ja muszę zostać sama. - powiedziałam i zamknęłam drzwi.
  Poszłam na łóżko, w jednej ręce trzymałam chusteczkę, tak na wszelki wypadek. Zamknęłam oczy i zasnęłam........................................
    Kiedy się obudziłam, poczułam, że coś nade mną jest. Czułam czyjś oddech i męskie perfumy. Naszyjniki muskały moją brodę, a włosy czoło. Kiedy otworzyłam oczy, byłam bliska zawału. Zobaczyłam Harry'ego, który leżał nade mną, miał zamknięte oczy i próbował mnie pocałować. Nasze usta prawie się stykały. Mogłabym w końcu udać, że śpię i dać mu się pocałować, ale nie chciałam tego. Zareagowałam w ostatnim momencie.
- Yyy, Harry? - powiedziałam
- Hym? Co? - Harry ocknął się
- Co ty robisz?
- Ja, nic, nic. Miałaś coś na policzku - tłumaczył się Lokaty
- Jak tu wszedłeś, przecież nie masz karty?
- Od czego jest recepcja?
   Harry uśmiechnął się i położył się obok mnie. Przytulił mnie mocno, zaskoczyło mnie to.
- Nie przejmuj się nimi. Tylko my wiemy co pomiędzy nami jest.....................
  Harry miał trochę racji. Przecież nikt nie wie co ja czuję do niego, a on do mnie. Nikt tak naprawdę nie wie, jaką byliśmy parą. Nie chciałam teraz wyrywać się z jego objęć. Harry tulił mnie tak długo, aż nie zasnęłam. Tulił mnie, powoli się kołysał i od czasu całował mnie po głowie. Ogrzewał mnie, czułam się bezpiecznie jak nigdy. Brakowało mi zapachu tych perfum. Miałam ochotę wpić się w jego usta, ale opanowałam się. To było naprawdę trudne....................
_____________________________________________________________

Boże!
Jednak mam ; ]]
Jutro( czyli dzisiaj, bo jest już 00.10 [ sobota]) będzie następny ; ))

Czytasz= komentujesz ! ♥.

~Melaa ; DD

Rozdział 34


Kilka najbliższych rozdziałów będzie pisane nieco inaczej. Chodzi mi o to, że będzie dużo "Oczami..." kogośtam ;) Spokojnie, później wróci wszystko po staremu ;)
__________________________________________________________________
***Oczami Sam***
Harry jeszcze słodko spał. Przytuliłam się do jego nagiego torsu ( miał tylko spodnie od piżamy, no i bokserki ), który mnie ogrzewał i pocałowałam tak lekko. Obok serca, delikatnie, żeby się nie obudził. Odsunęłam się i wyszłam z łóżka. Na dworze panowała piękna szwajcarska zima. Góry były otulone tym białym puchem, a chmury wydawały się być tak nisko. Świeciło słońce. Poszłam do kuchni i uchyliłam okno, żeby poczuć świeże, górskie powietrze. Uchyliłam je lekko, żeby ten zimny powiew nie zmroził Loczka i nie obudził go. Boso stąpałam po zimnej podłodze kuchni, ubrana tylko w krótką koszulę nocną. Postanowiłam, że zrobię śniadanie. No więc zrobiłam ciasto, upiekłam naleśniki, wzięłam owoce, nalałam soku, kawy. Na szklany stół w saloniku położyłam jeszcze bitą śmietanę i płynną czekoladę w miseczce na wszelki wypadek. Położyłam dwa białe talerzyki i filiżanki: dla mnie i dla Harry'ego.
   Niestety Harry coś długo nie wstawał, więc postanowiłam, że zacznę jeść bez niego. Bujałam się na krześle z nudów. Wolałam jeszcze na niego poczekać, bo bez niego nie miałam apetytu. No więc usiadłam po turecku na krześle i wpatrywałam się w krajobraz za oknem. Było tak pięknie, świeciło słońce i dochodziła już 11, a Loczek dalej spał. Wypiłam już dwie szklanki soku, nie miałam co robić. W końcu po godzinie od mojego wyjścia z łóżka, Harry wstał. Najpierw przeciągał się, ziewał, jeszcze z zamkniętymi oczami, leżąc na brzuchu, błądził ręką z nadzieję, że mnie znajdzie. Wszystko to widziałam i uśmiechałam się pod nosem. Postanowiłam udawać, że go nie widzę. Usiadłam tyłem i spoglądałam w talerz. Tylko czasami obracałam się za siebie, żeby sprawdzić, czy już wstał. Niestety, kiedy po raz kolejny raz obróciłam głowę, Harry już nie spał, tylko leżał na łóżku, ręce trzymał za głową i uśmiechał się do mnie. Jego stopy wystawały zza kołdry.
- Dlaczego mnie nie obudziłaś? - zapytał
- Dlaczego nie powiedziałeś, że już się obudziłeś? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie
   Harry westchnął i wstał. Jego umięśniony tors z nisko założonymi spodniami, przyprawiał mnie o dreszcze. Jego tatuaże na biodrze i rękach, kusiły żeby poznać je bliżej. Harry zrobił ten swój ruch głową, przeczesał włosy kciukiem i chrząknął. Stanął za mną. Jego ręce biegły po moich obu stronach, byłam tak jakby uwięziona. Nad głową miałam jego tors.
- O widzę, że zrobiłaś śniadanie? - powiedział tym swoim niskim, męskim, zachrypniętym głosem, który miał tylko z rana. Harry wziął truskawkę, która leżała na moim naleśniku i zamoczył ją w czekoladzie.
- Tak, smacznego. - powiedziałam, a Hazz usiadł naprzeciwko mnie
- Dzięki. Ja wolę jeść truskawki na słodko - powiedział i przyssał się do niej mocno
   Harry'emu już nie było w głowie proszenie mnie o przebaczenie, tylko kuszenie mnie. Uwodził mnie w każdej możliwej sytuacji. A ja nie mogłam tego znieść, nie mogłam się mu oprzeć.


***Oczami Amy***
  Kiedy obudziłam się rano, wiedziałam, że nie zmarnujemy tego dnia. Wspaniała pogoda, wspaniałe krajobrazy. Z Niall'em spaliśmy osobno. Był taki opiekuńczy, że pozwolił mi spać samej w tym wielkim łóżku, a on spał w saloniku. Było mi trochę głupio, ale on powiedział, że nie będę spała na kanapie. Musiałam mu ulec. Wczorajszy wieczór spędziliśmy na rozmowach. Piliśmy winno, siedzieliśmy przy oknie wpatrując się w oświetlone Wallis i rozmawialiśmy. Niall jest taki słodki i opiekuńczy.
    Wstałam z łóżka i poszłam wziąć prysznic. Kiedy wyszłam skierowałam się do kuchni. Niall właśnie robił jajecznicę. Usiadłam na krześle.
- Ooo, hej Amy.
- Cześć Niall.
- Zjesz jajecznicę?
- Pewnie.
- Proszę - Niall nałożył na talerz i podał mi kubek z herbatą
   Najpierw zjedliśmy śniadanie, a potem poszliśmy oglądać telewizję.
- Amy, słuchaj, może pójdziemy do wszystkich i powiemy, że za jakieś 30 minut spotykamy się na nartach przed hotelem, co?
- To ty idź, ja jeszcze nikogo nie znam aż tak dobrze. Głupio mi tam będzie do nich wejść.
- Nie, pójdziesz ze mną. Rozmawiałaś już z nimi.
   Pociągnął mnie za rękę, wziął kartę i wyszliśmy z pokoju. Mieszkaliśmy na końcu.
- Niall, nie, nie, no Niall, błagam cię! Ja zostanę w domu.
- Amy, chodź! - pociągnął mnie mocniej
  Obok nas pokój mieli El i Louis. Niall zapukał do drzwi. Po chwili drzwi otworzył nam Louis. Całkiem nagi tylko w bokserkach. Zdziwiony naszym przyjściem.
- Możemy wejść? - spytał Niall.
- Pewnie, wchodź.
  Louis stał koło nas, a Eleanor leżała w łóżku, też była naga, bo naciągała kołdrę na siebie. Obok niej leżał laptop.
- Bo chcieliśmy wam powiedzieć, a właściwie zaproponować. Co wy na to, żebyśmy za 30 minut spotkali się pod hotelem z nartami i wszystkim? Pójdziemy pojeździć.
- Za 30 minut? - spytał Lou drapiąc się po głowie - No dobra. To z nartami w kombinezonie?
- Tak.
- Dobra. To do zobaczenia.
- Pa! - powiedziałam i uśmiechnęłam się
  Potem kolejną parą byli Liam i Danielle. Za drzwiami na pewno nie dzieję się nic dziwnego, albo no, nieprzyzwoitego. Niall zapukał. Otworzyła Dani. Liam siedział na podłodze.
- Cześć. - powiedział Niall
- Hej, Liam!!! Niall i Amy przyszli. - Payne wstał i podszedł do Danielle, objął ją mocno w talii i zapytał
- Co się stało?
- Za 30 minut, pod hotelem, kombinezony i narty?
- Mamy wybór? - spytał Liam
- Nie - zaśmiał się Niall
- No dobra.
- To pa!
  Kolejni: Perrie i Zayn. Najgłośniejsza i zarazem najukochańsza para. Tutaj już bałam się wejść. Ku naszemu zdziwieniu drzwi były uchylone, jakiś kawałek włożony był pomiędzy drzwi. Weszliśmy do środka, a tam zobaczyliśmy jak Zayn i Perrie biegają po całym apartamencie, ledwo co ubrani. Rzucali się poduszkami, wszędzie latały pióra. To wszystko wyglądało trochę jak z bajki: śnieżnobiały krajobraz za oknem, pióra, które wszędzie latają, biała pościel porozrzucana po kątach i oni, którzy na nasz widok się zatrzymali. Niall patrzył się na to wszystko z miną ,,O matko!'', a ja śmiałam się pod nosem.
- Ooo, Amy, Niall, cześć - powiedziała poprawiając swoje włosy Perrie.
- Chcieliśmy was zaprosić, za 30 minut pod hotelem na narty. Weźcie kombinezon i narty. My lecimy. Cześć - powiedział Niall i wyszedł z pokoju.
- Dlaczego tak szybko wyszedłeś? - zapytałam
- Nie chciałem tam dłużej być - zaśmiał się
   Został nam jeszcze pokój Sam i Harry'ego. Słyszeliśmy jakby kłótnię, ale musieliśmy tam wejść. Zapukaliśmy. Otworzył Harry.
- Cześć Hazz.
- Hej - odpowiedział zmieszany, Sam stała w przejściu do kuchni i opierała się o framugę.
- Idziecie za 30 minut na narty? Idą wszyscy, więc chyba nie macie wyboru.
- Na narty?
- Tak. Spotykamy się pod hotelem.
- Pewnie, Sam też chętnie pójdzie.
- Weźcie kombinezony i narty.
- Ok.
  Wróciliśmy do pokoju i zaczęliśmy się szykować do wyjścia.

***Oczami Sam***
  Za pół godziny mieliśmy iść na narty, a ja nie miałam ochoty. Harry zaraz by mnie uwodził, czy coś. Wiem, że on to robi specjalnie. Widzi w moich oczach, co ja czuję i podoba mu się to. Chce, żebym do niego wróciła. A ja sama boję się uczuć do niego.
- Musisz za mnie decydować?
- O co ci chodzi? - zapytał
- O nic, wiesz. - podeszłam do walizki i wyjęłam golf, spodnie, kombinezon.
- Sam....... - usiadł koło mnie
- Przyszykować ci ciuchy?
- Chętnie.
  Podeszłam do jego torby, wzięłam ją i położyłam na łóżku. Tak dawno brakowało mi już zapachu jego rzeczy. Wyjęłam ciemne spodnie, podkoszulkę, sweter i kombinezon. Przyszykowałam mu czapkę i google. Nagle z jednej kieszonki w torbie wypadła prezerwatywa, a kiedy zajrzałam, było ich więcej. Wzięłam kilka do ręki i pokazałam mu je.
- Po co ci to?
- Zostaw to! - podszedł i wyrwał mi je z ręki
- Chyba nie będą ci potrzebne.
- W razie czego........
- Niedoczekanie twoje. Tu masz ciuchy, ja idę do łazienki.
   Wzięłam przyszykowane wcześniej ciuchy i poszłam do łazienki. Ubrałam się we wszystko, a ten kombinezon był taaaki ciężki. Włosy związałam w luźnego koczka i zrobiłam lekki makijaż. Kiedy byłam już gotowa wyszłam z łazienki. Harry był już ubrany. W tym kombinezonie wyglądał jak dziecko.
- A gdzie są narty?
- W schowku.
- To co idziemy?
- Idziemy po Lou i Eleanor? - zapytał
- No chodź. Tylko nie zapomnij karty!
- Zostawię w recepcji.
- Dobra to idziemy?
- No chodź kotek.
  Harry z każdą sekundą coraz bardziej mnie denerwował, a zarazem podniecał. Wyszliśmy z pokoju i skierowaliśmy się do pokoju El i Lou. Zapukałam do drzwi. Louis i Eleanor właśnie mieli wychodzić, ale zatrzymali się jeszcze na szybkim pocałunku.
- To co idziemy?
- Tak, tak - powiedziała El
 Skierowaliśmy się do windy. Chłopcy wpuścili nas oboje i stanęli za nami. Nagle poczułam jak ręce Loczka dotykają moje biodra i w jednej chwili Harry mocno mnie do siebie przyciągnął, a potem trzymał przy sobie. Harry popatrzył na Lou i wyszeptał ,,Yeah!'', a Lou się uśmiechnął. Eleanor tylko spojrzała na moje biodra, na którym zatrzymały się ręce Loczka. W windzie byliśmy z Lou i El, więc nie wypadało mi robić awantur. W końcu winda zatrzymała się, a my wyszliśmy. Przed hotelem jeszcze nikogo nie było, więc z Eleanor mogliśmy w spokoju porozmawiać. Lou i Harry poszli po narty do schowka który znajdował się po lewej stronie hotelu.

   Chłopcy wrócili już, w ręku trzymając narty. Harry podał mi moje.
- To co idziemy? - zapytał
- Nie, jeszcze nie ma wszystkich - odpowiedział Lou
   Nagle przyleciał Zayn z Perrie na barana. Byli tak szczęśliwą parą, że aż słodko było się na nich patrzeć
- A kto nas będzie uczył jeździć? - zapytałam
- Instruktor. - odpowiedział Zayn
- Ciekawe czy przystojny? - dogryzłam Harry'emu.
- Ja go nie potrzebuję, już mam swojego instruktora jazdy. - zaśmiała się Perrie i namiętnie pocałowała Malika
  Nie wiedziałam co zrobiłam, pytając się o tego instruktora. Harry wziął to na bardzo serio. A to co działo się na stoku...........................


__________________________________________________________

Mówiłam, że mam wene ...
Napisałam kolejny w ten sam dzień ; ]]
Wyczuwam jeszcze jeden ok. 00.00, ale nie obiecuję( bardziej nie, niż tak, ale ostatnio dostałam takie miłe komentarze, że aż chce się pisać, bo wie się, że ma się dla kogo ♥♥♥) ; p

Big Love ! ♥

~Melaa ; DD

Rozdział 33

Nienawidzę wstawać tak wcześnie. 5.30, to zdecydowanie nie moja pora na początek dnia. No, ale jak trzeba, to trzeba. Zwlekłam się niechętnie z ciepłego łóżka i od razu pobiegłam pod prysznic, żeby mnie trochę rozbudził. Gdy wyszłam, lustro było całe zaparowane, a w całej łazience było dużo pary. Wytarłam włosy i owinęłam się w ręcznik. Schowałam rzeczy myjące do walizki. Umyłam sobie twarz następnie nałożyłam krem nawilżający i zeszłam na dół, zrobić sobie śniadanie. Dalej chciało mi się spać, ale już mniej niż wcześniej. Nastawiłam wodę na kawę i wyciągnęłam mleko z lodówki, które po chwili znalazło się w misce. Wsadziłam ją do mikrofalówki. Nasypałam trochę płatków i położyłam miskę na stole. Poszłam zalać sobie kawę i położyłam ją obok miski. Po zjedzeniu, wypiłam sobie jeszcze ciepły napój i posprzątałam po sobie. Zegarek pokazywał 6.30, czyli miałam tylko pół godziny na przebranie się, umycie zębów i makijaż. Poszłam nadal w samym ręczniku na górę do łazienki, by umyć zęby. Umyłam je i szczoteczkę schowałam do walizki. Podeszłam do szafy i wybrałam TO. Ubrałam się szybko i zaczęłam się malować. Zostało tylko 15 minut do przyjazdu chłopców, a ja jak zawsze nie gotowa. Pomalowałam oczy i dałam trochę podkładu. Na usta nałożyłam błyszczyk. Ostatecznie wyglądałam nie najgorzej. Schowałam kosmetyki i byłam gotowa. Dzwonek do drzwi zabrzmiał w całym domu a ja zbiegłam na dół, aby otworzyć drzwi.
- Hej Sam, gotowa?- Zapytał Zayn.
- No w zasadzie tak, tylko muszę zabrać walizkę.
- To ja wezmę ci ją, a ty zabierz bagaż podręczny.- powiedział i wszedł do środka kierując się do mojego pokoju. Ja poszłam za nim, żeby zabrać torbę.
- Boże, Sam, coś ty tu napakowała?
- Najpotrzebniejsze rzeczy.
- Ale my lecimy tylko na tydzień.
- Ale ja bardzo dobrze o tym wiem.
Wzięłam torbę i zeszłam za Zayn'em zamykając drzwi do mojego pokoju. Pogasiłam światło, zeszłam na dół, ubrałam buty i kurtkę.
- Wszystko masz?
- Chyba tak- popatrzyłam do torby- Słuchawki!- pobiegłam na górę, wzięłam je i zbiegłam na dół
- Okej, już wszystko. Możemy iść.
- Na pewno?
- Na 100 %.
Wyszłam z domu i zamknęłam go na klucz. Zbyszka nie było, bo wieczorem wyjechał. Zayn wsadził moją walizkę do bagażnika, a ja weszłam do busu, w którym już wszyscy byli. Przywitałam się i usiadłam obok Niall'a. Paul nas wiózł na lotnisko, więc atmosfera była przezabawna.
Louis z Niall'em śpiewali jakieś piosenki, których nikt z nas nie znał. Chyba sami sobie wymyślili, bo one nie brzmiały w żadnym języku.
*** W samolocie ***
Każda para siedziała razem. Niall z Amy też usiedli obok siebie. Ja musiałam usiąść obok Harry'ego. Złamał naszą obietnicę. Mieliśmy być tylko przyjaciółmi, a on się za daleko posunął. No ale nie będę się wiecznie na niego obrażała. Usiadłam obok niego i włożyłam słuchawki do uszu. Starałam się nie przejmować jego towarzystwem. .

Obudziło mnie szturchanie Harry'ego. Wyciągnęłam słuchawkę. Miałam już go opierdzielić, ale odezwał się pierwszy.
- Już wylądowaliśmy.- powiedział
-Jak to już?
- No tak, przespałaś cały lot.
 Dziwne, ale chyba tak było. Wzięłam torbę i  wyszłam z samolotu. Szwajcaria o tej porze roku jest śliczna.
- Tu jest ślicznie- powiedziałam sama do siebie
- Mi też się podoba- powiedziała Amy. Uśmiechnęłam się w jej stronę i kierowaliśmy się w stronę wyjścia. Pod lotniskiem czekał już na nas bus wynajęty przez chłopaków. Wsadziliśmy nasze bagaże i pojechaliśmy do hotelu, który okazał się być  pięknym. Już widok samej recepcji odbierał dech w piersiach. Louis z Eleanor podeszli do recepcji i odebrali nam karty do pokoi i rozdali każdej parze. Mi trafił się pokój z Harry'm, ponieważ byliśmy jedyni singlami.


Harry otworzył drzwi, a moim oczom ukazał się piękny apartament. Jeszcze nigdy nie byłam w tak drogim hotelu. Na przeciwko drzwi, znajdowało się wielkie łóżko szerokie i długie na jakieś 2 metry. Po prawej stronie wchodziło się do małego saloniku z telewizorem, wielką kanapą, a przy saloniku była kuchnia. Za kanapami znajdowały się wielkie okna, a za nimi kilkumetrowy taras, ze złoto - czarnymi balustradami. Lodówka była wyposażona, we wszystko co mogło być nam potrzebne, była cała pełna. Po lewej stronie od sypialni była łazienka. Podgrzewane płytki w podłodze, jasne ściany, wielkie lustro, ogromna wanna i prysznic. Białe ręczniki z logo hotelu, ładnie ułożone obok umywalki, beżowe kokardki, mydełka, szamponiki i inne pierdoły. Harry zdjął swój ciemny płaszcz, powiesił na wieszaku i udał się na 'zwiedzanie' apartamentu. Ja byłam aż przytłoczona tym wszystkim, tym przepychem.
- Ja idę wziąć prysznic i idę spać - powiedziałam, wychodząc z łazienki.
- Zwariowałaś?!
- Co?
- Nie pozwolę ci spać. Sam, idziemy poznać hotel.
- Nie, Harry ja jestem zmęczona. Idźcie sami.
- Jak sami?
- No normalnie. Skoro zaplanowaliście to całe zwiedzanie.
- Ale my nic nie planowaliśmy. Po prostu chodź, przynajmniej się przejdziemy.
- Musimy?
- Zrobisz to dla mnie.
- Hyyy - westchnęłam - Daj mi pięć minut.
   Poszłam i zamknęłam się w łazience. Usiadłam na podłodze i schowałam głowę w nogi. Musiałam trochę się wyciszyć, za dużo wrażeń jak na jeden dzień. Czułam jak w mojej głowie się buzuję, miliony myśli walczą ze sobą. Coś mi mówi ,,Ty go kochasz'', ale zaraz wraca ,,On cię zranił''. Nie wiem naprawdę co mam zrobić. Boję się, że jeśli teraz z nim pójdę, to dam się ponieść emocjom. Musiałam ochłonąć. Wstałam i popatrzyłam w lustro. Przed sobą widziałam przestraszoną dziewczynę, która nie wie co zrobić, jest bliska płaczu. Przykryłam oczy dłońmi poczekałam kilka sekund i już byłam gotowa. Umyłam ręce, poprawiłam włosy i już mogłam iść. Wyszłam z łazienki, pełna obaw, ale zarazem nadziei. Harry siedział na łóżku bawiąc się palcami. Widocznie już mu się nudziło.
- Możemy iść - powiedziałam
- No to chodź - Harry wstał i podszedł do mnie
  Stał bardzo blisko mnie, popatrzył się prosto w moje oczy, ale ja odwróciłam wzrok i odeszłam od niego. Otworzyłam drzwi i wyszliśmy. Rozglądałam się w prawo i lewo i nie wiedziałam gdzie iść. Tym razem Harry nie dał za wygraną i  złapał mnie za rękę, z czego nie byłam zadowolona, chociaż w głębi duszy już zawsze brakowało mi tego dotyku. Było to takie zwyczajne złapanie ręki przyjaciela. Zaczął biec w prawą stronę, w stronę windy. Wsiedliśmy do niej.
- Harry wiesz, że ja się boję jeździć.
- Nie martw się. - powiedział i nacisnął przycisk ''-2''.
- Oszalałeś?! Gdzie ty nas wieziesz? Do podziemia?
- Sam nie panikuj. Chcę sprawdzić co tam jest.
- Matko.
   Stanęłam naprzeciwko wyjścia i czekałam, aż winda w końcu się zatrzyma. Nagle poczułam jak Harry obejmuję mnie i kładzie głowę na moim ramieniu. Moje serce zabiło szybciej, zrobiło mi się gorąco na całym ciele. Zdjęłam jego ręce z mojej talii i odsunęłam się. Nie miałam innego wyjścia, nie chciałam się z nim od razu przytulać. Na szczęście winda szybko się zatrzymała, a my wysiedliśmy. Zatrzymaliśmy się na piętrze, które było dla personelu. Nad nami, piętro wyżej znajdował się parking. Modliłam się, żeby nic się nie zawaliło. Gdzieniegdzie można było usłyszeć jakichś ludzi. Po prawej stronie była pralnia. Długie korytarze prowadziły do nikąd. Z Harrym oglądaliśmy każde drzwi, każde pomieszczenie.
   Po zwiedzeniu najniższego piętra i parkingu udaliśmy się na parter, do recepcji. Wymknęliśmy się tak, żeby nikt nas nie zauważył. Ale Harry musiał jeszcze zahaczyć o basen.
- Sam, chodź.
- Przecież jesteśmy w ciuchach.
- No to co. Sam, zróbmy coś spontanicznego. No dalej, Sam. Zmieniłaś się, nie jesteś już taka jak kiedyś. Niech wróci ta stara Sam!
- Ale jak ty chcesz tam wejść? Przecież jest już późno, a basen jest zamknięty.
- Wykorzystam swoją sławę, chociaż raz mi to pomoże.
- Ale jak?
- Chodź.
   Harry pociągnął mnie za rękę i zaprowadził do recepcji. Oparł się o blat i zaczął mówić jak samolubny i pewny siebie celebryta.
- Dzień dobry. Ja bym chciał pójść na basen.
- Przykro mi, ale basen jest już zamknięty.
- Ale ja chcę popływać.
- Zapraszam jutro.
- Proszę pani, proszę sobie wpisać w wyszukiwarce Harry Styles i sprawdzić kim jestem. Mam dużo pieniędzy, więc zapłacę pani jutro, a teraz proszę mi otworzyć ten pieprzony basen! - wykrzyczał Harry, a tą babkę z recepcji zatkało.
   Wzięła klucz i dała go Harry'emu.
- Do rachunku za pobyt zostanie doliczone korzystanie z basenu.
- Dziękuję.
   Wziął klucz i podszedł do drzwi. Otworzył je, weszliśmy do środka, a potem zamknął od środka.
- No chodź! - Harry zdjął koszulkę i spodnie i w samych bokserkach wskoczył do basenu.
   Ja zrobiłam to samo. Rozebrałam się do bielizny i wskoczyłam za nim. Bawiliśmy się jak dzieci, a ja przez chwilę zapomniałam o wszystkim. Harry co chwilę wciągał mnie pod wodę, nurkowaliśmy. Jednak po jakichś 30 minutach wyszłam z wody i zaczęłam się ubierać.
- Co robisz?
- Ubieram się, chodźmy do pokoju.
- Dobra, jak wolisz.
   Wyszliśmy z basenu, Harry zamknął drzwi na klucz i odniósł do tej babki z recepcji. Potem pojechaliśmy windą na 6 piętro i poszliśmy pod drzwi. Lecz Harry, który szybko wychodził z mieszkania nie wziął karty i zatrzasnął drzwi. Drzwi zamykają się tak jakby na klucz za każdym razem i za każdym razem trzeba je otwierać za pomocą karty. Świetnie! Teraz cali mokrzy nie mieliśmy jak wejść do pokoju. Kazałam Harry'emu jechać na dół do recepcji po zapasową kartę. Tak też zrobił. Pojechał windą na dół, a ja usiadłam na podłodze i czekałam na niego. Minęło jakieś 15 minut zanim przyjechał z powrotem. Jak mówił, baba z recepcji nie chciała mu dać tej karty. Ale w końcu otworzył drzwi i mogliśmy wejść do środka. Ja od razu poleciałam się odświeżyć pod prysznic. Woda mnie rozgrzała i już nie byłam zmarznięta. W łazience byłam tak długo, że nawet Harry kilka razy pukał i pytał się, czy wszystko ok. Kiedy już byłam owinięta w szlafrok wyszłam z łazienki i położyłam się na łóżku. Przed drzwiami stały nasze walizki. Widocznie musieli je przynieść. Harry męczył się z czymś w kuchni. Jęczał i stękał, że było go słychać w całym apartamencie.
- Harry wszystko w porządku?
- Tak. Zarazy przyjdę.
   No i po paru minutach przyszedł. Trzymając dwa pucharki w jednej ręce, a w drugiej szampana.
- A teraz szampan i lody.
- Starasz się mnie przekupić?
- Ja? Nie. Po prostu powinnaś czuć się zaszczycona, że dostajesz lody z rąk Harry'ego Styles'a.
- Taaa.
   Harry położył się koło mnie. Było to całkiem krępujące, zwłaszcza, że nie byliśmy już parą. Otworzył szampana i nalał do kieliszków.
- Poczekaj, bo masz tutaj troszkę czekolady. - powiedział Loczek i wytarł mój kącik ust
- Dzięki.
- Przypomniał mi się moment kiedy...
 - Dobranoc - odłożyłam lody i przykryłam się kołdrą.
- Przepraszam.
- Nie masz za co.
    Harry odłożył szampana, pogasił światła i założył piżamę. Położył się koło mnie, ale nie przy mnie. Próbowaliśmy zasnąć, ale nie mogliśmy. Było ciemno w pokoju, ale ja wszystko widziałam. Harry położył się na plecach i nie ruszał się. Ja po chwili zrobiłam to samo. Rozmawialiśmy długo, bo nie mogliśmy zasnąć. Ale jęki z pokoju Zayn'a i Perrie nie dały nam rozmawiać.
- Oni tak zawsze? - spytałam
- Kiedy Perrie zjawia się u nas, to zdarza się bardzo często, niemal zawsze. Aż czasami odchodzi ochota. - spojrzałam na Harry'ego, myśląc co on mówi.
- No to chyba jeszcze długo będziemy rozmawiać.
- Przynieść szampana?
- Przynieś............
   Rozmawialiśmy do 4 nad ranem. Perrie i Zayn skończyli, więc mogliśmy już pójść spać. W nocy było strasznie gorąco, więc budziłam się kilka razy. Rano obudziłam się przy Harrym. On prawie mnie obejmował, a ja prawie leżałam na jego klatce piersiowej. Nasze ręce były splątane, a my sami leżeliśmy tak blisko siebie, jakbyśmy zaraz mieli na siebie wejść. Ale nie przeszkadzało mi to. Jeszcze mocniej wtuliłam się w Harrego, żeby poczuć zapach jego perfum. Naszyjnik na jego szyi wydawał się błyszczeć jak nigdy, a tatuaże wydawały się jakby nieznane. I to było właśnie to, czego mi brakowało: Harry'ego..............


_____________________________________________________________


Jołka ; ))
Teraz rozdziały będą pojawiały się dość często, ponieważ mam wene i pomysł na nowe ; )
Jeśli chcecie, abym informowała was o nowych rozdziałach to podajcie mi wasze Twittery w komentarzach ; ))

CZYTASZ= KOMENTUJESZ ! ♥
Nawet jakieś głupoty, chce widzieć, czy ktoś to czyta ;)

P.S Sylwia K. Ciebie też się to tyczy xD

~Melaa ; DD

wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 32

*** Kilka dni później ***
Tato zgodził się na moje wspólne święta z chłopakami, pod warunkiem, że zadzwonimy do nich złożyć życzenia. Jutro lecimy, a ja nie zrobiłam jeszcze żadnych zakupów. Perrie też jeszcze nic nie kupiła, więc zaproponowała mi, że razem wybierzemy się dzisiaj do centrum handlowego. Od szkoły mamy wolne, więc nie musiałam wstawać wcześnie, chodź obudziłam się o 8.30, bo dzisiaj tata i Julka lecieli do Polski. Zeszłam na dół, aby zrobić im śniadanie. Zrobiłam tosty i poszłam sprawdzić, czy już wstali. Taty nie było w pokoju, więc pewnie był u Julki. Nie myliłam się. Stał przy jej łóżku i próbował ją obudzić, ale się nie dało.
- Julka ! Spóźnimy się na samolot!
- Ale ja chcę spać !- wsadziła głowę pod poduszkę i coś sobie mruczała pod nosem. Tato popatrzył na mnie wzrokiem, typu : Pomóż mi, bo ja już nie mam do niej sił. Wpadłam na świetny pomysł. Podeszłam do okna i odsłoniłam rolety.
- To wy się tutaj kłóćcie, a ja lecę na dół, bo właśnie przyjechał Zayn.
- CO?!- Julka wstała, zaczęła się szybko ubierać i zbiegła na dół, w ręce trzymając szczotkę do włosów.
- Ale jak...
- Tato, ja mam swoje sposoby- poklepałam go po ramieniu u otworzyłam drzwi, żeby zejść na dół.
- Stałem tu przez 10 minut i nic, przyszłaś ty i nawet minuta nie minęła a ona już gotowa siedzi na dole
- I czeka na Zayna
- Którego nie ma ?
- Dokładnie- uśmiechnęliśmy się do siebie i poszliśmy w kierunku schodów.
- Gdzie ten Zayn?- krzyknęła z dołu.
- Właściwie to go nie ma- krzyknęłam schodząc ze schodów.
- Ale mówiłaś, że...
- Inaczej nie wstałabyś z łóżka. Musiałam coś wymyślić.
- Czyli nie przyjechał ?
- No... tak
- Ty oszustko ! - Popatrzyła się na mnie, a ja i tata przybiliśmy sobie piątki. Poszła do kuchni i usiadła przy stole.
- Zrobiłam tosty! Zjedz, jeśli chcesz !- krzyknęłam. Tata popatrzył zaskoczoną miną na mnie i już go nie widziałam. Za chwilę wyłonił się znikąd Zbyszek i też powędrował do kuchni.
- Jakie dobre- powiedział tata
Zajadaliśmy się tostami, a Julka nadal się do mnie nie odzywała.
- Zbierajcie się, bo za chwilę jedziemy- powiedział Zbyszek
- A ty gdzie spędzasz święta?- zapytałam
- U znajomych.- odpowiedział sprzątając za sobą i wyciągając z kieszeni kluczyki do samochodu.
Wstaliśmy od stołu i poszliśmy po bagaże. Tata wziął swoje, a Zbyszek zabrał Julki. Wsadzili bagaże do samochodu Zbyszka i tata podszedł do mnie.
- Zostań, żebyś się nie spóźniła na zakupy.- wyciągnął portfel- Trzymaj troszkę kieszonkowych na wyjazd.- dał mi 300 funtów.
- Tato, nie trzeba mi aż tyle.- oddałam mu połowę pieniędzy, ale wsadził mi do kieszeni od spodni.
- Przyda się na prezenty.
- Dziękuję, jesteś kochany- przytuliłam go mocno.
- Zadzwoń do nas. Wiem, że czasu nie będziesz miała, ale zadzwoń chociaż na święta.
- Zadzwonię na skype, to porozmawiamy wszyscy.
- To jest świetny pomysł, tylko nie wiem, czy moja siostra będzie chciała ze mną rozmawiać- Tą drugą część zdania powiedziałam głośno patrząc się na Julkę, która miała ręce skrzyżowane na klatce piersiowej i patrzyła na mnie spod byka. Podeszłam do niej i przykucnęłam.
- Julka, dalej jesteś zła?
- Tak- spuściła głowę w dół.
- Ja po prostu chciałam, żebyś wstała, a lepszego pomysłu nie miałam.
- Ale ja myślałam, że on na prawdę przyjechał.
- Jeśli chcesz, to wykręcę numer do Zayn'a i porozmawiasz sobie z nim.- Julka popatrzyła na mnie.
- A możesz do Harry'ego?- zapytała. Nie za bardzo chciałam do niego dzwonić, ale wykręciłam numer i dałam jej telefon. Od razu odebrał
- " Harry! Cześć...Wiesz, że ja za chwilę lecę do Polski?...  Nie, Sam zostaje, bo leci z wami - No i się wygadała. Chciałam zrobić im niespodziankę- " Zadzwonicie do mnie na święta?... Naprawdę? ...Super ! ...  Oszukała mnie dzisiaj  ... Powiedziała, że Zayn przyjechał,a go nie było...Już nie jestem na nią zła... Kocham ją, ale czasami mnie wkurza... A ty ją kochasz?"- wydawało mi się, że się przesłyszałam. W słuchawce nagle zapadła cisza, choć nie rozumiałam co wcześniej mówił, ale było słychać bełkoty. Od razu postanowiłam wziąć od niej telefon.
- Julka daj mi telefon, musicie już jechać.- wyciągnęłam rękę po telefon.
- " Dobrze.. Zadzwoń... Okej... Pa Harry... Dobra, dam ci ją.. Wesołych Świąt .... Pa..."
Julka oddała mi telefon, przytuliła mnie i wsiadła do samochodu. Pomachałam rodzince na pożegnanie. Tato otworzył szybę i powiedział
- Baw się dobrze. Wesołych Świąt
- Wy też się dobrze bawcie. Wesołych Świąt.- Odjechali, a ja przyłożyłam telefon do ucha.
- Halo?
- Czyli lecisz z nami !
- Miała być to niespodzianka, o której wiedzą tylko dziewczyny, ale skoro Julka się wygadała, to już nie można nazwać tego niespodzianką.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. Zrobiłaś już zakupy?
- Jeszcze nie.
- Jeśli chcesz, to mogę ci potowarzyszyć.
- Dzięki za propozycję, ale umówiłam zię już z Perrie.
- Oh.. to nic. Widzimy się później? U nas.
- Właściwie, czemu nie?
- Do zobaczenia Sami.
- Pa.- rozłączyłam się. On do mnie powiedział Sami. Powiedział Sami. Zawsze tak do mnie mówił. Ale to już przeszłość.

- Trzeba coś kupić na narty- powiedziała Perrie i poszłyśmy do sklepu sportowego. Po 30 minutach wybrałyśmy dla siebie rzeczy i udałyśmy się do kasy. Następnym celem był TopShop. Kupiłyśmy dużo ubrań. Następnie udałyśmy się do kawiarni, aby troszkę odpocząć. Usiadłyśmy i zamówiłyśmy dwie latte i ciastko. Do Perrie zadzwoniła Dalielle.
- "Halo... Danielle, hej.... W galerii ... nie, jeszcze nie... o, to świetny pomysł... w kawiarni... okej.. buziaki"
- Dani i El przyjdą do nas. Będziemy kupować prezenty.
- O to świetnie.
Czekałyśmy niecałe 10 minut, gdy zobaczyłam El i Dani, które weszły do kawiarni. Wstałyśmy i się przywitałyśmy.
- Ja muszę zamówić kawę- powiedziała Danielle
- Ja tak samo- Powiedziała Eleanor, ściągając płaszcz.
Zamówiły sobie tak samo latte. Gdy wypiłyśmy udałyśmy się na przedświąteczne zakupy.
*** 3 godziny później***
Lou kupiłam granatowe Tomsy, chodź ma ich już dużo, ale on po prostu uwielbia te buty. Zaraził mnie nimi, i sama w nich chodzę. Eleanor kupiłam bransoletkę ( bez tych okularów na dole). Liam'owi kupiłam bluze , dla Danielle mam taką bransoletkę. Dla Zayn'a wybrałam full cap , a dla Perrie wybrałam taką bransoletkę. Niall'owi kupiłam grę Fifa 2013, bo jeszcze jej nie ma , a dla Amy zdecydowałam się na to. Harry'emu kupiłam  zegarek.
Wyszłyśmy ze sklepy, pożegnałyśmy się i każda z nas pojechała  kończyć się pakować. Ja w sumie nawet nie zaczęłam. Przygotowałam sobie wszystkie potrzebne ciuchy. Wzięłam grubsze rzeczy, bo jedziemy w góry i wzięłam też takie, w których będzie mi wygodnie. Spakowałam dzisiejsze zakupy włącznie z prezentami. Ostatecznie zapakowałam się w wielką walizkę.

Nie lubię jeździć autobusami zimą. Denerwuje mnie czekanie na przystankach w takie mrozy. Wysiadłam z autobusu i kierowała się w stronę moich przyjaciół. Szłam szybko, bo było strasznie zimno. Podeszłam do drzwi i zadzwoniłam dzwonkiem. Nie czekałam długo na odpowiedź, bo w drzwiach momentalnie pojawił się Zayn.
- Saam!
- Hej Zayn.- przywitałam się z Zayn'em i weszłam do środka ściągając kurtkę i buty.
-Jechałaś autobusem?- zapytał
- Tak- kierowaliśmy się w stronę salonu
- Mogłaś zadzwonić, przecież bym pojechał po ciebie
- Zawsze po mnie przyjeżdżacie- powiedziałam na co się uśmiechnął.
- Zmarzłaś?
- Troszkę
- To usiądź z chłopakami, a ja zrobię ci herbatę.- powiedział, a ja weszłam do salonu.
- Sam! Cześć- Wstał Liam i się ze mną przywitał, podobnie jak reszta chłopaków obecnych w salonie. Nie było tylko Harry'ego. Usiadłam na sofie obok Lou.
- Czyli na 100 % jedziesz z nami?- zapytał
- No tak, na 100 %- powiedziałam, a on mnie mocno przytulił.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę o sprawach z wyjazdem, gdy do kuchni zszedł Harry. Miał na sobie szerokie dresy nisko spuszczone, spod których wystawały bokserki od Calvin'a Klein'a. Szedł kompletnie nie przejmując się zaistniałą sytuacją. Gdy wracał z kuchni ze szklanką wody, Zayn go zatrzymał.
- Eeej! A ty gdzie się wybierasz?- powiedział do niego, ale ten ruszył w stronę schodów nie patrząc się w naszą stronę.
- Nie słyszysz?- powiedział jeszcze raz Zayn. Harry coś zamruczał pod nosem i szedł dalej.
- Sam specjalnie przyszła, żeby porozmawiać o jutrzejszym wylocie, a ty nas kompletnie olewasz?- krzykną w jego stronę raz jeszcze i na te słowa się odwrócił. Popatrzył w naszą stronę tak, jakby chciał się czegoś upewnić. Zszedł i usiadł na fotelu.
- To o czym rozmawiamy?- zapytał niechętnie.
- No jak to o czym, o jutrzejszym wylocie.- powiedział Liam
Zaczęliśmy rozmawiać. W sumie to rozmawiali wszyscy oprócz Harry'ego. Ja starałam się udzielać do rozmowy, ale cały czas czułam na sobie jego wzrok.
- Czy coś ze mną nie tak?- szepnęłam do Harry'ego
- Nie, dlaczego pytasz?
- Bo ciągle się na mnie patrzysz- odpowiedziałam
- Harry spuścił głowę w dół i zaczął się śmiać. Ja mimowolnie też zaczęłam się śmiać.
- Przepraszam, ja tylko tak...
- Spoko, nic się nie dzieje- powiedziałam i znów zaczęliśmy się śmiać.
- Czy my wam przeszkadzamy?- powiedział Liam
- Nie, właśnie myślimy...- chciałam powiedzieć
- Dobra, nie kończ, tylko podaj jakiś pomysł.
- No, na przykład możemy jeździć na nartach- powiedziałam
- No to akurat wszyscy już wiemy- odpowiedział Louis.
- Dużo jedzenia!- krzyknął Niall.
- Serio Niall !?- powiedział Harry
Rozmawialiśmy jeszcze chwilkę, ale zadzwonił do mnie telefon.
- "Halo"
- "Cześć Sam"
- "Cześć Matt, co tam?"
- " Mam sprawę. Jesteś w domu?"
-" Nie ma mnie, ale za chwilę mogę być"
-" To za ilę będę mógł wpaść?"
-" Do pół godziny jestem w domu"
-"To świetnie, widzimy się za pół godziny"
-" Do zobaczenia"- rozłączyłam się i odwróciłam w stronę chłopaków.
- Ja już powoli będę się zbierała.- powiedziałam
- Musisz już iść?- zapytał Zayn
- Matt dzwonił i ma jakąś sprawę nie na telefon, chciał wpaść do mnie. Nie będziemy się widzieć przez całe święta.
- Mogę cię odwieźć, jeśli chcesz- Harry zerwał się na równe nogi i zaczął poprawiać włosy.
- No dobrze, tylko się przebierz.- powiedziałam
- Daj mi 5 minut- krzykną i już go nie widziałam. Usiadłam znów na sofie czekając na loczka. Dostałam sms'a
-" Cześć skarbie ! Jeśli tylko będziesz miała czas, to zadzwoń na skype'a, bo nie rozmawiałyśmy wieki. Sylwia xoxo."
Ucieszyłam się na tego sms'a. Co prawda z Sylwią nie rozmawiałam strasznie długo. Odpisałam:
" Dzisiaj nie będę mogła, ale jutro wieczorem zadzwonię. Nie mogę się doczekać. Sam xx" wysłałam. Harry zbiegł ze schodów i poszedł ubierać buty. Pożegnałam się z chłopakami, ubrałam buty i kurtkę przy pomocy Harry'ego. Wyszliśmy z domu i podbiegliśmy do samochodu, bo było strasznie zimno i padał śnieg. Harry otworzył mi drzwi a ja szybko weszłam do samochodu. Zapięłam pasy,a Harry usiadł na miejscu kierowcy.
Włączył radio i przez chwilę panowała cisza.
- O której jutro mamy wylot? - zapytałam
- O 7.40 wylatujemy, a na lotnisku trzeba być pół godziny przed wylotem.
- Ok, myślę, że po mnie przyjedziecie.
- Myślałem, że to jest oczywiste.- Harry się uśmiechną i znów skupił się na prowadzeniu pojazdu.

Zatrzymaliśmy się pod moim domem, odpięłam pasy i powiedziałam:
- To ja się już zbieram
- Musisz?
-Muszę, umówiłam się z Matt'em, a muszę jeszcze ogarnąć w salonie. Dzięki za transport.- powiedziałam i pocałowałam go w policzek. Miałam już wychodzić, kiedy Harry mnie zawołał"
- Sam-odwróciłam się w jego stronę i w tedy pożałowałam, ze to zrobiłam. Pocałował mnie.
- Harry, nie powinieneś- powiedziałam, wyszłam z samochodu trzaskając drzwiami i pobiegłam w stronę domu szukając kluczy w torbie. Harry ruszył z piskiem opon. Jak on mógł mi to zrobić? Przecież obiecywał, że będziemy tylko przyjaciółmi. On jest nienormalny! Za daleko się posuną. Akurat musiał zrobić to teraz przed samym wyjazdem. Weszłam do domu i usiadłam na sofie. Cały czas miałam przed sobą tą scenę z samochodu. Zadawałam sobie pytanie dlaczego? Nie zorientowałam się nawet, kiedy minęło te pól godziny, bo pod drzwiami stał już Matt. Podeszłam i otworzyłam mu drzwi.
- Hej Matt
- Cześć Sam
-Wejdź- Wszedł do środka ściągając kurtkę i buty
- Chcesz herbatę?- zapytałam
- Możesz zrobić
- Chodź do kuchni, bo w salonie nie za czysto.
- Haha, spoko- poszliśmy do salonu i nastawiłam wodę na herbatę.
- Jaką to masz sprawę do mnie?
- W sumie to nie mam żadnej. Chciałem się tylko spotkać przed twoim wylotem
- No głupek !
Zalałam wodę na herbatę i podałam mu jeden kubek, a drugi wzięłam sobie.
- Co masz taki dziwny humor?- zapytał Matt
- Nie, wydaje ci się- powiedziałam, próbując się uśmiechać.
- Przecież widzę Sam- On to wszystko zauważy.
- Harry mnie pocałował- spuściłam głowę w dół
- Jak to cię pocałował?\
- No normalnie. Nie wiesz jak się całuję? Muszą być dwie osoby i muszą mieć usta, potem...
- Nie o to mi chodziło. Nie stawiałaś się?
- To było za szybko
-No to ładnie...
- No...
Wypiliśmy herbatę i rozmawialiśmy chwilę. Matt postanowił pójść, bo stwierdził, ze nie wstanę rano. Wyszedł, a ja poszłam pod prysznic i od razu do łóżka.


___________________________________________________________________________


Łohohoh !
Jest NEXT ! ; ))
Czytasz= komentujesz !
Napisz cokolwiek nawet "asdfghjkl", żebym wiedziała, ze to ktoś czyta ;)
Melaa ; DD