niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 43

Oczami Sam:
   Rano wstałam pierwsza, chociaż nie dziwię się. Harry wczoraj ostro zabalował, z resztą jak wszyscy. Nie miałam ochoty jeszcze wstawać, więc przytuliłam Harrego, który leżał do mnie tyłem i pocałowałam go w plecy. Zamknęłam oczy i jeszcze sobie leżałam. Nagle przypomniało mi się, że przecież wczoraj do domu nie wrócił Zayn. Nie wrócił z wszystkimi. Nie zauważyłam tego, bo byłam zajęta Harrym i innymi. No ale na pewno przyszedł, mam nadzieję. Potem przysnęłam na dwie godzinki. Kiedy wstałam, na zegarku widniała godzina 12.30. No to sobie pospaliśmy - pomyślałam. Harry dalej spał, cichutko chrapał. Widać, że się nieźle spił. Ja nie miałam ochoty iść na dół i zrobić sobie coś do jedzenia. Wzięłam laptopa i weszłam na internet.Twitter, potem Facebook. I tu czekała mnie niemiła niespodzianka. Oczywiście jako fanka mojego chłopaka i całego zespołu, którą się stałam, lubię kilkanaście strony związanych z 1D. I kiedy tak przeglądałam sobie tablicę natrafiłam na informacje i zdjęcia z wczorajszej imprezy. Na początku nie było to nic niepokojącego, ale potem znalazłam coś, co mnie strasznie, ale to strasznie wkurzyło. Otóż pisało coś takiego:

,,Wczoraj Harry Styles razem z całym zespołem One Direction wyruszyli na imprezę do klubu ,,Hottest" w Londynie.  Kiedy chłopcy byli już nieźle wstawieni, chyba nie wiedzieli co robią. A mianowicie Harry około północy znalazł sobie nową towarzyszkę do zabawy. Przypomnijmy, że dziewczyny chłopców nie były z nimi. Tajemnicza brunetka, tak oczarowała Stylesa, że chłopak bawił się z nią przez całą noc, a nawet poprosił o jej numer. Ciekawe co na to jego dziewczyna Sam. Tu macie jej twittera. Dziewczyna ma na imię Lucy i ma 18 lat. Tu kilka jej fotek, kilka kiedy bawiła się z Harrym i większość zdjęć chłopców''.

 Nagle coś się we mnie zagotowało. Że co???!!! Jaka Lucy?! Nie myślę, że mnie zdradził, bo chyba nie był aż na tyle pijany, ale numer telefonu? No jak on mógł balować z taką laską?! Nie byłam zła na jego zdjęcia z fankami. Harry był na nich pijany, ale one też nie były lepsze. Przecież zawsze mogły go wykorzystać, ale ona?! Byłam na niego tak wkurzona, że miałam ochotę wywalić go z łóżka i go opierniczyć. Przejrzałam wszystkie zdjęcia z imprezy, które chyba wywołały u mnie gorączkę. Weszłam na jej twittera. Taka piękna to ona nie była. Postanowiłam wykorzystać chwilę, kiedy Hazz spał i sprawdzić jego telefon. Wstałam i wzięłam jego iPhona. Nie było żadnych smsów do jakiejś Lucy, połączeń też nie. Na liście kontaktów też nie było kogoś takiego. Ale te zdjęcia mówiły same za siebie. Podeszłam do fotela, na którym leżały jego spodnie. Zaczęłam grzebać w kieszeniach i znalazłam. W tylnej kieszeni znajdowała się kartka z jej numerem telefonu podpisana "Lucy x." Wiedziałam, że mnie nie zdradził, przecież to by było absurdalne, ale po cholerę mu jej numer. Zapomniał o mnie? Przecież miał swoich przyjaciół, nie umie się tak bawić? Miałam zupełny mętlik w głowie. Musiałam sobie to jakoś poukładać. W mojej głowie aż huczało. Bałam się dopuścić do myśli to, że mógł z nią  coś zrobić. To było niedorzeczne! Wyszłam z łóżka i poszłam wziąć prysznic. Jakoś nie wytrzymałam i popłakałam się. Nie dlatego, że mnie zdradził czy coś, bo przecież wiem, że tego nie zrobił, ale dlatego bo go kocham i jestem o niego zazdrosna. A kiedy dowiaduję się o jakiś dziewczynach z którymi się spotkał i to jeszcze z internetu to jestem na niego wściekła. Wyszłam spod prysznica i owinęłam się ręcznikiem, szlafrokiem i wyszłam. Ku mojemu zdziwieniu Loczek już nie spał, tylko się na mnie patrzył.
- Płakałaś?
- Ja?! Co ty - uśmiechnęłam się i otarłam policzek
- Samy nie kłam. Popatrz  na mnie.
- Co? - usiadłam na łóżku tyłem do niego
- No, odpowiedz mi.
- Masz mi coś do powiedzenia?
- Nie.
- A coś z wczorajszej imprezy?
- Coś się stało?
- To ja o to powinnam zapytać.
- Kochanie o co ci chodzi?
- O to - podeszłam do spodni i wzięłam tą karteczkę - Proszę - podałam mu ją
- Grzebałaś mi w spodniach?!
- Nie mogę? Nie martw się, wiem już o Lucy. Widziałam zdjęcia z wczoraj.
- To tylko znajoma. Poznałem ją wczoraj.
- Powiedz mi tylko, czy do czegoś pomiędzy wami doszło........
- Sam, zwariowałaś. Tylko ją poznałem.
- Ślicznie razem wyglądaliście... - powiedziałam wychodząc z pokoju
   Wiem, że niepotrzebnie zrobiłam tą całą awanturę, ale ma co chciał.
Oczami Perrie:
    Wstałam o 10, bez Zayna obok. Obudziłam się sama, niestety. Myślałam, że kiedy się obudzę, to może on będzie przy mnie, ale niestety. Zeszłam na dół, ale tam też go nie było, ale przynajmniej powitał mnie Liam. Wzięłam tylko szklankę wody i jabłko, bo postanowiłam, że przez kilka dni, aż do koncertu nie będę nic jadła. Zrobię sobie głodówkę. Moje menu to:
Śniadanie:
   szklanka wody + ewentualnie jakiś owoc
Lunch:
   3 łyżki jogurtu naturalnego + szklanka wody
Obiad:
 3 sucharki, winogrono + szklanka wody
Kolacja:
   szklanka wody i kostka gorzkiej czekolady
 To nie jest zbyt drastyczna dieta, a chyba pomoże. Wróciłam na górę i dobijałam się oglądając kolorowe magazyny z pięknymi i chudymi modelkami. Ahhh, jak ja bym chciała jeszcze schudnąć te 5 kilo. Teraz ważę 53, więc kilka kilogramów mniej nie zrobiło by większej różnicy. Czasami dzwoniłam do Zayna, ale on nie odbierał. Potem włączyłam laptopa i też oglądałam zdjęcia modelek.Następnie oglądałam telewizję naprzemiennie z laptopem. Nawet nie zauważyłam, kiedy minęły już 4 godziny. I wtedy ktoś nagle wszedł do pokoju. Myślałam, że to dziewczyny, ale ku mojemu zdziwieniu to był Zayn. Z wielkim bukietem czerwonych róż.
- Hej skarbie - powiedział Zayn - Przepraszam, że nie odbierałem, ale chciałem ci zrobić niespodziankę. Proszę, to dla ciebie - podał mi kwiaty
- Dziękuję- odpowiedziałam, a po chwili rzuciłam mu się na szyję. Mocno go tuliłam. Musiałam go poczuć, poczuć jego ciepło, poczuć jego perfumy i zapach papierosów. Tatuaże, które widniały na jego ciele wydawały się teraz jeszcze piękniejsze, a kilkudniowy zarost sprawiał, że Zayn wydawał się jeszcze seksowniejszy.
- Nigdy mnie już nie zostawiaj - po moim policzku spłynęła łza
- Obiecuję, już zawsze będziemy razem!
- Zayn, kochaj mnie! - popatrzyłam się na niego
   Zayn spojrzał prosto w moje oczy i uśmiechnął się. Wyglądał jakby się w nich przeglądał, chociaż naprawdę tak nie było. Wytarł łzę z mojej twarzy i złapał mnie za podbródek. Przybliżył usta do swoich i zaczął namiętnie całować. Złapał mnie mocno w talii i całował. Miał takie rozpalone usta, były tak słodkie. Miałam ochotę żeby nigdy mnie nie puścił, nie chciałam wychodzić z tego uścisku. Pokochałam go na nowo.
- Przepraszam za wszystko - powiedział szepcąc mi do ucha
- Teraz już nic się nie liczy oprócz ciebie. Kocham cię rozumiesz?
    Staliśmy tak w uścisku przez długi okres czasu. Musieliśmy się sobą nacieszyć, brakowało nam siebie. Nie potrzebowaliśmy nic więcej.

Oczami Sam:
    Po obiedzie, który zrobiłam ja - pizza z piekarnika - wróciłam do pokoju i leżałam na łóżku. Nie odzywałam się do Harrego, chociaż ten mnie zaczepiał. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Leżałam na górze i myślałam sobie o wszystkim. Po pewnym czasie do sypialni przyszedł Harry położył się koło mnie i złapał mnie za ramię, ale ja go odrzuciłam.
- Jesteś na mnie zła?
- Nie, jestem szczęśliwa. Wręcz popieram to, co zrobiłeś. - powiedziałam ironicznie
- No weź się nie gniewaj. To co pogodzimy się.
- Ja siedzę w domu, martwię się o ciebie, a ty przychodzisz z imprezy i nie dość, że jesteś pijany to jeszcze wyrywasz laski.
- To część naszej pracy...
- Ahahahahah, dobre! Jakoś Niall nie wyrwał żadnej laski.
- Chodziło mi o to, że musimy sobie robić zdjęcia z fankami.
- Chodziło mi o tą całą Lucy.
- No ale ja tylko z nią gadałem.
- Ja właśnie widziałam na zdjęciach jaki byłeś uradowany.
   Harry westchnął i leżał koło mnie spokojnie, ale to nie trwało długo.
- Samy, skarbie, przestań.
- No co?
- Ale ja nie byłem potem świadomy.
- To ile ty na początku wypiłeś?!
 - To nie był alkohol!
- A co?! - wstałam
- Tylko powiedz, że się nie obrazisz. - stanął naprzeciwko mnie
- No mów!
- Tabletka...
- Jaka tabletka? - zapytałam
- No nie wiem jaka. Lucy też ją wzięła...
- Narkotyk! - krzyknęłam
- Ale to była tylko jedna mała tabletka.
- Tylko tabletka?! Czy ty już do reszty zgłupiałeś? Teraz w narkomana chcesz się pobawić?
- Nie przesadzaj. To nic takiego!
- Nic takiego, Harry!!!
- No matko była impreza, chciałem się zabawić.
- Nie wystarczył ci alkohol? Chciałeś spróbować czegoś więcej!
- No nie, Lucy mówiła, że nic nam nie będzie.
- A co ty masz 5 lat, żeby nie wiedzieć o co chodzi? Nie mogłeś odmówić? Tylko nie rób ze mnie idiotki i nie mów, że nie wiedziałeś co bierzesz.
- Kochanie... - dotknął moje ramię
- Nie dotykaj mnie.... Mam do ciebie tylko jedno pytanie i błagam cię, powiedz prawdę. Nawet nie próbuj kłamać.
- Co chcesz wiedzieć?
- Czy to był pierwszy raz? - Harry spuścił głowę i głośno westchnął
- Chcesz znać prawdę? - popatrzył się na mnie
- No chyba jasno się wyraziłam!
- Nie, to nie był pierwszy raz.
- No świetnie, wprost cudownie!
- Ale to się nigdy nie powtórzy!
- Jasne! Zaraz będzie piąty, dziesiąty raz. Potem będziesz brał regularnie.
- Ale po co od razu mnie skreślać?
- Matko, co ty zrobiłeś? - westchnęłam
- Nie gniewaj się.
- Wiesz co, zostaw mnie na razie w spokoju.
    Wyszłam z pokoju, ubrałam buty i kurtkę i wyszłam z domu. Poszłam do parku i usiadłam na ławce  Obok usiadł chłopak na oko kilka lat starszy ode mnie.
- Telefon ci dzwoni.
- Mhm, wiesz, telefony zazwyczaj to robią.- Odwróciłam się w drugą stronę i popatrzyłam na ekran. "Harry". Nie miałam ochoty teraz z nim rozmawiać. Potrzebowałam czegoś innego. Chciałam zadzwonić do Sylwii, wyżalić się, ale nie odbierała.
- Fuck, fuck fuck!!- zaczęłam przeklinać, gdy po piątym razie nie odebrała.
- Przeklinanie jest nieatrakcyjne- powiedział mój towarzysz
- Tak, czy inaczej nie jestem atrakcyjna, więc spierdalaj!- krzyknęłam,a on popatrzył się na mnie, wstał i ruszył przed siebie, ale zatrzymał się i powiedział.
- Niegrzeczna dziewczynka, lubię takie!
- Przepraszam ale nie usłyszałam co powiedziałeś. Mam chorobę uszu, która nazywa się "mam wyjebane na to co tam sobie pieprzysz"- wstałam i poszłam w drugą stronę. Ten chłopak stał chwilę i sobie poszedł. Ja chodziłam jeszcze po parku chwilę i cały czas myślałam o tym co się ostatnio wydarzyło. Nie dość, że mój chłopak ma "nową koleżankę", to jeszcze bawi się w narkotyki? Łzy same cisnęły się do oczu. Postanowiłam, że po dwugodzinnym spacerze czas wrócić do domu, ponieważ było na prawdę zimno.
Weszłam do domu chłopców, ściągnęłam kurtkę, tak samo jak buty i udałam się do salonu na sofę. Nie chciałam widzieć Harrego. Usiadłam na kanapie i wzięłam poduszkę, która leżała obok. Nie mogłam uwierzyć w to, że mój Harry wziął narkotyki. I to już drugi raz! Jak ja mogłam tego nie zauważyć. Wczoraj myślałam, że zachowuje się tak bo jest pijany, a jednak było inaczej. Harry nie schodził, nawet tego nie chciałam, musiałam zostać sama. Nie mogłam panikować, musiałam pomyśleć co teraz? Zachować to w tajemnicy, czy może mu pomóc?
    Nagle usłyszałam, jak ktoś schodzi ze schodów. Odwróciłam się, to była Perrie. Uśmiechała się od ucha do ucha. Podeszła i usiadła koło mnie.
- Co tam mała? - zapytała - Czemu jesteś taka smutna?
- A nic takiego. - westchnęłam
-Ty płaczesz?
-Nie, rzęsy podlewam.
- Niech zgadnę, pokłóciłaś się z Harrym?
- Bingo!
- Znowu?
- Za to ty pogodziłaś się z Zaynem - uśmiechnęłam się
- Tak, tak, ale nie zmieniaj tematu. No opowiadaj, o co poszło.
- Naprawdę chcesz tego wysłuchać?
- A mam wyjście - uśmiechnęła się
- No właściwie to poszło o jedną rzecz, a właściwie osobę, a teraz wyszło na jaw coś innego i nawet nie wiem, czy nie gorszego.
- Co masz na myśli?
- Wczoraj jak byli na tej imprezie, no to Harry poznał taką laskę, Lucy i wiesz dzisiaj było o tym głośno na różnych portalach. Widziałam zdjęcia, pisało, że Hazz bawił się z nią przez całą noc, wziął od niej numer telefonu i rzeczywiście znalazłam ten numer w jego spodniach. Ale to nie jest najgorsze, okazało się, że Harry wziął narkotyk...
- Że co? - zapytała
- No jak to powiedział "tylko tabletkę".
- Ohh matko, chodź tu kochana - przytuliła mnie
- I co ja mam teraz zrobić?
- Nie gniewać się na niego. Idź na górę.
- I co, może mam go jeszcze przytulić?
- Nie, ale nie możecie się tak cały czas kłócić.
- Mam iść?
- Zaufaj mi - uśmiechnęła się
   Dobra, nie chciałam się z nim kłócić. Poszłam na górę i weszłam do pokoju. Harry siedział na łóżku i wpatrywał się w podłogę. Usiadłam obok niego nic nie mówiąc. Po chwili Loczek odwrócił się i spojrzał na mnie.
- Mam jeden warunek - powiedziałam. On tylko patrzył się na mnie smutnym wzrokiem.
- Nigdy więcej niczego nie weźmiesz, rozumiesz? Niczego, nigdy!
- Obiecuję.- przysunęłam się bliżej niego i wpiłam się w jego usta.
*10 minut później*
 Siedzieliśmy w pokoju z Harrym wtuleni w siebie i nie odzywaliśmy się. Musieliśmy się nacieszyć sobą.
- Harry chodź! - pociągnęłam go za rękę
- Ale gdzie?
- Na miasto. Chodź pójdziemy do studia tatuażu.
- Po co?
- Chcę sobie zrobić tatuaż.
- Na pewno?
- Tak, już dawno nad tym myślałam.
- Ja też myślałem nad nowym tatuażem. Chodź, zrobimy sobie oboje!
- Poczekaj tylko się ubiorę.
- Ja też..
    Podeszłam do szafy i wybrałam sobie ciuchy. Włosy rozpuściłam i włożyłam kapelusz. Harry założył ciemny sweter i kurtkę. Po 15 minutach wychodziliśmy z domu. Harry wziął swój Range Rover i pojechaliśmy do centrum Londynu. Po prawie godzinie byliśmy na miejscu. Były mega wielkie korki. Hazz szybko wprowadził mnie do środka salonu, dał znak tatuażyście, który stał za jakąś recepcją i wszedł do jakiegoś pomieszczenia.
- Gdzie jesteśmy? Dlaczego tu weszliśmy?
- Spokojnie kochanie. Zaraz przyjdzie Andy. Zrobi nam tatuaż.
- Tutaj, na kanapie?
- Nie. Pójdziemy do specjalnej sali dla VIP.
  Po chwili do salonu wszedł mężczyzna po 30-stce, z wytatuowanymi rękami.
- Siema! - krzyknął mężczyzna i uściskał Harrego
- Hej Andy!
- Wpadłeś zrobić kolejny tatuaż?
- Oczywiście!
- Ale nie sam. Kim jest ta laska obok ciebie? - Harry złapał mnie za rękę
- To moja dziewczyna, Sam.
- Witaj Sam. Jestem Andy, miło mi cię poznać.
- Mi też. - uśmiechnęłam się
- To co idziemy? - zapytał Andy
- Pewnie.
    Razem z Andym wyszliśmy z tego pomieszczenia, przeszliśmy przez salę do pokoju VIP. Był pusty. Słychać było tylko muzykę grającą z radia. Na bordowych ścianach widniały zdjęcia tatuaży, katalogi i zdjęcie gwiazd, które odwiedziły salon.
- Usiądźcie - pokazał na krzesła - Zaraz przyjdzie mój asystent John. No to jaki tatuaż chcecie, może jeszcze nie wybraliście?
- Ja już mam. Chciałbym inicjały S.A. + malutkie serduszko na lewym nadgarstku. Wiesz o co chodzi? - powiedział Hazz
- Tak, tak, nie będzie problemu. A ty Sam?
Zatkało mnie. Harry chyba oszalał! Chce sobie zrobić tatuaż z moimi inicjałami, który zostaje na całe życie. Miałam ochotę na jakiś fajny napis, ale stwierdziłam, że raz się żyje i jak on oszalał, to ja też mogę
- A ja poproszę inicjały H.S+ małe serduszko na lewym nadgarstku.- patrzyłam cały czas na Stylesa, który miał zszokowaną minę i patrzył na mnie z niedowierzaniem.
- A jakim pismem?
- Ma pan....
- Andy, mów mi na ty.
- No więc, czy masz katalog czcionek?
- Oczywiście. Proszę - podał mi czarną książkę
   Po przeglądnięciu całej książki w końcu wybraliśmy z Harrym styl z numerem 24. Pochylony, klasyczny. Spodobał mi się. Potem Andy narysował wzory, do sali wszedł John. Od razu oczyścił nam miejsce gdzie miał się znaleźć tatuaż. Następnie Andy naniósł nam wzór i odkleił papier i wreszcie na końcu przystąpił do dzieła. Mi tatuaż robił John. Leżałam na brzuchu, a obok siedział Harry i trzymał mnie za rękę. Był taki odważny, nawet nie zaciskał zębów. Mój tatuaż trwał trochę dłużej, bo był to pierwszy tatuaż i się trochę zrywałam, ale Hazz cały czas trzymał mnie za rękę, nawet jak Andy robił mu tatuaż. Ich dzieła wyglądały bosko. Razem z Harrym byliśmy bardzo szczęśliwi. Nie mogłam nacieszyć się moim nowym tatuażem i Hazz nie mógł się na niego napatrzeć, podobnie jak na swój. Był zachwycony i ja też.
Zapłaciliśmy i wyszliśmy z salonu.
- Ty na prawdę to zrobiłaś?
- Skoro ty wpadłeś na tak szalony pomysł, to dlaczego ja mam być gorsza? YOLO skarbie!
- Jesteś moja, skarbie. Ten tatuaż świadczy o tym, że nie potrzebuję do szczęścia żadnej Emily, czy Lucy, bo ja kocham tylko ciebie. Kocham Samantę Adamczyk! Kocham ją! Najmocniej na świecie!- Harry wydzierał się, a ludzie patrzyli na nas i robili zdjęcia.
- Uspokój się Styles!- mówiłam do niego śmiejąc się
- Kocham tylko ją, rozumiecie?! Jest moim małym aniołkiem, moim skarbem, moim ideałem!
- Harry! Cicho! Ludzie nas nagrywają!- próbowałam zatkać mu usta, ale on odchylił głowę, a mój wzrost nie pozwolił nawet na palcach zatkać mu ich.
- Moja księżniczka, moja kocica, moja Samy!!!- podniósł mnie prawą ręką, bo na lewej był świeży tatuaż. Pomyślałam, że to będzie jedyny sposób, aby się przymnknął i pocałowałam go.
- Ja też cię kocham skarbie.....

sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 42

Oczami Sam:
   Kiedy Zayn wrócił już po dwóch godzinach bez żadnych zakupów, nikogo to nie dziwiło, a już tym bardziej mnie. Powinien sprawiać pozory zmęczonego, ale nie. Wręcz przeciwnie miał roztrzepane włosy i rozpiętą koszulę. Rzucił swoją skórzaną kurtkę w przedpokoju i przyszedł do nas.
- Nic nie kupiłeś? - spytała Perrie
- Nie było nic ciekawego - uśmiechnął się, pocałował ją w policzek i usiadł koło niej
- 2 godziny chodziłeś po sklepach i nic nie znalazłeś? - zapytałam
- Już mówiłem, nie było nic ciekawego - odpowiedział nerwowo
  Wiedziałam, że kłamie i dziwiłam się, że Perrie tego nie widzi. Było mi jej szkoda, ale nie chciałam jej nic mówić. Wyszłam z salonu bo dłużej nie mogłam słuchać już tych kłamstw. Powiedziałam, że boli mnie głowa, choć to nie była prawda. Położyłam się na łóżku i włączyłam laptopa. Na mojej poczcie zalegało tysiące wiadomości od fanek. Niektóre były naprawdę bardzo miłe, a niektóre po prostu chamskie. Nawet nie chciałam ich czytać. Co ja im takiego zrobiłam? Zabrałam chłopaka? Nie rozumiem dlaczego mnie tak nienawidzą, przecież nie lansuję się w mediach, jestem normalną zwykłą dziewczyną, zraniłam Harry'ego? Nie miałam ochoty więcej tego czytać. Jakoś nie miałam co robić. Harry siedział na dole, tak jak wszyscy, a ja nie miałam co robić. Postanowiłam, że może zdrzemnę się na chwilkę bo do południa, jeszcze jest trochę czasu....................................
[NEXT DAY]

Oczami Perrie:
     Rano po śniadaniu, Zayn poszedł do sypialni. Nie zapytał się, czy nie mam ochoty iść z nim, po prostu mnie zostawił. Wiem, że gniewam się o jakąś błahostkę, ale ostatnio się od siebie oddaliliśmy. To nie jest to co kiedyś. Harry i Sam tak samo jak Luo i El siedzięli sobie teraz w salonie obok mnie. Wszyscy byli szczęśliwi, tylko my z Zaynem nie mogliśmy się zgrać. Liam spał u Danielle, Niall idzie dzisiaj idzie gdzieś ze znajomymi z Irlandii, z resztą, to wczoraj też razem poszli do pubu. A my? Zayn chodzi teraz jakby coś mu leżało na sercu, nieszczęśliwy, smutny. Nie wiem co się stało? Może coś zrobiłam. Nie mam zielonego pojęcia...........
   Postanowiłam, że pójdę do sypialni i tak też zrobiłam. Powoli poszłam na górę i otworzyłam drzwi. Zayn leżał na łóżku, pisząc sms'y. Kiedy weszłam do pokoju nie zwrócił na mnie zbytniej uwagi. Popatrzył się tylko przez chwilkę, a tak nie odrywał wzroku od ekranu telefonu.
- Przyszłaś? - zapytał
- A nie mogę?
- Możesz, możesz.
    Położyłam się na łóżku, koło niego, ale on nie zwracał na mnie uwagi. Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Zabrałam mu telefon sprzed nosa i położyłam na szafce nocnej. Usiadłam na nim okrakiem i złapałam go za ręce.
- A może małe co nie co na dobry początek dnia? - uśmiechnęłam się i zaczęłam go całować po szyi i klacie
- Perrie........Perrie - mówił Zayn, ale ja nie patrzyłam na niego tylko powoli rozpinałam jego koszulę
- Tak kotku........... ?- szepnęłam, nie przestając całować
-  Nie mam ochoty. - i wtedy przestałam, popatrzyłam się na niego
- Jak to nie?
- No nie.  - popatrzył się na mnie, a ja westchnęłam
- Przytyłam, nie podobam ci się już, zrobiłam coś, obraziłeś się?
- Nie.
- To dlaczego tak mnie unikasz?
- Co ty gadasz? Jakie unikasz?
- A niby co?
- To, że nie mam ochoty na seks, nie znaczy, że już mi się nie podobasz. - popatrzył się na mnie
- Już dawno się nie kochaliśmy.........
- I co z tego, po prostu teraz nie mam ochoty.
- Taaa, jasne - zeszłam z niego i wyszłam z pokoju
   Miałam łzy w oczach. On nawet o mnie nie walczył, nie wołał, po prostu nic. Dobry żart, on nie miał ochoty na seks, po prostu już mnie nie kocha. On nie umie udawać, od razu to po nim widać. Byłam strasznie wnerwiona, ale to nawet mało powiedziane. Zeszłam na dół, nie patrząc na innych. Wzięłam kurtkę Zayna i wyszłam na taras. Skóra była na mnie trochę za duża, ale przynajmniej było mi ciepło. Z kieszeni jego kurtki wyjęłam papierosy i zapalniczkę. Nie obchodziło mnie to, że nigdy nie paliłam. Byłam bardzo zdenerwowana, więc nie miałam skrupułów, żeby zapalić. Stałam na tym tarasie i myślałam, że się zaraz popłaczę, ale nie mogłam. Musiałam być silna, a przynajmniej udawać. Nie chciałam pytań ze strony dziewczyn typu ,,co się stało'' albo ,,coś zrobił?''. Nie chciałam, żeby pomyślały sobie coś źle. Właśnie dopalałam papierosa, kiedy usłyszałam, jak ktoś otwiera drzwi. Nie chciałam odwracać głowy i sprawdzić kto to, więc nadal nic nie wiedziałam. Ten ktoś stał przy drzwiach i nie ruszał się. Nie miałam zamiaru sprawdzić kto to. Nagle odezwał się głos.
- Nie obrażaj się............. - powiedział po cichu męski głos, to był Zayn, ale ja nadal się nie odzywałam - Nie chcę, żebyśmy nie odzywali się przez jakąś błahostkę.
- Błahostkę? - zadrwiłam
- Perrie............ - złapał mnie od tyłu
- Nie dotykaj mnie - szarpnęłam się i poszłam do przodu
- Nie wiem, co się teraz z tobą dzieje kotku....
- Ze mną?! - popatrzyłam się na niego - To z tobą jest coś nie tak. Znudziłam ci się, prawda? - popatrzyłam mu się prosto w oczu
- To nie tak.
- No powiedz, że po prostu ci się znudziłam i chcesz mnie zostawić?
- Wcale tak nie jest!
- Nie kłam. Wiesz co, skoro nie chcesz ze mną żyć, to ja ci to ułatwię - po moim poliku spłynęła łza.
   Wyszłam z tarasu trzaskając drzwiami. Słyszałam jeszcze jak Zayn klnie do siebie. Zdenerwował się tak samo jak ja, ale ja nie miałam ochoty go widzieć. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej ciuchy, włosy związałam w luźny kucyk. Wzięłam szybko czarną głęboką torbę i włożyłam do niej wszystkie potrzebne rzeczy: telefon, portfel, klucze, dokumenty. Właśnie wychodziłam, kiedy do pokoju wszedł Zayn i zagrodził mi drogę.
- Gdzie wychodzisz?
- Nie ważne, puść mnie.
- Powiedz mi tylko gdzie idziesz!
- Jeszcze nie wiem, ok!
- Kocham cię...
- Trzeba było mówić o tym wcześniej. Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać. Jak sobie wszystko przemyślisz, to zadzwoń, na razie nie mam ochoty słuchać twoich tłumaczeń.
   Odrzuciłam jego rękę, którą opierał się o framugę drzwi i wyszłam. Rzuciłam tylko pożegnalnym 'pa' do dziewczyn i zadzwoniłam po taksówkę. Po 15 minutach była już pod domem. Wsiadłam do niej i pojechałam do najbezpieczniejszego dla mnie miejsca w Londynie, czyli do mojego rodzinnego domu. Teraz z rana rodzice na pewno pracują, ale wiedziałam, gdzie mamy naszą skrytkę z kluczami. Po ponad godzinie byłam już na miejscu. Tak jak się spodziewałam, nikogo nie było w domu. Wzięłam tylko klucz i weszłam do środka. Od razu przywitała mnie moja kotka Emma, która swoim wielkim, puszystym ogonem dotykała moich nóg. Była to biała kotka, rasy perskiej. Emma była moją przyjaciółką, której zawsze wszystko mogłam powiedzieć i miałam pewność, że nikomu nic nie powie. Dostałam ją chyba na 16 urodziny i mam do tej pory.
- Ohhh, moja kochana kocica - pocałowałam ją- A teraz mama cię nakarmi. Przyszłam, bo wiesz, pokłóciłam się z Zaynem i mamusia nie chciała tam dalej zostać. No jedz sobie, jedz, a ja idę na chwilę do mojego pokoju.
   Wszystko było tak jak to zostawiłam, nic się nie zmieniło. I tu lubiłam uciekać. Uciekać do domu, skryć się przed całym światem, przed tym całym złem. I jeśli ktoś się mnie pytał, dlaczego chciałam się kiedyś zabić, nie kłamałam. Po prostu na zewnątrz udaję osobę, którą nigdy nie byłam, a w środku jest nieśmiała, mała Perrie, która potrzebuje osoby, która będzie ją chroniła. I naprawdę niewiele osób to zauważa, szkoda, że Zayn do nich nie należy. Że nie widzi jak cierpię...

Oczami Sam:
    Razem zDani i El postanowiłyśmy, że tego wieczoru zrobimy 'pidżama party'. Musiałyśmy jakoś pomóc Perrie. W końcu jesteśmy przyjaciółkami i nie możemy jej zostawić w potrzebie. Dzisiaj pokłóciła się z Zaynem i nie chciałam, żeby siedziała sama w domu i się dobijała. Chłopcy razem z Paulem idą na imprezę, więc Zayna nie będzie w domu i Pezz chyba zgodzi się na przyjście. Chłopcy już się szykowali, bo było przed 21, a my zaczęłyśmy przygotowywać jedzenie: chipsy, pop corn, duuuużo lodów i coli. Samo niezdrowe jedzenie. Wiedziałam, że to pomoże najlepiej, dużo jedzenia i jakaś komedia romantyczna, przy której można sobie popłakać. Danielle jeszcze nie było. Ubrałyśmy się w różowe, ciepłe piżamy z małpkami, długie skarpetki i w wielkie puchowe kapcie z uszami, a włosy zawiązałyśmy w luźne koczki. Już dawno z Eleanor tak nie wyglądałyśmy. No więc postanowiłyśmy, że pidżama party zrobimy w sypialni Eleanor i Lou. Rozłożyłyśmy koce, poduszki, na półce leżały chusteczki a obok stos filmów DVD. Chciałam, żeby w pokoju panowała taka przytulna atmosfera i tak też było. Aż chciało się położyć i zasnąć. Przyciemnione światło, zasłonięte żaluzje, w pokoju rozchodził się zapach gorącej herbaty z cytryną, ahhhh...
      Zayn dobrze wiedział, że Perrie przyjdzie, bo mu o tym powiedziałyśmy, ale jakoś mu nie zależało, żeby zostać i z nią porozmawiać. Szedł z chłopakami na imprezę, może nie chciał jej denerwować swoją obecnością, może chciał jakoś złagodzić sytuację, ale wyjście na imprezę nie pomoże. Chłopcy już właśnie szykowali się do wyjścia, Paul czekał w samochodzie. Podeszłam do Harrego i przytuliłam się do jego klaty, po czym pocałowałam ją.
- Nie będzie ci zimno kotku? - zapytałam tuląc się w jego wysportowane ciało
- Nie bój się o mnie - pocałował mnie w głowę - Idę na imprezę, w klubie z pewnością będzie gorąco. Za to ty wyglądasz bardzo apetycznie - zaśmiał się
- Harry! Musimy jakoś pocieszyć Pezz, bo Zayn tego nie zrobi.
- Nie martw się, wszystko się jakoś wyjaśni.
- A ty nie narób jakiś głupstw, rozumiem, że idziesz na imprezę, ale mam nadzieję, że się nie spijesz tak, że przeliżesz się z jakąś laską. - popatrzyłam się na niego
- Samy, chyba nie myślisz, że mógłbym. Tylko ciebie kocham, mój różowy króliczku - mocno pocałował mnie w usta - A może jak przyjdę to byśmy sobie poszli do sypialni i zamknęli się na parę godzin - łobuzersko się uśmiechnął
- Pomyślimy - odwzajemniłam - No leć już, leć - pocałowałam go w szyję, zostawiając ślad moich ust
- Kocham cię - pocałował mnie jeszcze ostatni raz
    I wtedy do domu przyszła Danielle. Zdjęła kurtkę i rzuciła się Liamowi na szyję. Kiedy już El pożegnała się z Lou, a Dani z Paynem, w końcu mogłyśmy zaczynać imprezę...

Oczami Eleanor:  
    Było już po 21 i wtedy do domu zawitała Perrie. Nieśmiało wchodziła do domu, jakby bała się, że Zayn wciąż tu jest. Zeszłam ze schodów i przywitałam się z nią:
- Nie martw się, nie ma ich. Chodź!
- To gdzie będziemy oglądały filmy?
- Chodź do mojej sypialni. Jest Sam i Dani.
- Fajnie - uśmiechnęła się
   No więc na początku było małe przywitanie, a potem usiadłyśmy sobie na podłodze i zaczęłyśmy oglądać film ,,Pamiętnik''. Wybrała go Sam, bo to jeden z ulubionych filmów Harrego. Na początku wszystko było ok, śmiałyśmy się, jadłyśmy, ale potem w filmie były smutne, czasem romantyczne sceny. Oczywiście każda z nas płakała, ale najbardziej Pezz. Płakała i nie umiała zatamować łez. Ale ja widziałam coś więcej niż każdy. Perrie nie płakała, dlatego że w filmie było coś smutnego, tylko płakała, dlatego że sama była smutna, zła, a zarazem wściekła na Zayna. Przez te łzy ona odreagowywała, wychodził z niej ten cały stres, napięcie. Nie mówiłam jej nic, po prostu pozwoliłam płakać.
      Kiedy Pezz przestała płakać i po prostu się uspokajała, zaczęłyśmy rozmawiać, nie chciałyśmy już oglądać filmów. Danielle znalazła świetny sposób na nudę. Wzięła swoją komórkę, książkę telefoniczną i zaczęła dzwonić do przypadkowych osób i je wkręcać. Muszę przyznać, że była w tym naprawdę dobra, przynajmniej nas rozśmieszyła. Było już po 23, a my nie miałyśmy co robić. Nie chciało nam się oglądać kolejnego filmu, więc znalazłyśmy fajny sposób, żeby jakoś nie zasnąć. Otóż Sam wymyśliła, żebyśmy przeszukały szafki chłopców i ich wspólną łazienkę, no więc od niej zaczęłyśmy. Zeszłyśmy na dół i wkroczyłyśmy do biało - złotej łazienki. Nie było nic ciekawego. Same męskie perfumy, które pachniały najpiękniej na świecie, maszynki do golenia, ich bielizna, pranie, jakieś ręczniki, a najlepsze zostawiłyśmy na koniec, czyli ich wspólna szafka. A w niej: tabletki, leki, jakieś kosmetyki i.............. gumki. Miałyśmy z tego niezły ubaw! Było tam tego pełno, jakiś zapas, czy coś. Potem na pierwszy ogień poszedł pokój Harrego, a właściwie jego szafka, ale nie było tam nic ciekawego. Razem z Danielle śmiałyśmy się, że wszystkie 'gadżety i zabawki' musieli wcześniej pochować. Nie znalazłyśmy tam nic ciekawego, potem sypialnia Liama. Tu było już trochę lepiej:bokserki z batmanem i ogólnie różne zboczone teksty na bokserkach plus gadżety piłkarskie. Potem pokój Louisa i mój. Specjalnie pokazywałam dziewczynom, gdzie powinny szukać i odwracałam uwagę od miejsc, gdzie razem z Lou mieliśmy swoje skrytki ;) Na szczęście nic nie znalazły. A na sam koniec pokój Zayna. Perrie nie miała ochoty tam wchodzić i szukać czegokolwiek, może bała się, że coś znajdzie. W każdym bądź razie zrezygnowałyśmy z poszukiwań w jego szafkach, żeby nie martwić Pezz. Wróciłyśmy do mojej sypialni i położyłyśmy się na kocach no i tak gadałyśmy. Danielle o Liamie, Sam o Harrym, ja o Louisie, a Perrie o Zaynie. No i tak nam mijał czas. Mamy takie szczęście, że poznałyśmy takich wspaniałych i cudownych chłopaków, w przypadku moim już narzeczonego. Nawet nie zauważyłyśmy kiedy na zegarku było już przed 1 w nocy.
- Słuchajcie dziewczyny, ja już idę spać, bo coś mnie zaczyna brzuch boleć,
- Ok, dobrze. - odpowiedziałam
- Ja idę spać do sypialni Liama, jak przyjdzie to powiedzcie mu, żeby się nie rozpychał.
- Ok, o ile w ogóle będzie w stanie coś zrozumieć - powiedziała Sam.
- Jak nie, to nie mówcie. Dobranoc. Aaa, i nie zwracajcie na mnie uwagi, z pewnością zaraz usnę, bawcie się dobrze!
- Dzięki - uśmiechnęłam się
- Dobranoc - powiedziała Perrie
     Potem, kiedy Danielle poszła spać, ja poszłam do kuchni i wzięłam butelkę szampana i trzy kieliszki. Kiedy wróciłam na górę Perrie już nie było.
- Gdzie ona jest?
- Powiedziała, że jest zmęczona. Poszła się kąpać, no i spać. Powiedziała, że nie chce czekać, aż Zayn przyjdzie, chce zasnąć.
- Coś musi być na rzeczy Sam - podałam jej kieliszek i nalałam szampana - Ja nie wiem, dlaczego on się tak zmienił. Może coś dla niej szykuje?
- Nie, to coś innego. To znaczy ja tak sądzę
- Co masz na myśli?
- Nieważne. - napiła się

Oczami Sam:
    Zostałyśmy już tylko same z El. Pezz i Dani spały, a my czekałyśmy na chłopców. Rozmawiałyśmy o nich, o naszych przeżyciach ( nie tylko łóżkowych ) i ogólnie. O rodzinie, przyszłości. Była już 3, ja chciałam iść spać, ale El mówiła, że musimy na nich poczekać. Z naszych rozmyślań, wyrwało nas pukanie do drzwi. Razem zeszłyśmy na dół. Ja zostałam na schodach, a Eleanor podeszła do drzwi i otworzyła je. Na jej ramiona rzucił się pijany Louis, którego prowadził Paul. Ja stałam na schodach i czekałam aż wejdzie Harry.
- Oohhhhh, moja kochana Eleanor! - całował ją
- Cicho, zamknij się, jesteś pijany!
- Ja?! - zachwiał się
    Zaraz po nim wszedł Liam , on spił się mnie. A za nimi Harry i Niall, trzymając się na ramionach śmiali się tak, że upadli. Harry podszedł do mnie, ale ja tylko skrzyżowałam ręce na brzuchu i ignorowałam go. Przytulił mnie i położył głowę na moim biuście.
- Samy, ja za tobą tak tęskniłem. - pocałował mnie
- Harry, upiłeś się...
- Żałuj, że cie ze mną nie było - zaśmiał się
- Harry, zaszalałeś, zaszalaeeś - pluł się Horan, upadając co chwilę.
- Idź do sypialni! - krzyknęłam do Stylesa
- Na bara, bara? - uśmiechnął się łobuzersko
- Niedoczekanie twoje! Idź spać, spiłeś się!
- Ja go odprowadzę, ja go odprowadzę - powiedział Niall głaskając mnie po ramieniu
- Ty?! Jesteś tak samo pijany jak on!
- Robię striptiz, uwaga, robię striptiz! - Horan zaczął ściągać z siebie ubrania chwiejąc się przy tym
- Niall, idź już lepiej spać! - powiedziała El
- Dobra, idę do sypialni.
    Louis był tak pijany, że klęczał przed nią, owinął ręce wokół jej bioder i położył głowę na jej brzuchu. Eleanor głaskała jego głowę i mówiła do niego, ja tak nie potrafiłam. Opierniczyłam Harrego na schodach i w sypialni. Najgorsze w tym wszystkim było to, że on jeszcze chciał pić i się bawić. Liam spokojnie opuścił salon, najwięcej roboty było przy Lou, ale w końcu jakoś poszedł do tego pokoju. Z dołu było słychać Nialla, który wydzierał się śpiewając hymn Irlandii, Loczek też się wydzierał i gadał do mnie same zboczone rzeczy.
- Mogę być twoim żuczkiem? - zaśmiał się
- Nie.
- A masz ochotę na loda?
- Nie, śpij!
- No chodź, może chociaż przez chwilę się pobawimy?
- Zamknij się!
- No chodź! - wstał i zaczął iść w moją stronę
   Siedziałam na fotelu i obserwowałam to wszystko ze spokojem. Nagle Harry zachwiał się tak, że upadł na mnie całym swoim ciałem. Nie miałam siły, żeby się podnieść, tym bardziej, że Hazz jeszcze mnie tulił. Położył głowę na moim brzuchu i mówił do mnie, ja też musiałam z nim rozmawiać. Potem go usypiałam, zupełnie jak dziecko. Był taki słodki. Co chwilę musiałam poprawiać jego włosy, bo loczki opadały mu na czoło i go swędziało. Nawet jeżeli w niektórych momentach miałam ochotę wywalić go z domu, to było warte przeczekanie tego całego szału dla takich chwil, jak ta.
- Kochasz mnie? - mówił z zamkniętymi oczami
- Kocham cię, kocham.
- Podrap mi czółko.
- Ojjj, mój Harry - pocałowałam go w głowę.
    Harry usnął. Mogłabym z nim tak leżeć całą noc, ale wiedziałam, że jak rano wstanie, to wszystko będzie go bolało. Postanowiłam, że położę go do łóżka. I tak też zrobiłam. Przykryłam go kołdrą i położyłam się koło niego. Nie obchodziło mnie to, że był pijany, ale za to jaki słodki. Obserwowałam, czy nic się nie dzieję, a kiedy byłam już o niego spokojna, sama zasnęłam.......................................