sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 40

Oczami Eleanor:
    Kiedy wstałam rano, Lou już nie spał. Przeszły mi humory, więc nie chciałam się na niego więcej gniewać. Wiem, że jest tylko człowiekiem i też popełnia błędy, więc powinnam zapomnieć o tym co mówił po pijaku. Zaproponowali nam, abyśmy zostali u nich do sylwestra. Louis leżał teraz w samych spodniach, a ja przytulałam się do jego nagiego wysportowanego torsu. Wcale nie zwracał na mnie uwagi tylko wpatrywał się w laptopa. Pocałowałam go w klatkę piersiową.
- Dalej się na mnie gniewasz? - zapytał ironicznie czytając coś w internecie
- Nie skarbie - wyszeptałam
- Kochasz mnie? - popatrzył się na mnie i odłożył laptopa
- Oczywiście, że tak! Najmocniej na świecie........ - Lou położył się na mnie i zaczął mnie całować
- A może mały numerek na rozpoczęcie dnia? - uśmiechnął się całując mnie po szyi
- Kara czy nagroda? - spytałam
- Nagroda................
   Lou ściągnął ze mnie piżamę, a potem bieliznę. To samo zrobiłam ja. Leżeliśmy nago pod kołdrą i.................
    Po 30 minutach skończyliśmy. Byłam wypoczęta i Louis chyba też ;) Ubraliśmy się i zeszliśmy na dół. Wszyscy już siedzieli na dole. Kiedy zeszliśmy na dół Niall i Harry zaczęli się po cichu śmiać. Chyba wszystko słyszeli.
- A wy co tak długo? - zapytała Sam
- Mieliśmy poważną rozmowę - uśmiechnęłam się
- To chyba musiałaś się bardzo wnerwić, skoro się aż tak spociłaś. - zaśmiał się Niall
- Uwierz mi, było warto!
- Siadajcie. Ile naleśników zjecie.
- Ja 3 nie wiem jak Lou.
- Sam, nałóż 6.
    Potem usiedliśmy do stołu i włączyliśmy tv. Po kilkunastu minutach wróciliśmy do pokoi, ubraliśmy się i wyszliśmy na śnieg.

Oczami Sam:
   Od razu zaczęliśmy rzucać się śnieżkami, nacierać śniegiem, wrzucać śnieg za kołnierz. Było mi cholernie zimno, ale nie myślałam o tym. Pierwszą kulką dostałam od Loczka. Ganialiśmy się po całym ogrodzie. Nagle Harry upadł, a ja na niego:
- Co, zmęczyłeś się? - spytałam
- Jeszcze nie - odpowiedział uspakajając oddech
- No to chodź! - uśmiechnęłam się i pocałowałam go, ale pocałunek nie trwał długo, bo dostaliśmy śnieżką od Zayn'a.
- Zayn, co ty zrobiłeś?! Przerwałeś taki piękny pocałunek - zaśmiała się Perrie.
- Chodź, odegramy się - powiedział Loczek
   No i tak zaczęła się bitwa. Na dworze spędziliśmy godzinę, a potem wróciliśmy do domu. Byłam cała mokra, a śnieg miałam wszędzie.
- To ja idę wziąć prysznic - powiedziałam
- Ja zaczynam robić obiad.
- A co będzie - spytał Payne łapiąc Danielle za rękę.
- Będzie jagnięcina z sosem.
- Mmmm, zapowiada się smakowicie.
    Poszłam na górę i wzięłam szybki, gorący prysznic, ale i tak było mi zimno.Przebrałam się w TO i zeszłam na dół. Wszyscy już też przebrani siedzieli na kanapie, przykryci kocami, pili kakao. Harry robił coś na swoim iPhonie. Podeszłam do niego i usiadłam obok. Loczek objął mnie ręką i pocałował w głowę.
- Już lepiej się czujesz? - zapytał patrząc prosto w oczy
- Tak sobie. Zimno mi jest.
- To przytul się.....
   Zayn włączył tv, przełączył na mecz. Mnie i Danielle nie interesowało to za bardzo. Ona siedziała na twitter'rze, a ja grałam w jakieś gry na telefonie Loczka. El gotowała obiad z Louis'em, a Perrie oglądała mecz razem z chłopcami, widać, że była fanką piłki nożnej. Nagle chłopcy z rykiem wstali z kanap i zaczęli skakać jak nienormalni.
- Co się stało? - zapytałam znudzona
- Sam! No jak to co? Mamy bramkę.
- To wspaniale - uśmiechnęłam się
   W końcu Lou przyniósł nam obiad. Jagnięcina była pyszna, tylko nie smakował mi sos, ale nie zmarnował się, zjadł go Harry. Potem chłopcy chcieli gdzieś wyjść na miasto, do kina albo gdziekolwiek, ale ja nie miałam ochoty. Słabo się czułam. Od razu po obiedzie poszłam na górę i położyłam się do łóżka. Zasnęłam... Kiedy się obudziłam na zegarku była 16:42. Spałam 2 godziny. Kiedy się odwróciłam zobaczyłam, że przy biurku siedzi Loczek i pisze coś. Ja czułam się strasznie. Miałam zatkany nos i lekki ból gardła.
- No pięknie - pomyślałam. rozchorowałam się na 3 dni przed Sylwestrem.
- Wstałaś ? - zapytał
- Tak. - Harry wstał - Nie podchodź.
- Dlaczego?
- Bo jestem chora.
- Naprawdę?
- Tak. Byłbyś tak dobry i przyniósł mi apteczkę. Wybiorę leki.
- Yhym. Już lecę. - wybiegł z pokoju jak burza i zaraz wrócił - To może być? - podał mi apteczkę
- Kochanie, spokojnie. Tak, dziękuję. A mógłbyś mi zrobić mleko z miodem?
- Mleko z miodem?
- Tak. Gotujesz mleko i na koniec dodajesz 2 łyżki miodu.
- Pewnie. Zaraz przyjdę.
   Chciało mi się śmiać, kiedy Hazz nie umiał zrobić takich prostych rzeczy, no ale jakoś dał radę.Wzięłam tabletki na ból gardła i zaczęłam je ssać. Potem wzięłam tabletki na katar, ale jakoś nie działały. Tylko ja mogłam się rozchorować przed Sylwestrem, ale nie mam zamiaru się nad sobą użalać. Leżałam w łóżku, kiedy do pokoju wparowała Eleanor niosąc kubek z mlekiem i razem z nią przyszła Perrie.
- Oooo, nasza biedna. Trzymaj - podała mi kubek
- A gdzie Harry?
- Pojechał gdzieś i kazał mi zrobić mleko.
- No tak - uśmiechnęłam się
- Ale nie przejmuj się, będziemy z tobą. - powiedziała Perrie.
- Dziewczyny! Przecież nie umieram!
- Sam, dobrze się czujesz? - spytał Niall wchodząc do pokoju a za nim wszyscy chłopcy i Danielle
- Ejj no! Nie przesadzajcie, to tylko zwykły <aaaaapsik> katar.
- Właśnie widzę - powiedziała Perrie, poszła do łazienki, po chusteczki
- Masz i się kuruj!
- Możecie wyjść? - spytała Eleanor
- Jasne. Jak będziecie czegoś potrzebowały to mówcie - uśmiechnął się Lou i zamknął drzwi
- No to o czym chcecie porozmawiać.
- O tobie i o Harrym.
- To chyba nie jest najlepszy moment - powiedziałam słysząc podjeżdżający samochód
- Ooo, przyjechał Harry - powiedziała Pezz
- Gdzie był?
- Nie wiem, wyleciał z domu jak burza - powiedziała Eleanor - Ale już idzie. Zaraz będzie
  Usłyszeliśmy jak Harry i ktoś jeszcze idzie po schodach. Wleciał do pokoju, cały zdyszany.
- Możecie wyjść?
- Już idziemy - odpowiedziała Danielle
   Do pokoju wszedł starszy pan z łysinką i bródką. Na jego dużym nosie leżały czarne okulary. W prawej ręce trzymał ciemną teczkę, a na prawej dłoni widniała złota obrączka.
- To lekarz - powiedział Loczek
- Mark Johnson lekarz rodzinny.
- Samanta Adamczyk.
- Na co pani choruje.
- Ale to tylko zwykłe przeziębienie. Zwykły katar i ból gardła, to nic takiego doktorze.
- Dobrze. Proszę podnieść bluzkę.
    Harry stał przy drzwiach i wszystko obserwował. Nie dałby mu mnie skrzywdzić. Po kilku minutach badań zaczęły się pytania.
- Czy w ostatnim czasie miała pani jakieś bóle brzucha, głowy, może wymioty?
- Nie, nic takiego.
- Czy uprawia pani seks? - to pytanie mnie rozbiło
- No wie pan, jesteśmy parą, no czasem........
- Tak, tak kochamy się - uratował mnie Harry widząc, że się jąkam
- Czy pani miesiączkuję.
- Tak. Ale co pan podejrzewa, ciążę?
- Nie, to rutynowe pytania. Ale to wszystko. Wypiszę pani receptę, a pani albo pan wykupi leki i już. Choroba powinna ustąpić za kilka dni.
- Proszę jakieś antybiotyki.
- Tak, tak. To ja dziękuję i życzę szybkiego powrotu do zdrowia - powiedział lekarz
- Dziękuję doktorze.
- Do widzenia.
- Do widzenia.
- Paul odwiezie pana do ośrodka, czeka na dworze.
- Dziękuję.
- Dzięki, że mnie wyratowałeś. To były niezręczne pytania.
- Dla mnie to nie jest trudne - uśmiechnął się - A teraz jadę do apteki po leki, ok?
- Czekam.
    Loczek założył kurtkę i wyszedł, a zaraz po nim do pokoju weszły El i Pezz i Dan, ubrane w ciepłe piżamki i ciepłe kapcie, z luźnym koczkiem na głowie i szklanką kakao w ręce.
- Jak chorować, to we cztery - oznajmiła Perrie
    Dziewczyny usiadły na łóżku i zaczęłyśmy gadać.
- No opowiadaj jak ci minęły święta.
- Boli mnie gardło, nie mam siły mówić.
- Wiesz co? Czytałam kiedyś, że na ból gardła dobra jest sperma. Także wiesz, zrób dobrze Harry'emu i ból minie  - powiedziała Perrie a ja westchnęłam
- No więc to było tak. Kiedy była Wigilia Lou zrobił imprezę. Tego samego dnia spotkałam się z Lucasem - wtedy kiedy się z tobą pokłóciłam El - i umówiłam się z nim wieczorem, żeby wręczyć mu prezent. No i poszłam. Wyszłam z imprezy. Luc już tam był. Dał mi bransoletkę, piękną, a ja dałam mu zegarek. No i wtedy zobaczył nas Harry. Akurat wszedł wtedy, kiedy się przytulaliśmy. Podbiegł do Luca i uderzył go w nos, a potem odbiegł na górę do hotelu. Lucas zamiast opieprzyć go, powiedział, żebym do niego szła. Dziękuję mu za to, że mnie do tego namówił. Upewniłam się, że z Lucas'em wszystko w porządku i poszłam na górę. Kiedy weszłam do pokoju poczułam straszny chłód. Bałam się, że Hazz mógł sobie coś zrobić. Stał na balkonie i płakał. Potem zaczęliśmy rozmawiać. Pocałowaliśmy się i zostaliśmy parą. A potem to już wiecie, zeszliśmy na dół. No widziałyście nas. Kochaliśmy się. Następnego dnia, po oglądaniu telewizji, wzięłam moje prezenty i poszłam do łazienki. Ubrałam tą boską sukienkę i wysokie szpilki. Usta musnęłam czerwoną szminką i wyszłam. Harry podszedł do mnie i zaczął rozbierać. Potem już wiecie. Brakowało mi tego. To była najrozkoszniejsza noc w moim życiu. Aż wyłam z rozkoszy. Kochaliśmy się przez kilka godzin, a potem opadliśmy na pościel. A ty Perrie?
- Ja miałam trochę inaczej. Po imprezie Louis'a, na której lekko się spiliśmy  nie bzykaliśmy się. Następnego dnia było inaczej. Po kąpieli wróciłam do pokoju, no a wtedy Zayn poszedł pod prysznic. Ja czytałam gazety modowe i po kilkunastu minutach wyszedł z łazienki. Tak mi się chciało śmiać - zaśmiała się - bo Zayn wyszedł w skórzanym przebraniu policjanta i zapytał ,,Pobawimy się w posterunek policji? Chyba musimy, bo pani Perrie była ostatnio bardzo niegrzeczna!''. Stał tak i kręcił kajdankami. Oczywiście, że się zgodziłam. Zayn przypiął mnie do łóżka kajdankami, stopy związał jakimś sznurkiem. Wtedy zaczął robić striptiz, bardzo niegrzeczny. A kiedy skończył, zerwał ze mnie ciuchy i powoli posuwał się w górę. Przez nogi, brzuch, szyję, aż do ust. Związał moje usta kneblem, żebym nie krzyczała albo nie jęczała ;) Było mi tak dobrze, że aż wiłam się z rozkoszy. Ale nie było to wygodne, więc Zayn mnie rozwiązał. Wtedy było o wiele lepiej. No a potem to ja zajęłam się Zayn'em...
- No to poszliście na całego.
- I to jak! Takie gry wstępne Zayn'a trwają długo, ale po nich zawsze jest lepiej.
- A na dole chłopcy siedzą sami - uśmiechnęłam się
- Nie jest im źle. Lou, Liam i Zayn grają na konsoli, Niall poszedł do Amy - odpowiedziała El.
- Twój mężczyzna przyjechał. - powiedziała Perrie
- Tak szybko?
- Śpieszno mu do ciebie.
- To my już będziemy szły. Nie chcemy wam przeszkadzać.
- Dan, przecież nie przeszkadzacie.
- Ale musisz się kurować, Harry da ci leki. Może będą jakieś czobki to się pobawicie w doktora - zaśmiała się Perrie.
- Pezz, ty głupku. Ja nie jestem dzieckiem, żeby mi wkładać tabletki w tyłek. - zaśmiałam się
- Oooo, hej dziewczyny - powiedział Harry - Mam leki.
- To my idziemy - odpowiedziała Dan i wyszły
- Dziękuję kochanie. Co to jest?
- Mam tabletki na ból gardła i antybiotyk na przeziębienie - tabletki.
- Takie wielkie? - zapytałam. Nigdy nie lubiłam połykać wielkich tabletek, były ohydne
- Samy nie przesadzaj. Do ust brałaś już większe rzeczy - uśmiechnął się
- Siadaj głuptasie! Ale nie połykałam ich.
- Może przekroić je na pół?
- Wtedy będę czuła ten ohydny środek. Daj całą.
   Harry wyjął jedną tabletkę i dał wodę do popicia. Potem zdjął ciuchy, założył dresy i położył się koło mnie
- Już lepiej?
- Chyba tak, ale to nie minie od razu. To antybiotyk, teraz będzie mi się chciało spać. - ziewnęłam
- Oooo, moja kochana Samy. Prześpij się skarbie.
- Ale ja już spałam.
- To nic. Zdrzemnij się na chwilę.
- Nie, tylko zamknę oczy.
    Powiedziałam i zamknęłam oczy. Przytuliłam się do Loczka i schowałam się w jego ramionach. Harry co chwila całował mnie w głowę, bujał mnie powoli i śpiewał po cichu. Kiedy słyszałam jego zachrypnięty głos, gdy śpiewał mi miłosne piosenki, od razu usypiałam. I tak było tym razem...

  Rano, kiedy wstałam czułam się o niebo lepiej. Nie bolało mnie gardło, kataru prawie wcale nie miałam. Obudził mnie Harry, który potrząsał moim ramieniem.
- Samy, kochanie śniadanie. - powiedział, trzymając w ręku talerz
- Która godzina?
- Po 10. Ale musisz się szybko ubierać bo za jakąś godzinkę wyjeżdżamy.
- Gdzie?
- Nie powiedziałem ci? - zapytał zmieszany po czym usiadł i dał mi tosty
- O czym? - zapytałam zaniepokojona.
- No bo jutro wieczorem robimy imprezę sylwestrową. No i teraz musimy jechać do miasta i wszystko pozałatwiać.
- Dlaczego ja nic o tym nie wiem?
- Chciałem ci zrobić niespodziankę - uśmiechnął się
- Awww, dziękuję. To teraz szybko zjem, wezmę leki i idę się szykować.
- Nie musisz się spieszyć, ale ja już jestem gotowy. - powiedział i usiadł koło mnie
   Zaczął wystukiwać coś na telefonie, a ja przytuliłam się do niego i zaczęłam jeść. Po 20 minutach skończyłam, potem wzięłam leki i zaczęłam szykować ubrania. Wybrałam TO,  i wzięłam czapkę od Harry'ego. Zrobiłam lekki makijaż i rozczesałam włosy, tak, że były w lekkim nieładzie.
- Wychodzimy?
- Ejj, ale to moja czapka - zaśmiał się
- Ale chyba mogę ją założyć - posmutniałam
- Oczywiście, że tak! Wyglądasz świetnie - pocałował mnie w usta, czego nie zrobił już od kilkunastu godzin, bo wczoraj byłam chora.
     Kiedy dotknął moich ust wszystkie moje smutki i choroby nagle odeszły. Zrobiło mi się strasznie ciepło na ustach, w brzuchu, w ogóle w całym ciele. Tego nie da się opisać, to jest niesamowite uczucie. Miałam ochotę śmiać się podczas pocałunku. Kiedy Harry skończył popatrzył się na mnie prosto w oczy.
- Jesteś najlepszą osobą, którą kiedykolwiek spotkałem.
- Miejmy nadzieję, czy tak będzie za kilka lat, o ile w ogóle będziesz mnie jeszcze chciał.
- Nie żartuj. - uśmiechnął się i rzucił mnie na łóżko
  Położył się na mnie i zaczął całować po szyi.
- Harry nie, nie możemy.
- Tylko przez chwilę!
- Nie, wstawaj. Chodź!
- No proszę Samy. Nie chcesz tego.
- Nie teraz. Chodź czekają na nas.
- Tylko sekundka.
- Bo zacznę krzyczeć.
- Hyyyy - westchnął - Dobra chodź.
- A ty tak idziesz?
- A coś jest nie tak?
- Wszystko jest wspaniale, tylko kotku przecież ty zmarzniesz.
- Chodź nic mi nie będzie.
- A może jednak? Ubierz jakąś koszulę czy coś.
- Chodź - westchnął.
    Wziął mnie za rękę i wyszliśmy z pokoju. Na dole siedzieli już Niall, Liam bez Danielle ( jak się potem dowiedziałam na ten dzień wróciła do domu ), Lou i El i Zayn z Pezz. No więc wyszliśmy z mieszkania. Ja,Perrie i Zayn jechaliśmy samochodem Loczka, a Liam i Niall pojechali z Louisem i Eleanor. Po 40 minutach dojechaliśmy na miejsce. Hazz zaparkował gdzieś w centrum, a potem wyszliśmy. Przez cały czas trzymał mnie za rękę. Najpierw wszyscy poszliśmy do restauracji omówić menu. Naprawdę wiem, że chłopcom bardzo na tym zależało, ale mnie nie obchodziło to czy będą pomarańcze, czy mandarynki. Czy będą podawane na talerzykach, czy na jakichś listkach. Nie zdawałam sobie sprawy kto będzie na tym przyjęciu. Ale teraz siedzieliśmy w restauracji, a właściwie w biurze na jej tyłach. Czasami Harry pytał się mnie o zdanie i wtedy mu odpowiadałam, a tak to tylko siedziałam i nie odzywałam się wcale. Harry trzymał moją rękę na jego nodze. W końcu po godzinie skończyliśmy i zadowoleni wyszliśmy z restauracji. Potem nadszedł czas na zakupy, ale ja nie chciałam kupować żadnych nowych ubrań, no bo przecież teraz na święta dostałam piękną sukienkę i buty. Zayn udał się z Pezz na zakupy, Louis z El, Liam chciał kupić coś sobie i Dan, tak samo jak Niall, a ja poszłam z Loczkiem do sklepu z męską odzieżą i kazałam mu coś sobie wybrać. Nie mógł się zdecydować i zachowywał się gorzej niż ja na zakupach,  ale ostatecznie kupił koszulę w kratkę i ciemne jeansy. Kiedy wyszliśmy ze sklepu poszliśmy do mojej ulubionej kawiarni i zamówiliśmy gorącą czekoladę. Kiedy dzwoniliśmy do Zayn'a to ze smutkiem mówił, że na razie nic nie wybrali, Pezz tak samo. Chociaż przy niej, która wybrzydza praktycznie większość ciuchów to się nie dziwię. Liam jak prawdziwy mężczyzna kupił to co potrzebne i szybko do nas wrócił, potem dołączył biedny Niall, który nie wiedział co kupić Amy, bo nie wiedział czy jej się spodoba. Przez ten cały czas paparazzi robili nam zdjęcia albo oni albo jacyś fani. Nie było chwili spokoju, ale potem przyszedł Zayn z Perrie a na końcu El z Louis'em. Kiedy wszyscy zjedliśmy lunch mogliśmy już w końcu wyjść. Ale to nie był koniec naszej wyprawy. Musieliśmy jeszcze pójść do firmy i załatwić dekoracje. To zajęło nam kolejne półtorej godziny. W końcu o godzinie 19 byliśmy z powrotem w domu. Szybko wstawiłam jakąś pizzę do piekarnika i po 30 minutach była gotowa. Wszyscy usiedliśmy na kanapie. Louis trzymał jakiś zeszyt i długopis. Zaczęli wymieniać osoby, które będą na przyjęciu:
- Louis pisz - powiedział Loczek - No to tak; Simon, Cher, Cheryl, Nicole, Gary, Tulisa, Louis, Rita, Michael i jego żona, Olly, Nick...................
    Kiedy Loczek tak wymieniał serce podchodziło mi do gardła. Same sławy i ja mam się im pokazać. Prędzej się spalę ze wstydu. Byłam tak zdenerwowana, że aż zaczął boleć mnie brzuch ze stresu. Harry wciąż wymieniał, ale potem to już byli sami znajomi. Louis pisał i naliczył ponad 80 osób. No to pięknie. Kiedy skończyliśmy wszystko liczyć, Harry włączył jeden z jego ulubionych filmów i zaczęliśmy oglądać, ale ja byłam tak padnięta, że w połowie filmu zasnęłam. Osunęłam się na ramię Loczka. Czułam tylko jak mnie obejmuje, całuje po głowie i kładzie swoją głowę na moją. Nie trzeba było długo czekać, żebym zasnęła...

Oczami Eleanor:
    Kiedy obudziłam się rano w domu słyszałam ogromną krzątaninę. Drzwi od naszej sypialni były otwarte, a po pokoju kręciły się jakieś kobiety. Na zegarku widniała 11:15. No to sobie pospałam! Za kilka godzin impreza, a ja wszystko zostawiłam na głowie chłopców. Kobiety chodziły i wcale nie zwracały na mnie uwagi, a po korytarzu, co chwila ktoś przechodził. Zero prywatności. Nawet się nie odzywając wstałam i popatrzyłam się przez okno. Na dole stał Louis z Harry'm i gadali z jakimś facetem. Obok mężczyźni wynosili coś z małego busiku. Kiedy Lou zobaczył mnie wyglądającą z okna pomachał mi i uśmiechnął się. Poprawił swoją bordową czapeczkę i poszedł gdzieś. Ja podeszłam do jednej z kobiet i zapytałam:
- Przepraszam, ale co pani robi?
- Sprzątam.
- To akurat widzę, ale po co i dlaczego grzebie mi pani po półkach?
- Yhhhh - westchnęła - Słuchaj wynajęli nas, żebyśmy wypucowały cały dom, więc jesteśmy.
  Nie odpowiedziałam. Wyszłam z pokoju. Idąc długim korytarzem mijałam dziesiątki nieznanych mi osób. Zeszłam po schodach, ale nie widziałam tam ani Sam, ani Pezz, ani żadnego z chłopców. Stałam tak po środku pustego salony ze skrzyżowanymi rękami i patrzyłam na wszystkich. Nie wiedziałam gdzie mam iść czy zapytać się kogoś. Nagle usłyszałam znajomy głos, a mianowicie głos Louis'a. Wszedł do domu.
- Ooo, Eleanor. - uśmiechnął się
- Louis, możesz mi powiedzieć co się dzieje i gdzie są wszyscy?!
- Kochanie spokojnie. To tylko przygotowania do imprezy. Dziewczyny już się szykują. Ty też powinnaś. Idź na górę i przebierz się szybko.
- Dzięki za komplement.......
- Ooojj, nie fochaj się skarbie! Czekam na ciebie.
   Poszłam na górę. Krępowałam się przy tych kobietach, więc wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki. Umyłam się, ubrałam się i uczesałam luźnego koczka. Wyszłam z łazienki, założyłam płaszcz i zeszłam na dół. Bez śniadania, Lou wyprowadził mnie na zewnątrz i wepchał do samochodu, który prowadził Paul.
- Wszystkiego się dowiesz na miejscu. - powiedział
- Ale Loui.................?!
- Nie bój się, dowiesz się na miejscu - uśmiechnął się i mocno mnie pocałował
   Potem odczepił się od moich ust i zamknął drzwi. Czekał aż samochód odjedzie, a potem gdzieś pobiegł. Paul nie chciał nic mówić. W końcu po 40 minutach dojechałam pod salon SPA. Wyszłam z samochodu, a Paul odjechał. Kompletnie nie wiedziałam co robić, ale weszłam do środka, bo na zewnątrz było mnóstwo paparazzich. Kiedy tylko zamknęły się za mną drzwi od razu podbiegły do mnie jakieś dziewczyny i zaprowadziły mnie do sali, gdzie ku mojemu zdziwieniu była reszta dziewczyn. Siedziały na długich białych fotelach w białych szlafrokach, a na twarzy miały maseczkę i płatki na oczach.
- Ooo, hej El - powiedziała rozentuzjazmowana Perrie
- Hej. A możecie mi powiedzieć po co my tutaj jesteśmy?
- Siadaj i nie gadaj. Panie się tobą zajmą - odpowiedziała

Miałam iść do przebieralni i rozebrać się do bielizny, założyć szlafrok i przyjść. Tak też zrobiłam. No więc na początek był manikiur i pedikiur. Kosmetyczki nawet nie pytały się jaka ma być długość paznokci, kolor, wiedziały wszystko. Domyślałam się, że chłopcy musieli maczać w tym palce. Potem poszłyśmy na masaż, następnie do sauny. Potem mycie włosów, ewentualnie podcinali włosy, tak jak to było w moim przypadku. Na koniec wtarli w nas jakieś olejki, a potem - co było bardzo zabawne - zakryli nam oczy czarnymi opaskami i zaczęli nam robić fryzury. Prostowanie, lokowanie, suszenie, układanie włosów. Następnie zabrali nas do przebieralni bez luster i dali nam nasze kreacje. Kiedy już się przebrałyśmy zabierali każdą do osobnej części gabinetu kosmetycznego, która była oddzielona wielkim parawanem. Zrobili nam makijaż, ale my nie wiedziałyśmy jak wyglądamy, bo lustra były zakryte. Na koniec kosmetyczki przyniosły nam pudełeczka z biżuterią, a kiedy byłyśmy gotowe, wyszłyśmy zza parawanów. Oniemiałam! Amy z szarej siedemnastoletniej dziewczyny przemieniła się w jeszcze bardziej wyraźną brunetkę o nieco krótszych włosach. Wyglądała ślicznie w niebieskim sweterku i czarnej koronkowej spódniczce. Urocza dziewczyna! Danielle: w przepięknych lokowanych włosach , ubrana w białą koszulę z czarnym biustonoszem pod spodem i białej spódniczce w krzyże, do tego czarne szpilki, które dodatkowo dodały jej centymetrów. Sam z codziennego stroju, przemieniła się w piękną księżniczkę w sukience od Dior'a i czarnych butach. Jej ślicznie paznokcie w stylu francuskim delikatnie gładziły włosy, których część była spięta do tyłu srebrną błyszczącą się broszką na włosy. Większość opadała na jej ramiona i białą sukienkę. Perrie: jej włosy spięte na jedną stronę wspaniale komponowały się z błyszczącą sukienką i czarnymi wysokimi szpilkami. I w końcu ja. Czarna sukienka, czerwone szpilki i kopertówka w tym samym kolorze. Jednak zrezygnowałam z czerwonej marynarki, bo uznałam, że nie pasuje. Ja,Perrie i Sam miałyśmy raczej mocne makijaże, Dan średni a Amy delikatny, ale podkreślający oczy. Na zegarze była już 18.10. Kosmetyczki podały nam płaszcze.
- Miłej zabawy! - powiedziała jedna z nich
- Dziękujemy za wszystko! - odpowiedziałam razem z Amy
    Wyszłyśmy z salonu i szybko wsiadłyśmy do limuzyny z Paul'em. W środku czekała nas miła niespodzianka: szampan! Miał nas wprawić w sylwestrowy klimat. Po 40 minutach dojechałyśmy do domu. Przed domem stała ochrona, na schodach i za nimi rozwinięty był czerwony dywan, a obok niego leżały małe świeczki. Wysiadłyśmy z samochodu i wolnym krokiem doszliśmy do drzwi, przed którymi stała ochrona:
- Nazwisko? - spytał jeden z nich
- Po co panu moje nazwisko? , proszę mnie wpuścić, ja tu chwilowo mieszkam. - powiedziała Sam
- Tak, tak, każdy tak mówi.
- Ben, wpuść je! - nagle przyszedł Paul
- Dzięki Paul. - odpowiedziałam
      Kiedy weszłyśmy do domu, nie poznałyśmy wnętrza. Kuchnia była zamieniona na bar z kelnerami, którzy robili drinki. Kanapy i meble były ustawione inaczej niż zwykle. Wszędzie stało pełno kwiatów. Z tyłu była malutka scena, a obok Dj. Obok nas przechodziły całkiem nieznane nam osoby. Nagle podeszło do nas  pięciu głupków. Harry był ubrany w ciemne dżinsy, biały t-shirt a na to jasna koszula z podwiniętymi rękawami. Zayn jak macho; ciemne rurki i czarna trochę rozpięta koszula, a na ręce jakieś bransoletki, pod którymi widniały tatuaże. Niall jak zawsze ciemne rurki, fajny t-shirt i białe buty. Liam granatowa koszula w kratę i ciemne spodnie, a Loui bardzo elegancko: biała koszula z czarnym krawatem i spodniami w tym samym kolorze, a na nogach czarne skórzane buty...

Oczami Sam:
    Chłopcy uśmiechnęli się do nas i podali nam rękę. W policzkach Harry'ego pojawiły się słodkie dołeczki. Harry złapał mnie za rękę i zabrał do sypialni. Harry puścił mnie przodem i zamknął drzwi. Usiadłam na łóżku, a on stanął przy drzwiach.
- Ślicznie wyglądasz - powiedział po cichu
- Dziękuję. Ale to przecież wszystko twoja zasługa. - podeszłam do niego i położyłam ręce na jego klacie
- Skąd wiesz? - popatrzył się na moje ręce i uśmiechnął się
- Wszystko wiedziały - pocałowałam go w szyję - miały sukienkę - kolejny całus - wiedziały wszystko - i kolejny.
- Jesteś szczęśliwa?
- Jeszcze się pytasz? - zaśmiałam się - Kocham cię jak nikogo innego - pocałowałam go w namiętnie w usta
- Cieszę się, też ciebie kocham. - szepnął
- Poczekaj ja jeszcze tylko muszę wziąć tabletki - zdjęłam płaszcz i rzuciłam go na łóżko a potem schyliłam się do szafki nocnej - Gdzieś tutaj powinny być!
- Nie kuś - powiedział Harry i podszedł do mnie do tyłu. - A jakich tabletek szukasz? - całował mnie w plecy
- Na pewno nie antykoncepcyjnych - wyprostowałam się - Już mam! - wzięłam jedną i połknęłam - Idziemy już?
- Mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę?
- Harry, znowu?
- Tak. Zamknij oczy.
- No dobrze - poszedł po coś do szafki
- Możesz otworzyć.
- Harry........!!!!!!!!!!!!! - moim oczom ukazał się piękny srebrny naszyjnik z małym diamentem po środku. Cudownie błyszczał się w świetle
- Podoba ci się? - uśmiechnął się
- Harry, to jest cudowne! - rzuciłam mu się na szyję
- To na znak mojej miłości do ciebie - pocałował mnie namiętnie
- Harry! Kocham cię - odwzajemniłam - Ale po co tracisz tyle pieniędzy na mnie?!
- Pieniądze nie grają roli! Daj, założę ci.
   Odwróciłam się, a on założył mi naszyjnik, a kiedy już to zrobił pocałował mnie w szyję.
- Bardzo, ale to bardzo ci dziękuję!
- Chodź, idziemy na dół.
- Chodź.
   Wyszliśmy z pokoju, trzymając się za ręce. Harry zamknął drzwi na klucz, tak na wszelki wypadek. Zeszliśmy na dół, Dj właśnie zaczynał grać. Harry i inni chłopcy zaczęli przedstawiać swoje dziewczyny, czy przyjaciółki, jak to było w przypadku Niall'a innym ważnym gościom. Zajęło to jakieś pół godziny.
- Harry, kim są te dziewczyny, które są wszędzie, to raczej nie są celebrytki.
- Część to nasze znajome, a inne to jakieś poznane fanki. Są tutaj żeby nie było nudno, mogą zabawiać gości.
- Prostytutki?
- Nie! Zwykłe dziewczyny kotku - powiedział - Poczekaj chwilę
  Wtedy wszedł na malutką scenę, Dj przestał grać, a on zaczął mówić:
- Ja i reszta chcielibyśmy was serdecznie powitać na naszej sylwestrowej imprezie. Chciałbym wam bardzo podziękować za przybycie i życzyć udanej i miłej zabawy. Mam nadzieję, że ten wieczór zapamiętacie na zawsze. Dzisiaj są z nami bardzo ważne, przynajmniej dla nas chłopców, osoby, które chciałbym, żeby zostały z nami do końca naszego życia - popatrzył się na mnie - Za kilka godzin przyjdzie nowy rok 2013, który przyniesie nowe nadzieje, miłości i powody do szczęścia. Szampańskiej zabawy i dużo szczęścia w nowym roku. Bawcie się dobrze!!!!!
   Po tym krótkim przemówieniu wszedł w tłum i podszedł do mnie.
- I jak? - zapytał
- Wspaniale...... - pocałowałam go
   - A teraz chodź, muszę ci kogoś przedstawić- powiedział łapiąc moją rękę i ciągną za sobą. Próbowałam się go dopytać gdzie idziemy, ale muzyka wszystko zagłuszała. Podeszliśmy do jakiś mężczyzn.
- Samy, poznaj Ed'a Sheeran'a, Ed, to jest moja dziewczyna Samanta- Harry objął mnie w pasie, tak jakby chciał pokazać każdemu, że jestem jego. Nie mogłam uwierzyć, że jestem na jednej imprezie z Ed'em i że właśnie został on mi przedstawiony. W moim brzuchu wszystkie wnętrzności odprawiały party hard. Zanim coś z siebie wydukałam zobaczyłam ten śliczny uśmiech na jego twarzy. Byłam wielką fanka Ed'a od zawsze, a teraz go poznałam.
- S-Sam.- odpowiedziałam podając mu rękę.
Harry rozmawiał chwilę z Ed'em a ja kompletnie się odcięłam od świata. Stałam przy Harrym a moje myśli fruwały gdzieś nad nami.

Potem wzięliśmy szampana, kilka drinków i zaczęliśmy się bawić. Przez ponad 5 godzin bawiliśmy się świetnie. Tańczyłam z każdym z chłopców - oczywiście z zespołu - a potem podchodzili do mnie jacyś znajomi chłopców i Loczka, więc nie mogłam im odmówić. Tańczyłam nawed z Ed'em! Nie zwracałam uwagi na inne sławne osoby, nawet miło się z nimi gadało. Ja z Harry'm najlepiej wywijaliśmy na parkiecie. Piliśmy i tańczyliśmy, piliśmy i tańczyliśmy. W końcu wybiła godzina 23:45. Wszyscy zebrali się przed sceną, na którą weszli Louis i Niall z gitarą. Usiedliśmy na małych krzesełkach. Niall zaczął grać, a Louis śpiewał.
- Tą piosenkę, chciałbym zadedykować osobie, która jest na sali. Ta osoba jest dla mnie najważniejsza... - zaczął śpiewać ,,Valerie'' Amy Winehouse
    Zadedykował to specjalnie dla Eleanor. Patrzył jej prosto w oczy, a ona o mało co nie zaczęła płakać. Po krótkim koncercie wyszliśmy na dwór, z kieliszkami szampana, bo już za jakieś 2 minuty miała być północ.

Harry stanął koło mnie i objął mnie w talii.
- Jakie jest twoje życzenie na nowy rok? - spytałam uśmiechając się i patrząc prosto w jego oczy.
- Nie potrzebuje życzeń, przecież stoisz obok- pocałował mnie w głowę
   Wtedy nagle Louis poprosił wszystkich o ciszę i wziął głęboki wdech.
- Louis co ty robisz? - spytała Eleanor, Lou uklęknął
- Eleanor! Wiem, że znamy się trochę ponad rok i od roku jesteśmy razem, ale jednego jestem pewny, że chcę byś była kobietą mojego życia. - mówił prawie płacząc - Jestem tego pewny jak niczego innego, nigdy nie czułem czegoś takiego. Jesteś najważniejsza, najpiękniejsza, najcudowniejsza. Te kilkanaście miesięcy uświadomiło mi, że jesteś kobietą mojego życia, więc Eleanor... wyjdziesz za mnie? - spytał płacząc i wyjmując czerwone otwarte pudełeczko z kieszeni.
   I wtedy nastała chwila ciszy, było słychać tylko płacz mój, Dan i  Perrie. El płakała i patrzyła na Louis'a.
- Oczywiście, że tak! - Louis wstał, a Eleanor rzuciła mu się na szyję
   Oboje schowali głowy w swoich ramionach i płakali. Po chwili Louis zaczął kręcić El, wszyscy zaczęli bić brawo i krzyczeć z radości. Louis wziął pierścionek i założył go na jej palec. I właśnie wtedy wybiła północ. Fajerwerki eksplodowały na niebie, tysiące kolorów, ten pisk. To wszystko było tak magiczne. Gdzie się nie obejrzałam każda para się całowała. Perrie chowała się za Zayn'em, namiętnie go całując, Danielle rzuciła się na szyję Liam'owi, Louis namiętnie całował swoją narzeczoną, a ja płakałam, bo byłam wzruszona tymi zaręczynami.
- Samy, skarbie, nie płacz! - powiedział Harry i wytarł moje łzy.
   Popatrzyłam się na niego wzrokiem, który mówił wszystko. Przybliżyłam moje usta do jego i zaczęłam go mocno całować. Jeszcze nigdy nasz pocałunek nie wydawał się tak słodki jak teraz! Z każdą sekundą było coraz lepiej. Nie mogłam sobie wymarzyć innego Sylwestra...
_______________________________________________________________

DONE !
Wiem, że ten rozdział nie jest długi, ale dłuższy niż ostatnio ; ))
Jak wcześniej wspominałam rozdziały będą teraz tylko w weekendy, bo mam sporo do poprawiania ; ((

Kocham was bardzo i dziękuję za komentarze ; **

P.S Wszystkiego Najlepszego z okazju dnai dziecka ; ) Moje ulubione święto, poza urodzinami ; pp
P.S2- kiedy macie urodziny? Ja mam 1.03 ; ]]
~Melaa ; DD

10 komentarzy:

  1. 22.09 <333 A rozdział jest zajebisty! ♥ chyba pomyślałaś o mnie podczas pisania jednego wątku ... If you know what I mean ... xD. ahahahahaha xdd. PISZ NASTĘPNY ! asdfghjkl *_____*
    "-Jakie jest twoje życzenie na nowy rok? - spytałam uśmiechając się i patrząc prosto w jego oczy.
    - Nie potrzebuje życzeń, przecież stoisz obok- pocałował mnie w głowę" Awwwww <3 Najlepszy fragment tego rozdziału ♥ ~Sylwiaa ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia.. Wszystko co zboczone było pisane z myślą o tobie... Jesteś największym zboczuchem jakiego znam ! xD ♥

      Usuń
  2. Dłuuugii rozdział, uwielbiam takie :D Ja też cię kocham Melaa! <3
    Tobie również życzę wszystkiego co najlepsze z tej okazji Słońce! :*
    Ja mam urodziny 23.07, ale to już wiesz od dawna :P
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiem... najpiękniejsza data dla Directioners ... ♥♥♥
      Love you more! ♥

      Usuń
  3. Wszystkiego najlepszego :****
    Rozdział świetny.
    Poryczałam się jak Louis oświadczał się El <3

    OdpowiedzUsuń
  4. 29.02 :( niestety mam urodzinki co 4 lata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego niestety ?! . Ja bym się cieszyła ; )) Byłabym Forever Young ; )) xD

      Usuń
  5. 07.04... Piekny rozdzial czytalam juz w sobote ale spalam u kilezanki i nie mialam jak dodac komentarza. Tylko robilam jej na zlosc czytajac co sie dzieje miedzy Lou a El bo najbardziej lubi wlasnie Lou i dziekuje ci za to ze moglam dzieki tobie zrobic jej na zlosc ;** ! CZEKAM NA NEXTA !
    Zosiekk ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha ; ))
      Jakbym wiedziała co pisać ... ;**
      Następny w weekend ; )

      Usuń
  6. No i ja się pytam DLACZEGO W TAKIM MOMENCIE?! <3 Pisz dalej słonko! <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń