-Bo my..., bo my się rozwodzimy.
- Powtórz
-ROZWODZIMY SIĘ!-powtórzyli jednocześnie
- Tak po prostu to mówicie? Ale jak to... jak to możliwe? W ogóle co wy gadacie? Jaja sobie ze mnie robicie?
- Niestety nie, ale zani...-nie skończył tato, bo mu przerwałam
- Nienawidzę was!! jesteście najgorszymi rodzicami na świecie, najpierw sobie robicie dzieci a później macie je w dupie! Nie chcę was znać! Zejdźcie mi z oczu!... właściwie to ja stąd idę ! KURWAAA!!!!- kierowałam się w stronę schodów.
- Samanto! jak ty mówisz, wracaj!- krzyknęła za mną moja znienawidzona przeze mnie rodzicielka.
- Ciebie obchodzi jak ja mówię ? To niech cię zacznie obchodzić jak ja się czuje!!!- Od razu pobiegłam do pokoju, słyszałam, że krzyczą coś do siebie, coś w stylu" Co ty narobiłeś?" Dlaczego jej to powiedziałeś?" oczywiście tato na to, ze i tak musiał jej to ktoś powiedzieć, i że ona tego by nie zrobiła, ale nie usłyszałam już za wiele bo z płaczem rzuciłam się na łóżko. Dlaczego?, to pytanie powtarzałam setki razy.
Wylałam chyba więcej łez niż Niagara ma w sobie wody.
- Sami...- zapukał tato i wszedł do mojego pokoju.
- Czego chcesz? Wyjdź z mojego pokoju!
- Nie chcesz nawet wiedzieć dlaczego się na to zdecydowaliśmy?
- Nic nie chce wiedzieć, i tak to nic nie zmieni!!!- płakałam
- Ok, wyjdę, ale wiedz, że mama miała kochanka, a Ty tak też nie chciałabyś żyć- Smutny wstał i udał się ku drzwi.
- Tato! wróć!!- Zaczęłam wyć jak małe dziecko
- Sami kochanie, nie chcieliśmy, abyś cierpiała
- Opowiedz mi, dlaczego? Dokładnie ze szczegółami- Wtuliłam się w niego. Przyznać muszę, że z daddy'm dogadywałam się w tym domu najlepiej. Miałam problemy, to nie leciałam do mamy, zawsze żaliłam się ojcu.
- Na pewno chcesz? - w jego oczach widziałam smutek
- Jestem na to gotowa. - tak na prawdę nie byłam, ale szkoda mi go, że ta okropna kobieta coś takiego mu zrobiła, kocham obojga rodziców, ale jestem mega wkurzona na mamę.
- Kotku to nie jest takie łatwe dla mnie jak i dla Ciebie. Trwa to już jak się dowiedziałem od niecałego roku po naszych wakacjach nad morzem, wpadł jej w oko pewien koleś, zakochali się i..
- Długo już wiesz?
- Od końca lipca, nic nie mówiliśmy tobie, bo nie chcieliśmy psuć wam wakacji, tobie i Julce, wiem, że mała za dużo z tego nie zrozumie. Zauważyłaś pewnie nasze kłótnie, czasami nie panowaliśmy and tym czy jesteście w domu czy was nie ma. staraliśmy się udawać szczęśliwą rodzinę, ale stwierdziliśmy, że nie pociągniemy tak długo, będziecie musiały się o tym dowiedzieć. Rozwód będzie jutro.
-CO? ale jak tak szybko można się rozwieść? Ale ja nie jestem gotowa!
- Własnie chciałem ci powiedzieć, że już przez dłuższy okres czasu załatwiamy go, ostatnio sama pamiętasz jak nie było nas do wieczora, wtedy to były ostatnie formalności.
- Ja nie przeżyje tego tato- rozpłakałam się na dobre...
- Musimy jakoś przejść przez to razem, tylko jest jeden mały problem...
- Jaki znowu problem? same problemy...
- Jakby ci to powiedzieć... Będziesz musiała wybrać z kim zamieszkacie, decyzja zależeć będzie od sędzi, ale twój głos dużo zrobi, jak będziesz z mamą to wyprowadzicie się nad morze, jeśli ze mną to w trójkę lecimy do Londynu, do Zbyszka, kumpla.
- CO?! Ale .. kurde tato! ja was kocham tak samo, ja nie wiem z kim chcę być, chcę być z wami razem.
- To jest niestety nie możliwe... Zostawiam Cię już, ja pogadam z Julką.
- Kocham Cię. wiesz?
- Ja Ciebie bardziej moja Sami- pocałował mnie w czoło, a ja się do niego mocno przytuliłam i zaczęłam płakać.
Postanowiłam po 2 godzinach płaczu wyjść z domu. , zrobiłam luźnego koka ubrałam TO , pomyślałam, że ten zestaw będzie pasował do mojego samopoczucia i wyszłam z domu, poszłam od razu do Sylwii.
-Dzień dobry, jest Sylwia?- starałam się nie płakać, gdy jej mama otwierała drzwi.
- Witam cię Samanto, Sylwia jest u siebie, wszystko w porządku?
- Tak, jest ok, ja pójdę już do Sylwii- od razu popędziłam do je pokoju, nawet nie ściągałam butów.
Zapukałam...
- Co tam mamo?-
- Sylaa!- zaczęłam płakać
- Sam, co jest? Co to za bluzka? Co się stało?
- Moi rodzice ... oni- nie mogłam nic powiedzieć.
- Co jest z nimi? Co się stało? Gadaj!- Zdenerwowała się
- Rozwodzą się, to się stało!- Przytuliłam się do niej.
- CO? Ale.. Jejku tak mi cię szkoda, ale jak to?
Zaczęłam jej o wszystkim opowiadać.
- Sam, już nie będziemy się codziennie spotykać
Właśnie w tedy zdałam sobie sprawę z tego, że nie będę mieszkała w moim kochanym mieście z moją najlepszą przyjaciółką, nie ważne czy zamieszkam nad morzem, czy w Londynie, i tak nie będziemy się codziennie widywały.
- Ja nawet nie pomyślałam o tym, ja sobie nie poradzę, nie wytrzymam bez Ciebie.
- Mamy skype, wakacje, ferie- Widziałam w jej oczach smutek.
- No właśnie, ale to nie to co zawsze, ja cie tu nie zostawię !- zaczęłyśmy płakać razem. pocieszała mnie, przypominałyśmy sobie stare dobre czasy.
- Sam, a wiesz gdzie będziesz chciała mieszkać?
- Nie mam pojęcia, z tatą się lepiej dogaduje, mama będzie ze swoim "ukochanym", nie mam pojęcia, zobaczę jutro na rozprawie.
- Ja bym radziła wylecieć, dal mnie to będzie też trudne, ale jak będziesz przy mamie i jej nowym facecie to nie ułożysz sobie życia na nowo, będziesz miała wspomnienia, jak wylecisz poukładasz sobie wszystko, tato nie ma nikogo na razie, nie wracałabyś tak często do starych czasów, podszkoliłabyś angielski...
- Ja nie wiem... mówisz z sensem, ale ja ich kocham tak samo...- zaczęłam płakać
- To już twoja decyzja, przemyśl to.
- Ok.
W tym samym czasie do pokoju weszła mama Sylwii
- Chcecie coś ze sklepu?
- A do jakiego jedziesz?- wtrąciła Sylwia
- Do Tesco, tego nie daleko Samanty
- To ja się może z panią zabiorę, bo i tak już muszę wracać.
- To Ok, ja czekam w samochodzie na Ciebie.
- Dobrze, zaraz będę.
Wyszła do samochodu, ja w tym czasie się ubierałam.
- Tylko to dobrze przemyśl, żebyś później nie żałowała.
- Okej, obiecuje, zadzwonię później, albo jutro przed rozprawą.
- Ok, będę czekać
- Paa Syka- Przytuliłam się do niej, zaczęłam płakać, ale w porą się ogarnęła, że jej mama czeka w samochodzie.
- Pa
Pomachałam jej i wsiadłam do samochodu.
- Dziękuję, że pani zgodziła się mnie podrzucić, nie mam ochoty na autobusy.
- Żaden problem i tak jadę po drodze, więc nie zrobi mi to różnicy.
Rozmawiałam sobię z panią mamą jeszcze chwilkę i wysiadłam z samochodu.
-Dziękuję jeszcze raz za transport.
- Nie ma sprawy, jak będziesz chciała to będę cię odwoziła częściej- Uśmiechnęła się
- Dziękuję, zapamiętam, do widzenia
- Pa Samanto
Zaczęłam płakać po słowach jej mamy, że będzie mnie odwoziła częściej, dupa z tym jak ja już tu nie będę mieszkać. Weszłam do domu, w salonie świeciło się światło, widziałam mamę, jak siedziała na sofie rozmawiając przez telefon, taty ani Julki nie było, pewnie gdzieś ją zabrał, nawet mama nie zauważyła, że przyszłam, dla niej liczył się jej nowy facet, pewnie z nim teraz rozmawiała, ale na sama myśl o nim robi mi się niedobrze. Poszłam pod prysznic, przebrałam się w Piżamę, pantofle zostawiłam gdzieś obok łóżka, usiadłam na nim i odpaliłam laptopa. Oczywiście z twitter'em podzieliłam moimi uczuciami
" Dlaczego? Moje życie traci sens"
Wyłączyłam go i próbowałam zasnąć.
No i zostałam sama z tymi problemami, z kim chcę być dla dobra mojego i siostry? To będzie ciężka decyzja, chciałabym być z mamą, ale nie zniosę jej fagasa, on nie zastąpi mi mojego taty. Z drugiej strony z tatą, bo z nim się zawsze lepiej dogaduje, nie ma dziewczyny, sam odważył się do mnie przyjść... Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
_____________________________________________________________________
Wybaczcie mi, ale nie potrafię opisywać rozwodów.
Rozdział drugi mamy ; D
Podoba się?
~ Melaa
Wohooo. Rozkręca się! <3
OdpowiedzUsuńCzekaaam na dalszą część. :D
I jaa też czekam jak zawsze zresztą ... ; ** ♥
OdpowiedzUsuńŚwietne, dziś przeczytam ile dam rady ;)
OdpowiedzUsuń