środa, 3 kwietnia 2013

Rozdział 30

*** Oczami Harrego***
Obudził mnie lekarz, który robił poranny obchód. Starałem się puścić rękę Sam tak, żeby jej nie obudzić. Gdy już nie miałem w moich rękach jej delikatnej dłoni, popatrzyłem na nią i poszedłem na korytarz. Byłem zmęczony, prawie wcale nie spałem. Poszedłem po kawę do automatu i gdy wracałem zobaczyłem chłopaków na korytarzu.
- Znowu dzisiaj spędziłeś całą noc w szpitalu?- Zapytał Liam
- No... tak- powiedziałem upijając łyk mocnej kawy.
W tym momencie wyszedł lekarz
- Dzień dobry panie doktorze, czy możemy odwiedzić Sam?
- Oczywiście, już nie śpi.
Weszliśmy do Sam. Niall przyniósł ze sobą dużo jedzenia, którym poczęstował Sam.
- Cześć chłopaki!- Sam na nasz widok się uśmiechnęła.
- A no cześć- powiedział Zayn. Każdy z nas się przywitał i usiedliśmy tam, gdzie było wolne miejsce. Ja usiadłem na końcu jej łóżka.
- Jak się czuje nasza chora Samanta?
- Czuję się znacznie lepiej. Lekarz mówił, że za 5 dni mogę wracać do domu. Później jeszcze poleżę kilka dni w domu i mam przyjechać na wizytę kontrolną.
- To dobrze, że pięć dni a nie 2 tygodnie.- powiedział Zayn
- Albo miesiąc- powiedział Niall. Każdy się na niego dziwnie popatrzył- No co?
Ja się za bardzo nie odzywałem. W sumie nawet nie miałem ochoty na jakąkolwiek rozmowę. O czym miałbym z nią rozmawiać? Ona na razie nie chce się ze mną wiązać i w cale się jej nie dziwie. Cholernie się z tym czuję. Dziwnie mi się tu tak siedzi z myślą, że mógłbym ją teraz przytulać i całować jak kilka dni wcześniej. Sam zawiniłem a teraz za to płacę. No ale w końcu jesteśmy przyjaciółmi. Najlepszymi przyjaciółmi.
*** 5 dni później***
Dzisiaj wychodzę ze szpitala. Za chwilę ma po mnie przyjechać Zayn. Dzisiaj nagrywają piosenki w studiu, więc wyrwie się na chwilkę i zawiezie mnie do domu. Chyba sobie go przyciągnęłam myślami, bo gdy skończyłam o nim myśleć przyszedł do mojej sali.
- Dzisiaj wychodzisz.
- Cześć Zayn, doskonale o tym wiem i nie mogłam się doczekać kiedy po mnie przyjedziesz.
- Już jestem
- Widzę!-Zaczęliśmy się śmiać
- Gotowa już jesteś, bo jak tak, to idę po lekarza.
- Biegnij po niego- powiedziałam a Zayn poszedł po lekarza. Czekając na nich dokończyłam się pakować.
- Dzień dobry Samanto. To jak, wypisujemy?
- Oczywiście
Lekarz coś tam zapisywał na karcie a Zayn pomógł mi się podnieść.
- Teraz możesz już wyjść. Tu przepisałem leki, które są niezbędne do dalszego leczenia- podał kartkę Zaynowi- Samanta potrzebuje stałej opieki na czas choroby.
- Dobrze, zaopiekujemy się nią.
No to chyba tyle. Zdrówka życzę.
- Dziękuję
- A ! I jeszcze jedno. Proszę nie zapomnieć o wizycie kontrolnej.
- Nie zapomnę, do widzenia
- Do widzenia.
Złapałam Zayna pod rękę i ruszyliśmy w stronę windy. Zayn założył kaptur, aby nie poznały go fanki. Mi też dał bluzę z kapturem, bo mnie też mogą poznać.
- Jaka wielka ta bluza- powiedziałam ubierając ją
- Trochę nie twój rozmiar- zaśmiał się Zayn.
Weszliśmy do samochodu. Ściągnęliśmy kaptury i powiedziałam:
- Nareszcie wolna!
- Wolna?! W jakim znaczeniu?
- No w takim, że nie siedzę już w tym szpitalu, a ty co myślałeś.
- No wiesz, mogłaś też powiedzieć o.. o Tobie i o Harrym
- Oj Zayn, to już temat skończony, jesteśmy tylko przyjaciółmi i nic poza tym.
- Okej nie wnikam- po tych słowach ruszyliśmy do mojego domu, a jeszcze wcześniej do apteki. Zayn wyszedł na chwilkę do apteki i wrócił po 2 minutach.
- Mamy wszystkie potrzebne lekarstwa.
- Aż tyle tego?- zapytałam widząc 4 opakowania.
- Najwidoczniej tak- Powiedział Zayn i wsadził zakupy do schowka.
Gdy dojechaliśmy do domu była godzina 10.00. Zayn pomógł mi wejść do środka.
- Nareszcie w domu. Masz ochotę na coś do picia?
- Nie będziesz mnie obsługiwała w takim stanie
- A kto mówił, że mam cię obsługiwać? Idź do kuchni i przynieś sobie co tylko chcesz. Mi możesz przynieść wodę.
- Okej.
Usiadłam na sofie i włączyłam telewizor. Chwilę później przyszedł Zayn z napojami.
- O dziękuję.
- Nie ma za co.
- Usiadł obok mnie.
- Zayn, a ty nie masz czasami być w studio i nagrywać?- zapytałam przyjaciela
- No mam być, ale nie zostawię cię samą. Z resztą zadzwoniłem do chłopaków i ustaliliśmy, że będziemy się zmieniać co dwie godziny. Za chwilę przyjedzie Niall i się ze mną zmieni. Nie martw się o nas. Mamy teraz ciebie i nie zostawimy cię samą.
- Dziękuję, ale nie trzeba było.
- Jak to nie trzeba. Lekarz jasno się wyraził mówiąc, że nie możesz sama siedzieć w domu.- Ja na to się uśmiechnęłam i przytuliłam Zayna tak mocno jak tylko mogłam. Gdy tak siedzieliśmy zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Zayn,. otwórz.- poprosiłam chłopaka, ten poszedł do drzwi. Wrócił po minucie z Niallem
- No to ja was zostawiam i lecę nadrobić.
- Pa Zayn i jeszcze raz dziękuję.
- Soko Sam- pocałował mnie w policzek i wyszedł.
- W końcu nie musimy cię widywać w szpitalu, tylko siedzisz w domu.
- Też się cieszę- powiedziałam i zrobiłam mu miejsce na sofie- Jeśli chcesz to możesz coś zjeść, na pewno jesteś głodny. Idź do kuchni i się obsłuż.
- Ależ oczywiście, że coś zjem, a ty chcesz coś?
- Nie dzięki, jeszcze mam wodę.
- Miałem na myśli coś do jedzenia
- Nie, nic nie chcę.
Niall poszedł a ja w tym czasie weszłam na twittera. Mój wzrok przyciągnął tweet o treści" Nie wierzę w to, że Harry nie jest już z Sam. Byli taką idealną parą, stworzoną dla siebie. Nie wierzę." Następnie zjechałam w  dół i znalazłam podobne tweety. Wyłączyłam go natychmiast i w tym samym momencie wszedł Niall z chipsami, ciastkami, żelkami i puszką pepsi.
Niall opowiadał mi śmieszne historie z jego dzieciństwa. Myślałam, ze nie skończę się śmiać. Później ja mu opowiadałam, ale moje nie były aż takie dzikie co jego. Rozmawialiśmy jeszcze na różne tematy nawet nie zauważyłam, kiedy minęły dwie godziny, bo zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Otwórz, proszę- powiedziałam Niallowi a on poszedł sprawdzić kto to.
W salonie staną Harry. Teraz niezbyt chciałam, żeby on przyjeżdżał, ale trudno, przecież go nie wyrzucę z domu. Pożegnałam się z Niallem a Harry stał dalej.
- Siadaj- powiedziałam i podkuliłam nogi tak, żeby usiadł obok mnie.
Harry usiadł. Nikt z nas nic nie mówił. Nie odzywaliśmy się do siebie. Dziwnie się czułam.
- Jak się czujesz?- zapytał
- Znacznie lepiej- odpowiedziałam patrząc w podłogę.
- Zapomniałbym. Zayn zapomniał dać ci lekarstwa i kazał mi je tobie dać- wyciągnął je i dał mi.
- Dzięki.- położyłam je gdzieś obok.
- Nie zażywasz?- zapytał
- A ni nie. Z resztą nie wiem nawet kiedy ma je zażyć.- odpowiedziałam
Harry wziął te leki i zaczął czytać.
- Trzy razy dziennie tabletki, a syrop co 4 godziny.
- Jaki ty jesteś mądry- powiedziałam
- Wszystko piszę na opakowaniu, Sam. A teraz musisz zażyć lekarstwa- wyciągnął tabletki i podał mi do ręki. Połknęłam tabletki a Harry w tym czasie nalewał mi syrop.
- Jeszcze to.
Wzięłam od niego łyżeczkę i wypiłam jej zawartość.
- Fuuuuj! Niedobry!- Zaczęłam popijać wodą, a Hazza zaczął się śmiać
- Aż takie złe?
- Tak.Ja nie lubię syropów.
- No widać, widać.
Zrobiło mi się troszkę chłodno.
- Harry, mógłbyś pójść do mojego pokoju po mój koc?
- Okej, już idę.- powiedział i wyszedł schodami na górę.
*** Oczami Harrego***
Tak mi jej szkoda. Musi się męczyć z tą chorobą. Wolałbym być na jej miejscu. Wszedłem do jej pokoju i wziąłem kremowy koc do rąk. Zaciągnąłem się jego zapachem. Pachniał identycznie jak ona. Gdy wychodziłem, zobaczyłem wszystkie nasze wspólne zdjęcia porozrzucane po całym pokoju. Potłuczone ramki, podarte niektóre fotografie. Nie chciałem dłużej na to patrzeć. Nie chciałem widzieć tego, jak przeze mnie cierpiała. Wyszedłem stamtąd szybko zamykając za sobą drzwi. Gdy schodziłem widziałem jak Sam leży skulona na sofie.
- Już jestem- powiedziałem schodząc do niej.
- Zimno mi.- powiedziała, a ja na te słowa podbiegłem do niej,  żeby dłużej nie marzła. Przykryłem ją szczelnie kocem i usiadłem obok. Widziałem jak drżała. Miałem ochotę ją przytulić, ale nie wiedziałem jak zareaguje. Siedziałem tam patrząc się na nią, nie mogąc nic zrobić.
*** Tydzień później ***
Dzisiaj jest 1 grudnia. Za niedługo święta. Czuję się dobrze. Właśnie wracam z Tatą z wizyty u lekarza i powiedział, że już jestem zdrowa, ale muszę się ciepło ubierać i nosić czapkę, szalik i rękawiczki. Poczułam się w tedy jak mała dziewczynka. Gdy wracaliśmy to wstąpiliśmy po Julkę do szkoły. Ja od początku mojej choroby ani razu nie byłam w szkole.
- Sam! Ale fajnie, że przyjechałaś dzisiaj po mnie.- powiedziała Julka i rzuciła się mi na szyję.
Tato zakaszlał na znak, że on też jest tutaj i że Julka też mogłaby się z nim przywitać. Ona podbiegła i się przytuliła.
- Dobra mała, siadaj i jedziemy do domu.
Julka wsiadła do samochodu i pojechaliśmy.
*** W domu***
- No to Sami, jutro do szkoły?
- No chyba tak.
- Nie chyba tylko na pewno. Zadzwoń do kogoś i odpisz sobie lekcje.
Zadzwoniłam do Matta, który powiedział, że za chwilę się u mnie zjawi. Nie minęło pięć minut i dzwonek do drzwi zadzwonił. Otworzyłam a tam stał Louis.
- O cześć Lou, wejdź.
Lou wszedł i poszliśmy do mojego pokoju.
- Jak wizyta u lekarza?
- Już jest wszystko dobrze. Kazał mi zażywać tabletki na odporność i nosić czapkę, szalik i rękawiczki.- po tych słowach Lou zaczął się śmiać.
- Co cię tak śmieszy?- zapytałam
- No ten... wiesz.. czapka, szalik... haha.- zaczął się znowu śmiać a ja uderzyłam go poduszką w głowę i wtedy też zadzwonił kolejny raz dzwonek. Słyszałam jak Julka krzyczy, że otworzy. Dobrze, że nie widziała kto wchodził 5 minut wcześniej do domu, bo nie wyszłaby z mojego pokoju. W drzwiach zobaczyłam Matta, który miał mnóstwo zeszytów.
- Sam! Jak cię długo nie widziałem. Jak się czujesz?
- Dobrze, już jutro wracam do szkoły.
- Cześć Lou.- Matt przywitał się i zostawił mi zeszyty.
- Zostałbym, ale się troszkę śpieszę- powiedział
- Spoko, jutro nadrobimy zaległości
- Siedzimy razem
- Obowiązkowo- Matt podszedł do mnie i dał mi całusa w policzek na pożegnanie, podał rękę Louisowi i wyszedł.
- Ale masz zaległości- powiedział Lou śmiejąc się
- No trochę się naskładało.
- Jeśli chcesz, to mogę tobie pomóc przepisywać
- Nie no, spoko, poradzę sobie.
- Nie przepiszesz tego sama do jutra.
- No dobra.- dałam Louisowi kilka zeszytów i on zaczął przepisywać. Włączyliśmy sobie płytę Justina Biebera- Believe. Kocham tego gościa.
*** Godzinę później***
- Ile masz jeszcze tych zeszytów?- zapytał Louis
- Ten i jeszcze jeden
- To daj mi jeden bo ja już skończyłem- dałam mu zeszyt i zaczął przepisywać.
Zaczęła lecieć piosenka Out Of Town Girl. Uwielbiam ją, a najbardziej ten moment, kiedy Justin "Swaguje" Uwielbiam to hasło, a w szczególności, kiedy on sam je wypowiada. W końcu skończyliśmy przepisywać zeszyty.
- Może pojechałabyś ze mną do nas do domu?- zapytał Lou
- W sumie to nie mam nic innego do roboty- powiedziałam- poczekaj chwileczkę, tylko się ogarnę.
- Okej.
Poszłam do garderoby wybrać ciuchy. Wybrałam TO. Następnie poszłam do łazienki się pomalować. po 10 minutach wyszłam, zabrałam telefon i mieliśmy już wychodzić z pokoju, ale sobie przypomniałam, że mogę wziąć zeszyty Matta i mu je odwieść.
- Lou, skoczylibyśmy jeszcze do Matta? Oddałabym mu jego zeszyty.
- Spoko.
Powiedziałam tacie, że jadę do chłopaków. Mówiłam cicho, bo nie chciałam, żeby Julka usłyszała. Ona nawet nie wiedziała, że Louis jest u mnie.

Wysiadłam szybko i zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Otworzyła mama Matta.
- Dzień dobry, ja chciałam oddać zeszyty Mattowi. Mogłaby je pani mu przekazać?
- Oczywiście.
- Dziękuję pani bardzo. Do widzenia.
- Do widzenia.
Wsiadłam do samochodu i pojechaliśmy.
W domu chłopców byli wszyscy. Na mój widok się ucieszyli.
- Ale mnie tutaj dawno nie było.
- No ostatni raz byłaś...- Liam trzepnął Nialla w ramię- ... byłaś dawno.
- Tak, właśnie to powiedziałam.
Ściągnęłam kurtkę i buty i udałam się do salonu. Usiadłam na sofie. Obok mnie usiadł Zayn a po drugiej stronie Lou i obok niego Niall. Liam i Harry usiedli na fotelach.
- To co robimy? Na co masz ochotę- zapytał Zayn?
- Dzisiaj oglądnęłabym jakiś dobry film.
- O to dobry pomysł, tylko jaki? Ja proponuję horror.
Każdy się zgodził. Harry z Niallem poszli przygotować przekąski, a Liam poszedł poszukać jakiegoś horroru.
*** Oczami Harrego***
Jak ona pięknie dzisiaj wygląda. Cieszę się, ze już jest zdrowa, nie było miło  oglądać ją w tamtym stanie.
- Ja zajmę się napojami, a ty ogarnij coś do jedzenia- powiedziałem do Nialla
 Nalałem każdemu Pepsi i zaniosłem, podając szklanki każdemu z osobna. Podając Sam, zapytała.
- Skąd wiedziałeś, że chcę pepsi z cytryną?
- Wiem, że ty inaczej pepsi się nie napijesz- Sam się uśmiechnęła, a ja udałem sztuczny uśmiech i usiadłem na swoim miejscu. Takich rzeczy się nie zapomina, w szczególności, jeżeli chodzi o osobę którą kochasz. Niall przyszedł z jedzeniem i zaczęliśmy oglądać film.
*** Po filmie***
Horror naprawdę się udał Liamowi. Miał kilka strasznych scen. Co chwilę spoglądałem na Sam, która przytulała się raz do Zayna a raz do Lou. Miałem w tedy taką ochotę ją przytulić i zapewnić jej bezpieczeństwo. Tak samo miałem ochotę wyjść stamtąd, ale postanowiłem zostać ze wszystkimi, żeby nie wzbudzać podejrzeń. Po filmie siedzieliśmy jeszcze chwilę i Sam powiedziała, że musi wracać już do domu. Miałem wielką ochotę ją odwieźć, ale Zayn mnie uprzedził. Pożegnała się z nami i wyszła.
*** Następnego dnia***
Prawie spóźniłabym się do szkoły. Tato mnie odwiózł i zostało mi 2 minuty do dzwonka. Wbiegłam do szkoły ubrana w TO i pobiegłam od razu do sali. Pierwsza lekcja to historia i mieliśmy dzisiaj z jakąś młodą praktykantką.
- Przepraszam za spóźnienie.
- Żeby mi to było ostatni raz- powiedziała, po czym się sztucznie uśmiechnęła i kazała mi usiąść.
Usiadłam obok Matta.
- Cześć Sam. Standardowo się spóźniłaś.
- Ha-ha!- powiedziałam- Dlaczego nic nie wiem o tej babce?
- Przyszła nie dawno.
-Na początek zbiorę wasze zeszyty- powiedziała" Mrs.Lady."
Wzięła akurat mój pierwszy i zaczęła czytać
- Widzę, że uzupełniony zeszyt.
- Zawsze uzupełniam.
Kontynuowała i zrobiła bardzo dziwną, albo nawet zszokowaną minę.
- Dlaczego to nazwisko "Louis Adolphe Thiers" Wygląda jak autograf Louis'a Tomlinsona?
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Akurat Lou musiał przepisywać ten zeszyt?
- Yy.. no... ja.. ten... chyba mamy podobne pismo?
- Ale to wygląda jak oryginał !
- A czy ja wyglądam jak on?- zapytałam i się już nie odzywała do końca lekcji. Dostałam jako jedyna w klasie piątkę a Matt dostał +4, choć miałam odpisywane od niego. Może zauroczyła się" moim " pismem? Nie obchodzi mnie to teraz.
*** Po szkole ***
Matt zaprosił mnie do Starbucks'a na kawę. Zgodziłam się, bo dawno nie spędzaliśmy razem czasu. Jak na złość spotkałam tam Harrego. Na szczęście był z nim Niall. Podeszli no nas i się dosiedli.
*** Oczami Harrego***
Zamawiając kawę, Niall dostrzegł,że Sam z Mattem tu idzie. Strasznie się we mnie gotowało, bo zawsze byłem o niego zazdrosny, a teraz gdy Sam jest wolna on może wszystko, może ją obejmować, a ja nic na to nie mogę poradzić. Zobaczyli nas i się przywitaliśmy. Złożyli zamówienie i usiedliśmy z nimi. Niall cały czas gadał, ja czasami coś tam powiedziałem. Coś mi się wydaje, że marne mam u niej szanse. Widzę to po napisie na jej swetrze. Gdy wypiliśmy kawę wyszliśmy w czwórkę.
- Jeśli chcecie, to możemy was podrzucić- odważyłem się coś powiedzieć
- Nie trzeba, my pójdziemy do Matta.- Zrobiło mi się smutno. Powoli traciłem nadzieję na odzyskanie Sami.

____________________________________________________________________

Koniec!!
Wena powróciła ; )
Piszę z dnia na dzień ; ]]
Pod koniec może być dziwny, przepraszam, ale razem z Sylwią oglądałam Tap Madl i się troszkę nie skupiałam, a musiałam dodać dzisiaj ten rozdział ; ]

Melaa xx.



wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 29

Wstałam o 12.03. Moim jedynym celem na dzisiaj jest spotkanie z Harrym i wyjaśnieniem sobie wszystkiego. Nie obchodzi mnie to, że dzisiaj jest poniedziałek i to, że tato mnie budził przed pracą, żebym nie spóźniła się dzisiaj do szkoły. Mam dziś ważniejsze sprawy na głowie, niż chodzenie do szkoły. Będzie zły, ale zrozumie, przynajmniej tak mi się wydaje. Szczerze? Czuje się do dupy, nie mogę sobie darować tego, co zrobiłam. Już sama nie wiem, czy to jest moja wina, czy nie. Po części tak, bo tańczyłam z nim i nie reagowałam na to jak on się zachowuje, ale po za tym do niczego nie doszło. Wezmę prysznic, zjem śniadanie i postanawiam się wybrać do Hazzy.
*** Godzinę później ***
Skończyłam poranną toaletę, zjadłam śniadanie i poszłam się ubrać na górę. Wybrałam TO, choć pogoda może się zmienić jak to w Anglii bywa, ale nie obchodzi mnie to teraz. Wzięłam telefon, spakowałam do torebki, założyłam buty i wyszłam z domu zamykając drzwi na klucz. Postanowiłam pójść spacerkiem i pomyśleć o czym będę z nim rozmawiała.
*** Pół godziny później ***
Przez drogę nie myślałam o czym mam z nim rozmawiać. Będzie jak będzie, trudno, powiem mu co czuję, jak bardzo go kocham i że przepraszam. Kto wie, może mi wybaczy. Zaczął padać deszcz. Podbiegłam do drzwi. Strasznie się denerwowałam. Zadzwoniłam dzwonkiem i wyobrażałam sobie twarz Harrego. Drzwi otworzył mi Liam.
-O cześć Sam.
- Hej Liam, jest Harry?
- Nie ma go, ale za chwilę powinien wrócić, bo już długo go nie ma. Wejdź, poczekasz na niego.
Weszłam do środka, przywitałam się z chłopakami i opowiedziałam reszcie o tym co się wczoraj wydarzyło. Później Niall zrobił popcorn i jedliśmy go rzucając się nim. Usłyszałam ja drzwi do domu się otwierają i zobaczyłam Harrego śmiejącego się. Na dodatek nie był sam. Była z nim jakaś dziewczyna. 
- Emily, następnym razem, to ja wybieram film.- powiedział Harry śmiejąc się do swojej towarzyszki.
- Nie przesadzaj, nie był najgorszy- Harry w tym momencie przytulił ją do siebie i pocałował delikatnie w usta. Nie wyglądało to jak uścisk, ani jak cmok najlepszych przyjaciół.
Wstałam i popatrzyłam się po chłopakach, którzy tak samo jak ja nie mieli zielonego pojęcia co jest grane. W końcu odważyłam się coś powiedzieć.
- Harry?- powiedziałam drżącym głosem
On się odwrócił i nie wiedział co ma mówić.
- Kto to jest? Co to ma znaczyć?
- O co ci chodzi Sam?
- Jak to o co mi chodzi? O to co ty teraz wyprawiasz?
- Robię to co robią normalni ludzie.
- Nie rozumie- byłam zdenerwowana i prawie płakałam.
- Ty mogłaś się obściskiwać z tym kolesiem w klubie, twierdziłaś, że nic się nie stało, więc ja też mogę robić to co mi się podoba.- W tym momencie uśmiechnął się do tej dziewczyny.
- To od teraz rób sobie ze swoim życiem to co chcesz. Bez obaw, to już nie będzie nazywane zdradą, koniec z nami.- Przy tych słowach wybuchłam płaczem. Harry patrzył na mnie zszokowany i chyba nie spodziewał się tego, co właśnie się stało. Sama nie wiem, jak mogłam coś takiego powiedzieć. Przyszłam do niego, żeby mu powiedzieć jak strasznie go kocham i że go przepraszam a on wyrządził mi tyle cierpienia. Wybiegłam z domu w samą ulewę. Biegłam prosto przed siebie, aby jak najdalej od tamtego miejsca, w którym zerwałam z miłością mojego życia. Gdy już byłam daleko, usiadłam na murku i zaczęłam płakać jeszcze bardziej, zastanawiając się jak on mógł mi to zrobić.
*** Oczami Harrego ***
"Koniec z nami", "Koniec z nami", "Koniec z nami"... Nie kontaktowałem. Cały czas miałem przed sobą jej twarz pełną bólu. Stałem tam jak sparaliżowany. "Koniec z nami"...
- Harry!!!- Poczułem jak Louis mną potrząsa. Patrzyłem na niego i nic nie mówiłem.
- Co ty do cholery wyprawiasz?- krzyknął Zayn- popatrzyłem na niego nic nie mówiąc i znów na Lou.
- Biegnij za nią idioto!- popchnął mnie Louis ku drzwi i w tedy do mnie dotarło, co ja takiego zrobiłem. Wybiegłem z domu ile sił w nogach. Biegłem rozglądając się wszędzie gdzie tylko mogłem, niestety, na nic moje starania. Nigdzie już jej nie było.
*** Oczami Sam ***
Ostatkiem sił podbiegłam do domu, złapałam za klamkę i weszłam do środka. Popatrzyłam na swoje odbicie w lustrze i to była jedna wielka porażka. Cały makijaż miałam rozmazany. Nie wiem, czy bardziej przez łzy, czy przez deszcz. Ściągnęłam buty i pobiegłam na górę do pokoju. Na schodach napotkałam się na tatę, który złapał mnie za rękę.
- Co to ma być?!! Dlaczego cię dzisiaj nie było w szkole?!!!- Tato na mnie krzyczał
- On już mnie nie kocha- powiedziałam płacząc. Wyrwałam się z uścisku, weszłam do pokoju i zamknęłam drzwi na klucz.Ściągnęłam mokre ciuchy, przebrałam się w piżamę i weszłam pod kołdrę. Cały czas zadawałam sobie pytania jak on mógł mi to zrobić? Czy on mnie już nie kocha? Dlaczego?
Leżałam cały czas płacząc. Słyszałam, że dzwoni mi telefon. Wyłączyłam go, nie patrząc kto to. Usłyszałam jak ktoś puka do drzwi. 
- Sami, co się dzieje? Otwórz mi, proszę- mówił mi tata. Po 10 minutach dobijania się otworzyłam drzwi i opowiedziałam tacie o wszystkim. 
- Nie wierzę, po prostu nie wierzę.- przytulił mnie tato nic nie mówiąc. Siedzieliśmy tak chwilkę
- Mógłbyś mnie zostawić samą, proszę.- powiedziałam
- Dobrze, a zejdziesz na kolację?
- Nie , nie mam apetytu, nic dzisiaj nie zjem
- A może przynieść ci na górę?
-Nie, bo i tak by się zmarnowało
- No dobrze- pocałował mnie w czoło i wyszedł z pokoju, a ja znowu zaczęłam płakać. Raz był mi zimno a raz gorąco. Nie wiem co się dzieje, może będę chora. Byłam tak wykończona, że szybko zasnęłam.
*** Oczami Harrego***
Wróciłem do domu trzaskając drzwiami. Emily już nie było, musiała sobie pójść. Poszedłem do salonu. Powiedziałem tylko " To koniec" i pobiegłem na górę. Po co ja się z nią umawiałem. Głupek! Chciałem, żeby poczuła się zazdrosna, ale nie aż tak! Zamknąłem swój pokój na klucz i włączyłem sobie głośną muzykę.
*** Następnego dnia ***
- Sam, jak się czujesz? idziesz dzisiaj do szkoł...- nie dokończył- Sam, ty jesteś chora!
Strasznie słabo się czułam. Miałam dreszcze. Było mi zimno. Koc nie pomagał. Cała się trzęsłam.
- Sam, za chwilę zmierzę ci gorączkę- Tato poszedł po termometr, ja próbowałam się bardziej okryć kocem. Co chwilę kaszlałam.
Gdy zmierzyłam temperaturę, tato wziął termometr do ręki, bo ja nie miałam na nic siły.
- Boże dziecko, ty masz 40 stopni gorączki! Dzwonię po pogotowie!- Usłyszałam jak tato wykręca numer. Próbowałam się podnieść do góry...
*** Oczami Zayna ***
Pojechałem rano do spożywczego, nie daleko Sam. Tam mają dobre bułki. Gdy wracałem zauważyłem, że pod domem Samanty stoi karetka. Wystraszyłem się i wyszedłem z samochodu. Podszedłem do taty Sam.
- Dzień dobry, co się stało?
- Coś z Sam się dzieje. Ma 40 stopni gorączki i straciła przytomność. Teraz karetka zawiezie ją do pobliskiego szpitala.
- Dziękuję- Zamurowało mnie. Pewnie rozchorowała się po wczorajszym deszczu. Wsiadłem do samochodu i pojechałem szybko do domu powiedzieć chłopakom co się stało. Wysiadłem z samochodu nie zamykając  za sobą drzwi i pobiegłem do domu!
*** Oczami Harrego***
Siedziałem w salonie z resztą chłopaków. Zayn pojechał po coś na śniadanie. Ja siedziałem na twitterze. Nagle do domu wpadł Zayn i krzyknął:
- Sam!
Mi serce zaczęło szybciej bić, nie wiedziałem co jest grane.
- Co Sam?- wstałem i czekałem na odpowiedź.
- Sam jest w szpitalu. Ma 40 stopni gorączki i straciła przytomność.- Na jego słowa łzy napłynęły mi do oczu. 
- Jadę tam- powiedziałem i wybiegłem a za mną reszta chłopców. Wsiedliśmy do mojego Range Rovera i pojechaliśmy do szpitala. Wbiegliśmy a ja od razu podbiegłem do recepcji. 
- Szukam Sam. Samanta Adamczyk. Jest tutaj
- Chwileczkę... tak jest... a jesteście kimś z rodziny?- zapytała recepcjonistka
- Jestem jej chłopak... przyjacielem- powiedziałem
- Sala nr. 312.
"312" Cały czas powtarzałem sobie te cyferki w głowie biegnąć do windy. Nacisnąłem 3 piętro i jechaliśmy. Gdy winda się zatrzymała szybko wybiegłem w poszukiwaniu sali. Chłopcy biegli za mną. W końcu zobaczyłem tatę Samanty siedzącego na krzesłach. Podbiegłem do niego.
- Co z Sam? Jak się ona czuję?- mówiłem ze łzami w oczach.
- Ty masz czelność pytać się jak się czuje moja córka? Zraniłeś ją gnojku, przez całą noc przez ciebie płakała, nic nie jadła.
- Wstałem i walnąłem ręką  w ścianę
- Spokojnie Harry- Podszedł do mnie Liam- uspokój się. 
Ja chodziłem cały czas po korytarzu. Usłyszeliśmy jak dzwoni telefon taty Sam.
- Halo?... Nie mogę teraz przyjechać... Moja córka... No, ale... Dobrze... Do widzenia.
- Praca?- zapytał się Louis
- Tak, już za mną wydzwaniają- odpowiedział
- Niech pan jedzie. My będziemy pana informować o stanie pana córki.
Po chwili namysłu wstał pożegnał się z nami i poszedł.
Siedzieliśmy i czekaliśmy. Po półgodzinnym czekaniu w końcu wyszedł lekarz. Poderwałem się na równe nogi.
- Co z Samantą?- zapytałem lekarza.
- Już wiemy co jej jest. Dalej jest nie przytomna. Przed chwilą podaliśmy jej leki na złagodzenie temperatury.  Pacjentka ma zapalenie płuc. Pewnie wczoraj chodziła po deszczu.
O nie!- pomyślałem- To przeze mnie ona teraz tutaj leży. Przeze mnie wybiegła i nie wiadomo ile siedziała taka mokra na zewnątrz.
- Czy można się z nią zobaczyć?- zapytałem
- Tak, ale tylko jedna osoba może wejść na salę.
- Idź Harry- powiedział Niall a reszta pokiwała głowami. Udałem się więc na salę. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem moją maleńką Sami, podłączoną pod kroplówkę i inne kable. Na ten widok w sercu mnie zakuło. Taka drobna istotka leży tutaj chora, w dodatku to wszystko przeze mnie. Podszedłem do jej łóżka i popatrzyłem na twarz mojej księżniczki. Odgarnąłem jej włosy, które spadły na jej twarz i poczułem jaka jest gorąca. Wziąłem jej delikatną dłoń w swoje dłonie, przyłożyłem do ust i całując ją płakałem jak małe dziecko. Nie chciałem, żeby to tak się potoczyło. Dopiero teraz uświadomiłem sobie, że kocham tą dziewczynę nad życie. Cierpię patrząc jak ona się męczy. Widać, że jest słaba, w dodatku nieprzytomna. Położyłem głowę na jej ręce i zasnąłem. 
*** Oczami Sam ***
Czułam się strasznie słabo i czułam też, że coś mocno trzyma moją dłoń. Nie miałam sił, żeby podnieść powieki, ale zrobiłam to, choć było ciężko. Zobaczyłam Harrego, który śpi na mojej ręce. Nie miałam siły się na niego drzeć. Próbowałam wyciągnąć rękę z jego dłoni. Jeszcze nigdy nie było to dla mnie takie trudne. Harry chyba to poczuł i obudził się. Widziałam, że płakał.
- Sam, obudziłaś się.- Harry pogładził moją twarz ręką i odgarnął mi włosy z twarzy.
- Odejdź- mówiłam niemal szeptem
- Sam, chcę ci wszystko wytłumaczyć. Bo ja..
- Wyjdź, chyba się jasno wyraziłam wczoraj. Koniec z nami!- powiedziałam to najgłośniej jak mogłam.
-Ale..
- Proszę cię, wyjdź.- mówiłam to płacząc.
Harry puścił moją dłoń i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Po nim od razu wszedł lekarz i zapytał się jak się czuję. Powiedziałam mu, że źle a on kazał mi odpoczywać i nie przyjmować już dzisiaj gości. 
Obudziłam się następnego dnia, czułam się znacznie lepiej niż wczoraj, choć byłam słaba. Czułam, że coś ściska mi brzuch.
- Sam, obudziłaś się!
- Julka, ała! 
- Przepraszam. Puściła mnie i usiadła obok.
- Co wy tu robicie o tej porze. Nie jesteś w pracy?- zapytałam tatę.
- Już skończyłem. Jest 14.00. Jak się czujesz?
- Dzisiaj lepiej niż wczoraj.
Rozmawiałam z rodziną jeszcze chwilkę, bo ktoś zapukał do drzwi.
- Można? - Zobaczyłam, jak Zayn wchodzi do sali
- Zayn!- krzyknęłam cicho
Zayn podszedł do mnie i się przytuliliśmy.
-W końcu nie śpisz
- To aż tak długo spałam?
- No od wczoraj do teraz to trochę długo, nie uważasz?
- No troszkę.
- Sam, my się już będziemy zbierać.- powiedział tato. Pożegnałam się z nim i z Julką. Młoda oczywiście rzuciła się na Zayna i nie chciała go puścić.
- Choć Julka.- powiedział tata.
Wychodząc pomachali nam.
- I mam spokój
- Aż tak źle było z własną rodziną?
- No wiesz, Julka...
- No tak..
- Zauważyłam, że drzwi się uchylają i zobaczyłam w nich głowę Lou.
- LOUIS!- powiedziałam
- JA!- odpowiedział i wszedł do sali a za nim reszta chłopaków. Prawie reszta.
- Jak się czuje nasza Samanta?
- Znacznie lepiej, choć słabo, ale jak was widzę, to humor się poprawia.
- Zayn, mam prośbę. Weź zabierz Harrego z korytarza i jedź z nim do domu.- powiedział Louis
- To Harry tutaj jest?- zapytałam zdziwiona.
- No jest. Siedział tutaj całą noc aż do teraz.- powiedział Niall, a Zayn wyszedł do Harrego.
Siedzieliśmy w ciszy, mnie zatkało, bo nie miałam pojęcia, że on tutaj siedział całą noc. Przy mnie.
- On się stąd nigdzie nie ruszy- wszedł Zayn i zamknął drzwi.
- Zawołaj mi go tutaj- powiedziałam.
- Chcesz z nim rozmawiać?- Zapytał Malik
- Tak.
- To my może wyjdziemy- powiedział Liam
- Nie zostańcie, to nie potrwa długo.- powiedziałam a Zayn wyszedł po Harrego. Zobaczyłam jak wchodzi z rozwalonymi lokami. Patrzył na mnie swoimi zmęczonymi oczami.
- Harry, proszę cię, jedź z Zaynem do domu. Weź prysznic, zjedz coś, odpocznij i później przyjedź ze mną porozmawiać.
- Chcesz ze mną rozmawiać?- zapytał zachrypniętym głosem
- Chcąc nie chcąc muszę. A teraz jedź z Zaynem.
Harry od razu wyszedł. Zatrzymał się przed zamknięciem drzwi. Nasze spojrzenia spotkały się na 2 sekundy. Już go nie widziałam.
Do sali wszedł lekarz i kazał chłopakom wyjść, bo musiałam jechać na badania.
- To my lecimy, może się załapiemy jeszcze z chłopakami.
- Pa chłopcy- uśmiechnęłam się i pojechałam na badania.
***
Obudziłam się i widziałam Hazze przy oknie.
- Harry
- Sami- odwrócił się i usiadł na krześle obok mnie.
- Sam słuchaj, ja na prawdę nie chciałem
- Harry, nie tłumacz się, i tak już nic z tego nie będzie. Nie ma nas. Rozumiesz?
Harry spuścił twarz w dłonie.
Postanowiłam być silna i nie płakać, choć miałam wielką ochotę się rozwyć jak dziecko.
- Słuchaj Harry, przemyślałam to wszystko i nie potrafię na razie dać ci drugą szansę. Dziwnie bym się czuła. Nie oznacza to, że nie będziemy utrzymywać ze sobą kontaktu. Wręcz przeciwnie. Zostaniemy na razie przyjaciółmi, jeśli tylko będziesz chciał.
Harry nic się nie odzywał
- Jeśli tylko to mi pozostaje, to zgadzam się
- Przyjaciele?- podałam mu rękę.
- Najlepsi- Uścisnęliśmy sobie dłonie na znak przyjaźni. 
*** Oczami Harrego***
Uśmiechnąłem się do niej i przytuliłem ją mocno, nie tak strasznie mocno, bo jest słaba, ale na tyle, że poczułem, że ją mam. Przyjaciele... no co poradzę, spieprzyłem sprawę, ale i tak jest dobrze. Lepiej, że jesteśmy przyjaciółmi, niż żeby miała mnie znienawidzić. Najlepiej nie wypuszczał bym jej z objęć.
Wszedł lekarz na salę
- Przepraszam, że przerywam, ale pacjentka musi odpoczywać. 
- A mogę zostać przy niej?
- Nie jest to najlepszy pomysł
- Ja muszę tu być przy niej. Muszę wiedzieć, że jest bezpieczna, ze jest wszystko okej
- Jest w dobrych rękach
- Panie doktorze- popatrzyłem na niego a on się zaśmiał
- Dobrze, ale niech pan już jej nie męczy, tylko da jej odpocząć. Do widzenia.
- Do widzenia
Lekarz zamknął drzwi a Sam zaczęła się śmiać
- No co?
- Nic wariacie.
- Śpij kochan... kochana Samanto.- Tak, właśnie najgorzej się czułem, keidy chciałem do niej powiedzieć "kochanie" a nie mogłem, bo ona już nie była moja. Była moja ale nie tak jak chciałem, jesteśmy tylko przyjaciółmi, już nie jest moją dziewczyną.
Złapałem ją za dłoń i czekałem aż zaśnie. Czuwałem przy niej całą noc i sam zasnąłem wtulony w jej dłoń.
_____________________________________________________________________


Łohohoh!!
Finito ; ))
Hah. ; )
Mam rozdział ; ]]
Haha!!
Napisałam ; p
Jej!
Wena wraca ; >
Nowe plany, nowa Mela ; ]]

Melaa xx.