środa, 28 listopada 2012

Rozdział 8

Obudziło mnie chodzenie Zbyszka po domu, robił przy tym straszny hałas. Postanowiłam wstać i się dowiedzieć cokolwiek.
- Zibi (bo tak do niego mówiłam), co ty wyprawiasz? Zgubiłeś coś?
- Szukam kluczyków do samochodu. Widziałaś?
- Nie, nie wiedziałam. Mógłbyś troszkę ciszej? Spałam
- Obudziłem cię?
- Nie, wcale, lubię sobie wstać w wakacje o 7.13
- Przepraszam, ale nie wiem gdzie je położyłem
- A nie zostawiłeś w samochodzie?
- A wiesz, że może tam są?!
- To idź sprawdź
- A ty idź spać
- Teraz już nie zasnę
- To idź wypij sobie moją kawę, zrobiłem sobie, ja się zbieram do pracy.
- Ale w soboty chyba masz na później
- Tak, ale skoczę jeszcze przed pracą po coś do jedzenia.
- Rozumiem
- To ty idź po ta kawę, ja lecę. Pa
- Pa
I już na pewno nie zasnę. Tylko co ja będę robiła tak wcześnie rano?
Wzięłam prysznic i po 15 minutach byłam czysta. Postanowiłam zejść  na dół i zrobić rodzince naleśniki. Zajęło mi to około 15 minut. Była dopiero 8 a ja nie spałam. Świetnie, kiedyś Zbyszek tego pożałuje.
Usiadłam na sofie w salonie, wzięłam naleśniki i kawę, która zrobił Zbyszek. Była całkiem dobra, ale nie to co w Starbuck'sie ;D Tam są najlepsze kawy na świecie, a przynajmniej najlepsze jakie dotychczas piłam.
Już kończyłam jeść, gdy do salonu zawitał mój tato.
- Sam? Ty nie śpisz?  Ale... że ty Samanta Adamczyk, moja córka piękna po tatusiu nie śpi o tej porze? w wakacje? To sen?
- Tak tato, dobrze widzisz. Nie śpię bo mnie Zbyszek obudził, szukał kluczyków do samochodu, a jakoś tak później nie mogłam zasnąć. Z tą piękną po tatusiu mogłeś sobie darować.
- Przecież jesteś piękna
- Ale nie po tatusiu
- Osz ty Sam!
- No żartowałam, jesteś najprzystojniejszym ojcem jaki istnieje na tej planecie.
- Na tej planecie?
- No dobra, na całym wszechświecie!
- No! To rozumiem - uśmiechną się dumnie, a ja w tym momencie wybuchłam niepohamowanym śmiechem.
- I z czego się tak śmiejesz?- Zapytał
- Nie z czego, tylko z kogo tatku!- i popatrzyłam na niego
- Zobaczysz, kiedyś tego pożałujesz!
- Dobra, już ok. Śniadanie na stole
- Mój mały, kochany leniuch zrobił śniadanie
- Nie taki mały
- Ale kochany- i mnie przytulił
- Już koniec, jedz, bo będzie zimne
I Zaczął jeść. Julce nie będę musiała odgrzewać, bo ona woli zimne naleśniki, więc niech śpi jak najdłużej. Usiadłam znów na sofę i popijałam kawę. Włączyłam TV.
- Sami, ja jadę do pracy. Pilnuj Julkę
- Tato, tak mi mówisz, jakbym się wczoraj urodziła. Okej, leć bo się spóźnisz
- Ok, jakby coś to dzwoń.
-  Nie jestem mała, potrafię zająć się młodszą siostrą.
- Wiem, ale tak chciałem powiedzieć. Ok, spadam, Pa
- Pa
Ale fajna cisza. Spokój o którym od dawna marzyłam. Niestety nie trwał za długo, bo Julka wstała.
- Naleśniki masz na stole. Zjedz i rób co chcesz
- Okej
Dalej oglądałam TV, był jakiś ciekawy film, którego nie znam tytułu, ale mimo wszystko był fajny.
- Sam, mogę sprawdzić sobie Twitter'a na twoim laptopie? bo tato swój wziął do pracy.
- Możesz, ale przyjdź tutaj z nim.
-Ok
Po niecałych 2 minutach wróciła i usiadła obok mnie.
- Co robisz?
- Spamuje Harremu, żeby mnie follow back.
- Naiwna dziewczynka.
- Rozmawiałam z nim wczoraj, odwiózł nas, może jak mu napiszę, to przypomni sobie i zrobi follow back.
- Jak  tam uważasz.
Patrzyłam co takie dziecko może robić na twitterze. Taka mała a taka obeznana w tym wszystkim, za moich czasów nie miałam nawet komputera w domu.
- O Harry jest na tt, napisał coś.. o!( i zaczęła czytać)" Wczorajszy dzień zaliczam do tych udanych, szczególnie wieczór z najbardziej chamską osobą jaką poznałem. Warto było ; D". Popatrzyłyśmy po sobie.
- Widzisz! to o tobie tutaj pisze! on cię lubi!
- Weź się ogarnij, ja go nie lubię i on to mógł napisać o każdej osobie.
- Samanta, czy ty jesteś taka głupia?- zaczęła cytować"... wczorajszy wieczór... najbardziej chamska osoba jaką poznałem..." to przecież ty!
- Daj mi spokój
Poszłam do siebie do pokoju. Jak to on napisał na serio o mnie... Nie to nie możliwe. Napisał by o jakiejś fance, a nie o głupiej Sam, która go nie lubi. Bo go nie lubię i nie chcę go lubić.! Koniec kropka!!!. W końcu postanowiłam się przebrać z piżam w jakieś konkretne ciuchy. Ostatecznie wybrałam TO, zmieniłam kolejny raz etui w iPhonie, mam ich całą mase.
*** 2 godziny później ***
Kurde, przysnęło mi się, jest 12.30. Muszę sprawdzić co z młodą.
Postanowiłam, że obiadem zajmę się dzisiaj ja, wyszło na to, że zamówiłam chińszczyznę, bo nie chciało mi się gotować.
*** Pół godziny później***
Zadzwonił dzwonek i podeszłam do drzwi, myślałam, ze to nasz obiad, bo miał dotrzeć o tej porze.
- Dzień do...- Nie dokończyłam, nie wiedziałam co on tutaj robi
- Cześć Sam
- Co ty tutaj robisz?- Stałam tak przed nim, nie wiedziałam o co chodzi.
- No przyszedłem, tak jak się umawialiśmy
- Poprawię cię, tak jak się TY umawiałeś, ja nie wyraziłam na to zgody
Harry nie wiedziała co powiedzieć, trochę go to zatkało. Staliśmy w niezręcznej ciszy.
- Czyli nic z tego?- w końcu Harry się pierwszy przełamał
- Własnie tak! Nie mam zamiaru cię bardziej poznawać, nie chcę mieć nic wspólnego z żadnym gwiazdorem, tak więc żegnam- i trzasnęłam mu drzwiami przed nosem. Troszkę chamsko się zachowałam, ale taka jest prawda. Nie chcę mieć z nim ani z tym całym jego zespołem nic wspólnego.
- Sam, kto to był?- Pytała dociekliwie Julia
- A nikt, nikt do ciebie
Znowu zadzwonił dzwonek
- Nie chcę... Przepraszam, myślałam, że to H.., a nie ważne
- Nic się nie stało, pani zamówienie- Podał mi obiad, zapłaciłam i udałam się do kuchni.
- Julka! Obiad na stole
Przyleciała szybko i zaczęła jeść. Gdy skończyłyśmy, Julka postanowiła, żebyśmy zrobiły dzień z filmami. Wybrała kilka, a ja poszłam po jakieś przekąski. Gdy wróciłam film już się zaczynał, więc usiadłam i zaczęłam oglądać. Długo rozmyślałam nad tym, jak dzisiaj postąpiłam z Harrym. Zdałam sobie sprawę z tego, że zachowałam się jak idiotka. Nigdy tak nie robiłam. Co się ze mną dzieje? A może dobrze zrobiłam...? W każdym razie nie dawało mi to spokoju. Nawet nie zauważyłam, że film się już skończył.
- I jak się podobał?- Zapytała mnie.
- No... No wiesz, film jak film,  no.. tego... ten.. fajny
- Jakbyś go jeszcze oglądała- posmutniała
- No oglądałam, nie cały ale oglądałam, włącz następny
Włączyła. Na początku oglądałam, ale zaczęłam znowu nad tym myśleć. Nie! koniec nie myślę. Nie lubię go przecież i wcale mi go nie szkoda!
Oglądałam dalej, ale ten był strasznie nudny i chyba troszkę przysnęłam. Obudził mnie tato
-Sam, ty znowu śpisz? Całe życie prześpisz
- Tato, oglądałyśmy filmy z Julką i... ej, zaraz która godzina? Ile ja spałam, skoro jest już ciemno?
- Nie mam pojęcia o której zasnęłaś, ale jest już po 20
- Nie żartuj, to ie możliwe. Dobrze żarty się ciebie trzymają
Tato pokazał mi zegarek, a ja nie mogłam uwierzyć, że kolejny dzień wakacji, w sumie jeden z ostatnich przespałam.
- O kurde! Niedobrze, wakacje się kończą, a ja śpię.
- Nie poznaję cię
- Ja siebie też nie- zaśmialiśmy się. Do salonu wszedł Zbyszek
- Cześć śpiąca królewno, jakieś plany na jutro?
- Wcale nie śpiąca, nie mój problem, że mnie dzisiaj tak wcześnie obudziłeś
- To było niechcący. To planujesz coś jutro czy nie?
- Nikogo nie znam, z nikim się nie umawiałam, więc raczej nie
- To świetnie! Jutrzejszą niedziele spędzimy zwiedzając Londyn
- O świetnie, nie mogę się doczekać, ale teraz już pójdę na górę odespać- popatrzyłam na Zbyszka. Gdy byłam na schodach spytał
- Nie zjesz z nami kolacji?
- Nie jestem głodna, zjadłam wcześniej lody.
- Gruba będziesz
- Nie dbam o to, dobranoc
- Oj Samanto... Dobranoc
No to jutro pozwiedzam. Obyśmy tylko nie wstąpili do muzeum, nie lubię takich wycieczek. Wolałabym, aby pokazał mi jakieś dobre sklepy i centrum miasta.
Poszłam się umyć, po 30 minutach byłam świeża i senna. Przebrałam się w piżamki i Wskoczyłam do łózka. Momentalnie zasnęłam.
Dzisiaj spałam do 12. W końcu się pierwszy raz, od niepamiętnych dni wyspałam. Nikt mi nie przeszkadzał, nie chodził koło drzwi, nie szukał kluczyków. Zwlekłam się z łóżka, udałam do łazienki pod prysznic. Dzisiaj zajęło mi to więcej czasu, musiałam doprowadzić moje nogi do gładkiego stanu. Skończyłam poranną toaletę włącznie z makijażem i modelowaniem włosów po godzinie. Byłam z siebie dumna, że zajęło mi to tylko 1h. Ubrałam się w TO. Postanowiłam pokazać się na dole i zjeść jakieś pożywne śniadanie.
- Siemka rodzinko!
- Sam, już myślałem że od nas uciekłaś
- Od was uciekłam? Skąd takie przypuszczenia?- Zbyszek mnie czasami zaskakuje
- Nigdy tak późno nie schodziłaś. Lepiej zjedz coś bo za pół godziny jedziemy poznawać to piękne miasto.
- Ok.
Zrobiłam sobie płatki z mlekiem. Jest ze mnie taki leń, że nawet nie podgrzałam sobie mleka, tylko nalałam prosto z butelki. Gdy zjadłam udałam się po telefon do pokoju, ubrałam moje czarne vansy i gotowa udałam się do samochodu. Oczywiście musiałam zamknąć drzwi, bo ostatnia wychodziłam. Jest prawie 14.
- No to moje kochane córeczki. Jutro szkoła, cieszycie się
- Ja bardzo- krzyknęła Julka
- A ty Sam?- zapytał Zbyszek
- A no chyba też- posmutniałam
- Co to za odpowiedź, konkretniej proszę.
- Tato! Po prostu dziwnie tak ostatni rok szkoły, i w dodatku w innej szkole. Bez Sylwii, nie w moim mieście, nie w moim kraju. Nie wiem jak się odnajdę, czy poradzę sobie z językiem, czy wszystko zrozumie. Czy ktoś mnie polubi i- nie skończyłam, bo tato mi przerwał
- Jeśli będziesz się tak zadręczała, to nie będzie dobrze. Wiem, ze to ostatni rok twojej edukacji, no ale tak wyszło. Przykro mi, że zostawiłam Sylwię, ale musieliśmy się tutaj przeprowadzić. Na resztę pytań nie odpowiem, bo zadałaś bezsensowne, na które odpowiedzi są jasne.
- Dzięki tato, pomogłeś.
- Idziesz jutro piechotą, czy odwieźć cię?
- Pójdę, drogę mi już pokazywałeś, trafię sama.
- Ok
No i dotarliśmy do centrum. Kolejny raz stwierdzam, że Londyn jest piękny. Wyszliśmy z samochodu i moim pierwszym pytaniem jakie zadałam Zbyszkowi było takie
- Gdzie jest tutaj jakaś galeria?
- Haha... Ty tylko byś chodziła po sklepach. Pozwiedzamy i pójdziemy na zakupy.
- Ok, idę na to, tylko proszę Zibi, daruj sobie muzea i te sprawy.
- Spoko, ja też ich nie lubię
Zwiedzaliśmy bardzo długo, mieliśmy iść na London Eye, ale strasznie roiło się dzisiaj od turystów.
- Może chodźmy dalej, przecież tutaj mieszkamy, możemy wrócić innym razem- Zasugerował tato
- Masz rację. To co w centrum najważniejsze zwiedziliśmy, a teraz jak obiecywałem Samancie, idziemy na zakupy
- No w końcu coś ciekawego- odpowiedziałam z bananem na twarzy
Weszliśmy do wielkiej galerii. Od razu poszłam do sklepu z odzieżą. Uwielbiam zakupy! Każdy coś kupił, nawet Zbyszek.
- Samanta, kończ już te zakupy, jutro pierwszy dzień szkoły.
- Już tato, jeszcze tylko przemierzę ten sweterek.
Po 15 minutach wyszliśmy ze sklepu udając się do samochodu.
- Na szczęście jest już po 19. Ile można siedzieć w sklepach?- Popatrzył na tatę Zbyszek
- Uwierz, to i tak było krótko, ona potrafi przesiadywać godzinami na zakupach
- Tato, nie przesadzaj
- Ja przesadzam? A po kogo jeszcze w Polsce jechałem do sklepu bo uciekł mu ostatni autobus? to Nie była czasami moja najstarsza córka?
- Oj tato, raz mi się tak zdarzyło
- Raz? Hahaha... Dziwie się, że masz tylko pieć toreb z zakupami dzisiaj.
- Dobra tato, skończ, ważne, że kupiłyśmy z Julką ciuchy na rozpoczęcie roku szkolnego
- No z tego się najbardziej cieszę
Gdy dojechaliśmy do domu, chciałam iść od razu na górę, nie byłam głodna, ale tato mnie zatrzymał
- O nie moja kochana, dzisiaj kolacje zjesz, wczoraj nie jadłaś
- Ale ja tato wcale nie- nie skończyłam bo wziął mnie na ręce i zaniósł do jadalni
- Nie obchodzą mnie twoje durne wytłumaczenia, jesz i koniec kropka.
No i zostałam zmuszona do zjedzenia jednej kanapki. Męczyłam się z nią 15 minut. Nie było tak źle, bo jak Zbyszek znajdzie się przy stole to śmiechu nie ma końca. Po zjedzonej kolacji pożegnałam się z każdym buziakiem w policzek i pognałam do pokoju. Ogarnęłam jakąś piżamę i poszłam pod prysznic. Czysta i pachnąca musiałam zejść jeszcze raz na dół po moje zakupy.\
- O której jutro mam to rozpoczęcie?- Zapytałam taty
- Zaczyna się o 10
- Ok, dobranoc
-Pa córciu
Wypakowałam zakupy, odpaliłam laptopa, szybko zalogowałam się na twitterze i zostawiłam tweeta
" To już jutro. Nowa szkoła, nowi znajomi, wszystko nowe."
Wyłączyłam komputer i poszłam spać. Dzisiejszy dzień mogę zaliczyć w 100 % do udanych. Więcej takich. Byłam taka padnięta, że nie pamiętam kiedy zasnęłam
______________________________________________________________________________


Kurde! Tak zepsuć rozdział to tylko ja potrafię. Przepraszam, ale nie mogłam już słuchać Sylwii i jej zrzędzenia, kiedy dodam nowy, więc Sylwia ten totalnie zepsuty rozdział dedykuję nikomu innemu jak samej tobie ; D
Monia, kochanie nowy rozdziała poproszę! http://horanhoran.blogspot.com/
~Melaa ; DD


niedziela, 25 listopada 2012

Rozdział 7

Popatrzyłam na zegarek stojący obok mojego łóżka, pokazał godzinę 9.30. "O nie! dziś ten dzień, idę dalej spać" pomyślałam i poszłam spać dalej, nie pospałam długo, bo po 15 minutach słyszałam jak Julka biega po całym domu śpiewając piosenki jej ulubieńców. Próbowałam usnąć, ale jakoś mi się już odechciało. Wstałam z łóżka i powlekłam się na dół po wodę, bo byłam bardzo spragniona.
- Hej Sam!
- Cześć tato, ja tylko po wodę i wracam na górę bo ktoś- popatrzyłam na Julie- mnie obudził!!!
- Jak śniadanie będzie gotowe, to zawołam cię.
I udałam się do pokoju. Napiłam się i wskoczyłam pod koc. Włączyłam muzykę na laptopie i oglądałam zdjęcia jeszcze z Polski. Postanowiłam przeznaczyć jedną z moich ścian na taką na której będą zdjęcia, które upamiętniają najważniejsze dni mojego życia. Wyciągnęłam z szafy moje albumy, powyciągałam z nich najlepsze zdjęcia, wydrukowałam tez sporo, następnie przyklejałam je na ścianie.
- Samanto! śniadanie!
- Już tato, za 5 minut będę
Dokończyłam przyklejać i zeszłam na dół. Na stole leżała jajecznica. Wszyscy, nawet Zbyszek siedzieli przy stole, on ostatnio długo pracuje, więc jada sam z rana.
- O, jajecznica, smacznego!
- Wzajemnie Samanto- uśmiechną się do mnie Zbyszek
- Ty nie w pracy?
- Dzisiaj mam wolne, wy idziecie na koncert a ja i wasz tato idziemy na imprezkę, no wiesz, wszyscy pracownicy z naszej firmy...
- Taa, wiem
Jedliśmy i rozmawialiśmy
- Sam, musisz mi pomóc przygotować się na dzisiejszy wieczór. Wiesz, muszę wyglądać ładnie.
- Julka, możesz iść nawet w prześcieradle i tak nie zwrócą na ciebie uwagi, bo jesteś za młoda.
- Uwaga, bo na ciebie zwrócą
- Nawet bym tego nie chciała
- KONIEC DZIEWCZYNY! Nie kłócić się!- Tata popatrzył na nas, Zbyszek tylko się zaśmiał
Dokończyłam śniadanie i najedzona poszłam pod prysznic. Umyłam zęby i wysuszyłam włosy. Zrobiłam delikatny makijaż, i poszłam do szafy po jakieś ciuchy. Ostatecznie postanowiłam się ubrać w TO, ponieważ dzisiaj było bardzo gorąco, a ja lubię taką pogodę.
Poszłam do salonu i włączyłam sobie muzykę na kinie domowym. Julka protestowała, i chciała żebym włączyła płytę 1D
- Sam, włącz ta płytę! Musisz umieć chociaż refreny piosenek na dzisiejszy wieczór
- Hahaha!! nie bądź śmieszna, nie będę się uczyła żadnych piosenek tego zespołu, bez jaj!
- To co ty masz zamiar tam robić?
- Pilnować się i pewnie zanudzę się na śmierć.
- Głupia jesteś
-Mów za siebie
I w tym momencie wpadł do nas tato.
- dziewczyny, macie już przygotowane ciuchy na dzisiejszy wieczór?
- Nic a nic, nie mam pojęcia tatku w co się ubrać, aby dobrze wypaść.- mówiła Julka
- Ja to mogę iść tak jak stoję.
- To ja mam lepszy pomysł. Dam wam pieniądze, a wy sobie coś kupicie.
- Dziękuję tato! kochany  jesteś- młoda skoczyła na tatę i zaczęła go obdarowywać buziakami w policzek.
- Jak chcecie to mogę was podrzucić, bo jadę na zakupy. Macie 15 minut.
I poszłyśmy się przygotować. Wzięłam torbę i poprawiłam makijaż.
- Sam, ruchy, nie będziemy czekać na Ciebie godzinę! Julka jakoś się wyrobiła, ty zawsze się spóźniasz
- tato, ona się nie maluje, a z  resztą nie porównuj mnie do niej.
Usiadłam obok taty i ruszyliśmy. W radiu leciała akurat piosenka LWWY One Direction. Myślałam, że zgłupieje, jeszcze Julka ja zaczęła śpiewać, nawet tata, tylko skąd on zna tą piosenkę?! W sumie nie dziwie mu się, Julka przy każdej okazji  puszcza nam ich piosenki, ale  ja zawsze uciekam do pokoju. Ale muszę stwierdzić, że ta piosenka  jest całkiem ok.
- Ej młoda, ten zespół ma nawet fajną tą piosenkę
- Posłuchasz reszty, to zmienisz o nich zdanie
- Nie bądź tego taka pewna
Chodziłyśmy po wielu sklepach, w końcu kupiłyśmy sobie T-shirty, zjadłyśmy frytki z McDonalds'a i zadzwoniłam po tatę. Była już 13.00 a Julia panikowała, że nie zdąży się przygotować.
Dzisiaj był naprawdę słoneczny dzień, więc zostałam w naszym ogródku. Był bardzo piękny, mamie by się spodobał, ona lubi rośliny. Ale ja za nią strasznie tęsknie. Nie wiem jak ja się nauczę żyć bez niej na co dzień. Tak samo bez Sylwii. Trudno będzie, ale takie jest życie.
Poszłam do pokoju, rozpakowałam zakupy i popatrzyłam na moją ścianę. Od razu wróciły wspomnienia. Usiadłam przed nią i zaczęłam płakać. Przypominałam sobie te dobre i złe chwile z najbliższymi. Nigdy tych chwil nie zapomnę. Usłyszałam jak tato mnie woła na obiad. Zeszłam na dół, nie chciałam aby ktoś z nich widział, że płakałam
- Siemka, co na obiad?
- Płakałaś?
- Podaj mi surówkę, bo nie dostanę- chciałam zmienić temat
- Co się stało? nie zmieniaj tematu!
- Nic się nie stało
- Przecież widzę
- To źle widzisz, naprawdę nic mi nie jest
- Sami...
- Po prostu przypomniałam sobie dawne czasy, tęsknie za mamą, za Sylwią
- Zobaczysz ich niebawem, polecisz na ferie albo na wakacje
- Dopiero
Nie byłam bardzo głodna ale zjadłam troszkę i poszłam się przygotowywać. Nie stroiłam się bardzo, nie zależało mi na tym, żeby wyglądać oszałamiająco, ale też nie będę wyglądała jak straszydło. Zegarek pokazywał 13. 55 więc nie miałam za dużo czasu. Wzięłam prysznic, wysuszyłam i wyprostowałam włosy. Zrobiłam nowy makijaż i ubrałam się w TO i zeszłam na dół.
- SAM! dlaczego założyłaś taką bluzkę?- oburzyła się Julka
- A ty dlaczego założyłaś taką? - Julka była ubrana w TO
Kłóciłyśmy się jeszcze chwilkę, ale przyszedł tato
- To jak gotowe?
- Zobacz jaką ona ma bluzkę!
- Nie czepiaj się, to moja bluzka i będę sobie w niej chodziła kiedy i gdzie tylko będę chciała a ty tato zanim coś powiesz, to się zastanów
- Okej, trochę przesadziłaś, ale nie skomentuję tego bardziej. A wy zamiast się kłócić,  powinnyście siedzieć w samochodzie.
Podróż minęła nam szybko. Nie mogłam uwierzyć w to ile oni tutaj mają fanek, tak piszczały że wytrzymać się nie dało! Julka była w siódmym niebie! Tato właśnie odjechał więc już nie było odwrotu, kazał mi się opiekować Julką a jej słuchać się mnie. miałyśmy jeszcze pół godziny. Fanki piszczały cały czas, śpiewały ich piosenki. W końcu zaczęli nas wpuszczać. Stałyśmy blisko wejścia, więc nie czekałyśmy długo. Hala była ogromna, rozglądałam się wszędzie, w końcu to mój pierwszy koncert, teraz jakoś nie zwracałam uwagi na to, że to koncert One Direction, byłam przejęta tą ogromną halą. Ochroniarze pokazywali nam jak dojść. Miałyśmy miejsce w drugim rzędzie od sceny. Myślałam, że się zanudzę, Julka cały czas mi coś mówiła ale ja tylko myślałam kiedy to się skończy.
No i zaczęło się! Jakaś muzyka zaczęła grać, światła zgasły a na scenie pojawiła się piątka chłopaków. Cała hala piszczała płakała, skakała, tylko chyba mnie to nie ruszało. Kilka dziewczyn się na mnie poparzyło, dziwnym wzrokiem, a jedna zapytała
- Nie cieszysz się, że ich widzisz?
Popatrzyłam na nią i zaczęłam klaskać jak głupia, i krzyczałam" Boże, to jest One Direction, moich pięciu mężulków, jaka ja jestem głupia, przecież oni nawet nie zwracają na nas fanów uwagi"  robiłam to na specjalnie, każdy na mnie patrzył jak na psychopatkę i właśnie jak ja krzyczałam oni skończyli śpiewać i dosłownie cała hala z 1D włącznie patrzyli na mnie. Ja po zakończonej "przemowie" wyciągnęłam swój telefon i zaczęłam grać w angry birds jakby nic się nie stało . Lubiła tą grę!
- jak mogłaś mi to zrobić?!
- Julka, sponio, wiesz, że ich nie lubię
Minęło dopiero pół godziny koncertu a mi się strasznie nudziło. Już wszystko robiłam, grałam w gry, próbowałam nawet wejść na internet, ale zrezygnowałam bo zacinał strasznie. Chciałam nawet posłuchać muzyki na słuchawkach, ale zagłuszali mnie piątka" bogów seksu". Byłam zmuszona słuchać piosenek One Direction. Nawet nie mają takich głupich tych piosenek jak mi się wydawało. Stałam znudzona obok dobrze się bawiących fanek.
Z moich nudów wybiły mnie słowa: " Hey girl, I'm waiting on ya, I'm waiting on ya come on and let me sneak you out..." To była ich jedna piosenka, którą znałam i nawet lubiłam. Patrzyłam w tedy pierwszy raz na scenę, widziałam jak ta piątka chłopaków dobrze się razem ze sobą bawią. Ale co ja gadam!?
Skończyli LWWY . Czas na ostatnią piosenkę zatytułowaną C'mon, C'mon.
- Sam! Boże, czy ty to widzisz? Harry co chwilkę na ciebie spogląda.
- Niech się gapi, niech uważa bo ode mnie bije taka piękność, że za chwilę oślepnie.
- Ale ja nie żartuję! popatrz na niego, to ten.. widzisz.. ten w lokach
- Cieszę się, ale nie mam zamiaru na niego patrzeć.
Ale i tak w końcu się na niego popatrzyłam. Nasze spojrzenia się spotkały, miał duże, zielone oczy. Od razu odwróciłam wzrok, widziałam jak się cały czas na mnie patrzy. Śpiewał wtedy refren tej piosenki. Miałam ochotę mu czymś walnąć. Czułam się skrępowana.
Skończyli w końcu! Za chwilkę dzwonię po tatę i mam ten dzień z głowy.
- No mała, koniec dobrego, a teraz wracamy do domu.
- Jeszcze nie, mamy bilety VIP a kto ma takie bilety to może iść do nich na podpisanie płyt, pogadać z nimi za kulisy, sama wiesz.
- Co? Dlaczego mi nikt o nich nie powiedział?
- Wszystko pisze na biletach, nie mój problem, że nie umiesz czytać.
Myślałam, że zwariuje ! Jeszcze mam się z nimi spotkać twarzą w twarz! O nie! ja poczekam na zewnątrz.
Weszliśmy za kulisy. Było ok. 30 fanów.
- To ty idź do nich, a ja poczekam tutaj.
- Tato kazał tobie, byś mnie pilnowała. Jak mi się coś stanie?
Chyba jestem głupia, że się na to zgadzam-pomyślałam
-Ok, ale szybko.
Weszliśmy do niedużego pomieszczenia. Byli tam wszyscy fani, którzy mieli bilety VIP. Czyli jak już wspominałam ok.30. Stanęłam przy drzwiach z Julką.
- No! idź sobie podpisz tą głupią płyte, porozmawiaj i wracamy.
- Masz iść ze mną! Powiem tacie
Myślałam, że chyba zwariuje. Nie dość, że musiałam znosić ich obecność, to jeszcze miałam do nich podchodzić. Młoda ma u mnie mega wielki dług.
- Ok, ale szybko.
Julka skakała z radości. Była tam najmłodszą fanką. Od razu zwróciła na siebie uwagę chłopaków.
W końcu nadeszła kolej na nas. Byliśmy ostatnie w kolejce, czyli zostałyśmy same z 1D. Ja stałam obok Julki, nie patrzyłam się na nich. Widziałam jak ten w lokach się na mnie patrzy.
- Cześć mała, jak masz na imię- Zapytał jakiś brunet
- Heej Louis, ja jestem Julia, a to moja siostra Samanta.- pokazała na mnie a ja nawet nie miałam zamiaru popatrzeć w jego stronę.
- Cześć Samanto- powiedzieli chłopcy
Popatrzyłam na nich i zaczęłam grzebać coś w telefonie dla zmyły.
- Ejj, kojarzę cię, to ty tak się darłaś głośno, gdy przestaliśmy śpiewać.- popatrzył na mnie blondyn
- To już nawet nie mogę się dobrze bawić na koncercie?
- Nie wydaje mi się, żebyś była naszą fanką- powiedział lokowaty
- Bo nigdy nią nie byłam i nie będę
- Sam, zamknij się- uderzyła mnie Julka
- To dlaczego jesteś na naszym koncercie?- Zapytał się loczek
- Bo Julia nie mogła sama tu wejść, zostałam zmuszona iść na wasz koncert
- Aż taki zły był?- zapytał mulat.
- A jak myślisz? - zawsze jak jestem zła odpowiadam pytaniem na pytanie
- Ok, spokojnie, nie krzycz tak
- Julka załatwiaj to co chcesz bo ja mam ochotę stąd natychmiast wyjść!
Julka podeszła do nich i zaczęła z nimi rozmawiać. Ja w tym czasie zaczęłam nerwowo chodzić po tym pomieszczeniu. Ochroniarz dziwnie na mnie popatrzył.
- O dzień dobry panu, jak tam panu mija dzień? Pewnie nie łatwo się odgania te psychofanki... Spokojnie ja nie z tych, sądzę, że wolałabym rozmawiać z panem niż z nimi. Co tam u pana ciekawego?
- Dzień dobry, co ty taka źle na nich nastawiona? Są sławni, ale jako normalni nastolatkowie są na prawdę fajni. Trzeba ich tylko poznać.
- Pan też tylko o tym?
Usiadłam na fotelu i z niecierpliwością czekałam aż młoda w końcu wróci.
*** Oczami Harrego ***
Dziewczyna to ma charakter. Zastanawia mnie to, dlaczego ona jest taka niemiła dla nas. Postanowiłem porozmawiać z jej siostrą.
- Julka, dlaczego ona taka jest?
- Nie mam pojęcia. Ona się na mnie wyżywa, bo musiała zmarnować wieczór na wasz koncert. I tak by nic nie robiła, bo nie zna tutaj nikogo. Ja jestem waszą fanką odtąd jak jeszcze mieszkałyśmy w Polsce
- To wy jesteście z Polski?
- Tak jesteśmy Polkami. Ostatnio też nie chciała iść ze mną kupieć waszej płyty, ale tato na nią dobrze działa.
- Dziwnie się zachowywała na koncercie, obserwowałem ją
- Widziałam ...
- No i tutaj teraz też nie było za miło.
Nagle zauważyłem, że Sam do nas podchodzi.
- Julia, chyba już wystarczy tego dobrego.
- Nie! nie idę nigdzie! Nie rozumiesz, że spotkałam moich idoli? Mogę już ich więcej nigdy nie spotkać.
Julka schowała się za mnie. Stałem teraz twarzą w twarz z Samantą.
- Daj jej jeszcze chwilkę
- Co za dziecko...
Usiadła znowu.
Rozmawialiśmy z chłopakami z małą. Jak na 10 letnie dziecko jest na prawdę świetnym dzieckiem. Szkoda mi było Samanty.
- Mogłabym sobie zrobić z każdym z was zdjęcie?
- Oczywiście- odpowiedzieliśmy.
- Sam, dałabyś mi twój telefon, bo chcę sobie zrobić zdjęcie z chłopakami.
- Trzymaj, tylko szybko bo mi się śpieszy.
Julka spytała się mnie, czy zrobię jej zdjęcia z chłopakami. Zgodziłem się. Odblokowałem własność Samanty i zobaczyłem na tapecie Sam z jakąś dziewczyną, były takie szczęśliwe.
Zrobiłem jej zdjęcie z każdym z chłopców. Mi i Julce zrobił Liam.
- Sam, zrobisz nam zdjęcie, bo chcę mieć z całym zespołem.
Sam wstała kopiąc krzesło napotkane po drodze.
Zrobiła nam zdjęcie.
- Sam, ja chcę jeszcze mieć pamiątkę z tobą i z chłopakami, będę miała co wspominać za kilka lat, no i że byłam tam z tobą.
- Ale ja nie chcę mieć zdjęcia z nimi.
- Tylko jedno.
- Ok. Jedno i wracamy do domu.
Poprosiła Paula, żeby zrobił nam zdjęcie, dała mu telefon i stanęła z boku. Postanowiłem stanąć obok niej.
<PSTRYK> i zrobiono nam zdjęcie.
Samanta zabrała telefon od ochroniarza i popatrzyła na Julkę.
- Idziemy
Pożegnaliśmy się z Julką, ja ją zawołałem jeszcze na bok.
- Ej, mała, gdzie twoja siostra lubi spędzać czas? Bo chciałbym ją poznać.
- Ona tu nie zna nikogo, ale można ją spotkać w Starbucks'ie lub  w parkach.
- Proszę, pogadaj z nią o nas, obiecuję, że wynagrodzę tobie to jakoś.
- Ona nie będzie chciała o was rozmawiać
- Spróbować nie zaszkodzi. Chcę jej pokazać, że nie jesteśmy rozpuszczonymi gwiazdorami
-Ok
*** Oczami Sam***
- Idziemy- oznajmiłam Julce i udałam się w stronę wyjścia- Dziecko, już więcej nie piszę się na takie coś. Nawet mnie nie proś, żebym poszła z tobą na koncert bo nie mama zamiaru się nudzić. Zepsułaś mi weekend i nie zdajesz sobie pewnie sprawy z tego, że musisz mi to jakoś wynagrodzić.
Popatrzyłam się za siebie i okazało się, że idę sama i tak samo sama do siebie mówię. Zobaczyłam jak ten lokowaty kuca przed Julką i o czymś rozmawiają. Wkurzyłam się i podeszłam do nich.
- Chyba się jasno wyraziłam! IDZIEMY!
Pociągnęłam młodą za rękę i szłyśmy ku wyjściu. Wyciągnęłam telefon i wykręciłam numer do taty.
- Hej tato, możesz po nas przyjechać, właśnie wychodzimy.
- Sami, będziecie musiały chyba pojechać autobusem, bo mój samochód się zepsuł, a Zbyszek jest u znajomych i jego samochodu też nie ma.
- Kurde!
- Przykro mi Sami.
- Ok, pojedziemy autobusem, pa
-Pa
I klapa. Wyszłyśmy na zewnątrz i okazało się, że pada a raczej leje deszcz, a autobus miałyśmy dopiero za godzinę. Spytałam się ochroniarza, czy możemy zostać na korytarzu, bo nie miałyśmy odpowiednich strojów na taką pogodę, a przystanek był po drugiej stronie. Zgodził się. I ta jedna rzecz w Londynie mi się nie podobała. Taka nagła zmiana pogody. Usiadłyśmy z Julką na krzesłach. Byłam zła, strasznie zła na nią.
- Dziękuję ci bardzo
Julka nic nie odpowiedziała.
Siedziałyśmy tam jak jakieś idiotki. Zobaczyłam jak One Direction opuszcza to pomieszczenie, w którym sama byłam jakiś czas temu.
-  O! Harry! - krzyknęła Julka
Próbowałam zatkać jej buzie, ale on nas zobaczył. Podszedł do nas.
- Co wy tu jeszcze robicie?
- Czekamy na autobus, bo tacie się zepsuł samochód i nie może po nas przyjechać
- I po co mu to mówisz?- popatrzyłam ze złością na Julkę
- To ja mam pomysł, ja mogę was podrzucić, nie będziecie w taką pogodę w takich strojach wracały autobusem.
- O to się nie martw, poradzimy sobie- powiedziałam do chłopaka.
- Sam, ostatnio jak uciekałyśmy przed deszczem to byłam chora. Zrób to dla mnie.
- Ok, ale tylko dlatego, że pada deszcz.
- To zbierajcie się. Chłopaki, będę troszkę później- krzyknął do reszty i popatrzył na nas.- To możemy jechać.
Ruszyliśmy do jego samochodu. Rozłożył nam parasol. Otworzył samochód, ja usiadłam obok loczka, Julka z tyłu. Podałam mu nasz adres.
Próbował coś do mnie mówić, ale ja nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Julka cały czas zadawała mu mase pytań.
- Mógłbyś włączyć radio? Bo tak nudno.
- Odezwałaś się!
Popatrzyłam na niego i zaśmiałam się. Puścił jakąś płytę. Pomyślałam, że to ich, ale gdy usłyszałam co leci byłam w siódmym niebie.
- To Coldplay!
- Tak, mój ulubiony zespół
- Mój też, uwielbiam Coldplay
Zaczęliśmy tańczyć i wygłupiać się do piosenek. Lokers okazał się nawet ok.
Nawet nie wiem kiedy dojechaliśmy do domu.
- Ja biegnę szybko bo muszę siku!- krzyknęła Julka i pożegnała się z chłopakiem
Miałam też już wychodzić, kiedy usłyszałam
- Dziękuje.
- Za co? - speszyłam się bo za co on mógł mi dziękować?!
- No za to, że nie byłaś dla mnie tak strasznie niedobra.
- Głupi jesteś, to ja powinnam tobie podziękować.
- Ty? Za co- próbował powstrzymać śmiech
- No za to, że podwiozłeś nas, chyba nie podwozisz tak wszystkich fanów do domu.
- No nie, ale szkoda mi się was zrobiło. Eeej! Czy ty nazwałaś się naszą fanką?- popatrzył z otwartą buzią co mnie rozśmieszyło
- chodziło mi o to.... a z resztą nie ważne.
- Czyli lubisz nas troszkę?
- Kto wie... może
- Wiedziałem, że pod tą bad girl kryje się słodki aniołek
Zawstydziłam się i się lekko uśmiechnęłam. Zobaczyłam jak on się śmieje. Miał mega piękny uśmiech
- Już nie susz tych zębów tak- powiedziałam mu
- Nie susz? hahaha, ty na prawdę masz poczucie humoru.
- Dobra, ja już idę, dziękuję za transport.
- Nie ma za co
No to.. Pa?
- Tak, Pa... Ejj, poczekaj!
- No co chcesz jeszcze mi powiedzieć?
- Masz jakieś plany na jutro?
- Może mam, może nie, może spotykam się ze znajomymi?
- Julka mi mówiła, że nie znasz tutaj nikogo.
- Osz ta małpa mała.
- To co, może jutro w Starbucks?
- No może
- To tak, czy nie?
- No nie wiem...
-Odpowiedz choć raz normalnie- zaśmiałam się
- No wiesz... bo
- Ok to ja będę po ciebie o 13.
-Ale...
- Dobranoc
I odjechał
- Dobranoc- odpowiedziałam już sama do siebie. Co za chłopak! Nawet się nie zgodziłam a ten sam nas umówił. Weszłam do domu i siadłam na sofie.
- I jak Sami, aż tak źle było?
- Było nudno
- Widzę, że Harry was przywiózł
- No tak, ty nie mogłeś, szkoda się mu nas zrobiło i nas podrzucił
- No nic nie mówię, no ale dobrze się wam tam w samochodzie rozmawiało
- Tato! podglądałeś !
- Co? Ja? A skąd!
- Ty nie dobry ojcze!
- I jak fajny z niego chłopak?
- tato nie znam go! Ale wydaje mi się, że dałoby się go polubić, a teraz cię przepraszam ale idę już spać, bo jestem padnięta.
- Nic nie zjesz?
- Nie dzięki
- Sami, dziękuję, że z nią poszłaś.
- Aj tam- tato mnie przytulił
- Kocham Cię Sami
- Ja ciebie też- pocałowałam go w policzek i poleciałam na górę. Wzięłam moje piżamki i poleciałam pod prysznic. Wykąpałam się i włączyłam laptopa. Od razu napisałam na TT
" Dzień do dupy, ale koniec dnia był całkiem, całkiem... może oni są fajni?... ; D"
I wyłączyłam lapka.
Myślałam chwilę o Loczku. Dlaczego ja właśnie o nim  myślałam? Przecież ja go nie lubię!
Zasnęłam...
____________________________________________________________________________


I macie ten długo wyczekiwany 7 rozdział!
Monia, Syla, cieszycie się? Hah..
Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale najpierw nie miałam weny a później rękę rozwaliłam... Prawą w dodatki xD
Czyta to ktoś?
Jak tak to proszę o jakiś, nawet bezsensowny komentarz, jest opcja dla anonima więc każdy może skomentować, bo nie wiem czy ktoś czyta moje wypociny ; D
~Melaa ; DD




poniedziałek, 19 listopada 2012

Rozdział 6

Dzisiaj wstałam o 9.00. obudziły mnie krople deszczu uderzające o parapet. Zrobiłam poranną toaletę, ubrałam się w TO i zeszłam na śniadanie.
- Sam, jak zjesz to skoczysz do sklepu, chcę zrobić gołąbki a nie mam przypraw.
- Fajnie, że za mnie decydujesz, ale pójdę.- Uśmiechnęłam się
Ubrałam buty i założyłam bluzę i wyszłam z domu. Weszłam do Tesco. Ten sklep w Londynie jest większy niż w Polsce. Wzięłam przyprawy, ale postanowiłam też wziąć jakieś słodycze. Pobiegłam po żelki misie, z firmy Haribo są dla mnie najlepsze, więc wzięłam 4 duże paczki, chipsy, 2 czekolady. Stałam przy jogurtach i znowu miałam dylemat jaki wziąć, więc wzięłam 5 różnych i poszłam do kasy. Obładowana doszłam do domu, dobrze, że deszcz już nie padał. Oby jutro była normalna pogoda.
Zrobiliśmy z tatą pyszne gołąbki, wystarczy ich na dwa dni ; D
Po zjedzonym obiedzie poszłam do pokoju. Oby teraz był internet bo od przeprowadzki nie rozmawiałam z nikim z Polski.
-Jest! mam neta- krzyknęłam
Włączyłam skype i mam była dostępna, od razu do niej zadzwoniłam.
- Cześć mamo!
- Hej córcia, jejku, jak dawno cię nie widziałam, nie rozmawiałyśmy od waszej przeprowadzki.
- tak mamo wiem o tym, co tam u ciebie, opowiadaj?
- Smutno mi tu bez was, strasznie tęsknie.
- My też bardzo
- Jak podoba się Londyn zwiedzałaś już?
- Tak, jest świetny, nawet jutro idę na koncert
- Czyj?
- One Direction, i zanim zaczniesz cokolwiek mówić, to ja powiem tobie, ze zgodziłam tylko dlatego, że szkoda mi się zrobiło Julki
- Nie mogę uwierzyć, że ty i ich koncert.. hah... ; D
- Ne śmiej się, przecież wiesz, że nie przepadam za nimi.
- No wiem, wiem. Dałabyś mi Julkę?
- Ok... -Zaczęłam się wydzierać za Julką
- Mamo! cześć, wiesz, że ja idę jutro z Sam na koncert 1D.?
- Wiem mówiła mi już. Masz się słuchać i nie oddalać się od Samanty.
- Wiem.
Pogadałyśmy jeszcze jakieś 10 minut, opowiedzialam jej o szkole i roznych innych rzeczach i zobaczyłam, że Sylwia jest dostępna.
- Mamo, ja już kończę, obiecałam Sylwii, że zadzwonię do niej jak dolecę, a nie dzwoniłam ani razu.
- Ok, ja tez miałam się zbierać bo jedziemy na zakupy. Zadzwoń jeszczę.
- Na pewno, Paa, kocham Cię
- Ja Ciebie bardziej, Pa córeczko.
Od razu połączyłam się z Sylwią
- SYLWIA! Heej, jak tam?
- Cześć Sam, dlaczego tak późno dzwonisz?
- Wiem, że miała zadzwonić jak dolecę, ale czasu nie było. Dzisiaj mam jedynie wolny dzień.
- To co jutro robisz?
- A weź mi nawet nie przypominaj na co się zgodziłam
- Mam się bać?
- Nie żartuj sobie. Idę na koncert, najlepsze jest to, że to koncert 1D
- Co? ty ich lubisz?
- Nie, idę tylko z Julką.
- Już myślałam, że Londyn cię zmienił o 180 stopni.
- Nie no ja nie zgłupiałabym na tyle. A co do Londynu to jest piękny.
Rozmawiałyśmy ponad 2 godziny, ale Sylwia musiała się już zbierać, bo była umówiona.
- To ja już lecę, dzwoń kiedy będziesz chciała.
- Ty tak samo, już chcę do Polski
- Oj ty! Paa
- Paa
Wybiegłam z pokoju radosna jak nigdy. Takie rozmowy poprawiają humor
- Co ty taka cała w skowronkach?
- A rozmawiałam z mama, z Sylwią i jakoś mi tak wesoło.
- Rozumie a teraz marsz do jadalni na kolację!
- Ok już pędzę
Zjadłam chyba z 3 kanapki. Najedzona umyłam się i włączyłam laptopa, żeby pooglądać jakiś film. Gdy skończyłam wyłączyłam laptopa i postanowiłam zasnąć. Jutro ten dzień , którego tak strasznie nie chcę, ale czego nie robi się dla kochanej siostry?
Zasnęłam
______________________________________________________________________

Sorki, że taki krótki, ale jakoś wena uciekła dzisiaj.
Wole napisać jak obiecywałam rozdział, ale krótki, a jutro dodam kolejny dłuższy, no i lepszy od tego
czytasz = skomentuj
~Melaa ; DD

Rozdział 5

-No to sobie pospałam trochę- powiedziałam sama do siebie gdy zobaczyłam na telefonie, że jest 11.00. Zeszłam szybko na dół, żeby coś zjeść. Okazało się, że nie tylko ja tak późno wstałam. Gdy dotarłam na dół, tato właśnie robił śniadanie. Usiadłam obok siostry czekając na jedzenie.
- Co ty taka nie ogarnięta dzisiaj? Zawsze na śniadanie schodzisz umyta, włosy masz  w normalnym stanie a dzisiaj? Nie poznaje cię- Patrzył na mnie dziwnie.
- Tato nie wkurzaj mnie, przed chwilą wstałam a taka jestem głodna, że sobie nie wyobrażasz, więc z łaski swojej podaj mi płatki.
- Córcia, spokojnie.- Zaśmiał się tato- Dzisiaj jadę zapisać was do szkoły
- O nie! daleko  jest moja ?- zapytałam
- 15 minut drogi stąd. Teraz jak jest ciepło będziesz chodziła piechotą, a jak będzie chłodniej to będę cię zawoził, albo autobusem. Julki szkołę mam po drodze, więc ona będzie jeździła ze mną zawsze.
- Ok.
Zaczęliśmy jeść. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się.
- Dziewczynki, zapomniałbym. Bo już jest koniec wakacji jak wiecie, a udało mi się załatwić, jeszcze teraz gdy macie wolne, wejściówki na konc- Nie skończył bo przerwałam mu
- JAKI KONCERT?- nie chciałam usłyszeć tego co usłyszałam.
- No bo Julka mi tu cały czas zrzędzi, no i pomyślałem, że poszłabyś z siostrą jako opiekunka jej na koncert One Direction.
- Czy wam się już wszystkim w głowach poprzewracało? Nigdzie nie idę!!- Zaczęłam się wydzierać. Co jak co, ale na ich koncert nie mam zamiaru iść.
- Tato! Dziękuję! kocham Cię, spełniłeś moje największe marzenie.- zaczęła piszczeć i od razu pobiegła do swojego pokoju.
- Ja nie pójdę na ten koncert! Dlaczego nie zapytałeś się mnie, czy z nią pójdę?
- Jakbym się ciebie zapytał, to nie zgodziłabyś się. Wiesz jak ją tym uszczęśliwisz? Spędzisz  tam kilka godzin a ona będzie najszczęśliwszym dzieckiem na świecie. Nie psuj tego, proszę. Koncert jest za 2 dni.
- No świetnie
- Pójdziesz?
- Nigdzie nie idę!- kopnęłam krzesło i uciekłam na górę. Jak on mógł? Dlaczego to ja nie jestem młodsza?. Zadawałam sobie różne pytania. Byłam zła na tatę, ale po chwili przemyślenia stwierdziłam, że zrobię to dla młodej i pójdę z nią. Jak byłam młodsza sama szalałam za różnymi gwiazdkami, ale nie chodziłam na koncerty, bo rodzice nie mieli na to czasu, więc ja nie chcę, żeby Julka tak się czuła jak ja kilka lat temu. Poświęcę się te kilka godzin, to tylko głupi koncert, wyciągnę sobie telefon, wejdę na facebooka, twittera, pogram w coś i czas szybko mi minie.
 Szybko poszłam pod prysznic, umyłam zęby, wysuszyłam włosy i je trochę wyprostowałam. Ubrałam się w TO i postanowiłam powiedzieć tacie o mojej decyzji co do koncertu.
- Słuchaj tato, przemyślałam tą sprawę koncertu i stwierdziłam, że z nią pójdę, sama przecież nie chodziłam, to dlaczego ona nie może? Poświęcę się dla młodej.
- Nawet nie wiesz jak ją uszczęśliwisz. Koncert jak już mówiłem za 2 dni o 16.00, ale trzeba być pół godziny przed czasem, więc na 15.00 bądźcie gotowe, bo trzeba jechać niecałe pół godziny, będą pewnie korki.
- Okej, a teraz lecę na miasto
- Tylko się nie zgub i weź telefon
- Nie jestem taka głupia, ja telefon zawsze biorę. Paa
- Paa, tylko nie siedź długo.
- Ok.
Szłam przed siebie, nawet nie wiedziałam gdzie idę, ale postanowiłam wsiąść w jakiś autobus, bo pieszo nie chciało mi się iść.
- Londyn jest piękny!- powiedziałam sama do siebie, gdy byłam w centrum. Chodziłam po mieście, było gorąco więc wstąpiłam do Milk Shake City na shake'a. Gdy weszłam od razu rzuciła mi się w oczy ściana z chłopakami z 1D. Pomyślałam, że zabiorę tutaj kiedyś Julkę. Mają nawet shake'a z 1D. Hah, co ci ludzie jeszcze wymyślą. Kupiłam czekoladowego, zapłaciłam i wyszłam . Nie mogłam się nacieszyć tym pięknym miastem. Udałam się do galerii i kupiłam sobie mase ciuchów. Postanowiłam wrócić już do domu, bo robiło się późno.
- Siemka, wróciłam- zaczęłam ściągać buty, gdy poczułam ja upadam.
- Sam. dziękuje, dziękuje, dziękuje! Kocham Cię. Jestem teraz taka szczęśliwa! Cieszę się, że mam taką siostrę.- Zaczęłam mnie przytulać i całować.
- Julka, stop! bo się rozmyślę
- Ok już uciekam, ale dziękuję jeszcze raz- pocałowała mnie w policzek i uciekła na górę do pokoju.
Rzuciłam torby obok sofy i usiadłam obok taty.|
- Mówię ci, Londyn jest świetny! Dziękuję- pocałowałam go w policzek.
- Za co dziękujesz?- zdziwił się tato
- Za to, że tu mieszkamy- przytuliłam się
- Nie ma za co dziękować.- poczochrał mi grzywkę
- Nie, tylko nie grzywka!
- Wiem, że nie lubisz jak ci ktoś ja rusza! hahaha-
- Co dzisiaj na obiad?- zapytałam tatę
- A co byś zjadła?
- Szczerze ? Pizze! Taką dobrą
- Ty leniu!
- No co?
- To zamów dwie.
- Ok.- Wykręciłam numer i zamówiłam nasz obiad
Po 30 minutach jedliśmy już pizze. Zjadłam kawałek i  poszłam umyć zęby. Zeszłam do salonu i włączyłam sobie film na DVD. Zasnęłam na sofie i obudził mnie tato, który wołał mnie na kolację.
- Sami, obudź się. Kolacja na stole.
- Co? kolacja? to ile ja spałam?
- Kilka godzin- Powiedział Zbyszek.
- Nie gadaj tylko wstawaj do nas, kanapki czekają.- powiedziała Julka
Usiadłam na wolnym miejscu i zaczęłam jeść. Julka cały czas dziękowała mi, że się zgodziłam z nią iść. Już się boję co ona będzie robiła na koncercie.
Zjadłam i poszłam się wykąpać, chciałam wejść na skype, ale nie miałam internetu, a że byłam trochę zmęczona to położyłam się i zasnęłam.
___________________________________________________________________________

Ten jest wyjątkowo krótki i myślę, że najgorszy jaki do tej pory dodałam.
Za chwilkę dodam następny.
Czytasz = skomentuj
Napisz cokolwiek nawet kropke, bo chce wiedziec, czy ktoś to czyta.
~Melaa ; DD

niedziela, 18 listopada 2012

Rozdział 4

Rano wstałam o 9.30, byłam cała rozmazana, nie chciało mi się nawet wczoraj zmyć makijażu, więc go zmyłam, następnie udałam się pod prysznic , ubrałam w TO, ogarnęłam włosy, wzięłam wczorajszą kolację i poszłam na śniadanie. Tata już siedział z Julką przy stole.
- Sam, tata zrobił dzisiaj naleśniki, zobacz jakie dobre, pomagałam mu - Było widać, że się cieszy, dlatego się uśmiechnęłam i usiadłam przy stole.
- Ale pyszne...  mmmm ... musicie mnie nauczyć robić takie pyszności.- Odpowiedziałam znowu się sztucznie uśmiechając. Ale naleśniki były rewelacyjne. Zjadłam 4, posprzątałam po sobie i usiadłam na sofie obok Julki, włączyłam tv na vive, leciały różne piosenki. Obok mnie usiadł tato.
- dziewczyny, jutro lecimy do Londynu, Sami, musisz się pożegnać ze znajomymi, spakować.
- Tak szybko?
- CO? do Londynu? Tato kocham cię! będę bliżej moich pięciu mężów.- Julka biegała po całym domu śpiewając ich żałosne piosenki.
- Już mam pracę załatwioną, będę pracował razem ze Zbyszkiem, a i tak został wam tydzień wakacji, więc możesz je spędzić na poznawaniu Londynu, do szkoły was zapiszę jak przylecimy. Więc pakuj się mała, powoli żegnaj ze znajomymi, ja idę pomóc spakować się Julce. Teraz idź spakuj różne przedmioty z pokoju, one polecą dzisiaj. Walizki z ciuchami polecą z nami jutro.
- Ok.- od razu zadzwoniłam po Sylwie.
- Cześć Syla, przyjedź do mnie, wylatuję jutro do Londynu, musisz pomóc się mi spakować.
- Czyli mieszkasz z Ojcem?
- Taak, jak przyjdziesz opowiem ci co i jak ok?
- Ok, powiem mamie, żeby mnie odwiozłal bo autobus mam za pół godziny.
- Ok ja czekam u siebie, Pa
- Do zobaczenia- rozłączyłam się i poszłam po jakieś kartony. szłam z kartonami do pokoju i usłyszałam dzwonek do drzwi, otworzyłam i zobaczyłam Sylwię.
- O dobrze, że już jesteś, pomóż mi wziąć te kartony na górę.
- Już biorę.
Zaczęłam pakować moje książki, filmy wideo, kosmetyki i inne pierdoły. Wzięłam do ręki zdjęcie mojej rodziny i smutno mi się zrobiło, Sylwia mnie pocieszała jak mogła i zaproponowała mi, że pójdziemy na lody jak skończymy.
*** 3 godziny później***
Skończyłyśmy mnie pakować, powiedziałam tacie, że wychodzę.
- Ok tylko nie do późna, jutro lecimy.
- Nie musisz mi teraz o tym przypominać. Jak coś to mam telefon, dzwoń do mnie jak będę musiała wracać.
- Ok.
Szłyśmy przez park, dużo rozmawiałyśmy, weszłyśmy do kawiarni na rogu, tam maja świetne lody na gałce.|
Następnie pojechałyśmy o domu Sylwii, pożegnałam się z Sylwii rodzicami i jej tato mnie odwiózł do domu.
- Samanto, jak tylko będziesz w Polsce, to wiedz, że jesteś u nas mile widziana.
- Dziękuje bardzo, do widzenia- wysiadłam z samochodu.
- Miłej podróży
- Dziękuję, do widzenia
- Do widzenia.
Weszłam do domu, zobaczyłam, ze naszych rzeczy spakowanych już nie ma, więc poszłam się pakować dalej. Wzięłam walizki, włożyłam do nich resztę rzeczy, zostawiłam tylko ciuchy w których jutro lecę i kosmetyki, które rano wsadzę.
*** Dwie godziny później ***
- Sam, zbieraj się do sklepu, jedziemy kupić coś na drogę.
- 5 minut tato.
Pojechaliśmy do tesco, kupiliśmy różne przekąski i po godzinie byliśmy już w domu.
Poszłam od razu na górę spakować zakupy do torebki i zeszłam na dół na kolację. Na kolację zjadłam 2 kanapki.
- O której lecimy?
- O 12.25 mamy samolot, więc na 12.00 musimy być na lotnisku.
- Ja dalej nie wierzę, że lecimy do Londynu! Zamieszkamy tam, nie to co Polska i w dodatku będę bliż- Nie skończyła, bo jej przerwałam.
- Ty znowu i nich, czy ty nie widzisz, że nie mieszkamy już z mamą? Dziecko...
- Sami, spokojnie, wiesz jak ona ich lubi
- Okej tato, ale bez przesady.
- Co tobie przeszkadza, że ich lubię? nawet nic o nich nie wiesz, a ich oceniasz!- zezłościła się Julia
- Ta co ich zna, i przebywa z nimi 24/h.
- Ok, koniec kłótni, na górę myc się i spać.- Krzykną tata
- Ja nie skończyłam jeszcze- powiedziała Julka
- To ty jedz, a Samanta pójdzie na górę.
- Dobranoc tato- pocałowałam go w policzek
- Dobranoc córeczko
- Narka psycholko - popatrzyłam się w stronę Julii i szłam w stronę schodów.
- Tato, powiedz jej coś, ona jest dla mnie nie miła
- Jaki kabel-pobiegłam na górę, nie chciałam już słuchać taty. Włączyłam laptopa zalogowałam się na twittera, popisałam ze znajomymi, i napisałam
" Ostatnie godziny tutaj ... będę tęsknic... ; ("
popatrzyłam jeszcze raz na tego twitta i wylogowałam się, włączyłam muzykę na laptopie i poszłam pod prysznic. Umyłam zęby, wysuszyłam włosy, ubrałam piżamę, wyłączyłam laptopa i poszłam spać.
*** Rano ***
Wstałam o 9.00. Dzisiaj jest w Polsce baardzo ciepło. Sprawdziłam pogodę w Londynie i tam też zapowiadają bardzo fajna pogodę. Poleciałam szybko pod prysznic, wysuszyłam włosy, natapirowałam lekko grzywkę i spięłam ją do tyłu i związałam włosy bardzo wysoko a końcówki włosów wyprostowałam. Ubrałam się w TO. Zeszłam na dół na śniadanie, nie było jeszcze  nikogo, więc postanowiłam zrobić mojej rodzince coś do jedzenia. Postawiłam na płatki, bo robi się je strasznie szybko. Jak wyciągałam miski, tato zszedł do mnie i włączył radio.
- Idź obudź Julkę Sami, ja skończę
- Okej
Weszłam do jej pokoju i nie mogłam sama uwierzyć. Julia ściągnęła wszystkie plakaty z One Direction.
- Julka, wstawaj, śniadanie.
- Już idę
- A tak zapytam, gdzie są twoi mężowie, że tak tutaj teraz ładnie.- Chciałam ja wkurzyć
- Spakowani i gotowi do podróży- Uśmiechnęła się.
Zeszłyśmy na śniadanie, zjedliśmy płatki, posprzątaliśmy po sobie.
- Dziewczynki, dopakujcie ostatnie rzeczy bo za 15 minut wyjeżdżamy na lotnisko
- CO? Już? O nie! ja lecę do pokoju- Pobiegłam szybko, wpadłam do pokoju, na twitterze napisałam
" Żegnaj Polsko, Witaj Londynie. Sajonara Biczys"
Wyłączyłam laptopa, schowałam do torby na niego przeznaczonej. Popędziłam do łazienki, spakowałam kosmetyki i byłam już gotowa.
- No to pokoiku, taki teraz jesteś pusty, musimy się pożegnać.- Popatrzyłam się dokładnie w te cztery ściany, zabrałam bagaże z pomocą taty i zamknęłam drzwi ostatni raz. Na lotnisko odwiózł nas sąsiad, pan Marek. na lotnisku czekała na mnie Sylwia z koleżankami. na ich widok ucieszyłam się bo nie spodziewałam się ich tutaj.
- Cześć idiotki wy moje, co tu robicie?
- Przyjechałyśmy się z tobą pożegnać- Powiedziała Agnieszka
- Kochane jesteście.
Pochodziłyśmy po lotnisku, rozmawiając śmiejąc się, ale nie trwało to długo, bo usłyszałam w głośnikach, że pasażerowie, którzy lecą do Londynu proszeni są, aby udali się na odprawę.
- No to ostatni raz, Żegnajcie! - Popłakałam się
- Sam, skype od razu jak przylecisz. - odpowiedziała Syla
- Okej
- Teraz będzie już tylko lepiej- Sylwia chciała mnie pocieszyć.
- Oby...
- Samanto, szybko, czasu nie ma
- To ja lecę, Kocham was!- Przytuliłyśmy się ostatni raz. Tato i Julka też się z nimi pożegnali i pomachałam im i już ich dalej nie widziałam.
Weszliśmy do samolotu. Zajęłam miejsce pod oknem, obok mnie Julka, a tato obok młodej. Zapięłam pasy, wsadziłam słuchawki do uszu i włączyłam muzykę. Samolot wystartował. Nudziło mi się i zasnęłam.
- Sam, obudź się! jesteśmy w Londynie!- Julka zaczęła po mnie skakać.
- Ok, tylko daruj sobie to podniecenie, i tak ich nie spotkasz.
- Ty tam wiesz.
Wyszliśmy z samolotu, zabraliśmy bagaże i przyjechał po nas pewien mężczyzna.
- Cześć Paweł, kope lat- przywitali się gadając ze sobą a ja stałam jakby nie zauważona.
- Samanto, jaka ty już duża, pamiętasz Zbyszka?
- Dzień dobry, proszę pana, nie chcę być nie miła, ale nie pamiętam pana.- Uśmiechnęłam się
- Jakiego tam pana, mów mi po imieniu.
Weszliśmy do samochodu Zbyszka, i po 10 minutach byliśmy na miejscu.
- To tutaj mieszkamy- Pokazała na mega wielki dom.
- Tutaj?- zatkało mnie, on był wielki
- Nie podoba się?
- Nie, nie o to chodzi, on jest naprawdę piękny, i taki duży.
- Zobaczysz za chwilę swój pokój
- Nie mogę się już doczekać
Weszliśmy do domu i nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Mega wielki salon połączony z kuchnią i jadalnią, wielkie schody prowadzące na górę i piękny wystrój.
- Witam w domu- Powiedział Zbyszek- Teraz zaprowadzę was do pokoju.
Pokazał Julce gdzie jej pokój. na szczęście miała go niedaleko pokoju taty i Zbyszka. mój był na samym końcu korytarza. Gdy do niego weszłam zaniemówiłam. Był taki duży jak nasz salon w starym domu. Wielkie łóżko, swoja garderoba i prywatna łazienka. Duże szafy i toaletka. Wielkie wrażenie zrobił na mnie parapet, na którym było miejsce do siedzenia i to wielkie okno, przez który widziałam centrum Londynu.
- Ja chyba śnię- powiedziałam sama do siebie. Zaczęłam się wypakowywać. Była godzina 16.15 więc miałam czas do wieczora.
*** 3 godziny później ***
Skończyłam, teraz mogę zejść na jakąś kolację.
- O! widzę tato, że pomyślałeś i zrobiłeś gofry.
- To nie ja, to Zbyszek.
- Nie wiedziałam.- Uśmiechnęłam się i zaczęłam jeść.
- Zbyszek, te gofry są niesamowite
- Dziękuję, nie słodź mi tak, bo się zaczerwienię
Zaczęliśmy się śmiać.
- Jutro Sam, jeśli będziesz chciała, to możesz pozwiedzać sobie Londyn. My z Julką zostaniemy, albo pojedziemy gdzieś ze Zbyszkiem.
- Tak tato, na pewno zapoznam się z okolicą. A teraz idę na górę, bo jestem zmęczona. Dobranoc
- Pa
Słyszałam głośną muzykę z nowej płyty 1D i oczywiście Julkę jak podśpiewuję sobie, ale postanowiłam to olać, i tak idę pod prysznic, więc woda wszystko zagłuszy.
Umyłam się, przebrałam w piżamy i od razu zasnęłam.
_______________________________________________________________


Mamy następny !!
Myślę, że nie wyszedł mi aż tak źle... ; D
~Melaa ; DD

Rodział 3

Wstałam o 9.10.  Szybko poszłam pod prysznic, ubrałam się w TO , bo przecież dzisiaj w tym sądzie trzeba jakoś wyglądać. Wyprostowałam włosy i zeszłam na dół na śniadanie, nie chciałam tam nikogo spotykać, ale niestety, byli tam wszyscy domownicy. Weszłam do kuchni nic nie mówiąc i nalałam sobie mleka do miski i zasypałam płatkami czekoladowymi. Rodzice się dziwnie na mnie patrzyli, ale miałam to w dupie, niech wiedzą, że nie czuję się z tym dobrze.
- Ale ładnie wyglądasz- popatrzyła się na mnie mama. Co ona myślała, że zacznę jej dziękować i wszystko będzie ok? jak tak myślała to była w błędzie!
- Normalnie, trzeba jakoś wyglądać w ten szczęśliwy dla was dzień.- usiadłam przy stole, choć nie miałam za bardzo ochoty z nimi siedzieć, ale nie chciałam, żeby cierpiała na tym Julka, więc usiadłam obok niej. Tato rozmawiał z małą wczoraj, powiedział, że już nie będą mieszkać razem z mamą i że my zostaniemy albo z nim albo z nią. Mi się wydaje, że ona nic z tego nie zrozumiała.
- Smacznego- powiedziała moja rodzicielka.
-Tsaa, dzięki- powiedziałam cicho.
Jedliśmy w niezręcznej dla nas ciszy. Gdy zjadłam od razu poleciałam do łazienki umyć zęby, wzięłam torbę w ręce, ubrałam buty i czekałam na nich na ławce przed domem. Julkę mamy zostawić u koleżanki, bo ona nie może być na rozprawie. Wyciągnęłam telefon, włączyłam muzykę i czekałam na rodziców. Myślałam sobie dużo, wspominałam stare czasy, jak byliśmy wszyscy szczęśliwi, niestety co dobre nie wróci.
Zobaczyłam, ze wychodzą z domu, tato otworzył samochód, usiadłam na tyłach, oparłam się o drzwi patrząc w okno. Coś do mnie mówili, ale nie miałam zamiaru przestawać słuchać muzyki, ale mama wyciągnęła mi słuchawki.
- Sam, czy wiesz z kim chcesz być?
- Może tak, może nie- to była chyba moja najgłupsza odpowiedź
- Nie jesteś już mała, wybierz tak, żebyś później nie żałowała.- Od razu przypomniały mi się Sylwii słowa. Podróż minęła szybko, wyszliśmy z samochodu i udaliśmy się pod sale w której miała się odbyć rozprawa. Mama od razu podeszła do swojego nowego chłopaka, ja zostałam z ojcem.
- Muszą oni tak przy nas?- zapytałam wkurzona
- Nie przejmuj się- przytulił mnie tato.
Zobaczyłam, że mama pokazuje temu kolesiowi na mnie, nie wiedziałam o co im chodzi. Podszedł do mnie i przedstawił się.
- Cześć Samanto, ja jestem Piotr, nowy chłopak twojej mamy.
- Samanta, żegnam pana- chciałam odejść ale mnie zatrzymał
- Ej, zaczekaj, chciałem być miły, przecież będziemy razem mieszkać musimy się lepiej poznać.
- Niech pan nie będzie tego taki pewny, a teraz żegnam pana, śpieszy mi się- głupia ja! gdzie mi się niby śpieszy? sama nie wiem  dlaczego tak powiedziałam. Podeszłam do okna i zaczęłam płakać. Usłyszałam kroki za mną, to tył tata.
- Sami, teraz my wchodzimy, ty zostaniesz tutaj, zawoła cię ktoś. Przemyśl to dokładnie.
- Ok. Kocham Cię!
- Ja ciebie też - przytulił mnie. - A teraz już muszę wchodzić, siedź tu i nigdzie nie chodź.
-Ok.
Siedziałam tam chyba z pół godziny, wchodząc na sale nie wiedziałam z kim chcę zamieszkać. Podeszłam  do barierki.
- Dzień dobry, Samanta Adamczyk?- spytała miła kobieta
- Tak, to ja jak widać, sierota za chwilę, ale czy to kogoś obchodzi?
Widziałam tatę jak się na mnie patrzy, postanowiłam już tak nie odpowiadać.
- Masz 16 lat, dlatego musimy zdecydować, gdzie zamieszkasz z siostrą. Opowiedz nam o relacjach z rodzicami.
- Powiem tak, chcę mieszkać z rodzicami, ale to nie możliwe. Jestem już prawie dorosła, więc postawię sprawę jasno. Gdy tu wchodziłam nie wiedziałam jeszcze z kim chcę mieszkać. Z mamą rozmawiamy, śmiejemy się, przepraszam śmiałyśmy się. Ale z tatą zawsze dużo rozmawiam. Mam problemy? Idę do taty. tato mi powiedział, że jak będę z nim to wylecimy do Londynu, a z mamą bym mieszkała nad morzem, więc akurat jest mi to wszystko obojętne, bo i tak zostawię Sylwię, moją przyjaciółkę, moje życie traci sens, a  wy mi każecie wybierać z kim chcę mieszkać. Chłopak mojej mamy nie przypadł mi do gustu, może dlatego, że nie pozwalam sobie dopuścić do siebie tej myśli, że nie jest ona już z tatą. Wiec Wysoki Sądzie proszę zrobić ze mną i z moją siostrą tak, żebyśmy się czuły szczęśliwe.
- Dziękuje Samanto, możesz już wyjść z sali rozpraw. Zawołamy cię na koniec, gdy będziesz miała się dowiedzieć z kim zamieszkasz. Do widzenia.
- Do widzenia- wyszłam z sali i poszłam do jakiegoś bufetu. Kupiłam  sobie frytki i wodę. Gdy zjadłam poszłam znowu pod salę. Po niecałych 15 minutach zawołano mnie na salę.
- Postanowiliśmy, że Samanta i Julia Adamczyk zamieszkają z .....- wydawało mi się, że ta chwila trwa wieczność, ale nagle usłyszałam dalszy ciąg wypowiedzi Sędzi.
- Panem Pawłem Adamczykiem. Rozpatrzyliśmy tą sprawę dokładnie i uważamy, że z ojcem będzie im lepiej. Samanto, trzymaj się wiem, że będzie trudno, będziesz się kontaktowała z mamą, odwiedzała ją. Do widzenia.
- Wyszliśmy z sali, podeszłam do mamy i przytuliłam się do niej, choć byłam na nią zła to się an dodatek rozpłakałam, bo ja kocham. 16 lat żyjemy razem a tu nagle PUFF i każdy z nas idzie  w swoją stronę.
- Sam, będzie dobrze, nie stracimy kontaktów, obiecaj.
- Głupia jesteś? Oczywiście, że nie stracimy, ty przylecisz do mnie, ja do Ciebie. Są telefony, jest skype. Tylko tak dziwnie mi będzie bez Ciebie. Będzie ciężko.
- Kocham Cię córeczko
- Ja ciebie też mamo.
I poszliśmy do samochodu, ja jechałam z tata, a mama z Piotrem, jechaliśmy do nas do domu, mama miała zabrać wszystkie swoje rzeczy i wyprowadzić się, po drodze wstąpiliśmy po Julkę.
*** Wieczorem ***
- To ja już będę uciekać- w mamy oczach stanęły łzy.- Ciężko mi się będzie rozstać z tym domem, z wami córeczki...
Podeszła do Julki, ona chyba nie zrozumiała tego dokładnie, chyba myślała, że mama wyjeżdża na krótko, bo nawet nie płakała.
Podeszła do mnie.
-Mamo! Ja nie chcę się tak rozstawać, będę strasznie tęskniła- popłakałam się na dobre.
- Sam, ja też będę tęskniła, nie zapomnij do mnie dzwonić, ja też będę dzwoniła. Kocham Cię!- przytuliła mnie
- Ja Ciebie też.
Na koniec podeszła do taty
- Szczęścia Ania, niech ci się w życiu ułoży
- Wzajemnie, żegnaj,- przytulili się ostatni raz a ja poleciała na górę do pokoju.
Przez okno widziałam jak odjeżdżają. Czułam się okropnie, przebrała się w dresy i położyłam się do łóżka. Usłyszałam jak tato wchodzi do pokoju.
- Sami, chodź na kolację
- Nie mam ochoty na nic, proszę cię zostaw mnie samą, nie chcę z nikim rozmawiać.- Tato wyszedł a ja zaczęłam znowu płakać. Po 5 minutach przyniósł mi kolację do pokoju.
- Tato, ja naprawdę nic nie zjem.
- Choć jedną kanapkę.
- Wyjdź proszę- Wyszedł zamykając za sobą drzwi. Wiem, że chamsko się zachowałam ale byłam zła na cały świat. Zjadłam pół kanapki i zasnęłam.
______________________________________________________________


Za niedługo ( czyli dzisiaj jeszcze) będzie nowy ;D
Podoba się?
~Melaa ; DD

sobota, 17 listopada 2012

Rozdział 2

-Bo my..., bo my się rozwodzimy.
- Powtórz
-ROZWODZIMY SIĘ!-powtórzyli jednocześnie
- Tak po prostu to mówicie? Ale jak to... jak to możliwe? W ogóle co wy gadacie? Jaja sobie ze mnie robicie?
- Niestety nie, ale zani...-nie skończył tato, bo mu przerwałam
- Nienawidzę was!! jesteście najgorszymi rodzicami na świecie, najpierw sobie robicie dzieci a później macie je w dupie! Nie chcę was znać! Zejdźcie mi z oczu!... właściwie to ja stąd idę ! KURWAAA!!!!- kierowałam się w stronę schodów.
- Samanto! jak ty mówisz, wracaj!- krzyknęła za mną moja znienawidzona przeze mnie rodzicielka.
- Ciebie obchodzi jak ja mówię ? To niech cię zacznie obchodzić jak ja się czuje!!!- Od razu pobiegłam do pokoju, słyszałam, że krzyczą coś do siebie, coś w stylu" Co ty narobiłeś?" Dlaczego jej to powiedziałeś?" oczywiście tato na to, ze i tak musiał jej to ktoś powiedzieć, i że ona tego by nie zrobiła, ale nie usłyszałam już za wiele bo z płaczem rzuciłam się na łóżko. Dlaczego?, to pytanie powtarzałam setki razy.
Wylałam chyba więcej łez niż Niagara ma w sobie wody.
- Sami...- zapukał tato i wszedł do mojego pokoju.
- Czego chcesz? Wyjdź z mojego pokoju!
- Nie chcesz nawet wiedzieć dlaczego się na to zdecydowaliśmy?
- Nic nie chce wiedzieć, i tak to nic nie zmieni!!!- płakałam
- Ok, wyjdę, ale wiedz, że mama miała kochanka, a Ty tak też nie chciałabyś żyć- Smutny wstał i udał się ku drzwi.
- Tato! wróć!!- Zaczęłam wyć jak małe dziecko
- Sami kochanie, nie chcieliśmy, abyś cierpiała
- Opowiedz mi, dlaczego? Dokładnie ze szczegółami- Wtuliłam się w niego. Przyznać muszę, że z daddy'm dogadywałam się w tym domu najlepiej. Miałam problemy, to nie leciałam do mamy, zawsze żaliłam się ojcu.
- Na pewno chcesz? - w jego oczach widziałam smutek
- Jestem na to gotowa. - tak na prawdę nie byłam, ale szkoda mi go, że ta okropna kobieta coś takiego mu zrobiła, kocham obojga rodziców, ale jestem mega wkurzona na mamę.
- Kotku to nie jest takie łatwe dla mnie jak i dla Ciebie. Trwa to już jak się dowiedziałem od niecałego roku po naszych wakacjach nad morzem, wpadł jej w oko pewien koleś, zakochali się i..
- Długo już wiesz?
- Od końca lipca, nic nie mówiliśmy tobie, bo nie chcieliśmy psuć wam wakacji, tobie i Julce, wiem, że mała za dużo z tego nie zrozumie. Zauważyłaś pewnie nasze kłótnie, czasami nie panowaliśmy and tym czy jesteście w domu czy was nie ma. staraliśmy się udawać szczęśliwą rodzinę, ale stwierdziliśmy, że nie pociągniemy tak długo, będziecie musiały się o tym dowiedzieć. Rozwód będzie jutro.
-CO? ale jak tak szybko można się rozwieść? Ale ja nie jestem gotowa!
- Własnie chciałem ci powiedzieć, że już przez dłuższy okres czasu załatwiamy go, ostatnio sama pamiętasz jak nie było nas do wieczora, wtedy to były ostatnie formalności.
- Ja nie przeżyje tego tato- rozpłakałam się na dobre...
- Musimy jakoś przejść przez to razem, tylko jest jeden mały problem...
- Jaki znowu problem? same problemy...
- Jakby ci to powiedzieć... Będziesz musiała wybrać z kim zamieszkacie, decyzja zależeć będzie od sędzi, ale twój głos dużo zrobi, jak będziesz z mamą to wyprowadzicie się nad morze, jeśli ze mną to w trójkę lecimy do Londynu, do Zbyszka, kumpla.
- CO?! Ale .. kurde tato! ja was kocham tak samo, ja nie wiem z kim chcę być, chcę być z wami razem.
- To jest niestety nie możliwe... Zostawiam Cię już, ja pogadam z Julką.
- Kocham Cię. wiesz?
- Ja Ciebie bardziej moja Sami- pocałował mnie w czoło, a ja się do niego mocno przytuliłam i zaczęłam płakać.
  Postanowiłam po 2  godzinach płaczu wyjść z domu. , zrobiłam luźnego koka ubrałam TO , pomyślałam, że ten zestaw będzie pasował do mojego samopoczucia i wyszłam z domu, poszłam od razu do Sylwii.
-Dzień dobry, jest Sylwia?- starałam się nie płakać, gdy jej mama otwierała drzwi.
- Witam cię Samanto, Sylwia jest u siebie, wszystko w porządku?
- Tak, jest ok, ja pójdę już do Sylwii- od razu popędziłam do je pokoju, nawet nie ściągałam butów.
Zapukałam...
- Co tam mamo?-
- Sylaa!- zaczęłam płakać
- Sam, co jest? Co to za bluzka? Co się stało?
- Moi rodzice ... oni- nie mogłam nic powiedzieć.
- Co jest z nimi? Co się stało? Gadaj!- Zdenerwowała się
- Rozwodzą się, to się stało!- Przytuliłam się do niej.
- CO? Ale.. Jejku tak mi cię szkoda, ale jak to?
Zaczęłam jej o wszystkim opowiadać.
- Sam, już nie będziemy się codziennie spotykać
Właśnie w tedy zdałam sobie sprawę z tego, że nie będę mieszkała w moim kochanym mieście z moją najlepszą przyjaciółką, nie ważne czy zamieszkam nad morzem, czy w Londynie, i tak nie będziemy się codziennie widywały.
- Ja nawet nie pomyślałam o tym, ja sobie nie poradzę, nie wytrzymam bez Ciebie.
- Mamy skype, wakacje, ferie- Widziałam w jej oczach smutek.
- No właśnie, ale to nie to co zawsze, ja cie tu nie zostawię !- zaczęłyśmy płakać razem. pocieszała mnie, przypominałyśmy sobie stare dobre czasy.
- Sam, a wiesz gdzie będziesz chciała mieszkać?
- Nie mam pojęcia, z tatą się lepiej dogaduje, mama będzie ze swoim "ukochanym", nie mam pojęcia, zobaczę jutro na rozprawie.
- Ja bym radziła wylecieć, dal mnie to będzie też trudne, ale jak będziesz przy mamie i jej nowym facecie to nie ułożysz sobie życia na nowo, będziesz miała wspomnienia, jak wylecisz poukładasz sobie wszystko, tato nie ma nikogo na razie, nie wracałabyś tak często do starych czasów, podszkoliłabyś angielski...
- Ja nie wiem... mówisz z sensem, ale ja ich kocham tak samo...- zaczęłam płakać
- To już twoja decyzja, przemyśl to.
- Ok.
W tym samym czasie do pokoju weszła mama Sylwii
- Chcecie coś ze sklepu?
- A do jakiego jedziesz?- wtrąciła Sylwia
- Do Tesco, tego nie daleko Samanty
- To ja się może z panią zabiorę, bo i tak już muszę wracać.
- To Ok, ja czekam w samochodzie na Ciebie.
- Dobrze, zaraz będę.
Wyszła do samochodu, ja w tym czasie się ubierałam.
- Tylko to dobrze przemyśl, żebyś później nie żałowała.
- Okej, obiecuje, zadzwonię później, albo jutro przed rozprawą.
- Ok, będę czekać
- Paa Syka- Przytuliłam się do niej, zaczęłam płakać, ale w porą się ogarnęła, że jej mama czeka w samochodzie.
- Pa
Pomachałam jej i wsiadłam do samochodu.
- Dziękuję, że pani zgodziła się mnie podrzucić, nie mam ochoty na autobusy.
- Żaden problem i tak jadę po drodze, więc nie zrobi mi to różnicy.
Rozmawiałam sobię z panią mamą jeszcze chwilkę i wysiadłam z samochodu.
-Dziękuję jeszcze raz za transport.
- Nie ma sprawy, jak będziesz chciała to będę cię odwoziła częściej- Uśmiechnęła się
- Dziękuję, zapamiętam, do widzenia
- Pa Samanto
Zaczęłam płakać po słowach jej mamy, że będzie mnie odwoziła częściej, dupa z tym jak ja już tu nie będę mieszkać. Weszłam do domu, w salonie świeciło się światło, widziałam mamę, jak siedziała na sofie rozmawiając przez telefon, taty ani Julki nie było, pewnie gdzieś ją zabrał,  nawet mama nie zauważyła, że przyszłam, dla niej liczył się jej nowy facet, pewnie z nim teraz rozmawiała, ale na sama myśl o nim robi mi się niedobrze. Poszłam pod prysznic, przebrałam się w Piżamę, pantofle zostawiłam gdzieś obok łóżka, usiadłam na nim i odpaliłam laptopa. Oczywiście z twitter'em podzieliłam moimi uczuciami
" Dlaczego? Moje życie traci sens"
Wyłączyłam go i próbowałam zasnąć.
No i zostałam sama z tymi problemami, z kim chcę być dla dobra mojego i siostry? To będzie ciężka decyzja, chciałabym być z mamą, ale nie zniosę jej fagasa, on nie zastąpi mi mojego taty. Z drugiej strony z tatą, bo z nim się zawsze lepiej dogaduje, nie ma dziewczyny, sam odważył się do mnie przyjść... Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
_____________________________________________________________________

Wybaczcie mi, ale nie potrafię opisywać rozwodów.
Rozdział drugi mamy ; D
Podoba się?
~ Melaa

czwartek, 15 listopada 2012

Rozdział 1

" Ostatnie 2 tygodnie wakacji! Niech się nigdy nie kończą"
Napisałam na twitterze, wyłączyłam laptopa, wzięłam do ręki telefon i pobiegłam na dół. Ubrałam TO i wyszłam z domu, choć i tak już byłam spóźniona na zakupy z Sylwią. Co ten twitter robi z ludźmi...
- Kurde!- krzyknęłam i poleciałam po słuchawki na górę. Gdy biegłam po schodach znowu usłyszałam rodziców kłócących się. Nie lubiłam jak się kłócą, choć ostatnio robili to często. Nie wiem czy czekali aż wyjdę ? Nie rozumie ich, zachowują się czasami gorzej od dzieci. Wsadziłam słuchawki do uszu włączyłam moją playliste z różną muzyką i popędziłam w stronę galerii w której byłyśmy umówione. Nie miałam daleko więc wybrałam spacer. Dotarcie na miejsce zajęło mi ponad 10 minut.
- No w końcu! Nie byłabyś Samantą Adamczyk, gdy byś się nie spóźniała. Zakładam, że to wina twittera
-Bingo!
- Jak ja cię dobrze znam...
- Ok, chodźmy zaszaleć, im szybciej się wyrobimy tym lepiej. Wiesz, muszę dzisiaj zostać z Julią, rodzice muszą załatwić jakąś "ważną" sprawę na mieście, jest 11.15,  a ja mam byc w domu przed 14.00.
- No to zaszalejemy maleńka!
- Tsaa...
Obleciałyśmy chyba wszystkie sklepy, nakupowałyśmy mase ubrań, nie wiem nawet kiedy ten czas tak szybko zleciał, ale ogarnęłam się gdy zadzwonił mój telefon.
- Dziecko! czy ty nie możesz choć raz przyjść punktualnie? Zawsze muszę po Ciebie dzwonić?- Usłyszałam zdenerwowowany głos mamy w telefonie.
- Co? .. Ale.. że.. która godzina?- Odparłam speszona
-Masz minute!
- Niestety mój prywatny odrzutowiec mamo jest w naprawie, więc zajmie mi to nie całe 10 minut! Kocham Was i nie denerwujcie się tak, już do was biegnę!- powiedziałam po czym pożegnałam się z Sylą i wybiegłam z galerii jak najszybciej mogłam, a biegłam szybko, gdyż lubię biegać. W domu byłam po 7 minutach, rodzice czekali już na ganku wyszykowani.
- Oczywiście dzięki naszej córce spóźnimy się!- powiedział tato.
- Biegłam najszybciej jak mogłam, obiecałam być szybciej niż w 10 minut, więc tak jakby się nie spóźniłam bo wiedzieliście, że będe za te 10 minut.- odpowiedziałam zdyszana rzucając zakupy pod nogi mamy.
- Kochaniutka, proszę to zabrać.
-No dobra, a ty możesz przejść obok nie zakopałam cię nimi po szyję
- Jakbyś miała jeszcze 2 torby to kto wie...- palną ojciec.
- Jakbyś dał więcej kasy to były by jeszcze te 2 torby...
- Dobra skończ już, my wrócimy wieczorem, jakby się coś działo to dzwoń... Albo nie dzwoń,   będziemy mieć wyłączone telefony.
- A mogę się dowiedzieć gdzie wy się wybieracie?
- To jest teraz nie istotne, dowiesz się już niebawem.
-No super, własna wasza córka nie ma pojęcia gdzie jadą jej rodzice, jakby się coś stało, nawet się nie dodzwoni do nich, świetnie! Tylko nie miejcie później wyrzutów sumienia.
- SAMANTO! koniec! idź do Julki, my jedziemy i tak spóźnieni już jesteśmy, zawsze musisz nas zagadać- Ha! brakło jej argumetów
- Nikt wam nie każe rozmawiać ze mną
Popatrzyli się tylko i wyszli. Rozebrałam się, torby rzuciłam gdzieś pod ścianę i poszłam po chipsy. Julka oglądała jakieś programy z gwiazdami. Usiadłam padnięta na sofie i oglądałam razem z nią. Jadłyśmy, opowiadałam jej co robiłam w galerii dzisiaj, lubiłam czasami sobie z nią tak pogadać, choć to nie to damo co z Sylwią. Nagle zaczęła piszczeć i podgłaszać telewizor.
- Cicho bądź! Patrz jaką Lou ma dupcie!!
- Dziecko co ty wiesz o dupciach... przełącz to, nie będę oglądała jakiś tandetnych gwiazduń
- Po 1. NIE TANDETNYCH ! a po 2. to nie przełączę, bo jak przytoczę twoje słowa" Kto ma pilot ten ma włądzę" a z tego co pamiętam, to pierwsza go miałam wiec zostaje tobie tylko jedna opcja... OGLĄDASZ ICH ZE MNĄ!
- Nie zapomnij słonko, że jeszcze zostało coś takiego jak przybicie im "  żłówia " do telewizora i zbierać kasę na nowy, albo wyjść stąd do swojego pokoju.
- Cicho! Horanek przemawia!
- Co za świruska ... o
Wyszłam stamtąd zabierając swoje zakupy i udałam się prosto do mojego azylu. We własnym pokoju czułam się najlepiej, rozpakowałam zakupy i poszłam pod prysznic. Włączyłam jakąś nieznaną mi muzykę i zasnęłam. Do pokoju wpadła mama
- Samanto! Miałaś się opiekować siostrą, a jedna i druga zasnęły.
- No widzisz, nic jej się nie stało, więc o co ci  chodzi ?
- A jakby się coś stało?
- Ale się nic nie stało! - krzyknęłam
- Nie tym tonem!
powiedziałam coś pod nosem i zeszłam z nią na kolacje.
Siedząc przy stole rozmowa się nie kleiła.
- Tatku! Bo One Direction wydało nową płytę, no i wiesz... jak Sam dostała kase na ciuchy to nie obrażę się jak kupisz mi tą płytę.
- Ta znowu o tym...- powiedziałam cicho, lecz mama usłyszała
- Że tobie nie przypadł do gustu, nie oznacza, że innym się on nie podoba.
- Dobra, sponio !
- Dam tobie pieniądze na płytę, ale nie kupie ci jej, bo z mamą jutro tez załatwiamy coś, więc Sami pójdzie z tobą.- tato wiedział, że się wkurzę, a on jest jedynym człowiekiem na tej ziemi, który mówi do mnie "Sami" a mówi mi tak w tedy kiedy coś ode mnie chce lub jak jestem smutna, a teraz nie byłam, więc zostaje pierwsza opcja.
- Że niby ja mam z nią iść po tą płytę?... Hahahaha.... NIE!
- SAMANTO! co tobie zależy, wejdziecie do Empiku kupi ją i wracacie.
-Ale ona nie ma na co kasy wydawać? Chcecie żeby powariowała? Weszlibyście czasami do jej pokoju, i zobaczyli co sie z nim dzieje, wszędzie tylko te plakaty ich i jakieś wycinki z gazet. Psycholka! Kolacja zapewne pyszna, ale dziękuje, straciłam apetyt.
Odeszłam od stołu
- Zostań! Wracaj! - darła się za mną mama, ale olałam ją
Weszłam do pokoju, walnęłam się na łóżko, odpaliłam laptopa i weszłam na Twittera.
" Z kim ja żyje ... Debile, debile, wszędzie debile"
Wkurzona usnełam nawet nie wiem kiedy.
Obudziło mnie dziko dzikie przytulanie się do mnie małych rączek.
- Sam! Jesteś moją jedyną siostrą jaką mam! Nie rób mi tego, wiesz jakmi zależy na tej płycie? Dla Ciebie to głupia płyta a dla mnie to TAKE ME HOME!
-Jak? Hah... nie no, dziwny zespół, ale płytę to potrafili dobrze nazwać.
- Czyli pójdziesz...? Proszę, proszę PROSZĘ!.
- No nie wiem...
- Kochana siostro, jeśli pójdziesz ze mną po nią to będę po tobie sprzątała przez cały dzień.
-Tydzień!
-2 dni!
-3 dni!
-Ok!
- To ubieraj się bo wykupią wszytskie!
- CO? boże zgodziłaś sie!! KOCHA  CIĘ!
- Zmykaj!!
postanowiłam się zgodzić, lubię, gdy jest szczęśliwa, a co mi tam zależy czy pójde na 15 minut do Empiku  przynajmniej uszczęśliwię jedno dziecko, a przy tym będę miała porządek przez 3 dni!!!
Poszłyśmy do galerii tej co bylam tam wczoraj z Sylą na zakupach. Nie wiem co ona myślała, że jak zgodzę się iść z nią po tą głupią płyte, to od razu zmieniłam o nich zdanie? O nie! opowiadała mi coś tam o nich a ja kompletnie jej nie słuchałam, byłam głową w chmurach, myślałam jak spędzić ostatnie chwile wakacji a ona mnie zanudzała jakimiś pedałami.
- BOŻE! MAM TAKE ME HOME! - skakała jak głupia w domu
- A no masz, ale nie zapomnij o obietnicy...
- Jakie.... a no tak...- posmutniała.
- No! to weż posprzątaj za mnie ten bałagan w kuchni po śniadaniu ;D
- Już idę..
Podglądałam ja to robi i wolałam odwołać obietnice, bo po 1. jak widziałam jak to robi to nie mogłam na to patrzeć! Nie miałam zamiaru sprzątać po niej drugi raz, a po 2. to szkoda mi sie jej zrobiło, więc postanowiłam odwołać jej tą obietnice
- Julka, zostaw to, sama posprzątam
- Obiecałam, to robie
- Ale ja to wszystko odwołuję ...
-Serio, Serio?
-Serio, Serio!
- Kochana jesteś!- I uciekła słuchać płyty.
***KILKA DNI PÓŹNIEJ***
Można było się spodziewać, że młoda taka będzie, od początku była milutka bo chciała płyte, ale ja jak coś chce, to pyskuje i jest coraz bardziej wkurzająca.
Wstałam, umyłam się i w piżamkach udałam się na śniadanie
Schodząc na dół,usłyszałam kłótnie rodziców
- Jak taki jesteś mądry to ty jej powiedz!
- A dzięki komu to wszytsko się stało?- tato się wydzierał na mame
- O CO TU DO CHOLERY CHODZI!!!
Speszeni rodzice popatrzyli się po sobie
- Sami, kochanie musimy ci coś powiedzieć, tylko nie wiem jak...
- Bo my...
__________________________________________________________________
 I jak podoba się? piszcie bo nie wiem czy pisać dalej czy nie... ; D
I tak będe pisała, hah! xD

Pozdrowić chciałam Sylwię i Monię, które namówiły mnie do pisania bloga.
A ja zapraszam na czytanie tego świetnego bloga mojej Moni ; **
Jest świetny :D
http://horanhoran.blogspot.com/
~Melaa xoxo

Bohaterowie ; D

Samanta Adamczyk: 17 letnia nastolatka, która swoje przeszła w życiu, po ostatnim związku nie ufa chłopakom i nie chce mieć z nimi więcej wspólnego, niż tylko kumplowanie się. Boi się im zaufać. Ma przyjaciółkę Sylwie, która ma zrytą psychikę (pozytywnie xdd.! ) i nie wyobraża sobie życia bez niej dłużej niż tydzień. Imprezuje czasami, a jak już to z Sylwią i daje popalić. Ma młodszą siostre, Julke, która ma świra na punkcie 1D. Ona za nimi nie przepada dlatego, że młoda cały czas o nich

gada.

Sylwia Kopal: pokręcona 17 latka, lubi imprezować, jej status to singiel, nie chce mieć chłopaka, bo nie chce obowiązków, jest szalona, ale potrafi się opanować w poważnych sprawach dot. Samanty. Tak samo jak jej przyjaciółka nie przepada za 1D. 



Julia Adamczyk: 10 letnia siostra Sam, uwielbia 1D, wymyśla sobie historyjki z nimi które i tak nie mają szans się spełnić. Jest kochana, ale czasami nieznośna, chce przekonać Sam do 1D, lecz nastolatka nie daje za wygraną.

Paweł Adamczyk- Ojciec Samanty i Julii
Anna Adamczyk- Matka dziewczyn.

I oczywiście One Direction, ale o nich więcej w swoim czasie.


Reszta bohaterów przedstawię wam w innych rozdziałach . ;DD

~ Melaa ; D

Witajcie!! ; D


Heejka ! A więc tak Moje imie: Marlena, mam 15 lat i jestem z ... POLSKI ;D haha xD... będę pisała opowiadanie o One Direction w roli głównej z... sami się dowiecie... ; D. Jest to mój pierwszy blog, więc nie wiem czy to wszystko wypali ... ale wysilę się jak tylko mogę i może jakoś to wyjdzie ... ; ]] ♥ Pomgaać mi tutaj będzie Sylwia, której z góry dziękuje bardzo za to, że chce się jej mi pomagać ; ** MASSIVE thank you darling ♥
     Mam nadzieję że wam się spodobaa ; DD
Mój Twitter: https://twitter.com/1_D_Love_U
Mój Ask: http://ask.fm/Melaa1DLoveU
Mój Instagram: http://instagram.com/marlenaprokopiec